|
Imprezy forum AT i zloty ogólne Imprezy forum AT i zloty ogólne. Spotkania użytkowników naszego forum. Mają one charakter otwarty: obecność AT wskazana, ale nie jest wymogiem. Piszemy również o imprezach motocyklowych, na które wybierają się nasi forumowicze. |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
12.05.2014, 16:08 | #171 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Według zamykających skrzyżowania długi dokładnie na 1 min 5 sek
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
12.05.2014, 17:13 | #172 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 129
Motocykl: RD07a
Online: 3 tygodni 1 dzień 9 godz 20 min 58 s
|
ooooo dokładnie to samo zarejstrowałem w Piątek jako ostatnie, potem juz tylko ciemność... Było w pyte! Tylko nie wpuszczajcie więcej tych wysłanników szatana z Podlasia i Prodiszowi zabrońcie trase prowadzić bo jeszcze mi piasek w zębach chrzęśći
|
12.05.2014, 17:34 | #173 |
Zarejestrowany: May 2013
Miasto: Wrocław
Posty: 320
Motocykl: RD07a
Przebieg: rosnący
Online: 3 tygodni 1 dzień 1 godz 24 min 50 s
|
__________________
Keep Calm and Call 0118 999 881 999 119 725 3 |
12.05.2014, 19:00 | #175 |
Zarejestrowany: Sep 2012
Miasto: Wielkapolska
Posty: 18
Motocykl: RD03
Online: 11 godz 37 min 28 s
|
Jakby ktoś jeszcze się zdecydował to Last Minut 150zł. Pozdrawiam i życzę wszystkim miłego szusowania i dobrej pogody.
Biorę |
12.05.2014, 19:09 | #176 |
Zarejestrowany: Aug 2012
Posty: 663
Motocykl: RD07&1000RR
Online: 2 tygodni 6 dni 3 godz 26 min 56 s
|
na następny rok bedzie ważna
|
12.05.2014, 19:15 | #177 |
Zarejestrowany: Sep 2012
Miasto: Wielkapolska
Posty: 18
Motocykl: RD03
Online: 11 godz 37 min 28 s
|
Tego akurat nie wiem, ale będę mówił wyłącznie w obecności adwokata ;-)
|
12.05.2014, 20:19 | #178 |
Zarejestrowany: Sep 2012
Miasto: Wielkapolska
Posty: 18
Motocykl: RD03
Online: 11 godz 37 min 28 s
|
słów kilka czyli nie kupię dzieciom sameczek
Właściwie to wina Jagny. Ona już wie dlaczego.. Jakby jakieś reklamacje to proszę do Niej.
Wygląda na to, że stałem się innym człowiekiem. Przynajmniej innym niż mi się dotychczas zdawało. Tamtego nie ma, był złudzeniem. Ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że rzadko tu zaglądam, a jeszcze rzadziej widzę was naprawdę. No cóż taki lajf. To była taka inwokacja, a teraz do rzeczy. Otóż, Jagna kazała mi coś napisać. Nawet padła zwerbalizowana i konkretna propozycja. Mowa była o dupie Maryny. Jest tylko taki problem, że ja żadnej Maryny nie znam. A już jej walorów w szczególności. No i jak tu mam napisać o czymś, o czym nie mam zielonego pojęcia. A jeszcze żeby było z sensem i żeby czytać się dało. Ale jak mus to mus. Kobieta prosiła. Może niech będzie o Zygmuncie... Może być ? No więc ... ,nie żebym nie znał zasad, ale teraz zasady są passe i w modzie jest przełamywanie stereotypów. No więc, Zygmunt tej nocy jakoś zbudził się za wcześnie. Nie żeby jakoś strasznie, ale wcześniej niż zwykle. Przetarł oczy i udał się na zwyczajowy poranny spacer do sąsiedniego pomieszczenia bez okien. Wiadomo. Spacery są ważne. Po spacerze wrócił na legowisko. Powałkonił się z lewa na prawo i z prawa na lewo…. Ale nie usnął, choć się należało. Jak człek jeden nie ma co robić to czasem myśli. Ale są i tacy co jak nic nie robią to nie myślą. Albo tacy co gmerają w różnych tam takich miejscach. Zygmunt starał się uchodzić za inteligenta i w „różnych takich” gmerać mu nie wypadało. Jeszcze by kto zobaczył czy jak. Zygmunt pogmyrał se w internecie. No wiadomo to takie światowe. Jak se pogmyrał to wyszli, że som zwroty za miejsca na impre. No ale, do roboty trzeba. PKB pilnować. Bo nam zaraz Unia dowali, że mamy za niskie. I jakby się wydało, że to wina zygmuntowej absencji to będzie źle. Ksiądz dobrodziej w niedziele na kazaniu palcem wytknie, od dzenderów albo innych plugawych, nawyzywa i co będzie ? No trzeba by jednak do roboty. No to się owinął kołdrą i dalej pokimać do szychty. No, ale pokimać się jeszcze nie udało. Za to jednak coś drążyło w myślach. A jakby jednak pojechać. A w du.... Jakiś kwadrans później dobijał kolanem kuferek. Jeszcze stacja i jedziemy. No właściwie nie załatwił miejscówki – później się załatwi... Jest dobrze, dawno maszyny nie tykał, więc jakoś dziwnie tak było. No, ale niby wszystko normalnie. Będzie dobrze. Pogoda ponoć niepewna. W radio wczoraj mówili, że deszcze będą niespokojne. A do tego wszędzie. Mówili... A jakby co, to będzie na co winę zwalić..... za artretyzm na starość. I tak jechał sobie, okolicę podziwiał i w sumie cieszył się. Drogi połowa już za sobą, a tych deszczów nie widać. Znowu wicherek się pomyliła ;-) No i jak sobie pomyślał to się ucieszył. No i tak jadąc i ciesząc się, poszedł prosto na azymut. No tak by trzeba było. Choć kątek oka jakby dostrzegał drogowskaz w prawo. Ale w jakie prawo prosto trzeba. Ale może to nie tam jechał? Zygmunt swoje wiedział. Byle wskaziłapka go nie zwiedzie. Zwłaszcza, że w złą stronę pokazywała... Potem ślepa droga jeszcze chciała go zwieść. Ale nie z Zygmuntem takie numery. Pomyślał i pognał dalej. Jednak drogę przegradzała autostrada. Gdzieś musi się udać. Wszędzie nasypy, siatki i głębokie rowy. Normalnie Alkatraz przy tym to pikuś. A tak konkretnie to Pan Pikuś. Po 6 km offa trafił do wcześniej olanej wskaziłapki. Musi to rzeczywiście jedyna droga. Jakoś tak był zajęty tym tropieniem, że nie zauważył nadciągającego deszczu. Na szybko naciągnął ortalionka na dżiny i hajda do przodu. Ulewa siekła znienacka. Odeszła równie gwałtownie. Wjechał do lasu, a za lasem już sucha droga i świeci słonko. Niestety pozostało przykre wspomnienie po deszczu. W tym miejscu w którym jako motorniczy moknie najszybciej. I to niezależnie od tego czy jest ubrany w gore , srore czy ortaliony. Tak miał i już. Jak to się dzieje nigdy nie odkrył. Taki lajf. W dalszej drodze ulewy już nie było, choć nie należy wyciągać pochopnych wniosków, że już nie padało. Otóż padło i to konkretnie. Jakąś godzinę później. O deszczu już zapomniał. I proszę pana patrzy w prawo... Potem patrzy w lewo... Prosto... I nic... Dłużyzna proszę pana... To jest dłużyzna... po prostu dłużyzna, proszę pana. Dłużyzna.. I może byłby proszę pana wyszedł z kina, ale motur zrobił uuuuuuu i zdechł…….Normalnie w środku lasu. Do celu niecałe 3 dyszki a on normalnie stoi i nic. Wtem wszystko zdało się jasne. Zygmunt przełączył na rezerwę i nic się nie zmieniło. Rezerwa, to było to wcześniej. Ale jak 450 i koniec? Dzieju by łyknął jeszcze ze dwie stówki. 150 na pewno. No nic, dalej Zygmuntowi trzeba było z buta dawać….. |
12.05.2014, 20:28 | #179 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
No ewentualnie ta dupa może być, panie F...
znaczy Zii A może tak sobotnia trasa okiem Zygmunta? Ładnie proszę
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
12.05.2014, 21:24 | #180 |
Zarejestrowany: Sep 2012
Miasto: Wielkapolska
Posty: 18
Motocykl: RD03
Online: 11 godz 37 min 28 s
|
golfiarz też człowiek
No i co ? No i pstro. Dygał Zygmunt z nóżki z moturem bez las. I było całkiem teges, bo nawet lekuchno z górki. I tak sobie idziemy, aż tu ni z tego ni z owego jakiś gość zapiął bloki. Spalił lacza. Zapiął wsteka i wyraźnie obrał kierunek na spacerujących.
- Co tam ? Zjebawszy się coś? Czy wachy zabrakło – zagadnął nieznajomy - Nic takiego, ot taki wiosenny spacerek dla zdrowotności – Zygmunt próbował trzymać fason - Jak wacha to będzie jakieś siedemnaście kilometry, mogę zabrać w tamtą stronę – przymilał się nieznajomy. - Prosił, prosił i wyprosił – Zygmunt dał się przekonać. Porzuciwszy habętę na zjeździe do lasu udali się wspólnie w dalszą drogę. - Też latam moturem. Ale tu drogi hujowe. Autostradą to się da popycić, nie to co tu. – i tak zadzierzgnęła się znajomość z plastikowcem. Na stacji, zatankowałwszy dwie flaszki po miksolu, Zygmunt udał się w drogę powrotną. Niestety tu nie udało się tak łatwo. Zaliczył już trochę drogi z buta i ręka od machania zaczynała już boleć. W końcu się udało. Zabrał się z dwoma starszymi jegomościami. W trakcie krótkiej pogawędki dowiedział się, że już kiedyś pożyczyli trochę wachy takiemu jednemu, a ten dwa kilometry dalej zawinął się na drzewie. - Wysiadać, czy jechać dalej – przeleciało przez myśl Zygmunta. Jednak zpiął się w sobie i jechał nadal zaciskając zęby. W końcu on nie pożyczał. Może nie będzie aż tak źle. Gdy dojechali motur jeszcze stał na swoim miejscu. Wacha zalana. Kurtałki, rękawiczki, kask, kluczyk. Yyyyyyyyyyyy i nic. Jeszcze raz Yyyyyyyyyyyyy i nic. No to jeszcze raz Yyyyy..y…y….y….y….y……y…………y cyk, cyk, cyk. No i dupa. Może to właśnie da dupa Maryny o którą chodziło Jagnie. Nie ma zmiłuj z popycha zastartuje. Raz drugi trzeci i nic. Kurtka w rowie kask na drzewie. Zygmunt płynie i ledwie oddech łapie a ten nic. Nie dla psa kiełbasa. Prądu nie ma, ale czemu nie załapał ? Niech jeszcze kiedyś Podos powie co złego na mikuni. Tam można było choć podpompować ustami. Oryginału się zachciało. - No żesz ku… …ać.- próbował Zygmunt zaklęcia z Sexmisji. Nie pomogło. Na pocieszenie zeżarł paczkę kabanosów i czekoladę. Też nie pomogło I tym razem pomoc przyszła z nieoczekiwanej strony. Zatrzymał się kolo golfem. Właścicele golfów do tej pory nie cieszyli się estymą u Zygmunta. Pora zmienić przyzwyczajenia. - Co jest kolego? – zapytał golfiarz, też motocyklista. Tym razem leśny. - Nie masz kabla albo linki ? Nie mogę zapalić. - Mam przywiozę z domu- i pojechał Wrócił za dwa kwadranse, Z kablami o średnicy gazrurek i akumulatorem wielkości telewizora. - O ja pierdziu. Dwóch na raz pod siedzenie nie włożę. A nawet jak mi się uda, jak przyłożę ten kabel to plus i minus jednym załapię. Większego nie masz? - Traktor tym odpalam. Odpalił z pół obrotu. Wredność nie mógł wcześniej |