04.09.2017, 09:26 | #1 |
Zarejestrowany: Jan 2015
Miasto: Warszawa
Posty: 1,854
Motocykl: inne moto
Online: 2 tygodni 1 dzień 11 godz 33 min 9 s
|
Docelowo zobaczyć Morze Kaspijskie_wyjazd 2017
Jedna relacja już jest na Forum XTZ pisana przez uczestnika Wojtka. Żeby mniej więcej zobrazować wyjazd również dla użytkowników tego forum naskrobię to co udało mi się zapamiętać. Będzie tez pokaz filmowy i zdjęciowy.
Rosja - Tak znowu ten kierunek a to dlatego że jak mawiają Rosja to stan umysły i przynajmniej w mojej głowie ten stan się tak mocno zakorzenił że nie chce z niej wyjść. Z roku na rok pojawiają się kolejne plany na zwiedzenie tego jakże pięknego, różnorakiego i ogromnego kraju. Kraj przepiękny i gościny i pomimo sytuacji jaka w tej chwili panuje należy oddzielić politykę od normalności, bo wierzcie mi w Rosji tez żyją normalni ludzie. Nie należy się jej bać a przyjąć taką jaka jest, dostrzec to co kryje w sobie i co potrafi dać a potrafi dać wiele radości i przeżyć. Uczestnicy: Piotrek: BMW R1200GS Adventure LC (model zwany szuwarkiem) Maciek: BMW R1200GS (model zwany olejakiem) Wojtek: Yamaha XTZ 750 (nie wiem jak się potocznie nazywa) Przemo i Edyta: BMW R1200GS Adventure (model zwany olejakiem) Sobota 29.07.2017: Jest to dzień spotkania uczestników wyprawy. Umówiliśmy się że spotykamy się u mnie w Warszawie i stąd w niedziele rano atakujemy pierwsze kilometry w stronę wschodu. Sobotnie spotkanie upływa na leniwym wchłanianiu trunków (integracja â pomimo że ludzie się już znają to i tak lubią się integrować po raz kolejny i kolejny) i i ostatnim przeglądzie sprzętu, a niestety postęp cywilizacyjny spowodował że mało tego się w tej chwili nie ma i nie zabiera (telefony, intercomy, nawigacje itp. â to wszystko trzeba przejrzeć i sparować ). Niedziela 30.07.2017: Po małym sobotnim piwkowaniu 6:00 ruszamy. Droga przebiega sprawnie, pogoda dopisuje (nie leje na łeb) â leniwie ciśniemy w stronę granicy aby dojechać dziś do Kijowa â taki plan. Droga pod granicę przebiega dość sprawnie bez rewelacji â ciężko coś z niej opisywać bo tak naprawdę nie ma co. Docieramy na granicę â Polska strona sprawnie bez kolejki, natomiast do szlabanu Ukraińskiego kolejka dość spora ale dzielnie niczym rycerze na swych rumakach przeciskamy się miedzy kolejkowiczami. Ludzie nie protestują i nawet jak się ich poprosi to się rozjeżdżają (pewnie połowa to mróweczki) â także w miłej atmosferze przeciskania się udaje się pokonać granicę. Potem gaz i ciśniemy do Kijowa â tam mamy zaklepany pierwszy nocleg w Hostelu. Nie wiem o której docieramy do Kijowa bo mój umysł po tak długim czasie nie jest w stanie odtworzyć czasów ale sam Kijów pokonujemy dość długo aby dojechać do Hostelu dlatego że jest dość zapchany i chyba navi coś źle poprowadziła. W samym Kijowie też trochę się pogubiliśmy między sobą aby odnaleźć się już pod Hostelem. Sam Hostel okazał się usytuowany w jakimś blokowisku, bark parkingu itp. â co tu robić jak zostawić motki na noc. Idziemy rozpytywać i udaje się namierzyć sympatyczną parę dzięki której zostawiamy motocykle kawałek od Hostelu ale na strzeżonym parkingu bod ich blokiem â ochronie powiedzieli że jesteśmy ich gośćmi i że motocykle zostaną tu na noc. Wieczorkiem jeszcze zakupy chmielowe, kolacyjkowe i odbieramy jeszcze wcześniej zamówione jedzenie liofilizowane. W hostelu dostaliśmy pokoje troszkę podzielone: Ja z Edytą dostałem pokój koedukacyjny gdzie był w nim Ojciec z córką, a chłopaki czyli Wojtek, Piotrek, Maciek dostali również pokój koedukacyjny w którym była jakaś panienka, niestety jak zobaczyła że będzie spała z tymi samcami (pewnie z oczu im patrzyła dzika namiętność) zażądała przeniesienia â no cóż musieli oblizać się smakiem. Po wieczornej kolacyjce i piwku trzeba było iść spać bo rano pobudka i atak w stronę Charkowa by dotrzeć do Rosji. Poniedziałek 31.07.2017 Droga w stronę Charkowa i dalej do przejścia granicznego z Rosją jest niezwykle nudna ale też dobra pod względem nawierzchni â wybraliśmy tą główną i asfaltową ze względu na to że Ukrainę traktujemy tranzytowo i zależy nam na szybkim jej przejechaniu. Także jedziemy tankujemy, wyprzedzamy się czasami nawzajem by sobie pomachać (takie tam leniwe wygłupy). W końcu jesteśmy na przedmieściach Charkowa i obieramy azymut na obwodnice i przejście graniczne. Gdy docieramy pod granicę próbujemy zastosować myk z ominięciem samochodów by wic się pod szlaban ale niestety protest samochodziarzy powoduje że Pan wojskowy cofa nas na koniec kolejki, która o całe szczęście nie jest aż tak spora â dalej już grzecznie stoimy i przesuwamy się cierpliwie jak Pan wojskowy przykazał. Docieramy pod szlaban i zaczyna się papierologia i chodzenie z jednego okienka do drugiego â pomimo tego nie jest aż tak tragicznie. Myślę że po jakiejś godzinie strona Ukraińska została pokonana teraz czas na Rosję. Niestety ale tu też musimy ustawić się w kolejce â pech a może niechęć do jednośladów, któż to wie. Po stronie Rosyjskiej kolejka przesuwa się bardzo wolno ale cierpliwie czekamy, żartujemy itp. Przyczepiamy tez sobie na klapy naszych kurtek symbole propagandowe w postaci znaczków na których widnieje połączona flaga Rosji i Polski â taki gest który mamy nadzieję że zostanie mile odebrany. Nie wiem czy ktoś to zauważył ale na granicy nie odniosło to skutku i musieliśmy stać jak każdy ď. W końcu nasza kolej pod okienkiem â oczywiście wriemiennyj wwoz i inne dokumenty trzeba było mieć podchodząc pod okienko (przybyli ułani pod okienko) i Pani z okienka w jednej chwili serwuje nam małe przesłuchanie. Dzwoni gdzieś i nagle Panowie mówią że musimy się z nimi udać do innych pomieszczeń na przesłuchanie. Cholercia aż tak podejrzanie wyglądamy â może to te flagi, przecież w Polsce panuje rusofobia a oni z takimi znaczkami â na pewno szpiedzy. Na przesłuchaniu każdy wchodził po kolei i zestaw pytań a na co, a po co, a gdzie pracuje, a do partii należy, a był w wojsku itp. â suma summarum trochę się zeszło â (ok. 5 - 6 godzin). Jednak po przesłuchaniu w końcu nas odprawili i puścili na swoją ziemię. Przejście przejechaliśmy jak już się ściemniało i cały ten czas na granicy pokrzyżował trochę plany bo zamiast jechać dalej musieliśmy się kwaterować w Biełgorodzie. Po przejeździe poszukiwanie próbowaliśmy wymienić dolary na ruble ale się nie udało bo u koników przygranicznych bandycki kurs. Gdy zajechaliśmy do Biełgorodu zaczęło się poszukiwanie noclegu, rozpytywanie ludzi gdzie jakieś tanie miejsce. Wojtek dostaje namiar na jakiś hostel gdzie jest Irlandzki Pub ale okazuje się że cena kosmos i jedna osoba musi spać na podłodze. Rezygnujemy z takich luksusów za takie pieniądze i spanie na dywanie â no chyba że teraz tak przemyślałem sprawę że się sfrajerowaliśmy i źle zrobiliśmy że nie wzięliśmy tego pokoju, może osoba która spała by na dywanie miałaby niepowtarzalna okazję pospać na mega perskim dywanie który wcale nie był wyliniały. Wracamy więc na przedmieścia bo widzieliśmy tam kilka motelików. Podjeżdżamy pod pierwszy, który wydaje się być przystępny cenowo (na dworze już ciemno) i zaczynają się negocjacje. Niestety pokoje wolne są ale Pani nie chce przyjąć dolarów bo mówi âpo co jej dolary, co ona z tym zrobiâ - a my przecież nie mamy rubli. Tłumaczę jej że rano pójdzie i wymieni w banku ale jest nie ugięta. Co robić â naprzeciwko też jest Hotel ale wygląda na drogi, jednak trzeba spróbować bo jak nie to spanie w namiocie a na namiot nawet fajnej miejscówki brak. Podbijamy, krótkie negocjacje i udaje się. W hotelu był właściciel i po małych negocjacjach i prośbach zrobił nam cenę za 12 dolarów od głowy â super gość (jeszcze do niego wrócimy na powrocie). Jak się okazało to pokoje to jakieś pałacowe wnętrza â naprawdę mega wypśnie jak za taką cenę. Myślę ze w Polsce trzeba było by zapłacić co najmniej 150 pln za osobę. Po rozpakowaniu trzeba cos zjeść i napić. W tym pierwszym Hotelu była gruzińska knajpa więc cześć się tam udaje aby pakuszać. Niestety okazuje się że nie można płacić kartą â pech to pech. Zrezygnowani już wychodzimy jednak ja zdesperowany krzyczę na Sali kto by mi wymienił dolary na ruble, że dopiero przyjechaliśmy i nie mamy kasy i takie tam. Z towarzystwa które siedziało na Sali wstaje jakiś gość i zaprasza mnie na zewnątrz â tam dokonujemy transakcji wymiany waluty dolary na ruble po kursie takim jak powinno być. Gość spadł z nieba są jednak dobrzy ludzie. Po tej całej transakcji zamawiamy sobie kolacyjkę i piwko. Po konsumpcji do Hotelu na jeszcze mała szklaneczkę i spać bo rano dalej w kierunku pierwszego postoju, czyli do Elisty. Ostatnio edytowane przez przemo77390 : 16.09.2017 o 21:46 |
04.09.2017, 10:55 | #2 |
Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Myślenice
Posty: 601
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 8 godz 30 min 8 s
|
Fajnie by było jakbyś urozmaicił relację zdjęciami
|
16.09.2017, 21:47 | #3 |
Zarejestrowany: Jan 2015
Miasto: Warszawa
Posty: 1,854
Motocykl: inne moto
Online: 2 tygodni 1 dzień 11 godz 33 min 9 s
|
Film wcześniej niż relacja ale będzie małym przerywnikiem w dalszym opisie:
https://youtu.be/Qf5p5wixS7Y |
14.10.2017, 16:06 | #4 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Posty: 119
Motocykl: czarna szczała
Online: 5 dni 7 godz 34 min 50 s
|
@przemo77390 kiedy kolejna czesc pisana?
|
23.10.2017, 12:58 | #5 |
Zarejestrowany: Jan 2015
Miasto: Warszawa
Posty: 1,854
Motocykl: inne moto
Online: 2 tygodni 1 dzień 11 godz 33 min 9 s
|
Postaram się wrzucić kilka kolejnych dni do następnego tygodnia. Byłem trochę pochłonięty ważną sprawa która się rozwija i niedługo zabłyśnie ku nadziei wszystkich motocyklistów.
|
17.12.2017, 20:35 | #6 |
Co się ociągasz...
|
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Morze Kaspijskie 31.07_20.08.2017 | przemo77390 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 40 | 06.12.2017 16:05 |
Norwegia przez Rosje docelowo Lofoty | Hetman | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 06.07.2014 15:30 |
Morze | fraradek | Umawianie i propozycje wyjazdów | 1 | 20.08.2013 19:34 |