Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 28.02.2021, 15:49   #1
Neno
 
Neno's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Zambrów
Posty: 1,282
Motocykl: CRF1000L
Przebieg: 64321
Neno jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 15 min 6 s
Domyślnie (nasze) Perypetie

Temat ten, prowadzony w formie relacji z podróży, będzie zapewne mniej lub bardziej wierną kopią blog-a, którego piszę. Nie mniej zdecydowałem się to zrobić z prostej przyczyny - wiem jak wielu osobom nie chce się klikać "po forach", że przyjemniejszą opcją czytania, wymiany zdań - jest po prostu Forum. Wiem to, bo sam tak mam i doskonale te osoby rozumiem. Tak po prawdzie, to mi też łatwiej łapie się kontakt z odbiorcą, lepiej "pisze" na forum, łatwiej zamieszcza się zdjęcia, dlatego też będę ich tu zamieszczał sporo więcej. Tyle tytułem wstępu, zaczynajmy!

Jeśli temat wylądował w złym miejscu, wielka prośba do Admina o przesunięcie we właściwe, z góry dzięki!

13 marca 2020 r, piątek
Tu zaczyna się nasza historia, nasze tytułowe Perypetie. Tego dnia bowiem stało się to, czego się obawiałem, zaczynając robić to, co robiłem przez ostatnie blisko 6 lat. Pozamykali nam granice!
Z podkulonymi ogonami wracamy do domu z granicy niemiecko-francuskiej, gdzie nad ranem zastała nas informacja o tym, że do Maroka nie wjedziemy. Dwa auta, dwie przyczepy wypełnione po brzegi motocyklami wracają co sił w kołach do kraju. Tak na dobrą sprawę można powiedzieć, że już wtedy skończyła się nasza kariera zawodowa, przynajmniej w tym segmencie rynku, choć kto wie, może kiedyś do tego wrócimy.




Kwiecień 2020r.
Po cichu liczyliśmy, że od września trochę się sytuacja wyprostuje, że do końca roku jeszcze uda się popracować. Niestety już po miesiącu było jasne (przynajmniej dla nas), że rozpętało się to na nieco dłużej…
A może by tak wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady?
A może by tak nie rzucać wszystkiego i pojechać gdzieś dalej?
Tak, to ma sens!
Postanawiamy spróbować swoich sił, rzucić (prawie)wszystko i wyprowadzić się z domu, zamieszkać w samochodzie, ot tak – bez adresu. Brzmi fajnie!
Nooooo to teraz jeszcze tylko tysiąc godzin na polskim portalu aukcyjnym, drugie tyle na jego chińskim odpowiedniku, dziesiątki odesłanych paczek, bo przyszło nie takie jak chciałem, kilkadziesiąt nieprzespanych nocy przez miliony pomysłów w głowie, tysiące dylematów, setki roboczogodzin, kilkanaście plastrów na palcach, kilka kłótni z kobietą, jedno rozstanie… i w konsekwencji jeden powrót, no... ale może zacznę od początku! Także słów kilka o naszych życiowych perypetiach.
Perypetie to my, Ernest i Ewa.
Nasz nowy projekt, nasze przyszłe życie.

Poznaliśmy się 5 lat temu (2016) i musiało minąć pół roku by starszy o 14 lat facet w końcu zaimponował młodej dziewczynie, a robiłem naprawdę dziwne rzeczy
W maju 2017 roku, Ewa rzuca pracę w korpo i zaczynamy nowe życie, a w zasadzie jego nowy rozdział – 365dni w roku, 24h/dobę razem…
Było mnóstwo pięknych chwil, wspaniałe wyjazdy i przygody, ale nie oszukujmy się, musieliśmy się dotrzeć. W sumie docieramy się nadal Pracowaliśmy tyle, że często nawet święta spędzaliśmy w trasie.
Bywały lata, że przez 340 dni byliśmy w drodze, z czego blisko 300 poza granicami naszej Ojczyzny. Takie nasze prywatne korpo, nakręceni na zarobek, na adrenalinę, na kolejne przygody i nowe znajomości. Uwielbialiśmy to! Życie na walizkach, noclegi w namiocie, w hotelach czy w naszym busie(zaczynaliśmy śpiąc na siedzeniu (ja) i w tzw. nogach(Ewa). Byle dalej, byle wyżej, byle inaczej!
Mam wrażenie, że napędzała nas adrenalina. 140.000km samochodami, 40.000km motocyklami, do tego jakieś loty samolotami…
Szybki sen i dalej, dalej, dalej. Tak mijały nam ostatnie lata.

Nasze archiwum (wybaczcie ilość, jestem na tym tle zboczony, a z drugiej strony bardzo miło wspominam ten czas):
































































Luty 2020, nasz ostatnio trip:

















Jak rzucić wszystko i zacząć od początku?
Na pewno trzeba się zebrać na odwagę, zaryzykować. Czy warto? Ocenimy zapewne dopiero po latach. Myśmy dostali kuksańca od losu, pesymista rzekłby, że zawalił mu się świat. My stwierdziliśmy, że to dar od niebios, że cała ta sytuacja otworzyła nam oczy, że życie ucieka, czas na nas nie czeka... więc my też nie chcieliśmy odkładać naszych niezrealizowanych jeszcze marzeń na później, na emeryturę. Pamiętajcie- marzenie się nie spełniają, marzenie trzeba spełniać!
Dostaliśmy mnóstwo czasu na przemyślenia i tak kalkulując wyszło nam, że pora się wyprowadzić na dobre, że bez sensu jest trzymać nasze mieszkanie na te 2-3 tygodnie w roku. Szybkie kalkulacje czy nas na to stać wskazują, że jest nadzieja…nikła, ale jest!


Maj 2020r.
W połowie miesiąca zapada decyzja, by powoli spieniężać co się da, co nam niepotrzebne i spadać stąd tak szybko jak będzie to możliwe, na tak długo jak tylko się da.
Cel tak naprawdę się nie liczył.
Dajemy sobie jeszcze kilka tygodni na przemyślenie, na chłodne kalkulacje za i przeciw. Określamy ramy czasowe i wychodzi nam, że może w styczniu udałoby się już czmychnąć (dziś już wiemy, że praca nie wypuści nas przed wrześniem 2021r.). Pracujemy jeszcze do końca lipca na „starych zasadach”, nie mniej już wiemy, że to „ostatni raz”.

Rodzina nam się powiększyła
Szykując się do podróży adoptujemy psiaka, po którego jedziemy spory kawałek. W schronisku nasze serca zaczęły bić szybciej. Wypatrzony wcześniej przez Ewę (grupa na Fb – terierkowo) 2 letni „terierek” nie wygląda najgorzej, kradnie nam serca. Wykąpiemy, dokarmimy, trochę witamin i będzie lepiej niż wspaniale! Godzinę później wracamy już razem do domu wierząc, że przeżyjemy wspaniałe przygody. Można śmiało powiedzieć, że towarzysz na 4 nogach to nawet jeden z powodów, dla którego zmieniamy nasze plany. Ja miałem swojego Przyjaciela, Ewa również, a ostatnie lata i praca uniemożliwiały nam posiadanie psiaków. Także ten...








Zdawaliśmy sobie doskonale sprawę, że psiak nie ułatwi nam wyjazdu i życia na tak małej powierzchni, że niektóre miejsca, a może nawet granice będą dla nas zamknięte, mimo to decyzja zapadła. Razem, albo wcale! W końcu nie uciekamy przed problemami, mam wrażenie, że zaczynamy ich dopiero szukać…
Tak, teraz to jest już pewne – na motocyklach w ową “podróż życia” nie pojedziemy.


Po 3 tygodniach skład naszej wyjazdowej ekipy powiększa się i na 42 urodziny sprawiam sobie kolejnego podopiecznego, a w zasadzie podopieczną.







Lena (od rzeki w Rosji), bo tak dajemy jej na imię, trafia do nas po drugiej nieudanej adopcji. Ma „lęki”, ale co się dziwić – została jako 4 miesięczny szczeniak wyrwana z pseudo hodowli. Obiecujemy sobie, że stworzymy naszym panienkom wspaniałe warunki do życia. Druga sunia też dostaje podróżnicze imię – Safi, od miasta w Maroku. Składamy przyrzeczenie i sobie, i im, że obie odwiedzą wspomniane wyżej miejsca, od których dostały swoje imiona. Także szczepienia, paszporty i w drogę!

Jak zacząć Vanlife?
Nie tak szybko jednak..Od około 9 lat miałem ochotę na kamperowe przygody, od kilku lat smakowaliśmy już wspólnie „życia w aucie” i wciągnęło nas to nie mniej niż motocykle. Taki był plan na emeryturę: kamper i rower. Także nie mogło być inaczej i naturalną koleją rzeczy wyszło, że po rzuceniu wszystkiego (no prawie) staniemy się bezdomni, wymeldoVANi i zamieszkamy w aucie.

Motocykli nie zabieramy bo ciężkie i zajmują dużo miejsca – za dużo też z tym zachodu na przejściach granicznych, a tych mamy nadzieję przekroczyć jak najwięcej. No i pieski nie pasują zupełnie do tej koncepcji. Zresztą po 32 latach przygody z 2 kołami i silnikiem, czas odpocząć choć trochę. No więc dotarliśmy do jednej z najistotniejszych kwestii w perspektywie „rzucenia wszystkiego i wyjazdu” – przeprowadzamy się do auta.

Wybór w naszym mniemaniu był tylko jeden: Iveco Daily. Dlaczego? Bo był!
Tzn. samochód już był..A czy wybór był słuszny – to się okaże pewnie po kilku latach.
Auto w naszych rękach jest od ponad 3 lat, znane, kochane, zadbane i niezawodne. I przede wszystkim duże. 170KM, 450Nm, 3L i około 470cm długości do zamieszkania.
Tak, to będzie nasze nowe M, M1! Z ponad 100m2 przeprowadzamy się do mobilnego M1 o powierzchni około 9m2. Czy to oznacza, że wszystko będziemy mieli 11x mniejsze? Policzmy to!
Łóżko… tu zaszaleliśmy i będzie większe. Nasze namioty miały szerokość od 100 do 120cm, w domu, gdy tylko w nim byliśmy spaliśmy na materacu o szerokości 120cm, a od sierpnia w ramach przygotowań do niewygód zastąpiliśmy go takim o szerokości 110cm. W samochodzie będzie ich aż 135. I tu kończą się „wzrosty”, choć nie do końca. Cóż z tego, że łóżko będzie większe o 23%, gdy cała sypialnia skurczy się aż o 80%, kuchnia aż o 90% i to wliczając w jej powierzchnię korytarz.. Pokoju nie będzie a jadalnię, salon z kominkiem i małe biuro połączymy w jedno, zastępując je stolikiem z dwoma siedziskami, tu redukcja powierzchni wyniesie aż 97%! Jedziemy dalej… garderoba, garaż, magazyny i schowki zamienimy na bagażnik samochodowy – tu „straty” szacujemy na jakieś 95%. Łazienka, uwaga… będzie mniejsza niż prysznic w naszym mieszaniu i to o blisko 50%! Tak wyglądają liczby jeśli porównamy je do mieszkania, którego tak naprawdę nie używaliśmy przez ostatnie lata. Dlaczego? Bo jak pisałem wyżej pracowaliśmy w trasie. Także możemy uznać, że jesteśmy przygotowani na to co na nas czeka (a przynajmniej tak nam się teraz to wydaje), choć będzie to wyglądało zupełnie inaczej niż do tej pory, tego jesteśmy akurat pewni. A jak ? Trzeba poczekać i się przekonać!
Sierpień 2020r.

Ruszamy z budową auta, a w zasadzie jego przebudową gdyż trochę je pod swoje dotychczasowe potrzeby przygotowaliśmy. Zadania jakie przed sobą i naszym przyszłym 9m2 postawiliśmy to: jak największa samowystarczalność, jak największe „zdolności terenowe” jeśli można tak powiedzieć o tylnonapędowym, długim i ciężkim aucie z ponad 1,5m zwisem z tyłu… jak najniższe koszty eksploatacji/życia w takim aucie duży, bagażnik na różne „przydasie” i dwa rowery, długi czas postoju bez konieczności ruszania się gdzieś autem. Jednocześnie by dało się tam spędzić mroźną zimę i by dało się spać w upalne letnie noce, by było niemal jak w domu.
Budowa ruszyła…

O czym będzie ten temat?
Zanim zaczniemy opisywać poszczególne etapy budowy auta (to akurat na blogu, chyba, że dacie do zrozumienia, że temat Was interesuje, to nie widzę przeciwwskazań), słów kilka o czym generalnie będzie “tu pisane” na przestrzeni najbliższych kilkunastu miesięcy, choć marzy nam się by było to kilkanaście, a najlepiej kilkadziesiąt lat.
Więc będzie sporo o perypetiach w podróży z psami, o mieszkaniu w aucie na stałe. Sporo porad o tym i owym. W dziedzinach, w których mamy duże doświadczenie – podzielimy się uwagami, poradami, testami.
W pozostałych kwestiach – pewnie będzie kupa śmiechu i zabawy, czasem łzy, nerwy i bezsilność. Jak to w życiu.
Moja wrodzona ciekawość zapewni poszukiwanie prawdy w kilku “dziedzinach” także poczytacie (o ile Was to nie zanudzi) sporo technicznych wywodów na temat filtracji i uzdatniania wody, dużo o ogrzewaniu, jeszcze więcej o elektryce. Nim to wszystko trafiło lub trafi do auta, przeszło niezliczone ilości godzin prób, testów, miar – po to bym wiedział od podszewki jak to działa, z czym to się je, jak o to dbać i czy faktycznie to jest takie dobre/złe.
Podejmiemy kilka wyzwań – które wygramy, a które okażą się kompletną klapą dowiecie się zostając tu na dłużej, bowiem to, czego dowiedziałem się w czasie budowy auta będę sprawdzał w praktyce, mam nadzieje, że przez długie i szczęśliwe lata!
Nie samą techniką żyje człowiek, więc będą też pewnie wpisy o gotowaniu, o podróżach, nie tylko autem. Po cichu liczę, że znajdziemy czas na jakiś reportaż, a od czasu do czasu wpakujemy się w jakąś ciekawą przygodę, która zaowocuje ciekawym opowiadaniem/relacją. Na klasyczny bushcraft raczej nie ma co liczyć, ale ognisko, namiot, plecak na pewno pojawią się nie raz.

Miłośników ruchomych obrazków zapraszamy na nasz kanał na Youtube, gdzie uczymy się sztuki "kręcenia" i montażu - także prosimy o wyrozumiałość, raczkujemy w tym temacie.
Po cichu liczymy, że ta forma przekazu przypadnie chociaż części z Was do gustu:
https://www.youtube.com/channel/UCKk...dC1vPGRfkTj4GA

Zapraszam(y).

P.S.
Tak na starcie nowej przygody chcieliśmy podziękować tym, dla których mieliśmy przyjemność pracować. Ogromnie miło było Was poznać, przeżywać z Wami nowe przygody i wyzwania, te wspólne ogniska, biwaki, nierzadko tysiące kilometrów przemierzone razem – DZIĘKUJEMY!
Liczymy po cichu, że jeszcze nasze drogi gdzieś kiedyś skrzyżują się, że jeszcze nie jedna przestrzeń nasz usłyszy głos!.Gezuar Panie i Panowie!

P.S.2 Jeśli tylko ktoś z Was (motocyklistów) potrzebowałby pomocy - będę miał ze sobą porządną narzędziówkę, trochę wiedzy i mnóstwo chęci - na pewno pomogę jeśli tylko będę w pobliżu! Śmiało możecie zapisać sobie kontakt do mnie. W bardziej krytycznych sytuacjach... auto jest 3 osobowe i może jakoś uda się załadować moto do "bagażnika" i podwieźć gdzieś, gdzie będzie potrzeba/konieczność.
Neno jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
IV Nasze Wyprawy Motocyklowe Głazio Imprezy forum AT i zloty ogólne 36 05.03.2014 00:17
III Nasze Wyprawy Motocyklowe Głazio Imprezy forum AT i zloty ogólne 17 25.02.2013 00:54


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:19.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.