06.11.2017, 21:42 | #181 |
Zarejestrowany: Sep 2011
Miasto: Błażowa
Posty: 1,314
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 13 godz 26 min 58 s
|
Łoooo Stary 3.40 i dalej....
ps. co to za biały rożek? |
06.11.2017, 21:50 | #182 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Elbrus
|
12.11.2017, 20:27 | #183 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Poranna aura zachęca do wycieczki więc idę zobaczyć jeszcze raz plażę a następnie obejrzeć motocykle. Już zwyczajowo obczajam wszystkie sprzęty coby nic nas w drodze nie zaskoczyło. W oczy rzuca się cieknąca laga w Afryce. Wyciek nie jest wielki ale zapocenie widoczne. Cóż taki urok taplania w błocie. Jemy śniadanie i pakujemy manele na motocykle. Dziś czeka nas granica z RUS/UA więc raczej dzionek będzie wypełniony. Droga leci nam sprawnie ale jest bardzo męcząca. Zatrzymujemy się na postój w Pawłowsku gdzie chwilę odpoczywamy i posilamy się co nieco. Obiad jednak musi poczekać. Kilka kilometrów za Pawłowskiem skręcamy w lewo w drogę, która była dla mnie męczarnią w tamtą stronę bowiem pokonywałem ją sam w strugach ulewnego deszczu, ciemnościach i mgle targany porywami silnego wiatru. Tym razem mamy piękną pogodę i droga leci nam fajnie. Jest nawet malownicza bym powiedział. Całkiem odmienne wrażenie sprawia pokonywana w świetle dziennym przy pięknej pogodzie. Jak sobie przypomnę jak zsiadałem z motocykla badając drogę we mgle jak ślepiec śmiać mi się chce.
Dolatujemy do miejscowości Rossosz gdzie tankujemy. Postanawiamy również coś zjeść. Niestety na stacji są tylko jakieś gotowe dania więc nie wybrzydzamy i wciągamy co jest. Dalej droga biegnie wśród mało zamieszkanych okolic, po drodze raczej słabo z żarciem, dopiero w Biełgorodzie więc spożywamy słaby posiłek. Po drodze trochę robót drogowych ale ogólnie leci się nieźle. Popołudniem docieramy do Biełgorodu po drodze gubiąc Michała, który jadąc za nami chyba nas nie zauważył i poleciał inną trasą. Jako że drogi się schodziły postanowiliśmy nie kombinować i złapać się na granicy. Tam też go spotkaliśmy. Grzecznie zajął nam kolejeczkę, która nawet ładnie się przesuwała i pook 3 godzinach przelecieliśmy granicę. Tuż za nią zatrzymaliśmy się na parkingu, wymieniliśmy resztę rublasów i zaczęliśmy rozglądać się.za noclegiem. Filip namierzył w mieście jakiś hotel i tam też mieliśmy podążać. Mnie Charków udało się dość dobrze poznać więc mniej więcej patrząc na mapę potrafiłem ogarnąć drogę jednak Brodaty się uparł że pojedziemy obwodnicą bo będzie szybciej. Więc pojechaliśmy, jednak wcale szybciej nie było. Droga z Nechoteewki do hotelu była długa, zawiła i czasochłonna. Zwiedziliśmy za to pół Charkowa ale wreszcie udało nam się dotrzeć do Hotelu Drużba. Hotel jest przyjemnie położony nad jeziorem Karer. Znajduje się.tutaj. https://www.google.pl/maps/place/Dru...2!4d36.2625663 Logujemy się do hotelu, motki na parking i idziemy na piwko i szamę. Fantastyczne jedzenie, rewelacyjne piwo, bardzo miła obsługa. Trójka za śniadaniem bodaj 860 UAH. Walimy po piwku i wracamy przebrać się bo jakoś chłodem powiało. Michał wali w kimę, ja schodzę na dół zadzwonić do domu. Po chwili Brodaty do mnie dołącza i udajemy się do knajpy. No i miało być lajtowo a wyszło jak zwykle. Niestety fot nie mam. Trochę ruchomych obrazków się zachowało. |
15.11.2017, 18:30 | #184 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Wybijamy się z rana po śniadaniu z Charkowa. W planie mamy zanocować w tym samym miejscu gdzie spaliśmy po drodze w tamtą stronę jednak najpierw musimy wydostać się z Charkowa co wcale nie było takie proste. Udaje się.jednak z bólem wypaść na trasę M03. Musimy się jednak zatrzymać uzupełnić płyny gdyż jest upalnie a z naszej trójki tylko Michał jest wyspany. Ja z Filipem najlepiej się nie czujemy ale nie ma tragedii. Zapierdziela się nieźle ale mamy prawie 500 km do Kijowa, czeka nas przebicie się przez miasto i wylot przez przedmieścia, które są gęsto zaludnione i ruch nie jest płynny. Do Kijowa docieramy późnym popołudniem. Ruch jak w ulu. Masa samochodów, remonty, pasów tyle ile się zmieści na szerokości ulicy. Jak na MKADzie w Moskwie. Jedzie się do dupy. Marnujemy mnóstwo czasu a do tego ciągle trzeba uważać na samochody gdyż ruch jest bardzo gęsty a każdy jedzie jak mu się.podoba. Nawet nie pamiętam czy jedliśmy jakiś.porządny posiłek dzisiejszego dnia. Cały czas jazda a Kijów nas wykończył. Wreszcie udaje się wybić z miasta ale znów wpadamy w korek ludzi zmierzających do sypialni Kijowa która nazywa się Bucza. Tłum aut dopiero kilka kilometrów za Buczą luzuje się i możemy trochę podgonić ale jesteśmy wykończeni. Zatrzymujemy się na stacji paliw tutaj:
https://www.google.pl/maps/place/АЗС...3!4d30.0167191 Nie mamy już siły dalej ciągnąć a do tego pogoda się psuje i w nocy i rankiem ma padać. Takie prognozy podaje przynajmniej Brodaty. Zaczynamy myśleć o noclegu pod dachem. W związku z powyższym idę się rozejrzeć. Docieram do zabudowań, spotykam jakiegoś gościa i pytam o hotel, agro, pensjonat, cokolwiek. Eeee tu to nic nie ma musicie jechać dalej. Jakieś.kilkanaście kilometrów dalej coś niby jest. Wracam do chłopaków i okazuje się.że Filip coś.tam namierzył i to tuż.obok. Postanawiamy sprawdzić. Jedziemy może ze 3-4 kilometry od stacji na której się zatrzymaliśmy i okazuje się.że trafiamy do knajpy nad jeziorem, która po drugiej stronie ma domki dla gości. Takie drewniane chatki dla 2-4 osob. Musimy jednak objechać dookoła. Jedziemy zatem i stajemy przed bramą po okrążeniu obiektu lasem. Otwiera nam ochroniarz i już z daleka widzę zmierzającą w naszym kierunku recepcjonistkę. Domek jest , do tego wolny. Bierzemy. 60 PLN od głowy ze śniadaniem więc tragedii nie ma a skoro w nocy ma lać to nie chce nam się.pakować mokrych namiotów a i przy ognisku nie posiedzimy. Domek jest zajebisty, rzekłbym komfortowy i wypasiony. Zrzucamy łachy, szybki prysznic i lecimy do knajpy bo głodni jesteśmy jak wilcy a do tego pić się.chce. Zamawiamy jakąś paszę i to co przynosi nam kelner jest po prostu fenomenalne. Domawiamy więc zatem sporo dodatkowych przekąsek. Do tego lokalny browar w chorej co prawda cenie ale po prostu pyszny. Jedzenie w tym miejscu to rozkosz dla podniebienia. Rzadko mi się zdarza jarać żarciem i raczej traktuję je jak paliwo ale to co nam zapodali było fantastyczne. Szczerze polecam zarówno miejscówkę jak i restaurację. Po spożyciu wszystkich pyszności przenosimy się na taras naszego domku gdzie sączymy piwka i wtedy właśnie zaczęło padać. Może nie była to ulewa ale padało i noc mielibyśmy do doopy pod namiotami. A tak zamknęliśmy dzień w pięknym miejscu z pełnymi brzuchami i w wygodnych wyrach. |
23.11.2017, 22:05 | #185 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
No to kończymy ten bałagan.
Dzięki za uwagę i poświęcony czas. Szerokości . |
23.11.2017, 23:00 | #186 |
Kiedyś R.T70
Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Częstochowa
Posty: 1,422
Motocykl: Była RD04
Przebieg: 120000+
Online: 3 miesiące 2 tygodni 5 dni 7 godz 47 min 6 s
|
No i super.
Polska jest piękna!
__________________
Serdecznie pozdrawiam. Romek T. |
24.11.2017, 19:01 | #187 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
No to na koniec trochę cyferek.
Wizy - Iran, Rosja - 30 dniowe + ubezpieczenia = 1050 pln (robione przez biuro) CPD - 700 pln Koszty własne podczas wyprawy ok 1000-1200$ Czas wyprawy - 28 dni Zrobione ok 13500 kkm (chłopaki więcej bo mieli dalej ) Spalanie w NAT - 5,6 l/100km Ogółem koszty w Iranie. Obiad 15 pln Pełny zbiornik - 15 pln - 1pln/litr paliwa Woda - 1 pln/butelka 1,5l Hotele - 150-350 zł za trójkę (w zależności od standardu) ze śniadaniem. Nocleg w parku - free ale trzeba uważać na złodziei. Wielu Irańczyków nas ostrzegało przed kradzieżami i nie ustrzegliśmy się. U ludzi - żarcie i spanie free. Browar bez alko - nawet 9 pln pucha ale oczywiście to maximum z reguły połowę tego lub mniej. W Ramazan występują problemy z jedzeniem w knajpach ale jakaś dyżurująca zawsze jest. Za autostrady czy wjazd do Masulech tam gdzie puszki mają opłaty nie zapłaciliśmy nic. Atrakcje turystyczne typu Persepolis, Nekropolis , etc. - ok 20 pln za głowę. Na niektórych terenach paliwo (góry) paliwo może być reglamentowane - koleś leje 5 litrów i to koniec. |
04.01.2020, 01:49 | #189 |
Zarejestrowany: Dec 2019
Miasto: Wrocław
Posty: 55
Motocykl: CRF1000L
Online: 1 dzień 23 godz 4 min 56 s
|
Świetnie się czytało, dzięki
__________________
"Piję kawę i wyobrażam sobie brzask gdzie indziej." - Andrzej Stasiuk, Jadąc do Babadag |
04.01.2020, 10:22 | #190 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
super historia! tym bardziej, że pewnie nieprędko będzie tam można znowu pojechać. W Wielkiej Szachownicy Brzeziński pisał sporo o tym, ze, że Bliski Wschód to kolejne Bałkany, tylko jeszcze przedwojenne i czekają na swoje Sarajewo.
Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Bałkany 30.07.2017 - 12.08.2017 | giennios | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 23.06.2017 13:58 |
Iran trip 2017 - start 12.05.2017. | Emek | Przygotowania do wyjazdów | 137 | 14.06.2017 16:13 |
Enduro Pohulanka 29.04.2017 - 01.05.2017 | wojtekm72 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 28.05.2017 22:49 |
El Palantentreffen 2017 | ex1 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 9 | 18.01.2017 00:33 |