Afre i jej silnik docenia się w pełni po pyknięciu 500-600km jednego dnia, nie jadąc po autostradach. Po takim dystansie myśle sobie, gdzie by sobie tu jeszcze pojechać.
Takie przejażdżki 10-20-30 km to można docenić silnik KTM za hellfirer, który w nim siedzi, ale jeśli cały dzień trzeba operować tym hellfajerem, to już nie jest tak super.
Hąda zrobiła silnik, który można spokojnie w pełni wykorzystać, co z tego że np. 990r ma 20koni więcej jak w czasie wspólnej jazdy uciekał mi tylko na długich prostych gdzie osiągane prędkości dozwolone są tylko na niemieckich autostradach, do 170 praktycznie nie ma różnicy, a nawet silnik NAT ciągnie lepiej z dołu, więc nie musze mieszać biegami.Nawet po przesiadce z NAT na 990 nie czuć różnicy w mocy.
Zajebistym zaskoczeniem było jak wjechałem afrą na szutry. Każde odwinięcie gazu KTM powoduje uślizg tylnego koła moto stawia bokiem i walczymy o przeżycie nawet przy prędkościach powyżej 120, afrą lece sobie przez radocynę po szybkim szutrze prędosć 100+ winkiel, odwijam, a tam zamiast zamiatać po całej drodze, moto wystrzeliwuje z winkla na pełnej trakcji z delikatnym tylko uślizgiem tyłu, momentalnie nabiera prędkości. SKUTECZNOŚĆ dlatego uważam że silnik Hądy jest lepszy, bo można wykorzystywać pełen jego potencjał cały dzień, a na wieczór mamy ochotę jeszcze wyskoczyć sobie pojeździć.
Mysle ze podstawowy blad to porownywanie afry z 950/990 , dlatego ze 950/990 przestaly byc produkowane gdy NAT jeszcze nie byla dostepna. Uwazam ze jesli porownywac NAT z KTM to raczej 1190R/1090R bo to sa jej odpowiedniki. W nich juz nie wad wymienionych w Twoim poscie. Zmieniasz mape na offroad i ogien. Tak ze ten ...