08.02.2021, 22:21 | #1 |
Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 2 min 36 s
|
O gościnności, dróg sekrecie i najgorętszym miejscu na świecie.
Cześć. Stara jest to historia, choć niedawno ją zacząłem w słowa ubierać. Przez wielość notatek i zdjęć, długo zbierałem się do opisania przygody z 2017 roku. Nawet jeszcze jej nie skończyłem ale liczę, że to co tu zostawię, zmobilizuje mnie do ukończenia tego, czego jeszcze nie ma. Prolog Opowieść ta powinna powstać ćwierć wieku temu. Wtedy byłem młody, silny, nierozważny i brak mi było pewności siebie. To był czas, kiedy mógłbym zobaczyć świat na własne oczy. Poznać ludzi nie znając ich języka, poszerzać horyzonty, zobaczyć góry, ciepłe morza, stepy. Wszystko to, co wbijano mi do głowy w szkole na geografii, a ja lekką ręką wypuszczałem mimo uszu w niepamięć. Młodość jednak ma to do siebie, że szuka wzorców. Czasem znajdują się same, czasem przypadek porazi z zaskoczenia. Ja żadnego wzorca nie miałem. Bywa jednak, że pójdzie się raz w odpowiednie miejsce i już ziarno jest zasiane. Kiedy chodziłem do podstawówki, trochę z musu a trochę z chęci uniknięcia odrabiania lekcji, poszedłem na pokaz slajdów. To było w klubie "Junona" przy Bazyliańskiej na Bródnie (1). *** W małej sali w rzędach postawione krzesła. Na tle okien w kącie, biurko nauczycielskie. Przy biurku łysy mężczyzna. W ręku pudełko z kablem ciągnącym się do skraju biurka a tam rzutnik pokazujący slajdy na grubej, białej zasłonie uwieszonej na oknach. Chciałbym wierzyć, że to był Tony Halik, ale to raczej niemożliwe. Gdzie by tam taki światowy człowiek, chciał w zapyziałej sali socjalistycznego budynku, pokazy slajdów robić. Jedno co utkwiło mi w pamięci z tej prelekcji, to slajd z chodzącymi drzewami. Teraz wiem, że to była świątynia Ta Prohm w Kambodży a drzewa nazywają się bayon. Ale wtedy? Nastoletni chłopak z podstawówki słucha o krajach leżących nie wiadomo gdzie i ogląda przyrodę jak z innej planety. Chłopak, który ze swojego blokowiska nigdy nie widział Pałacu Kultury a nauczyciele organizowali tam wycieczki szkolne. Chłopak, któremu świat kończył się na kinie "Świt" na Wysockiego a dalej to wyprawa w nieznane. Jak widać, pamiętam niewiele. Starszy pan z pilotem nowoczesnego na tamte czasy urządzenia, krzesła, zasłuchani ludzie i slajd z drzewem okalającym stary mur świątyni. Pewnie pomyślisz, że ów slajd trafił na podatny grunt, że zerwałem tarczę szkolną z fartucha i poszedłem w świat. Nic takiego. Na pierwszą wycieczkę zagraniczną pojechałem na kolonie do Zgorzelca a stamtąd na jeden dzień do NRD. Pamiętam tylko, że za kieszonkowe kupiłem małą kolejkę TT i prezent - najtańszą wędkę spinningową, żeby ojciec się nie wściekł za tą kolejkę. Na tyle starczyło pieniędzy. Więcej nie pamiętam. O chodzących drzewach też nie pamiętałem. *** Pierwszy raz spotkałem go kilkadziesiąt lat temu. Ślepawy, ledwo się ruszając wciąż wył, pluł i wierzgał w przerwach między posiłkami i snem. Rzadkie, jasne włosy w bezładzie porozrzucane na bladoróżowej skórze czaszki, nie dodawały uroku. Otwierając otoczone pomarszczoną skórą oczy, patrzył przez kratę, kiedy byłem w pobliżu. Nic przyjemnego. Wgapiając się w niego, byłem raczej ciekawy niż wystraszony. Jego postawa zmieniała się wraz z upływającym czasem. Stojąc niepewnie na tłustych nogach, trzymając się asekuracyjnie szczebli odgradzających od świata, wydawał kakofonię dźwięków, niezrozumiałą dla przeciętnego człowieka. W końcu, któregoś dnia przemówił nieskładnie po mojemu. Nasz kontakt wzrokowy urozmaicił się o słowa. Teraz, wypuszczony zza ogrodzenia swojego więzienia, chodził jak cień za mną na kolanach albo na nogach, między którymi szczelnie oplatając biodra, wisiała wielka torba. Bywało, że wydawał z siebie okropny zapach, psując wokół powietrze. Puszczałem wtedy jego pulchną, małą rękę i uciekałem, żeby tylko nie musieć usuwać przyczyny wątpliwego aromatu. Miałem wtedy kilkanaście lat. Któregoś razu zrozumiał, że można żyć bez sztucznego worka między nogami i zaczął korzystać z toalety. Rósł i rósł, aż stał się moim bratem, którego znam dziś. Wyszczekany, choć sprawia wrażenie słuchającego z uwagą, w ostatecznym rozrachunku robi, co uzna za najlepsze dla siebie. Mimo to kilkakrotnie zmówiliśmy się na wyjazd tu i tam i ostatecznie okazało się, że oprócz więzów krwi to dobry kompan. Pełen zapału, próbował sprawdzić, gdzie jest jego miejsce w życiu. Przykładał się do sportu i innych zainteresowań. Będąc już pełno latkiem, pojechał rowerem na południe Europy. Łowił ryby, fotografował no i w końcu stał się motocyklistą. To znaczy zdobył uprawnienia i kupił motocykl. W tej chwili to pracujący dwudziestokilkulatek bez krzty czasu dla siebie, ale nie zawsze tak było. To właśnie Krzysiek alias Młodszy. Będzie towarzyszył mi w podróży i rozstaniemy się dopiero w Gruzji. Zdjęcie poglądowe. Nie dotyczy bezpośrednio wyjazdu CF (1). Bródno - Osiedle na Pradze Północ w Warszawie.
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie. https://www.facebook.com/CFact1/ |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Junakiem po świecie | Neo | Kwestie różne, ale podróżne. | 8 | 23.12.2021 09:34 |
Kraina krętych dróg – Korsyka 2018 | Hermes | Trochę dalej | 5 | 09.04.2020 18:00 |
Polskie zakątki na świecie | QrczaQ | Przygotowania do wyjazdów | 8 | 22.10.2014 23:11 |
50 najleszych dróg motocyklowych na świecie | sambor1965 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 10 | 24.06.2010 22:39 |