21.09.2012, 23:19 | #11 |
sandtrooper
Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Wawa
Posty: 39
Motocykl: XT660Z & WR250F
Online: 3 dni 18 godz 41 min 4 s
|
No się zebrałem i obejrzałem filmiki z tego dnia - a nudne, bo sam asfalt dzisiaj - ot, dojazdówka.
Ale coś tam wybrałem. Na start - wyjazd po schodach. Normalnie po schodach, to się zjeżdża jak z górki, właściwie nie czuje się różnicy. Ale tu był zakręt, a kamera, która zrobiła poniższe zdjęcie stoi na wielkiej, betonowej donicy, zwanej gazonem, która tylko wołała do nas: no, rozpędźcie się chłopaki choć trrrroszke Potem wzmocnieni koniaczkiem od miłego pana z kałachem rozpoczęliśmy mozolny powrót na północ, do Goris. Specjalnie wrzucam sporo zdjęć, żebyście poczuli, to co i my czuliśmy: Taaaa, my to byliśmy po koniaczku, więc nam się podobało, ale Państwo przed telewizorami - zapraszamy do przyłączenia się do pani: Po drodze mijaliśmy fajnych tubylców: A potem już skalny mostek, z którego jest niedaleko do Goris (operuje nazwami miast, co niewiele mówią, ale na dole posta jest mapka - mozna zerknąć). A z Goris w prawo do Górnego Karabachu. Dla odmiany sporo winkli i ładne widoki. O, i góry! Tam też mają góry. Ale widoki się poprawiają, jest i kościółek o, i to różowe dobre. Pięć, aaalbo nawet szesć!!! Dobrze, że zwolniliśmy przy pani Różowej, bo zaraz z nią stali Nas pewnie i tak by nie ruszali, ale pani w różowym i tak dziękujemy Po drodze odwiedzamy to Suszi, ale z kamerek nic ciekawego tam się nie zarejestrowało, obiadek był pycha! Te gołąbki w liściach winogron polane zsiadłym mlekiem. No czad. Potem stolyca - Stepanakert. Nic szczególnego. Znajdujemy urząd, załatwiamy papiery - wnosimy opłaty i wyjazd na abarot całą drogę z powrotem w stronę Goris. Widoczki cudne, asfalt malina - jeśli jest W końcu docieramy do 'granicy' Karabachu, pokazujemy panom papiery, czyli tak naprawdę, czy zapłaciliśmy za pobyt i miło żegnani oddalamy się na zachód w stronę Goris. Mijamy Goris i jedziemy tą samą drogą co wczoraj na ten tam Yegenbandzior, czy jak mu tam. Droga - marzenie czoperowca: falujące wzgórza ku zachodzącemu słońcu. Niee, no bardzo fajnie, tylko - oślepia strasznie Czasem zdarzy się konieczność pokonania paru stromszych wzniesień A w okolicach Yenkbandzioru wjeżdżamy w fajne skały W końcu dojeżdżamy do skrętu w dolinę prowadzącą do Norawang. Zaczyna się wąsko Potem się poszerza W końcu dojeżdżamy do kościółka Sam kościółek - no ładny, majek wrzucił sporo fotek, ale ta dolinka... Potem wracam do głównej drogi i ruszamy dalej na wschód. Kupujemy wódę i wino i biwakujemy w dolince przy drodze Dzisiaj był dzień wyłącznie po asfalcie! Zero zjazdu na boki, ale skoro kończymy go bogatsi o 2,5 litra czaczy i 2 litry domowego wina - to przecież nie powiemy, ze był to kiepski dzień) No i mapka: Zjadłem A w Stepanakert, ale już mi się nie chciało od nowa JPGa robić. Sorki! PS: sam jeździsz jak dupa! Ostatnio edytowane przez beniec : 21.09.2012 o 23:35 |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rodopy offem. Długa relacja z krótkiego wypadu. [Czerwiec, 2012] | Louis | Trochę dalej | 60 | 24.08.2014 15:22 |
Solówa z Kazachstanem, Czerwiec 2012 | JARU | Trochę dalej | 117 | 29.10.2012 09:17 |
Gryf Party 22-24 czerwiec 2012 | KML | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 21 | 28.06.2012 23:02 |
IV Weekend z koniem w tle - 16-17 czerwiec 2012 | Cynciu | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 76 | 21.06.2012 19:19 |
Kawkaz - czerwiec/lipiec 2012 | Sub | Przygotowania do wyjazdów | 17 | 22.05.2012 10:29 |