Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Główny dział > Pamiętnik > Pegaso

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 05.08.2014, 21:31   #1
lena
 
lena's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Polska poł.-wsch.
Posty: 1,011
lena jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 1 dzień 22 godz 15 min 47 s
Domyślnie po prostu... KAMIL

KAMIL JANCZURA (26.09.1990 - 25.03.2014)

100_7610.jpg

" Kiedy wychodzisz z domu nie zapomnij powiedzieć,że _ KOCHASZ _.
Cóż z tego,że powtarzałeś wielokroć i że wiem.
Może właśnie wtedy usłyszę to po raz ostatni
Może..."




Kamil - najstarszy z trojga dzieci Uli i Leszka.
Od najmłodszych lat ciągnęło Go do motoryzacji i wbrew oczekiwaniom, że "wyrośnie z tego..., przejdzie Mu" - nie przeszło...


Obraz 315.jpg


Bo wyrósł... i to na niezwykle przystojnego mężczyznę.
Pasja jednak pozostała, rozwijała się a z czasem stała się również sposobem na życie i sposobem na przyjaźń.
Pierwszy nauczyciel, tata - stał się przyjacielem i wspólnikiem w rodzącym się biznesie.
Kamila znali wszyscy okoliczni "motorkowcy", którym stale coś naprawiał i ulepszał.
Zawsze uśmiechnięty, chętny do pomocy, niezawodny - tak wspominają Go koledzy i rodzina.

Dusza człowiek, świetny towarzysz - koledzy z Forum Motocyklowego Aprilia Caponord, którego był czynnym członkiem :

" (...) poznałem Go na majówce w 2011 roku (...) - był to 3-dniowy objazd naszych Tatr - ot tak pojeżdżawa - 7 motongów.
Kamil od początku wydał mi się nieśmiały, raczej małomówny, czemu się zresztą nie dziwiłem - choćby z uwagi na jego wiek - miał zdaje się coś ponad 20 lat. Tak się składało (od początku),że nocowaliśmy w jednym pokoju , ja - najstarszy, On - najmłodszy, tak wyszło. Zresztą później na każdym spotkaniu już tak było. Kamil się trochę otwierał, tzn. może ja Go trochę ciągnąłem za język. Tak czy siak, dowiedziałem się,że ma rodziców zbliżonych do mnie wiekiem (stąd też mój niemal ojcowski stosunek do Niego), że pracuje z ojcem w niedużym warsztacie samochodowym, że ma plany zmienić moto na Capo..., w sumie okazało się,że to grzeczny, dobrze ułożony chłopak, z dużym potencjałem, lekko zakręconym na punkcie motomechaniki.

Następne spotkanie mieliśmy 2 miesiące później w Starej Morawie - Kamil już bardziej oswojony, więcej mówił, bardziej się udzielał w dyskusjach, aczkolwiek nadal najwięcej mogłem się do Niego dowiedzieć, gdy byliśmy sami. Zamierzał otworzyć mały warsztacik naprawy motocykli, wziąć kredyt z zatrudniaka - pomyślałem wtedy - odważny, taki kredyt jest co prawda bezzwrotny, ale trzeba rok pracować i utrzymywać warsztat w ruchu, a jak wiadomo klient motocyklowy w naszym kraju jest dość kapryśny.

Następne spotkanie było w Bieszczadach, w Solinie - a organizował je właśnie Kamil - od początku do końca sam zajął się wszystkim, zabukował miejsce, wziął na siebie składki, no i ...przyjechał już pięknym, czerwonym Capiszonem. Był dumny jak paw, widać było,że jest w tym motongu zakochany. Mówił o warsztacie, planowanej podróży do Mongolii... - z jednej strony patrzyłem na Niego z niedowierzaniem - taki młody a już tak daleko? Z drugiej zaś myślałem - na co ma czekać?
Na stronach Capoforum przewijał się wątek o przygotowaniach do podróży, wreszcie...pojechał. Co jakiś czas pisał z drogi, ale nigdy nie narzekał.




DSCN0225.jpg



Wrócił...zobaczyliśmy się na spotkaniu pod Kozienicami w sierpniu, znowu zajął łóżko obok mnie. Zauważyłem,że nabrał śmiałości...bąkał coś o dziewczynie , czyli wszystko się dobrze układało.Warsztat prosperował, Capo dało radę w podróży, a Kamil stawał się specjalistą od Caponordów.

W związku z tym,że na tym malutkim przecież forum Capomaniaków pojawiło się kilku nowych,świeżych motocyklistów, coś jakby nowy zastrzyk krwi - zaczęło się więcej dziać, w planie były następne spotkania ... a tu nagle ... trach !!!
Dowiaduję się,że Kamil... nie żyje, zginął w wypadku, ...ironia losu, jak to się stało?
Zawsze patrzyłem na Niego z niekłamaną zazdrością. Zazdrościłem Mu wieku (co oczywiste), wiedzy o motorach, takiego ...hmm, poukładanego pomysłu na życie... wszystko było przed Nim, jeszcze dziewczyna w której zakochał się z wzajemnością...
(...) Kamil zawsze jeździł rozważnie, rzec można - siła spokoju, więc co to było? (...) Widocznie Bóg też potrzebuje tam świetnych mechaników, doskonałych kolegów, sprawdzonych przyjaciół ...On już ma TAM dobrze,a nam pozostaje łączyć się w nieukojonym bólu z rodzicami, rodzeństwem..."
(Jarek B.)



Świat stał przed Kamilem otworem.

Kamil w Sandomierzu.jpg

Gdy wydawało się, że przyszłość rysuje się kolorowo - kupił wymarzony samochód i spotkał swoją MIŁOŚĆ.



Obraz 035.jpg


Młode życie skończyło się, zanim na dobre rozwinęło skrzydła.
Zaskoczenie, szok, cios, ból... Komunikat w radiu : "(...) wieczorem miał miejsce wypadek - 23 letni kierowca Jaguara zginął na miejscu. Czworo pasażerów w wieku: 14, 16, 18 i 19 lat odwieziono do szpitala, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo."
Przychodzi wiadomość,że "ten kierowca" to syn Uli - firmowej koleżanki, oraz kolega z FAT... I myśli bombardujące umysł : "Dlaczego? Przecież mógł coś złamać, poobijać się, pokaleczyć w mniejszym lub większym stopniu...dlaczego?"
Pojawia się bunt, także przeciw Bogu - dlaczego takiego młodego człowieka, dobrego i wartościowego, z pasją, powołuje do siebie u progu życia, ku rozpaczy najbliższych, przyjaciół, dziewczyny (która leżąc w szpitalu nie może nawet w tym ostatnim pożegnaniu uczestniczyć) i całej rzeszy znajomych.
Odpowiedzi z "góry" brak. Każdy odpowiada więc sobie sam, zgodnie z własnymi przekonaniami. Fakty są jednak miażdżące - stoimy nad trumną młodego mężczyzny, pośród morza białych kwiatów, w tłumie żegnających, z odgłosem silników motocyklowych w tle - z "ulubioną muzyką jednośladów", które dla Kamila stały się sensem życia.

Nie podróżowałam z Nim, nie zdążyłam podać Mu ręki, ale wiedziałam że mieszka niedaleko chłopak z żyłką do motocykli i sercem na dłoni.
Pięknie żegnał Go przyjaciel rodziny i ksiądz proboszcz z rodzimej parafii, który nie kryjąc wzruszenia poprosił o odprawienie ceremonii zaprzyjaźnionego duszpasterza..., sam nie mógł. Staliśmy wszyscy z pochylonymi głowami, we łzach, w rozpaczy... i wtedy czułam (tak jak zapewne większość obecnych) tę szczególną więź między nami w tak smutnej chwili.
Mama Kamila mówiła mi później,jak ważna była dla niej ta obecność, dobre słowa, ciepłe gesty ( za które serdecznie dziękuje za moim pośrednictwem wszystkim)..., jak to dodawało jej sił w walce o każdy następny dzień po Jego odejściu...

Oby w drodze do wieczności odnalazł spokój, którego wszyscy szukamy, a tylko nieliczni znajdujemy po TEJ stronie. [*]



Obraz 117.jpg

Ostatnio edytowane przez lena : 06.08.2014 o 13:32
lena jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Mongolia Bajkal Darek i Kamil pegaso Trochę dalej 11 18.07.2013 14:44


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:29.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.