14.07.2013, 12:57 | #11 |
Niepozorny
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Wiocha na Jurze, bliżej Krakowa niż Częstochowy
Posty: 565
Motocykl: Bardzo stara Teresa
Online: 4 tygodni 1 dzień 1 godz 31 min 6 s
|
No dobra, jedziemy dalej.
Rano w motelu ledwo zakładam skarpetki. To kręgosłup mówi mi - dzień dobry! Na dodatek słabo pada a perspektywy są takie, że będzie padało mocniej. Polecana górzysta trasa z Prijepola przez Sjenicę, Ivanjicę do Studenicy byłaby naprawdę cudowna gdyby nie ten deszcz. Odpuszczam sobie zakola na Uvac bo i tak niewiele bym widział. Będzie na następny raz. Jakoś dziwnie trzęsie mi się kierownica razem z owiewką jak jadę wolno. Zaniepokojony zatrzymuje się u przydrożnego uzdrowiciela motorowerów, kosiarek i innego podręcznego sprzętu i sprawdzamy, co jest nie teges. Łożyska, luz główki ramy są OK. Prostoliniowość koła też nie budzi zastrzeżeń. Młody fachowiec daje mi cenną radę abym po prostu jechał szybciej i tego zamierzam się trzymać. Już po powrocie konstatuję, że to wyząbkowana przednia opona daje takie objawy. A myślałem, że Mitas E 07 nigdy się zużyje. Tymczasem jest ok. 16, cały czas leje a ja zajeżdżam do monastyru Studenica Monastyr Studenica, ufundowany przez Stefana Nemanię, założyciela średniowiecznego państwa serbskiego wkrótce po abdykacji, w końcu XII w., jest największym i najbogatszym klasztorem prawosławnym w Serbii. To widać także po hotelu, który stoi na jego terenie i jest jego własnością. P1010829.jpg P1010840.jpg P1010860.jpg P1010863.jpg Ceny pobytu i posiłków nie zabijają, więc postanawiam zostać tu na noc N 43 29 06 E 20 31 55. Sympatyczny kelner pomaga mi zataszczyć bagaże do skromnego ale przytulnego pokoiku ( 15 Euro ze sniadaniem ) i proponuje kolację w restauracji. P1010868.jpg To był taki dzień tygodnia ( środa ), że mnisi pościli więc mięso jako danie główne i ser feta w sałatce nie były dostępne ale, i tu ciekawostka, kelner proponuje mi piwo. Widząc moje zdziwienie odpowiada, że ponieważ mnisi piją wino codziennie to i piwo nie jest zabronione. O bardziej twarde trunki nie pytam bo mam wystarczający zapas w moim termosiku. Zawsze mam. Ten kelner to fajny facet. Kiedy dowiedział się, że jestem z Polski to na serwetce napisał nazwisko Felsztyński i powiedział, że to jego nazwisko a raczej jego dziadka, który był Polakiem. Tak się złożyło, że nie mam zdjęcia tego kelnera ale rzeczywiście w jego gębie było coś swojskiego. Jeśli ktoś z Was będzie w Studenicy w hotelu– niech pyta o Felsztyńskiego. Padało całą noc i wreszcie się wypadało i od tej pory było już tylko cieplej i cieplej…aż do obrzydzenia. Rano przekraczam granicę z Kosowem przy jeziorze Gazivoda. Granica obstawiona przez Węgrów. Mnóstwo transporterów i innych pojazdów o zabarwieniu militarnym. P1010870.jpg Cykam właśnie fotkę kiedy wyłazi z jakiejś budy Węgier z giwerą i nie zważając na to, że my przecież bratanki, każe mi natychmiast spier…odjechać szybko. Tak się tym przejąłem, a najbardziej tym, że żołdak przepali mi kliszę w aparacie, że odjechałem najszybciej jak potrafiłem zapominając zapalić światła ale nie zapominając zasunąć blendy w kasku. Jakież było moje zdziwienie, gdy po kilku krótkich tunelach na drodze wzdłuż wspomnianego jeziora trafił się jeden długi i nagle zobaczyłem ciemność. Całe szczęście że pośrodku jezdni była namalowana przerywana linia, jako że wpatrzony w nią jak szpak w damską galanterię, zdołałem wyhamować do prędkości uniemożliwiającej zabicie się. Nienawidzę tuneli. Zaraz za granicą jest jeszcze Serbska enklawa co unaoczniają ich flagi narodowe a nawet bilboard, którego chyba nie muszę tłumaczyć. P1010874.jpg P1010875.jpg Po ok. 15 km od granicy spotykam wojskowy posterunek na którym dzielnie trwają nasi wojacy. Częstują mnie kawą i ucinamy sobie krótką ale miłą pogawędkę. Ponieważ obiecałem, że nie będę zamieszczał ich zdjęć w sieci to załóżmy, że ich nie mam. Dojeżdżam do monastyru Visoki Decani, który jest dla prawosławnych na tyle ważny, że został wpisany na listę UNESCO i pilnowany jest przez najdzielniejszych z dzielnych żołnierzy włoskich przed miejscową ludnością muzułmańską za nasze m.in. pieniążki. Jeden z najdzielniejszych z dzielnych oficerów włoskich zabiera mi paszport, wręcza plakietkę z napisem „Visitor” i szybko chowa się do pancernego bunkra z bardzo grubymi stalowymi ścianami i kuloodpornymi szybami. P1010880.jpg Klasztor Visoki Decani został zbudowany z latach 1327-1335. Pośrodku niewielkiego dziedzińca stoi przepiękna cerkiew Chrystusa Pantokratora a w środku można podziwiać zachwycające freski w tym ukazujące drzewo genealogiczne dynastii Nemanjićów. Ta informacja jest dla Andrzeja z Gdyni, bo reszta powie zapewne, że przynudzam. P1010881.jpg P1010884.jpg P1010892.jpg Ponoć w każdy czwartek o 19,00 odbywają się tu msze z chóralnymi śpiewami mnichów, a ja właśnie celowo przybyłem tu w czwartek bo jestem niezwykle przebiegły i dokładny. Niestety nie wziąłem pod uwagę, że nie mają tu miejsc noclegowych tak więc po krótkim zwiedzeniu udałem się w dalszą drogę docierając przed wieczorem do Prizren. Prizren odróżnia się od innych Kosowskich miast tym, że jest bardzo zadbane i ma odjazdowe centrum z rwącą przez nie centralnie rzeką i mnóstwem młodzieży obojga płci. Mnie interesowała tylko jedna płeć, na którą z upodobaniem, centralnie w oczy, się gapiłem zajadając kotleta z takiego zwierza w klimatycznej, centralnie położonej restauracji. P1010909.jpg P1010907.jpg Tu podaję namiary na niedrogi ( 25 Euro ze śniadaniem) jak na centralne położenie hotel Venici w Prizren (N 42 12 31 E 20 44 19 ) . Rano wyruszam w dalsza drogę z zamiarem wjechania w Macedonię. Po drodze korzystam z myjni, których jest tutaj niezliczona ilość. Myjnia, to pierwszy krok do wielkiego biznesu w Kosowie i zwykle prowadzą je bardzo młodzi ludzie. Koszt mycia motocykla to 1 Euro ale ponieważ mój myjący swoimi chudymi albańskimi rączkami pomógł mi jeszcze wymienić żarówkę w reflektorze to dostał 2. A co, ma się tą, tę fantazję do wspierania biznesu. P1010914.jpg Na granicy Kosowar w budce coś tam mruczy o ubezpieczeniu ale udaję, że go nie rozumiem i wjeżdżam do Macedonii. Wpadam na niby autostradę i szlag mnie trafia bo co 15-20 minut trzeba się zatrzymać i zapłacić za ten ich wyrób autostrado podobny. Nie mam ichniejszych dinarów więc przepłacam w euro. Zwiedzam miejscową atrakcję przyrodniczą – Kanion Matka. Jest tam tor do kajakarstwa górskiego, elektrownia na sztucznej zaporze, monastery i polska wycieczka zajadająca w restauracji zapasy przywiezione z kraju, żeby wyszło taniej i obgadująca w żenujący sposób współtowarzyszy podróży myśląc, że nikt postronny ich nie rozumie. Dyskretnie zasłaniam naklejkę z napisem Poland i ruszam w dalsza drogę. P1010917.jpg P1010918.jpg P1010921.jpg P1010922.jpg
__________________
Moja jest tylko racja bo to Święta Racja. A nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza bo moja racja jest najmojsza i tylko ja ją mam. ( Dzień Świra ) Kocham Łódź Ostatnio edytowane przez Lewar : 14.07.2013 o 13:16 |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Serbia kempingi | A.Twin | Przygotowania do wyjazdów | 9 | 29.08.2011 10:41 |
Serbia. Do jaja - znaczy zajebiście | felkowski | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 29 | 07.07.2010 01:16 |
Moto zloty i imprezy serbia 2009 | PARYS | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 67 | 18.06.2010 11:53 |
Serbia - od BG Dunajem na południe na pohybel! | PARYS | Trochę dalej | 6 | 12.06.2009 11:00 |