17.08.2013, 23:53 | #1 |
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Klembów
Posty: 142
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 tygodni 3 dni 3 godz 58 min 37 s
|
"Na skraj świata ze mną leć...sprawdźmy co tam dzieje się"-Grecja 2013
Po powrocie z wyprawy na Bałkany od razu w naszych głowach zaczął się roić kolejny wyjazd. Tylko ciut dalej. Zaczęło się zbieranie funduszy, planowanie itp. Minął rok i ....dupa. Gdzieś coś poszło nie tak z planów wyjazdu na moto wyszedł rodzinny wyjazd "puszką" we wstrętnych klimatyzowanych warunkach przez Rumunię do Bułgarii. Nawet nie wiecie jak mi się kiszki skręcały z żalu, że droga która miałem jechać na moto pokonywaliśmy puszką. Wakacje i urlopy przeleciały, plany się rozwijały. Padło na Grecję, i znowu rozpoczęło się gromadzenie funduszy planowanie. Gdzieś na przełomie roku nastąpił kryzys i nastąpiła korekta.... lecimy znowu do Czarnogóry i zwiedzamy to czego nie zdążyliśmy wcześniej zobaczyć. Grecja za gorąca. Jakieś 3 tygodnie przed wyjazdem kolejny zwrot i ostateczna decyzja .... Atakujemy Grecję .... co z tego wyjdzie zobaczymy. Jak będzie za gorąco (oboje z Elą niestety nie jesteśmy zwolennikami smażenia) po prostu odpuścimy (plan awaryjny jakiś był). Jak się wszystko udało co widzieliśmy i gdzie byliśmy poniżej. Ponieważ nie warto zmieniać rzeczy sprawdzonych nasza trasa wygladał mniej więcej tak [IMG]http://[/IMG]
Dzień pierwszy piątek 12 lipca Zielonka-Kalwaria Zebrzydowska Rano praca. Na szczęście tak się poukładało, że zamiast wyjazdu w poniedziałek wyjedziemy dziś. Wychodzi, że mamy 3 dni zapasu. O 15 fajrant, szybki powrót do domu, pakowanie i w końcu startujemy ok 17. Grecjo drżyj nadjeżdżamy. Wcześniej postanowiliśmy, że pierwszy nocleg będzie w Kalwarii Zebrzydowskiej. Trochę mało czasu mamy gdyż recepcja czynna jest tylko do 22 a do przejechania ponad 400 km w 4 godziny. Pędzimy A2, potem E67. Przed Częstochową zaciągnęło się koszmarnie. Zakładamy âkondomyâ. Od Siewierza już jest regularne oberwanie chmury, nic nie widać przez szybę nic nie widzę jadę z otwartą ..czad, dobrze, że jest ciepło. Po kilkudziesięciu km na szczęście przestaje, można ciut przyspieszyć. Na A4 przed bramkami 4 km korek, dobrze, że jesteśmy na dwóch i dobrze, że już nie pada. Ok 21:40 docieramy do Klasztoru w Kalwarii. Szybkie rozlokowanie, kąpiel, kolacyjka ...sen. Przed wyjazdem nie mogłem dostać nigdzie deszczówek ogrodniczych więc zakupiłem w Juli takie niebieskie, ale gówno warte bo przepuszczają wodę - nie polecam. Dziś przejechaliśmy 424 km średnie spalanie 7,3 ale jak wspomniałem wcześniej, troszkę się spieszyliśmy . 8-osobowy pokój i tylko my dwoje a czasem sam Dzień drugi sobota 13 lipca Kalwaria- Seged (H) Pobudka 5:35. Skoro jesteśmy w Świętym miejscu to o 6 uczestniczymy w kameralnej mszy. Po rozliczeniu za nocleg (24 pln za dwie osoby) ok 7:10 ruszamy. Mży, jest ok 9 stopni. Wkrótce zaczyna padać. O 9 dobijamy do Chyżnego. Zakupujemy viniety na Węgry. Nauczeni ostatnim powrotem z bałkan gdy w drodze powrotnej w okienku wmawiali mi, że nie ma viniet na motocykle kupuję również na powrót (25 pln sztuka). W Chyżnem również zatrzymujemy się na âpopasâ....żurek, kwaśnica poranna kawa i w drogę. Z pełnymi brzuchami jedzie się bardzo przyjemnie, temperatura też zaczyna powoli rosnąć i co najważniejsze przestało padać. W okolicach Bańskiej Bystrzycy już termometr pokazuje 20 st. C. Grecjo drżyj nadejżdżamy . W tak miłej i sielskiej atmosferze przelatujemy Słowację, żeby nie światła to bym tam nogi nie postawił Eli to się udało. Ok 12:50 przekraczamy granicę z Węgrami. Po kilkunastu kilometrach zatrzymujemy się na parkingu. Krótka rozmowa z Polakami zmierzającymi do Bułgarii. Temperatura dalej rośnie, mamy już 25 st. Za Budapesztem jest już 28 st.C. Jedziemy, jedziemy, jedziemy jak to po autostradzie. Bez napinki bo nikt nas nie goni. Kolejne tankowania, spalanie 5,4. Przed znalezieniem noclegu robimy zakupy w Tesco. Na miejscówkę docieramy ok 17 znajdujemy ją parę km przed Seged w miejscowości Szatymaz. Stary komunistyczny Kamping. Pusty jakby, żywego ducha. Recepcja zamknięta. Pod jednym z domków stoi samochód na Polskich blachach z sosnowca. Ela idzie grzecznie puka. Wychodzi starszy jegomość (Włodek) za nim drugi (Marek) którzy handlują sobie na miejscowym bazarku. Udzielają informacji co i jak. Po 20 minutach przyjeżdża zarządca ponieważ Włodek zna Węgierski a zarządca też mamy tłumacza i negocjatora. Za namiot płacimy 10 euro i 500 forintów. Ponieważ Włodek jest otwartym człowiekiem (âkto mnie budzi w środku nocy nie mogę być z nim na Pan..Włodek jestemâ), szybko znajdują się tematy do rozmowy. Okazało się, że od ponad 20 lat przyjeżdża na Węgry. Opowiadał smutne historie związane z wojną bałkańską. Dziwną rzeczą było to, że teraz sprzedają towar, który 10 lat wcześniej zakupili na tym samym bazarze. Pomimo bardzo przyjemnej atmosfery głowa jeszcze myśli i nakazuje ewakuację. Dobranoc. Startujemy w deszczu i zimnie po lewej Włodek w środku Marek i ja miejscówka. Zaplecze sanitarne mieliśmy w domku. [IMGhttps://lh4.googleusercontent.com/-E8LtypgVOoQ/Uf_EGmC4q4I/AAAAAAAAKUs/8LhfkvR2AvU/w858-h570-no/DSC_1053.JPG[/IMG] Ostatnio edytowane przez jamcio : 18.08.2013 o 00:52 |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
15-16.04.2013 Festiwal "The Art of Ride" Ruda Śląska | BartekJ | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 25 | 07.04.2017 21:16 |
"Balkan Expres 2013"... czyli jak zabić górali, co manety w lipcu grzali... | Sub | Trochę dalej | 23 | 30.12.2015 23:00 |
Albania "expresowo" 7-16 czerwiec 2013 | Jaca GDA | Umawianie i propozycje wyjazdów | 10 | 17.06.2013 16:23 |