01.04.2012, 19:02 | #23 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Legnica, Złotoryja, Łódź
Posty: 104
Motocykl: RD07a
Przebieg: Rośnie
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 tydzień 1 dzień 12 godz 24 min 14 s
|
DZIEŃ XIII 03.09.2011r Pauza
Zwlekam się z łóżka. Głowa ciężka, jeszcze szumi ciomnoje piwo. Pierwsze kroki oczywiście do naszej knajpki, trzeba coś przegryźć, oczywiście coś narodowego. Anki i Krzyśka już nie ma. Na Afri znajduje kartkę z pozdrowieniami, pociągnęli dalej. Wchodzimy do knajpki jak do siebie, obsługa już nas zna i witamy się radośnie. Na dzień dobry barman proponuje gruzińskie piwo ale tym razem „swietłyje” Oczywiście zgadzamy się. Zimne, pszeniczne piwo dobre jest, szczególnie po długiej nocy a na dodatek Chaczapuri. 772.JPG Placek wielkości pizzy z zapieczonym w środku słonym aromatycznym serem i baraniną i dużą ilością warzyw i wspaniałych gruzińskich przypraw i ziół podany na gorąco o wspaniałym zapachu i jeszcze lepszym smaku. Oj pociekło mi na samo wspomnienie. Niebo w gębie. Od razu lepiej i ciężar wczorajszego dnia znika. Idziemy w miasto. Łazimy po Rustaveli. Wzdłuż wielkie majestatyczne gmachy, budownictwo charakteru rosyjskiego, bolsze i surowe ale piękne. 798.JPG Masa małych i większych sklepików z różnościami. Co ciekawe w każdym umundurowany ochraniarz, zresztą policji też jest dużo ale nie jest upierdliwa. Po prostu są. Wydaje się jakby chcieli pokazać, że tutaj jest bezpiecznie. A bezpiecznie jest na pewno. Na schodach jednego z gmachów rozłożył się pchli targ. Masa pamiątek, wyroby rękodzieła, obrazy i ikony. Wyroby z wełny, czapki szaliki i skarpety. 827.jpg Można kupić też rogi, krowie rogi, z których Gruzini piją wino. Niektóre surowe, a niektóre już obrobione, oprawione w złoto i kamienie. Faktycznie dzieła sztuki. Ludzie chodzą tu leniwie, czas płynie jakby wolniej, spokojniej. Zresztą Gruzini w naturze się nie śpieszą a lubią się bawić i biesiadować. Gorąco. 38 gradusów ale wśród majestatycznych gmachów temperatura mocno nie doskwiera, zresztą co jakiś czas napotykamy fontanny gdzie można się ochłodzić i odsapnąć nie wspominając o ogródkach piwnych, z których gościnności nie omieszkaliśmy skorzystać. Pociągając zimne piwko w cieniu wielkiego parasola zaobserwowałem gruziński narodowy sport ekstremalny. Widać tutaj jest on uprawiany przez niektóre osoby a jest to… przejście przez jezdnię. Zresztą w całej Azji zaobserwowałem, że pieszy to jest jakiś intruz, który nie ma na drodze żadnych praw, więc w Tbilisi skwapliwie korzystaliśmy z przejść podziemnych, których na szczęście jest tutaj sporo i proponuję Wam czynić tak samo. Co jakiś czas napotykamy maleńkie sklepiki, wielkości naszych kiosków a wewnątrz wspaniałe bułeczki, pierożki, krokieciki ale z ciasta jakby francuskiego, wypełnione różnymi rodzajami mięsa z białym słonym serem we wspaniałych ziołach do wyboru na zimno i ciepło. O jej kulinarny raj. Żeby to się chciało zmieścić w brzuchu to bym tam tylko żarł i żarł – wspaniała odmiana po dwóch tygodniach zupek w proszku. 825.JPG No ale żeby nie było, że tylko żarcie i żarcie to jest tu również raj dla miłośników kultury, tej bardzo starej kultury i architektury. Jest tu naprawdę wiele świątyń i kościołów z pogranicza naszej ery, które warto zobaczyć ale o tym przeczytacie w przewodnikach więc nie będę Wam przynudzał. Dodam tylko, że Tbilisi jest określane jako jedno z najstarszych miast świata i ma w sobie coś co trafia do głębi serca. Włócząc się po tym wspaniałym mieście szybko uciekł nam dzień i nogi zaczęły mówić wystarczy choć to miła odmiana od bolącej dupy. Wieczorkiem nasze kroki oczywiście poprowadziły na znanej knajpki. Wewnątrz kojący chłód, wspaniała gruzińska cicha muzyka i zaprzyjaźniona już obsługa. - Więc co byście zjedli? – miła uśmiechnięta kelnerka - No oczywiście coś Waszego, regionalnego - O to musisz skosztować Mewadi - No to Mewadi i chciałbym jakieś wino, dobre wino, nie wytrawne i nie słodkie - Spróbuj Chateau Mukhrani Po chwili wjechało wino, czerwone, półsłodkie. Winiarzem nie jestem ale powiem Wam, że czegoś tak dobrego jeszcze w życiu nie piłem. Wspaniały bukiet a smak niebiański. Po pierwszym kieliszku wjechał Mewadi 838.JPG wspaniały szaszłyk, z delikatnego soczystego mięska zaprawionego ziołami, które rozpływało się w ustach, przegryzane pszenicznym delikatnym podpłomykiem i podlewane delikatnym winkiem,,, oj żołądkowy orgazm. Zanim Mewadi zginął w naszych czeluściach skończyło się wino. Cóż było robić – wzięliśmy jeszcze jedno. Kurde to jest kulinarny raj, chyba tu zostanę. Cdn... |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Maramuresz - 100 kilometrów offu solo [Sierpień 2011] | bukowski | Trochę dalej | 21 | 08.01.2014 14:15 |
Bałkan trip, prawie solo. [Sierpień 2011] | majki | Trochę dalej | 129 | 18.01.2012 17:52 |
Albania/Czarnogóra 6-21 Sierpień 2011 | Jaca GDA | Umawianie i propozycje wyjazdów | 24 | 02.08.2011 22:59 |
ISLANDIA-sierpien 2011 | myku | Umawianie i propozycje wyjazdów | 18 | 30.03.2011 19:14 |
Maroko sierpień/wrzesień 2011 - wybiera się ktoś...? | Joseph | Umawianie i propozycje wyjazdów | 12 | 18.02.2011 21:01 |