Miałem go /dylemat/ do momentu podjechania pod przejście w słowackiej Ubli. Jakoś nie mogłem się zdecydować, czy w końcu rozrywkowy wyjazd, do kraju w którym jeden gość prowadzi "operację specjalną" jest słuszną koncepcją
W każdym razie "było Nas trzech w każdym z Nas inna krew" tzn. Ja tym razem na starym Trampku, Robert na Teresce i Mariusz na dużym giejesie z obowiązkowym zestawem kufrów
![Big Grin](images/smilies/biggrin.gif)
. Granica bez problemu, jest co prawda kolejka na 40-50 godzin stania ale ona dotyczy tylko wwożonych aut /czasowe zawieszenie opłat celnych/, ruch "turystyczny" na bieżąco. W Ubli granicę obsługuje Frontex więc pogadaliśmy z Portugalczykiem i Niemcem /pytali czy wiemy, że tam jest wojna i czy czasem nie jedziemy do Donbasu/. Po stronie ukraińskiej bez jakiegokolwiek problemu, wysłuchaliśmy kilku uwag odnośnie zachowania się w kraju na terenie którego wprowadzony jest stan wojny ale generalnie na twarzach pograniczników widać było jakby radość z faktu, że ktoś chce ich w aktualnej sytuacji odwiedzić w celach innych jak "wprowadzanie ruskiego ładu". Po drugiej stronie niemal zupełnie pusto, ruch na drogach znikomy a na tych bocznym to praktycznie zerowy. Wojsko i Policja stoją na wszystkich większych węzłach komunikacyjnych i granicach administracyjnych poszczególnych rejonów/obłasti. Kontrole prowadzone są pod kątem wszelkiej maści dywersantów więc Nas sobie odpuszczano i po prawej w górze przelatywaliśmy bez jakiegokolwiek problemu. Zakupy w Wołowcu i nocleg w Pylypecu - pensjonat u Leva. Właściciel pensjonatu/motelu był na tyle zachwycony naszą wizytą, że po zrobieniu zdjęć w ten sam dzień umieścił gdzieś w sieci info o przybliżonej treści "pierwsi polscy turyści przyjechali"
![Big Grin](images/smilies/biggrin.gif)
Dość powiedzieć, że w obiekcie na 60 osób byliśmy my w trzech, Leonido i Natalka, gdzie ta ostatnia dwójka to właściciele obiektu. Przy proszonej, zakrapianej kolacji wysłuchaliśmy setek słów wdzięczności za wizytę, próśb o turystyczną reklamę, podziękowań za "braterstwo Polaków" i innych "epitetów", gdzie każdy kończył się toastem
![Vis](images/smilies/vis.gif)
Rano szybki podjazd pod stacje krzesełka na Hymbe i wyjazd na szczyt /Ja ostatnie 100-200m. odpuściłem bo spacer w 30 stopniowym upale po zgubiony po drodze rollbag skutecznie mnie zdemoralizował/. Zjazd pod górną stacje narciarską i wypicie z miejscowym endurowcem /nie dało się odmówić - chłopak był na trzydniowym urlopie i na następny dzień wracał na front/ toastu "sława Ukrainie" zakończył Nasze off-rodowe zmagania. Powrót przez Turkę na Krościenko praktycznie bez wartych wspominania epizodów, granica bezproblemowo choć po Naszej stronie kolejka oczekujących na odprawę /lawety i auta na wszelkiej maści zjazdówkach/ ciągnie się niemal do Ustrzyk. Koniec końców wyjazd uważam za "moralnie słuszny" a co do samej strony motocyklowej to jak zawsze: ukraińskie Karpaty dają radę
![Thumbs Up](images/smilies/Thumbs_Up.png)
![Thumbs Up](images/smilies/Thumbs_Up.png)
![Thumbs Up](images/smilies/Thumbs_Up.png)
Na koniec "raklama"
https://www.google.com/maps/place/Zu...8!4d23.3168426
Warunki na piątkę z plusem, Leonid to gość mocno związany ze środowiskiem enduro i wszelkiej maści 4x4, jedzenie Natalka robi świetne, sała z czosnkiem do wódeczki też nie brakuje a ogólna ocena na piątkę z plusem to mało
![Ukłon](/images/smilies/bowdown.gif)
Oczywiście nikogo nie namawiam bo czas mamy
![Vis](images/smilies/vis.gif)
ale jak ktoś ma genetyczny brak wyobraźni i wygórowany próg samooceny to czemu nie
![Africa Twin](images/smilies/rd07a.gif)
Opisany wypad miał miejsce w ostatni weekend czyli 25/26 czerwca br.
IMG_20220626_102758.jpg