26.07.2019, 00:48 | #1 |
Konto zamknięte na stałe
Zarejestrowany: May 2012
Posty: 1,603
Motocykl: RD03
Online: 2 miesiące 1 tydzień 4 dni 7 godz 52 min 54 s
|
Wokół komina po chińsku i japońsku
Czasem człowiek chce wylać produkty uboczne szarych komórek do Internetu, a nie ma pomysłu gdzie. Dobrze się składa, że forum widziało już niejeden popis grafomański (oceniając w kontrze do świetnych wpisów i opisów jakie miałem tu przyjemność czytać). Pora na moją gimnastykę z klawiaturą.
Postaram się w miarę przypływu weny wlewać w tym wątku trochę tekstu na całkiem nudny temat moich mini eskapad motocyklowych. Mini ponieważ gdzie bym nie pojechał, głupio będzie to nazwać âwyprawąâ i umieścić obok waszych wpisów z daleka. Jako że w tej chwili w garażu jest zarówno japońska Honda jak i chiński Junak, będziecie musieli znieść fakt, że raz będzie wożenie jednym, raz drugim. Miałem wątek zacząć tydzień temu ale jak to zwykle bywa dni przeleciały nie wiadomo kiedy, nic się nie napisało. Dzisiaj może być inaczej ponieważ nie mam rozpraszaczy, a spać jeszcze się nie chce, chociaż dzień był długi, gorący i w tyłek nieźle dający. Znajduję się nad Jeziorem Białym pod Włodawą, trochę poniżej Terespola (dla dociekliwych i chcących podrzucić śniadanie do namiotu: 51.49790°N 23.52052°E). Z nienacka okazałem się zbędny w pracy przez kolejne dwa dni, czyli z weekendem mamy dwa plus dwa = cztery doby ładnej pogody. Żal nie skorzystać. Wyruszyłem przed południem z Łodzi na wschód starając się ominąć przeszkodę w postaci Warszawy. Chciałem wcelować w jeden z promów na Wiśle ale spudłowałem, przejechałem najzwyklejszym mostem na krajowej 50-tce, potem Garwolin i dalej na wschód ale coś poszło nie tak, bo zacząłem widzieć zbyt dużo drogowskazów wspominających o Lublinie... Nie planowałem go oglądać tym razem (mieszkańców tego miasta proszę o wybaczenie), więc drobna korekta kursu i na celowniku Terespol. Jedyna poważniejsza przygoda opisana trochę niżej. Podsumowanie dzisiejszych 9 godzin na Trampku (600-tka jakby kto pytał): znów łapię się na robieniu zbyt małej ilości przerw aby rozprostować nogi. Nic mnie nie goni, nie mam ustalonej marszruty ale stawać się nie chce, a potem i dupa i nogi bolą i powinienem o przerwach zdecydowanie pamiętać. Silnik mocniejszy niż w Junaku (125ccm) daje oczekiwany komfort przy uciekaniu TIRom gdy już się je spotka, a i jazda pod górkę nie musi już oznaczać konieczności redukcji. Minusem większy poziom hałasu, inne wibracje do których muszę się przyzwyczaić. Mimo zmiany pojazdu poruszam się w niemal identycznym przedziale prędkości: nie za dużym. Pozycja za kierownicą jak dla mnie (185cm) prawie idealnie. Muszę pokombinować z kanapą aby uzyskać odrobinę inny kąt ułożenia nóg (albo spacerówki na gmole...) oraz większy komfort długodystansowy dla tyłka. Bardzo miło (chociaż może nie w upalne dni) że tak ładnie ciepłe powietrze wywiewa prosto na kolana. Zauważyłem to innego dnia, gdy wieczorem było całkiem chłodno. Dzisiaj ciężko było to nazwać zaletą. Jednak muszę sporo się nauczyć gdzie mogę Hondą sam wjechać, a gdzie lepiej jeszcze nie próbować i kiedy się wycofać: w pewnym momencie zaplątałem się w rozgałęzieniach rzeki, pojawiła się szansa na bród, taki pod 4x4 czy ciągnik. Wody niby mało, jakoś bardzo szeroko nie jest, kamieniste dno widać. Ktoś tędy jeździ ale brzeg grząski, Junakiem aż takich wyzwań nie ogarniałem, Honda ma opony bardziej asfaltowe... No i zrejterowałem. Zabrakło kogoś kto by zachęcił i potem pomógł przy wyciąganiu Tylko jak się wycofać gdy przednie koło już ciut się zapada, a na wykręcenie nie ma miejsca bo jechało się takim małym wąskim wąwozem ze stromymi brzegami? A no właśnie. Lekcja pierwsza, zapewne nie ostatnia: było się zatrzymać wcześniej, sprawdzić teren i wtedy decydować o odwrocie. Junaka wziąłbym po pachę i obrócił W efekcie sporo się namordowałem z ciężkim motocyklem (plus bagaż) aby jakoś jednak nas odwrócić i z pomocą silnika wyjechać z pułapki w którą sam się władowałem. Na ostatniej prostej do Terespola zauważyłem ciekawe zjawisko - kierowcy samochodów jadących w przeciwnym kierunku bardzo zgrabnie robią manewr wyprzedzania zmuszając mnie do ucieczki na wyasfaltowane ale jednak pobocze. Najlepsze jest to, że każdy bez wyjątku przeprasza machaniem ręką za swoje zachowanie. I niemal natychmiast wyprzedza tak kolejne osoby, co widzę w lusterkach. Na dziś to byłoby tyle klikania, pora jednak spać bo jutro dzień drugi mikro urlopu. Najgorsze że ani razu (ani razu!) nie wyciągnąłem aparatu więc nie mam czym przyprawić mojej pisaniny. Jutro postaram się lepiej wykazać, o ile będzie ku temu okazja. Ostatnio edytowane przez Neo : 26.07.2019 o 00:55 |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Enduro dookoła komina | Tomas_XRV | Polska | 55 | 17.11.2019 22:36 |
Siedem dni wokół komina w Agadirze. [Styczeń 2013] | kowal73 | Trochę dalej | 9 | 19.02.2013 21:18 |
Wokół Zalewu Sulejowskiego | Pils | Kwestie różne, ale podróżne. | 2 | 30.08.2011 11:43 |