|
Umawianie i propozycje wyjazdów Masz już plan? Nie masz? A może szukasz kompana w podróży? Brak Ci koncepcji na długi weekend, wakacje? Szukasz plecaczka? Nikt nie chce jechać na Elefanta? Tu szukaj bratniej duszy... |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
09.09.2020, 11:01 | #91 | |
Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Wrocław
Posty: 116
Motocykl: Może kiedyś :)
Online: 1 tydzień 1 dzień 9 min 9 s
|
Cytat:
Widzę, że mój drugi dzień, był taki sam jak Twój. Tyle, że leciałem na LC8 za ćwiartkami i te piachy mnie upokorzyły. Dwie gleby zaliczyłem bo zamykałem i jak wjechałem w zadymę za chłopakami, to nawet nie wiedziałem, gdzie leże. A jeszcze dwie zaliczyłem potem. Morale w depresji wyleczyłem 60%kawówką kolegi i następnego dnia... Skończyły się piachy Najfajniejszy jest chyba odcinek ściany wschodniej od samego południa do Kazimierza (rok wcześniej jechałem) i potem aż do końca. Mi ten południowy TET średnio się kleił. A jak jest za Malborkiem, bo tam musiałem już atakować do domu asfaltem? Pozdro i czekam na dalszą relację. |
|
09.09.2020, 11:55 | #92 |
Nie wiem jak za Malborkiem bo ja zrejterowałem z powodu nadciągającego wpierdolu z nieba gdzieś koło KIWITY i wpisałem WROCŁAW -> rower
to co zaproponował mi gugiel mnie powaliło i było, słowo daję, lepsze niż TET, może z tym wyjątkiem, że w Iławie nibyszukałem kwatery na deptaku spieprzając z centrum miasta i ścieżki rowerowej ale po pominięciu Iławy, zatankowaniu przy okazji, okazało się, że znowu jadę pięknymi okolicznościami przez lasy i łąki i pola i było po prostu zjawiskowo! potem dojechałem do Torunia i stąd już była dzida po czarnym włącznie z odcinkami eSki Co do najfajniejszego odcinka to na południowym od Wroca podobała mi się okolica Jury, na pewno odcinek DO Wąchocka i to co potem było gites. Szybkie szutry wśrod wiatraków przez Kazimierzem i te nie kończące się grząskie piaszczyste drogi z wiślanym piochem - tak bolały mnie tam już podeszwy /TAK TAK chcę szersze podnóżki! / i w ogóle byłem styrani jak ch... bo jechałem od 7.30 a tu jeszcze taka pała... ale wiedziałem, że do Kazika będzie jeszcze z godzinka i to już. No i jednak to poczucie, że daję radę, zapieprzam, nie glebię, moto jedzie. Po prostu wszystkie wtyczki w swoich gniazdkach Potem uciekłem z południa asfaltem bo lało i było mega ślisko na tych lessach - asfaltem do Garbarki i tam wjechałem znowu na TET i tak już dojechałem do Hajnówki. Tam po tankowaniu rozlało się totalnie i nie pojechałem niestety na most do Siemianówki ale za to poleciałem na NW do Supraśla i do Gołębnika gdzie zostawiłem za sobą deszcze i zostałem bardzo miło ugoszczony do późnych godzin wieczornych Następny dzień to był miód... trochę kacowej melancholii i właśnie dojechałem do Goniądza, szutry, piękna pogoda, lasy... no kurwa było w pytę. Chciałem na Suwały ale dojechałem do Czarnej Hańczy i jakoś mi się tam nie spodobało. Zaczęło się ściemniać i uciekłem do Giżycka i na północ od miasta wbiłem się na jakiś chujowy kemping... Niemniej ten odcinek od Gołębia do Czarnej Hańczy byl po prostu jak z innej planety. Byłem w 7 niebie. Nie żałuję, że nie przejechałem wszystkiego został mi odcinek na poudnie od Kazimierza, na zachód od Oławy/Wroca, No i wszystko na zachód od Jelbląga powiedzmy z uwagami kolegów nt objazdu Malborka etc. Jest po co żyć! M
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
09.09.2020, 13:22 | #93 |
Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Wrocław
Posty: 116
Motocykl: Może kiedyś :)
Online: 1 tydzień 1 dzień 9 min 9 s
|
Czytałem Twoją relację. Tylko palcem po mapie nie jechałem, a z głowy topografii nie ogarnę. To może w jakiś weekend z Wrocka na zachód, sąsiedzie?
|
09.09.2020, 14:57 | #94 |
BARDZO CHĘTNIE Wiciu. Tylko ja będę miał wolne na taką jazdę dopiero gdzieś w połowie października. Jeśli nie masz ciśnienia to ja bardzo chętnie zrobię wro->west wtenczas.
Za to NCkiem chyba pocisnę służbowo w poniedziałek do Bułgarii przez RO i coś tam po drodze jeszcze liznę Powrót chyba nad Adriatykiem więc da Bóg, choć muszę spieszyć, jeszcze dupa zaboli
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
10.09.2020, 12:23 | #95 |
Moderator
|
Dzień czwarty. Nieustające pasmo sukcesów od samego rana. Udało się wstać o 7 i odpalić przed 8. Dzień zaczynamy nieopodal miejscowości Złoty Potok, od objazdu fragmentu leśnego który jest zabroniony ale wkradł się do Mirkowego GPXa. Objazd, zaproponowany przez jakiegoś lokalesa na facebooku, również wygląda na paralegalny. Zaczyna się od ścieżki rowerowej, kilka razy przejeżdżamy obok zamkniętych szlabanów. Jest pięknie, pachnie lasem, rosa szkli się na trawie, przejeżdżamy tuż obok wapiennych skał. Druga część objazdu wpada na zawilgocone łąki i pastwiska, ślisko w diabli i woda stojąca w koleinach. Kilka minut jazdy na ściśniętych zwieraczach, pauza, rekonesans i decyzja - robimy objazd objazdu. Po kilku chwilach jesteśmy spowrotem na szlaku TET który na terenach Jury jest dość zróżnicowany i oferuje leśne dukty, kamieniste podjazdy, trochę fajnych szutrów i żwirów, polne ścieżki i kilka klaustrofobicznych singletracków. Po przekroczeniu Pilicy formy rzeźby krasowej ustępują miejsca rozległym połaciom terenów uprawnych. Na jednym takim płaskowiu, w samo południe, zbliża się do nas 4-osobowa grupa Czechów z którymi nasza trasa przeplata się od przedwczoraj. Ja staję i po raz kolejny ślinię się na widok Huski 701 przewodnika, w Emilu natomiast budzi się bestia, zapomina o swoim dotychczasowym urlopowym tempie, odwija manetę i rusza w pościg. Być może będzie uczył kultury osobnika zamykającego grupę, który przedwczoraj na pełnej qrwie przejechał przez kałużę metr przede mną? Dla mnie bomba, ruszam żwawym tempem ale kompletnie nie mam ambicji dogonienia czeskiej grupy bo wiem jak takie akcje potrafią się skończyć. Jadę swoje, gdzie ładnie staję na fotki, siorbię z camelbaka i generalnie oddaję się byciu tu i teraz. W okolicy Włoszczowej znikają ślady innych motocykli więc dzwonię do Emila ustalić whereabouts. Okazuje się że przegapiłem jakiś zjazd nad jakąś rzeczkę a potem była stacja paliw i tankowanie. Cool, daję Emilowi info: mijałem tą stację jakieś 40 min temu, paliwa mam dość, nie czekam, jadę swoje i łapiemy się dalej na szlaku. Jest 12, przejechane 90 km, pachnie dobrym jak na nas wynikiem końcowym. Dwie godziny później mijają mnie Czesi (Huska 701 mniam) oraz z językiem na wierzchu i ubłoconą prawą stroną motocykla dojeżdża Emil. Z nadmiaru wrażeń potrzebuje spauzować i coś zjeść. Najlepiej pizzę, tak jak wczoraj. Na fali emancypacji zezwalam tylko na hot-doga na stacji paliw, zajeżdżamy, jemy ale w sumie i tak schodzi pełna godzina. Ruszamy dalej i w Kostomłotach robimy najzajebistszy błąd ever: po przejechaniu pod wiaduktem kolejowym przez potok Sufragańczyk, zamiast odbić lekko w lewo na szlak (osmand: czarna przerywana) jedziemy prosto (osmand: szare kropeczki ). 600-metrowy odcinek w chaszczach, półmetrowe koleiny do połowy wypełnione błotnym szlamem. Będą fajne fotki! Eksploruję wszelkie możliwe techniki: stójka, lewy peg i prawa podpórka, full listonosz, wreszcie rozkrok i wyprowadzanie moto na spacer pod sobą. Emil z kuframi ma trochę gorzej, ale np. może je sobie oprzeć o gliniastą ścianę i popstrykać fotki. Po 10 minutach frajda się kończy, krótka pauza na odsapnięcie i znów na fali emancypacji zarządzam chłodzenie przez zapierdalanie. Lecimy szutrami wzdłuż ekspresu S7, bawię się jak dziecko: wyprzedzam auta jadące ekspresem, wypadam bezwładnie na prostych nogach daleko do przodu i oszukuję grawitację szybkim odwinięciem manetki, na chwilę zmieniam nazwisko na Ahonen albo Hautamaeki Myślę że to będzie wisienka tego dnia, coś jak wał powodziowy przewczoraj, ale gdzie tam, zbliżamy się do Iłży i wjeżdżamy w uprawy przechodzące w farmę wiatraków w kukurydzy. Szutry po horyzont, to się wznoszą to opadają, jazda w towarzystwie własnego długiego cienia (zachód słońca), latające drapieżniki i stado saren przecinające drogę w tych swoich majestatycznych susach. Tylko padniętej przed chwilą baterii do kamerki brakuje, pstrykam kilka fotek a całość na długo pozostanie zarejestrowana w mojej bani. Z wynikiem 230 km, prosto spod karchera wjeżdżamy na kwaterę w Iłży i kończymy temat zimnym piwkiem. Jak to mawia Pavlin Zhelev: "what a day!"
|
10.09.2020, 17:34 | #96 | |
Moderator
|
Cytat:
Odcinek wzdłuż torów był fajny bo przez pomyłkę pojechaliśmy równoległymi błotnymi koleinami w szuwarach. Ciekawe natomiast jak to wyglądało kilka dni wcześniej, po opadach. Żeremia były wcześniej, w tej alei dębów. Pod autostradą nie kojarzę ale może skupiałem się na zaciskaniu pośladów. Zerknę kiedyś na video z kasku. Generalnie przy naszym skillu tempo ~200km dziennie okazało się złotym środkiem. Powyżej pojawiały się paciaki. Czesi też lecieli po 200, dlatego się przeplataliśmy na trasie. Trochę byli zawiedzeni bo zwykle jeżdżą na Ukrainę i do Bośni, dopytywali czy dalej będą może jakieś kamieniste podjazdy |
|
10.09.2020, 21:02 | #97 | |
Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Wrocław
Posty: 116
Motocykl: Może kiedyś :)
Online: 1 tydzień 1 dzień 9 min 9 s
|
Cytat:
|
|
10.09.2020, 22:50 | #98 |
Zarejestrowany: Nov 2019
Miasto: Beskidy
Posty: 228
Motocykl: CRF1000
Online: 5 dni 15 godz 9 min 37 s
|
Trzeba było zajrzeć na fejsbukowskim forum TeTu do plików bo jest tam fajna objazdówka tego 60 kilometrowego asfaltowego odcinka od Olecka do Giżycka. 120 kilometrów głownie szybkich szutrów ale jest też trochę błota za to asfaltu może z 5 kilometrów
__________________
Lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż żałować, że tego się nie zrobiło. |
10.09.2020, 23:06 | #99 |
Nie mam tego czegoś
Do tego jak pisałem to akurat wszystko było jak trzeba. Dawaj warzywo - to gdzie jesteś dzisiaj? Jutro akurat dasz radę do Białego!
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
11.09.2020, 09:09 | #100 |
Zarejestrowany: Nov 2019
Miasto: Beskidy
Posty: 228
Motocykl: CRF1000
Online: 5 dni 15 godz 9 min 37 s
|
Może kiedyś się przyda... Jeden track to mój objazd asfaltu Olecko-Giżycko , a drugi to objazd drugiego długiego asfaltowego odcinka Malbork-Swarożyn przygotowany przez chłopaków z forum TeT Polska...
Po sprawdzeniu przez opiekuna trasy pliki wejdą w nitkę głównej trasy
__________________
Lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż żałować, że tego się nie zrobiło. |
Tags |
polski tet , tet południe |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Na południe | Maniok | Umawianie i propozycje wyjazdów | 8 | 03.09.2017 21:54 |
Południe | ramoneza | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 110 | 04.10.2013 20:58 |
Propozycja enduro-wyprawy Polska-Słowacja(Koszyce)-Rumunia(Bukareszt)-Ukraina(Odessa)-Lwów-Polska ok.2700km | Hipolit | Umawianie i propozycje wyjazdów | 118 | 23.02.2012 22:05 |
Polska: Koniec kwietnia/początek maja 2010 "Północ-Południe" | oko | Umawianie i propozycje wyjazdów | 1 | 01.02.2010 23:02 |