Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 06.10.2016, 23:36   #11
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,145
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 tygodni 2 dni 21 godz 58 min 31 s
Domyślnie

Wstaję z samego rana z syndromem lekkigo kaca choć wypiliśmy raptem może po 3 browce. Spokojnie robimy śniadanie i zaczynamy ogarniać majdan pakując się.na motocykle. Pojawia się nasz gospodarz, który mieszka w domu za płotem. Mowi że wpadnie jak wypije herbatę to się.rozliczymy i otworzy nam bramę.którą wczoraj zamknął na kłódkę aby nikt przypadkowo nie zainteresował się.naszymi motocyklami. RUszamy na spokojnie po śniadaniu w kierunku Ishkashim. Droga mnie zaskoczyła gdyż w dużej części jest asfaltowa i w miarę przyzwoita. Cały czas jedziemy wzdłuż Piandżu. Mijają nas ładne samochody z kogutami na dachu co oznacza że kolumna rządowa z prezydentem jest gdzieś w pobliżu. Wczoraj przed wjazdem do term chłopaki na posterunku informowaly nas że do Ishkashim nie dojedziemy bowiem przyjeżdża prezydent i droga będzie zablokowana. Uznaliśmy to za żart, ale jednak chyba mówili poważnie. Pomału zbliżamy się do miasta mijając po drodze most graniczny z Afganistanem. czytając relację piasta miałem ogromną ochotę przejechać na drugą stronę.granicy zobaczyć jak świat wygląda po drugiej stronie rzeki. Niestety wiz nie zrobiliśmy i nici z wizyty po drugiej stronie. Szkoda ale pretekst do powrotu w ten rejon będzie bowiem ta szybka penetracja jakiej doświadczamy nie do końca mnie zadowala jednak czas goni i musimy zmieścić się.z powrotem w zakładanym czasie. W końcu pomału docieramy do Ishkashim i już z daleka widzą że chłopcy nie kitowali. Na środku drogi stoi auto z policjantami w środku. Nie pojedziemy dalej. Zatrzymujemy się i rozmawiamy. Za godzinę prezydent wylatuje i będziemy mogli ruszyć dalej.

Godzina luzu więc nie ma co pitolić tylko odpalamy kuchenkę i grzejemy wodę na kawę. W międzyczasie podjeżdżają Tadżycy terenówkami, którzy obwożą po korytarzu wakhańskim ekipę Austriaków. Rozmawiamy z nimi gdyż z Austriakami gadka się nie klei. Ekipa przybyła jakieś 40 minut po nas i policja każe nam czekać godzinę. Hmm to się może przeciągnąć. Bardzo fajni ludzie. Robią za przewodników nieźle czeszą europeczyków za takie tripy choć.dla Niemców czy Ausrtiaków to i tak grosze.. Okazuje się że to ojciec z córką, który przyucza ją do fachu przewodniczki. To ta dziewczyna w turkusie.

Uczy się prowadzić terenówkę po górach, biegle mówi po rosyjsku i angielsku. SIksa lat 17.W rozmowie zapytuję o tą trawę którą wkładają pod język czy to jakiś narkotyk czy co to jest. Odpowiada że tatko to łyka i ma przy sobie. To legalne i do kupienia na każdym bazarze. Proszę aby pokazali mi jak to wygląda i dostaję w prezencie torebkę. Do tej pory nie odważyłem się spróbować po tym jak wytłumaczył mi jak to działa.
W końcu jedzie kolumna samochodów, słyszymy szum śmigłowców. Prezydent odlatuje i zaraz możemy ruszać dalej.

Niezstaty w związku z wisytą władz bazar nieczynny. Trzeba gonić dalej.
MIjamy wojskowe pojazdy z uzbrojeniem jak na wojnę, kolumny terenówek z czarnymi szybami i mnóstwo ludzi z flagami, kwiatami. Do tego dzieciaki w strojach regionalnych. Święto niepodległości.

Lecimy dalej w kierunku Langaru. Chcemy złożyć kwiaty pod tablicą.pamięci Iziego.Mimo że mamy wbite namiary w navi nie udaje nam się.precyzyjnie trafić. Przejeżdżamy i zatrzymujemy się.tuż za mostem. Pojawia się dwóch nastolatków których dopytuję czy wiedzą gdzi eznajduje się.miejsce gdzie zginął IZI. Są świetnie zorientowani bo z miejsca pada pytanie Robert? Tak, Robert. Tuż przed mostem mosimy się trochę.cofnąć i znajdujemy tablicę. Mam świeczki w oczach. Nigdy się nie poznaliśmy, znam człowieka tylko z filmów, zdjęć, opowiadań. Patrzę na drogę - prosta w obu kierunkach, brak mi słów.


Składamy kwiaty na murze gdzie wmurowana jest tablica pamięci Roberta.

Lecimy dalej, po drodze Nynkowe wiadro domaga się paszy i znajdujemy stację.„wiaderkową”.
Nynek tankuje i gaworzymy z tubylcami.


Gonimy dalej lecz wkrótce Michał zaczyna czuć się.słabo. Muli go i nie czuje się dobrze.


Odpalamy ognisko przy wodopoju i uruchamiamy konserwę którą Dominik wydrapał od żołnierzy.


Z Michałem raz lepiej raz gorzej ale niestety raczej słabo.

Pomału jedziemy do przodu ale co chwila przystajemy aby się napić i Miszka trochę odsapnął. Jest upalnie.



Z Michałem jest coraz gorzej. Wymiotuje, traci siły i się odwadnia. Mijamy niebezpieczne odcinki gdzie z twardego szutru wpadamy w kopny piach zaczyna się pustynia, wiatr nanosi piach na drogę i jest niebezpiecznie.

Widoki są przepiękne ale mamy chorego i trzeba coś z tym zrobić.



W końcu wpadamy do wiochy i widzę tablicę Homestay. Zostawiam chłopaków i idę szukać noclegu. Dalej nie pojedziemy. Michał jest ledwo żywy i nie ma siły. Jest twardy ale nie ma opcji abyśmy dalej pociągnęli to byłoby zbyt głupie. Wbijam do pierwszego domu. Zamknięte w kolejnym spotykam młodą dziewczynę. Mówi że tutaj możemy się.zatrzymać. Oglądam lokal i jest super. Wracam po chłopaków i podjeżdżamy pod dom. Wypakowujemy bety z Nynkiem bo Michał ledwie wszedł pod dach to się przewrócił i natychmiast zasnął. Jest dobrze bo już nie wymiotuje i teraz tylko czasu mu trzeba. Pytam Meri naszej gospodyni co dają na wymioty. Zupę. Zrób proszę. Jak Michał wstanie to zupa dobrze mu zrobi. Logujemy się i czekamy aż Meri zrobi nam coś do jedzenia. Michał śpi z godzinę i budzę go na zupę, którą zjada i znów natychmiast zasypia. Śpi do rana. My z Nynkiem jemy ziemniaki, lekko twardawe co prawda ale smaczne.

Nasza baza na dziś.

Po posiłku ja zostaję pilnować Michała a Nynek wali po browar do sklepu. Nie ma go z godzinę, zgubił się we wsi.
Wraca w końcu i okazuje się że wieś jest zdecydowanie większa niż widać z drogi. Pełno zakamarków i ścieżek. Sączymy wieczorem browarki obserwując jak dziewczyny uwijają się w obejściu. Starsza Meri zajmuje się.rocznym dzieckiem a młoda odkąd przyjechaliśmy ok 16-17 prała cały czas do bodaj 22.

Ludzie tutaj nauczeni są roboty. W końcu zmęczeni idziemy spać. Budzę się w nocy opróżnić pęcherz. Wracam po chwili i kładąc się spać zauważam brak Nynka. Kładę się do łóżka ale jego nieobecność nie daje mi spokoju. Przeca się.nie mijaliśmy w drodze do klopa a nigdzie raczej nie poszedł. Idę na rekonesans. Jest coś koło 2 w nocy. Okazuje się.że śpi na podeście przed domem. Uspokojony wracam do wyra i idę spać. WTedy jeszcze myślałem że może chrapałem i uciekł na podwórko lub za gorąco mu było w chałupie choć było dość rześko. Dopiero rano okaże się że jednak się.pomyliłem. I to mocno.



I podsumowanko dzisiejszego dnia skręcone z rana następnego dnia. Michał ożył
Nie dostałem pałą po łbie, ślad na moim czole to od oparzenia od wydechu na postoju przy montażu odpadającej tablicy. Wysokość daje mi w dupę czuję się.mocno średnio, jestem zapuchnięty a głowa niby nie boli ale cały czas jakby ćmi. Jestem przymulony. To ewidentnie nie mój mikroklimat. Za wysoko.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
"MoToGascar 2016" - motocyklem przez Madagaskar" Sub Trochę dalej 50 09.08.2016 14:20
Slajdowisko "Afrą na Pamir" w Białymstoku 20.02.016 sluza Imprezy forum AT i zloty ogólne 16 24.02.2016 08:15
"Helpfl Staf", czyli technologia rejli w służbie Lejdis ucek Lejdis 25 15.09.2010 21:52


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:31.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.