Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Polska

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 19.01.2024, 11:08   #16
_-aska-_
 
_-aska-_'s Avatar


Zarejestrowany: Oct 2018
Miasto: Warszawa
Posty: 442
Motocykl: Yamaha Radian&WR250F
_-aska-_ jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 3 dni 11 godz 33 s
Domyślnie

No dobra, czas kończyć ten urlop
A więc Goniądz. Pokój mamy jakby luksusowy.
1.jpg
Motorki zaparkowane na placu zamykanym bramą kutą w winogrona.
2.jpg
3.jpg
Mam nadzieję, że żaden Goniądzanin się na mnie nie obrazi za te słowa, ale w sumie to niewiele tam jest do roboty.
g1.jpg
g2.jpg
g3.jpg
g4.jpg

Dlaczego zatem zaplanowałam tam aż 3 noclegi? Otóż po pierwsze chciałam zaliczyć spływ Biebrzą, gdyż jeszcze nie byłam na spływie kajakowym. Po drugie obok jest Twierdza Osowiec, którą uznałam za wartą zwiedzenia. I tak sobie wymyśliłam, że jeden dzień na kajaki, drugi dzień na zwiedzanie i spadamy dalej.

Po pierwszej nocy o 4.30 nad ranem budzi mnie dziwny dźwięk. Takie brzrzrzrzrzrz, ŁUP! brzrzrzrzrzrz, ŁUP! brzrzrzrzrzrz, ŁUP! Myślę sobie - zwarcie w bramie, silnik chce ją otworzyć, ale kłódka blokuje. Nie. No nie pasuje jednak. Brzrzrzrzrzrz, ŁUP! Co jest?! Brzrzrzrzrzrz, ŁUP! Czy jest jakieś takie urządzenie elektryczne do łupania drewna? Brzrzrzrzrzrz, ŁUP! K...a! W końcu udało mi się jeszcze na chwilę zasnąć, a rano zgooglałam. To się nazywa łuparka elektryczna.

Celem zaliczenia spływu udajemy się do Pana Artura, który założył firmę Ar-Tour, co uważam za majstersztyk językowy, i wypożycza kajaki oraz rowery. Pan Artur wywozi nas więc w górę Biebrzy i puszcza na wodę. Okolica piękna, mijamy bardzo dużo mniejszych i większych nor różnych zwierzątek. Łabędzie z młodymi. Pogoda dopisuje. Na brzegu widać głównie trzciny. Tyłki bolą od siedzenia. Nurt właściwi nie istnieje, więc nie pomaga w przemieszczaniu się. Zajęło nam to chyba ponad 3 godziny i cieszę się, że atrakcja zaliczona, ale jednak jeśli jeszcze gdzieś się na spływ wybiorę, to na ciekawszą rzekę
4.jpg
5.jpg
6.jpg


Czy Maćkowi podobał się spływ? Ciężko powiedzieć
7.jpg

Szczęśliwie udaje się dotrzeć do bazy, gdzie na plaży obok w najlepsze trwa piknik wojskowy.
8.jpg

A do paczkomatu z kolei równie szczęśliwie dotarła linka sprzęgła.
9.jpg

Z cyklu "po tygodniu na Podlasiu"
10.jpg

Po drugiej nocy o 4.30 nad ranem budzi mnie dziwny dźwięk. Takie brzrzrzrzrzrz, ŁUP! brzrzrzrzrzrz, ŁUP! brzrzrzrzrzrz, ŁUP! Myślę sobie - zamorduję człowieka i każdy sąd mnie uniewinni! Zamykam okno i jakoś zmuszam się jeszcze do zaśnięcia.

Znowu udajemy się do pana Artura z firmy Ar-Tour tym razem po rowery i pędzimy do twierdzy. Ważna wskazówka - zdecydowanie warto umówić się wcześniej telefonicznie. Ponieważ sąsiedzi z pokoju obok nastraszyli nas, że twierdza nieczynna, bo ptasia grypa, to zaczęłam szukać informacji i o zamknięciu nic nie znalazłam, ale o zapisach telefonicznych owszem. Osowiec jest czynną jednostką wojskową, więc wejść tam można wyłącznie z przewodnikiem. Teoretycznie można przyjść pod bramę i dołączyć do grupy, ale czasami grupy są już na tyle duże, że więcej osób nie przyjmują.
Sama twierdza bardzo spoko. Niestety w związku z powyższym nie można wleźć wszędzie i zajrzeć wszędzie, no ale cóż... Przewodnik nam się trafił performer-gawędziarz. Wiedzę o twierdzy ma ogromną, bo ileś książek i książeczek o niej napisał, ale strasznie dużo czasu poświęcał na robienie przedstawienia dla dzieciaków i nie tylko. Zagadywanki czy chłopcy mają dziewczyny. Wręczanie paniom łusek po nabojach, że jak na nich zagwiżdżą, to mężom stanie na baczność... No takie letko zalatujące żenadą, ale gawiedzi się podobało.
11.jpg
12.jpg
13.jpg
14.jpg

Po zwiedzeniu twierdzy szybki obiad w pobliskiej restauracji o wystroju pamiętającym jeszcze poprzedni ustrój oraz z całkiem dobrym jedzeniem i przemiłą obsługą. Polecanko.

I w drogę zwiedzać ścieżki dydaktyczne. Ziarno prawdy w plotkach sąsiadów było - niektóre trasy faktycznie były zamknięte z powodu ptasiej grypy. Kawałek dalej są jeszcze bunkry, po których można sobie swobodnie połazić. Oraz takie otoczone fosą, w znacznie lepszym stanie zachowania, ale za to obstawione wzdłuż jedynej zarośniętej cierniami ścieżki wielkimi tablicami, że teren prywatny i spadać. Najpierw postanawiamy je zignorować, ale przy mniej więcej 10 uznaję, że jak ktoś wydał aż tyle kasy na te tablice, to może jednak uszanować ich treść. Do tej pory żałuję, ale trudno. Dwójka ludzi, którzy byli z nami w twierdzy poszła tam zwiedzać i z daleka widzieliśmy jak sobie tam chodzą, więc jakby co wygląda na to, że nie ma wilczych dołów ani innych pułapek - jakby ktoś chciał wiedzieć
15.jpg
16.jpg
17.jpg

Z wycieczki wracamy tak idealnie, że tuż przed miejscem docelowym spadają na nas pierwsze krople deszczu. Po drodze mijam uśmiech na drodze. Maciek zarzuca mi kłam, więc muszę wrócić i zrobić zdjęcie.
18.jpg

Po trzeciej nocy o 4.30 nad ranem budzi mnie dziwny dźwięk. Takie brzrzrzrzrzrz, ŁUP! brzrzrzrzrzrz, ŁUP! brzrzrzrzrzrz, ŁUP! Wściekła wstaję, żeby zamknąć okno, ale że z okna mam widok wzdłuż drogi na most nad Biebrzą, to widzę, że wieczorny deszcze spowodował poranne mgły. Uznaję więc, że skoro już nie śpię, to niech chociaż coś dobrego z tego będzie i idę na spacer.
19.jpg
20.jpg
21.jpg
Kiedy wracam z wycieczki nastrój mam trochę lepszy dzięki widokom, ale jednak nadal wściekła jestem na tego cholernego dziada, który musi rąbać drewno akurat 0d 4.30 do 5.30, potem pół godzinki przerwy, zapewne na kawę, znowu rąbie i przed 7 nastaje cisza. Myślę sobie - pójdę go opieprzyć. I nawet podchodzę do ogrodzenia, ale po pierwsze facet mnie nie zauważa zajęty pracą, a po drugie to tak sobie zaczynam myśleć, że może on po prostu przed 7 musi wyjść gdzieś w pole do roboty i to jedyna chwila, kiedy może to drewno porąbać... Odpuszczam więc i wracam do pokoju.

A potem od właścicielki naszego apartamentu dowiadujemy się, że nie, facet jest na emeryturze i kompletnie nie ma nic ciekawszego do roboty, po prostu jest złośliwym dziadem, bo już mu próbowali zwracać uwagę. Ale i tak są postępy, bo wcześniej używał piły łańcuchowej xD
22.jpg
23.jpg

I tak oto koło 10.30 żegnamy się z Goniądzem. Do domu mamy jakoś koło 350km i kilka miejsc do zwiedzenia, więc ten ostatni odcinek jest zaplanowany na 2 dni jazdy, ale bez konkretnego punktu noclegowego, bo akurat jest taki fragment Polski, gdzie nie istnieją pola namiotowe ani agroturystyka.

Nieważne, tym będziemy się martwić później.
_-aska-_ jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Trochę dalej ale krótko - czyli Stella Alpina A.D. 2023 luk2asz Trochę dalej 89 07.07.2024 06:23
Niedźwiedzie, szerszenie i muchy, czyli MOTO POŁUDNIE 2023 Mech&Ścioła Trochę dalej 75 04.07.2023 09:56
Prostownik czyli Podlasie ładuje baterie mirkoslawski Polska 9 15.10.2021 09:38
Biesy, Podlasie i Mazury czyli jak (nie)pojechałem na Bałkany. mirkoslawski Polska 10 27.06.2020 06:12
Dziczyzna wraca na Podlasie czyli z Kielc prawie do Rosji ;) mirkoslawski Polska 7 12.11.2019 15:03


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:41.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.