21.07.2024, 09:01 | #11 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 518
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 10 godz 27 min 49 s
|
Siódmy dzień, 15 Marca. Nałakszut do Saint Louis.
Pamiętacie ten filmik z wjazdu do Nałakszut na końcu ostatniego odcinka? Niby fajne, normalne miasto z szerokimi asfaltowymi drogami prawda? Otóż "od środka" wygląda to troszkę inaczej-wyasfaltowane są tylko główne arterie, a wjazd w każdą ulicę oznacza kopanie się w piachu, mniej lub bardziej grząskim. I nie mówię tu o "suburbie", a o dobrej dzielnicy blisko centrum. Oczywiście nie oceniam - mówię tylko jak jest i jak różnie można przedstawić rzeczywistość w zależności od "miejsca siedzenia":-). Po szybkim śniadaniu i rozliczeniu się z właścicielem ruszyliśmy w dalszą podróż, która nie trwała zbyt długo:-) Okazało się, że Pan Prezydent postanowił zrobić sobie imprezę na wiadukcie, który był jedynym wyjazdem z miasta na południe...Na początku próbowaliśmy znaleźć jakiś objazd ,ale nie znając miasta było to trudne. W końcu się poddaliśmy i po 2 godzinach leżakowania podjechał koleś, który obiecał nas wyprowadzić na drogę za wiaduktem. Jak obiecał tak zrobił i mogliśmy jechać dalej!:-). Po kilkuset metrach kopania się w piachu zakurzeni i na wpół uduszeni spalinami z 50cioletnich ciężarówek wyjechaliśmy za wiadukt i pognaliśmy dalej:-). Początkowo pustynia była bardzo "pustynna", czyli wielka piaskownica. Im bliżej jednak byliśmy Senegalu, tym więcej pojawiało się roślinności, ludzi i zwierząt. Kilkadziesiąt kilometrów od Senegalu wjechaliśmy do parku narodowego, którego środkiem poprowadzona była droga do granicy. W parku tym spotkaliśmy wiele fajnych zwierzaków, ale nie zatrzymywaliśmy się na dłużej - robiło się późno, a do Saint Louis był jeszcze niezły kawałek drogi. Poza tym będziemy wracać tą drogą więc nadrobimy tę zaległość na powrocie:-). Te fajne zwierzaki na filmie to rodzinka guśców:-) Przejazd przez park był fajnym doznaniem po kilku nudnych dniach telepania się na asfalcie-był fajny ofrołd, była woda i zieleń ze zwierzakami. Cieszyłem się już na drogę powrotną przez to zajebiste miejsce:-). Prosto z parku wjechaliśmy na przejście graniczne,. Tym razem po stronie mauretańskiej nie było ceregieli-kasa została z nas już przecież wyciśnięta;-). Brak kondycji i brak doświadczenia dał się Grześkowi we znaki-podczas przejazdu przez park i na przejściu granicznym zapomniał napić się wody. Ten błąd przy temperaturze powyżej 40 stopni mści się szybko i już po kilkunastu minutach Grzesiek miał zawroty głowy. Procedura po stronie senegalskiej zajęła nam może 20 minut już byliśmy w drodze do Saint Louis, a właściwie to do kempingu położonego na południe od miasta. Można byłoby pomyśleć, że kraje sąsiadujące ze sobą tak jak Mauretania i Senegal nie różnią się od siebie zbyt wiele. W tym przypadku jednak różnice było widać chyba we wszystkich aspektach. Od razu rzucała się w oczy zieleń roślinności, brak pustynnych krajobrazów (te częściowo były później), inny kolor skóry ludzi no i ustrój polityczny:-). Senegal jest demokracją, a my trafiliśmy właśnie na kampanię prezydencką:-). Ze wszystkich słupów i płotów patrzyły na nas twarze kandydatów, odbywały się wiece wyborcze itd - ogólnie fajnie było to obserwować:-). Po drodze zrobiliśmy małe zakupy, wzięliśmy paliwo i godzinę później zalogowaliśmy się na kempingu Zebra Bar. Cóz mogę powiedzieć - było cięzko... |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
(2018) поездка b Памир - czyli opowieść o tym, jak Gienia, Efcia i Słoń Dominik Pamir zdobywali | trolik1 | Trochę dalej | 167 | 05.05.2021 08:26 |
SANDRAIDERS - duch starego Dakaru | Gajron | Kwestie różne, ale podróżne. | 4 | 29.08.2019 11:44 |
Kociewski Rajd Enduro - gorąco polecam miłośniczkom offroadu | Ola | Lejdis | 6 | 28.12.2013 22:13 |