14.10.2021, 08:49 | #1 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 522
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 17 godz 31 min 58 s
|
Niedokończony Łuk Karpat 2021.
Plany jak zwykle ostatnio były ambitne - Iran!:-). Rzeczywistość oczywiście olała nas ciepłym moczem, gdyż Irańczycy zabronili przemieszczania się między prowincjami, choć zaczęli wydawać wizy turystyczne. Logiczne co nie:-). Na szczęście w okolicy Szczecina nie brakuje fajnych miejsc do odwiedzenia - z całej ich masy wybrałem Karpaty rumuńskie i ukraińskie:-).
Michał do tej pory przemieszczał się jakąś wielką armaturą, ale kilka miesięcy temu zdecydował o kupnie pięknego adwenczura w postaci F650GS. Zdążył już nawet ochrzcić ten piękny motorek poprzez zaliczenie godnego, kilkunastometrowego szlifa po nocnym zderzeniu z sarenką, ale takie detale nie odstraszają prawdziwych rajderów! Umówiliśmy się w Tylawie wieczorem 4go września, więc musiałem ruszyć ze Szczecina prawie w środku nocy coby się wyrobić:-). Wrzesień o piątej rano potrafi być cholerycznie zimny, ale dałem radę znieść te początkowe trudności do momentu pojawienia się wielkiej lampy Potem było już tylko lepiej, choć niewytrenowana dupa zaczęła boleć po kilku godzinach:-). Ze względu na brak czasu większość drogi spędziłem na autostradzie, ale udalo się skręcić na południe z A4 i rozpocząć fajną jazdę!:-) Pierwsze spotkanie z Rumunią mieliśmy już w Polsce:-) - na parkingu przed sklepem w Tylawie spotkaliśmy całą armię Rumuńskich grzybiarzy, którzy właśnie przygotowywali się na inwazję polskich lasów:-). Po szybkich zakupach udaliśmy się więc na poszukiwania miejscówki do spania, co nie jest trudnym zadaniem w Beskidzie Niskim. Po rozbiciu biwaku ponarzekaliśmy trochę na Irańczyków i zajęliśmy się planowaniem naszej wyprawy. Pomysł był taki, żeby zajechać w okolice Fogaraszy, pośmigać trochę po asfaltowych winklach, zostawić motorki i na bucie zaliczyć Grań Fogaraszy. Następnie chcieliśmy przemieścić się Łukiem Karpat na Ukrainę i następnie do Polski. Na razie jednak cieszyliśmy się pierwszym biwakiem w zajebistej miejscówce! Ostatnio edytowane przez Novy : 14.10.2021 o 23:25 Powód: Kilka enterów dla lepszego widzenia :) |
14.10.2021, 09:29 | #2 |
Zarejestrowany: Mar 2019
Miasto: Leśna Dzicz
Posty: 582
Motocykl: KTM R
Przebieg: jest
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 6 dni 23 godz 50 min 24 s
|
Jeżeli możesz , to popraw linki do YouTube bo coś nie hulają
Wysłane z mojego M2101K6G przy użyciu Tapatalka |
14.10.2021, 18:00 | #3 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 522
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 17 godz 31 min 58 s
|
Sprawdzałem na tel mojej dziewczyny i wygląda na to, że jest ok...
pozdrawiam trolik 4k obrotów, co przekłada się na 95km/h pozdrawiam trolik Ostatnio edytowane przez Novy : 14.10.2021 o 23:24 Powód: Połączenie postów |
16.10.2021, 14:43 | #4 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 522
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 17 godz 31 min 58 s
|
Drugi dzień: asfaltem do Rumunii.
Od kilku lat Tylawa stała się dla mnie punktem wypadowym na wschód/południowy wschód i jak zwykle moja ulubiona miejscówka nie zawiodła mnie w zakresie pogody. Uwielbiam poranki na wrześniowych wyprawach kiedy budzi mnie słoneczko, ale nie jest już tak gorąco żeby zrobić mi z namiotu piekarnik. Można sobie wstać spokojnie bez obawy o to, że spocę się już od samego poruszania się. Kolejnym plusem są poranne mgły, które w połączeniu ze słoneczkiem tworzą piękne kombinacje kolorów. Nie ma nic piękniejszego od kawki w takich okolicznościach przyrody! Kolejnym plusem wrześniowej jazdy jest temperatura - oczywiście jeśli świeci słoneczko!:-). Po śniadanku i spakowaniu się bez pośpiechu ruszyliśmy na południe jadąc wolniejszą, ale zdecydowanie piękniejszą wschodnią drogą przez Słowację. Warun był idealny - temperatura 20 stopni, lekkie chmurki na niebie, mały ruch na bocznej drodze. Podobnie było na Węgrzech, aż w końcu dojechaliśmy do granicy węgiersko - rumuńskiej. Przed nami stało kilku kolesi na dużych gieesach jadących asfaltem przez transfogarską do Chorwacji. Jeden z nich zapomniał dowodu rejestracyjnego i z tego powodu zabawy graniczne trochę się przeciągnęły. W końcu jednak daliśmy radę i wjechaliśmy do słonecznej Rumunii. Niby nic wielkiego się nie działo, ale jazda była po prostu piękna - może dlatego że w końcu byłem na wyprawie:-). Po jakimś czasie zauważyliśmy, że słoneczko jest coraz niżej i trzeba szukać miejsca na nocleg. Zbliżaliśmy się do autostrady koło Cluj i trzeba było się spieszyć z szukaniem. Miejscówkę udało się znaleźć i to całkiem niezłą...:-) |
16.10.2021, 19:02 | #5 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 522
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 17 godz 31 min 58 s
|
|
19.10.2021, 08:12 | #6 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 522
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 17 godz 31 min 58 s
|
Trzeci dzień: nocujemy pod dachem.
Plan na ten dzień był taki, że telepiemy się powoli w stronę Transfogarskiej, dobrze jemy pod drodze i podziwiamy widoki. Następnie jedziemy w stronę Fagaras i szukamy pensjonatu znajdującego się jak najbliżej startu naszego podejścia pod pierwszy szczyt na grani czyli Comisu. Najpierw jednak trzeba było zaliczyć poranek. A było ciężko...:-) Autostrada nadal nie jest skończona, choć prace trwają. Od czasu do czasu trzeba było więc uprawiać slalom między odcinkami autostrady - nam to jednak nie przeszkadzało, bo nigdzie się nie spieszyliśmy i chcieliśmy po prostu cieszyć się piękną pogodą, widokami i spokojną jazdą. Po kilku godzinach takiej sielanki zbliżyliśmy się do Transfogarskiej i rozpoczęliśmy wspinaczkę. Cudowna pogoda na dole nie przełożyła się niestety na bezchmurne niebo w górach - sama przełęcz była pokryta chmurami, było zimno i nieprzyjemnie. Pożarliśmy więc pół świniaka i worek ziemniaków w knajpie, a następnie rozpoczęliśmy ucieczkę do ciepełka. Po zjeździe skierowaliśmy się na wschód i w Fagaras skręciliśmy na południe do jednej z dolinek szukając noclegu. Voila!:-) Wieczór spędziliśmy na przepakowaniu gratów do plecaków, studiowaniu drogi i odpoczynku. To był fajny dzień! |
21.10.2021, 12:33 | #7 |
|
|
21.10.2021, 12:52 | #8 |
fajne - zeznawaj gdzie ta miejscówka dla potomnych.
btw - pozdrawiam z Bukaresztu!
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
21.10.2021, 18:13 | #9 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 522
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 17 godz 31 min 58 s
|
|
22.10.2021, 23:10 | #10 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 522
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
Online: 3 tygodni 4 dni 17 godz 31 min 58 s
|
Czwarty dzień: pedałujemy pod górę
Grań Fogaraszy próbowałem przejść już dwukrotnie. Za pierwszym razem zatrzymała mnie biegunka po zjedzeniu oscypka wyciągniętego z brudnej kieszeni przez spotkanego na szlaku pasterza. Piękne trzy dni z ową biegunką spędziłem w rozpadającym się szałasie pasterskim, zabarykadowany przed misiem nastawionym na pożarcie moich zapasów jedzonka. Gnojek rozłożył się się pod drzewami i czekał kiedy wyjdę. Na szczęście po drugim dniu zaczął padać deszcz i miś sobie poszedł. Druga próba przejścia granią miała miejsce w 2016 roku. W skrócie: po przewrotce na motocyklu kufer zmiażdżył mi kostkę chronioną butem trekkingowym tuż przed rozpoczęciem trekingu. I tak znalazłem się pod Fogaraszami po raz trzeci, mocno zmotywowany do przejścia grani. Poranek przywitał nas średnim zachmurzeniem i prognoza wskazywała, że taka pogoda utrzyma się do nocy. Kolejny ranek miał już był słoneczny podobnie jak następne dni. No nic - pożyjemy zobaczymy. Przejście zaplanowanego odcinka powinno nam zająć 3 dni, ale na wszelki wypadek zabraliśmy 4-dniowy zapas żarcia. Po wyjściu z pensjonatu skierowaliśmy się w lewo i pomaszerowaliśmy przez las po cichu licząc, że załapiemy się na podwózkę korzystając z częstych przejazdów pracowników leśnych. Tak też się stało i zyskaliśmy około dwóch godzin marszu. Po wyjściu z auta zaczęło się robić pionowo. Szlak był dobrze oznaczony, było zielono, pachnąco, cicho, pięknie - w takiej atmosferze trekking to sama przyjemność! Po krótkiej przerwie nad strumieniem ruszyliśmy w dalszą drogę. Szlak prowadził nas korytem strumienia, ale za żadne skarby nie mogliśmy znaleźć oznakowania - straciliśmy chyba z godzinę na poszukiwaniu znaków i nic. No dobra, tak czy owak trzeba iść w górę. Koryto strumienia wypełnione było rumowiskiem drzew i głazów, więc po krótkim czasie wyszliśmy z niego i maszerowaliśmy równolegle przedzierając się przez gęsty las choinek i innych krzaków. Ta część podejścia była nieprzyjemna - idziemy w chmurze, nie wiemy gdzie jest szlak, gęste krzaki pakują nam się do oczu....brrrr. Na szczęście po dwóch godzinach weszliśmy w kosodrzewinę i przedzieraliśmy się przez maliny i jagody - ulubione jedzonko okolicznych misiów....:-). Michał przygotował gaz pieprzowy i szliśmy sobie dalej ścieżką zrobioną przez misia, mijając misiowe kupy, w środku misiowej stołówki...Na szczęście miś pewnie spał i udało nam się minąć ten fragment bez walki:-) Od tego momentu zrobiło się naprawdę stromo-szliśmy na wprost pod górę i każdy krok był naprawdę dużym wysiłkiem. Koniec końców udało nam się wspiąć na grań i znaleźć szlak!!:-) Dalej było już całkiem przyjemnie, choć pogoda nie rozpieszczała nas widokami. Było nam to jednak na razie obojętne, bo dochodziliśmy do siebie po wyczerpującym podejściu. Przez cały dzień marszu nie spotkaliśmy żywej duszy:-). Pod wieczór rozbiliśmy biwak tuż przy szlaku na kawałku płaskiej ziemi i zasnęliśmy szybko z nadzieją na lepszą pogodę jutro |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Branna 2021 | raf | Trochę dalej | 40 | 11.09.2023 15:41 |
Endurorally 2021 | Onufry22 | Dział Producentów i Dostawców | 91 | 16.09.2021 13:36 |
Wyrobisko 2021 09-11.04 | ŁysyDLE | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 22 | 13.04.2021 14:43 |
Motosafari 2021 | sambor1965 | Trochę dalej | 32 | 31.03.2021 12:40 |