Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 07.09.2023, 14:20   #1
Danny
Moderator
 
Danny's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jul 2019
Miasto: Trójmiasto
Posty: 1,336
Motocykl: CRF1000D, CRF300L
Przebieg: 65k+25k
Danny jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 3 godz 17 min 23 s
Domyślnie 1/2 tet ro 2023

Jak obiecałem tak wrzucam kilka zdjęć i wspominek z tegorocznego wypadu na rumuński TET.

Inicjatorem wyprawy był kolega Bonczek. Wyznaczył termin i zaczął judzić na lokalnej grupie. Tułaczka, kierunek nieważny byle offem i z namiotem lub hamakiem, a może Bałty, a może Skandynawia, do ustalenia. Jak któregoś razu wpadł do mnie na kawę to nam wyszło że może jednak Rumunia. Chwilę później odezwał się do mnie kolega Kefir - wziąłby jakiś długi weekend wolny i może byśmy zrobili jakiś kawałek polskiego TETa? Sprostowałem go że nie długi weekend tylko cały tydzień i nie kawałek polskiego TETa tylko połowę rumuńskiego - odpowiedź była zwięzła, "ok".

Quorum zatem mamy, dopinamy urlopy i logistykę, dzień przed wyjazdem motamy sprzęty na przyczepkę, chłopaki śpią u mnie na kwadracie, pobudka o 5 rano i wyjazd o 6. Z Trójmiasta to ładny kawałek drogi, obawiamy się trochę tego co może nas spotkać na Zakopiance więc decydujemy się cisnąć siódemką przez Biesy. Podróż w zasadzie bez niespodzianek, raz tylko gdzieś na Węgrzech jedna z CRFek chciała się wyswobodzić ale jeden z chłopaków w porę zauważył luźną taśmę, szybka poprawka i lecimy dalej. Na przejściu węgiersko-rumuńskim kolejka, wyglądało na zmianę celników bo nic się nie posuwało, wszystkiego wyszło prawie godzina ale wreszcie wjechaliśmy. Było już po zmroku, dobrą chwilę temu Kefir zmienił mnie za fajerą i to jemu przypada finisz po ciemku krętymi drogami po rumuńskich wioskach no ale trudno - to kierowca rajdowy i młody jest, da radę Do pensjonatu dojeżdżamy koło 1 w nocy (Rumunia kradnie 1h zmianą strefy czasowej), budzimy recepcjonistę, zestawiamy motki, kwaterujemy się, piwko i inne substancje, toaleta i spać bo jutro wreszcie DZIDA!

Rano śniadanie mistrzów i pogawędki z lokalesami. Właścicielka pensjonatu robi w jakimś korpo w HR, kojarzy moją firmę. Jej mąż.to lokalny policjant. No i dobrze bo mamy zamiar przechować u nich furę i przyczepkę przez tydzień. Nie chcą za to kasy, obiecujemy zatem że będziemy do nich kierować znajomych. Od słów do czynów przechodzimy natychmiast, przekazujemy namiar Michałowi który z żoną rusza z kraju dzisiaj, też kieruje się na Baia Mare i nie ma jeszcze zarezerwowanego noclegu. No to już ma, razem z miejscem na przechowanie auta i przyczepki. Właściciel-policjant pokazuje na mapie jakieś widokowe trasy, jeszcze krótka miła pogawędka z jednym z gości, Bogdanem (to chyba najpopularniejsze rumuńskie imię) i odpalamy bo nagrzani jesteśmy do granic możliwości. Zaczynamy od miejscówki poleconej przez właściciela pensjonatu. Fajna trasa, dużo podjazdów, pogoda super, przyroda piękna i inna niż ta znana nam kaszubska, wspinamy się na jakiś grzbiet, fotka, łyk górskiego powietrza, entuzjazm, jesteśmy królami życia. Walimy na ten TET, w planie na dzisiaj przejazd przez sekcję oznaczoną jako "Here be dragons!", niby coś trudnego, koniecznie chcemy mieć tam foto Życie szybko weryfikuje nasz entuzjazm, 2-3 razy gubimy szlak i zaczynamy się stromo wspinać w górę strumienia po gładkich otoczakach, zawrotka, potem strome i grząskie odcinki już na odnalezionym tracku, robi się 16-ta a do dragonsów jeszcze kilkanaście kilometrów. Decydujemy się na odwrót, jedziemy TET "pod prąd" jakieś 20km, super odcinek, płaski ale kręty i kamienisto-błotnisty, lądujemy w miejscowości Desesti, wybieramy knajpę i rozsiadamy się.przy stole. Właściciel poleca nam po zupie i jednego hamburgera do podziału na 3 osoby. Wie co mówi, zupy gulaszowe są przepyszne a hamburger jest wielkości futbolówki i waży ze 2 kg. Idzie zmrok więc na dziko już się dzisiaj raczej nie rozbijemy, pytamy właściciela o jakiś kemping w okolicy albo kwaterę na wiosce. Mówi że zaraz gdzieś zadzwoni a jeśli nie będzie miejsca to awaryjnie możemy się rozbić tutaj przy knajpie, zostawi nam zapalone światło i otwarty kibel. Decyzja oczywista, to proszę nigdzie nie dzwonić i podać nam palinkę i kilka piw, tym razem już alkoholowych.

Następnego dnia pobudka o 6 rano bo umówiliśmy się z właścicielem że pójdziemy z nim na jego ranczo, nakarmić zwierzaki. Spacerek i miła pogawędka, Daniel wyglądał na spokojnego i wycofanego gościa a okazuje się że jest byłym zawodowym szczypiornistą i przez długie lata stał na bramce gdzie nacierały na niego stukilogramowe dryblasy i rzucały mu piłką w ryj. Po drodze zbieramy grzyby na śniadanie, na ranczu karmimy ptactwo, owce i kozy, robimy sobie selfie z zahipnotyzowanym jagnięciem, Daniel pokazuje nam dom który rozebrał kilka wsi dalej i przeniósł na ranczo po to żeby żadne drzewo nie zginęło przez jego budowę. Wracamy, na śniadanie omlecik z grzybkami, kawa, pakowanie i dzida bo przecież potrzebujemy tej sweet fotki z hardkorowym odcinkiem rumuńskiego TET. Tym razem będziemy atakować dragonsów od północy. Osmand pokazuje tam jakiś dojazd nieutwardzoną drogą, na wszelki wypadek nie patrzymy na poziomice żeby nie doszło do nas jaką głupotę robimy Wszystko okazuje się na miejscu, wpadamy na stromy szlak wyłożony kamieniami wielkości od baby hebdów do telewizorów, w godzinę pokonujemy jakieś 200m wysokości a Osmand pokazuje do celu jeszcze 1200, pot z nas leci hektolitrami, każdy przynajmniej po jednej glebie na koncie, u mnie przy pierwszej poddał się prawy handbar i tylko cudem ocalała klamka hamulca, zatrzymuję towarzystwo i forsuję decyzję że sweet fotki z dragonsami nie będzie. No i dobrze, to gówno zabrało nam już dwa całe dni a trzeba robić jakiś TET. Teleportujemy się asfaltem kilkanaście kilometrów dalej, wracamy na TET, jedziemy przez Maramuresz i szukamy miejscówki na rozbicie namiotów. Po drodze pauzy na fotki i nagrania, Kefir decyduje się wystąpić w materiale filmowym ze zjazdu kamienistą drogą rozrytą przez 4x4, zjeżdżamy z Boczkiem na dół, szepczemy "o kurła" na widok tego jak od dołu wygląda ten zjazd, odpalamy kamery i czekamy pół godziny aż po kilku glebach kolega wreszcie do nas dotrze. Ciśniemy dalej, przy trasie jest kilka fajnych grzbietów, wjeżdżamy na jeden z nich, szybki rekonesans i decyzja - zostajemy. Kefir jedzie 20 km w jedną stronę do wioski na zakupy a my z Bonczkiem rozbijamy namioty i pstrykamy fotki z zachodem słońca. Kefir wraca po ciemku z browarem i deserem, wędliny na ognisko nie było więc zalewamy lio, jeszcze nocne pogawędki i fotki rozgwieżdżonego nieba, trzeba spać bo rano trzeba wstać.

Rano dochodzi do nas odgłos dzwonków. Jest coraz wyraźniejszy. No tak, na pobliskich wzgórzach było kilka chat pasterskich, pewnie są tędy przeprowadzane zwierzęta. Takoż się okazuje, mija nas dwóch pastuszków, trzy pasterskie psy i ze dwieście owiec. Pstrykamy foty, pakujemy się i na koń. Pogoda cały czas dopisuje, czyste niebo, cieplutko, TET jest coraz piękniejszy i to sprowadza nas na kilkaset metrów gdzie zaglądamy w obejścia ludziom w kolejnych mijanych malowniczych wioseczkach, to wciąga nas na 2 kilometry gdzie możemy się nieco schłodzić i popatrzeć na świat z góry. Dzisiaj jest wszystko, szybkie szutry, kręte techniczne kamieniste odcinki, widoczki, nawet kilkanaście kilometrów asfaltowych agrafek. Robimy miliony fotek i posuwamy się powoli na południe tego pięknego kraju. Szybko robi się wieczór i chwilę po 18 decydujemy się powoli szukać noclegu. Dzisiaj może dla odmiany z dostępem do jakiejś wody
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg 01.jpg (982.3 KB, 56 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 02.jpg (987.1 KB, 39 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 03.jpg (415.3 KB, 31 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 04.jpg (596.7 KB, 28 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 05.jpg (458.5 KB, 29 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 06.jpg (748.7 KB, 34 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 07.jpg (795.6 KB, 49 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 08.jpg (881.0 KB, 31 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 09.jpg (633.5 KB, 32 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 10.jpg (671.3 KB, 45 wyświetleń)
__________________
"Jeżeli ktoś ci mówi że jesteś koniem to za pierwszym razem możesz się obrazić, za drugim razem dać w gębę, ale za trzecim razem już kup sobie siodło."
Danny jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Endurorally24 2023 & Dakar 2023/2024 Onufry22 Dział Producentów i Dostawców 39 01.12.2023 08:27
Pak 2023 Emek Trochę dalej 102 04.11.2023 12:42
IZI Meeting 2023 - po raz 11-ty! jochen Imprezy forum AT i zloty ogólne 61 30.06.2023 22:26
19-21.05.2023 SOSMA Edycja 2023 Żaki-Czan Imprezy forum AT i zloty ogólne 8 10.02.2023 11:19


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:03.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.