|
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
22.09.2011, 22:21 | #11 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Za zielonymi górami, za lasami
Posty: 1,139
Motocykl: czarny, pomarańczowe ladaco
Online: 7 miesiące 1 tydzień 1 dzień 13 godz 39 min 45 s
|
|
23.09.2011, 10:26 | #12 |
Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: Zielona Góra
Posty: 216
Motocykl: 950 SE
Online: 3 tygodni 4 dni 9 godz 36 min 30 s
|
Jagna nieźle się najeździłaś w tym roku! Ale jak są możliwości to nie ma co się zastanawiać. Pisz i wklejaj bo czekamy na cd. a że pióro masz fajne to się dobrze czyta. Pozdr
|
23.09.2011, 16:42 | #13 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Ponieważ wszyscy śpimy w jednym pokoju, tym razem Rychu i jego wczesne pobudki górą. Nie szans udać, że się go nie słyszy… i nie widzi…
Skuszeni niską ceną pokoju zamówiliśmy wczoraj śniadanie. Za pomocą słowniczka polsko – rumuńskiego znajdującego się na końcu przewodnika. Udało nam się sklecić coś w stylu „śniadanie – jutro – ósma” . Później Bliźniak próbował konwersacji po angielsku, ale gość za barem z promiennych uśmiechem powtarzał każde wypowiadane przez niego słowo. Podobno z doskonałym akcentem Schodzimy na dół, śniadania ani śladu. Czy w wydawnictwie „Bezdroża” uwzględnią naszą reklamację? Na szczęście do przybytku zagląda angielskojęzyczna mieszkanka wsi (która zresztą robi spore wrażenie na męskiej części ekipy ) i tłumaczy, że śniadania ciut się spóźni. W końcu jest: Nie ma co prawda masła, ale nie chce nam się już szukać w słowniku. Rychu próbuje słoniny, nieco twardawej: Już prawie skończyliśmy, a tu wjeżdża jajecznica i … masło. Hmmm. Wylewnie żegnamy się z całą dostępną obsługą (pewnie za miesiąc trafią im się następni goście) i jedziemy dalej. Ruszamy wąską asfaltową dróżką dalej przez wieś. Dróżka kończy się na czyimś podwórku. GPS pokazuje, że droga biegnie obok. No biegnie, ale czy droga? Jakaś babinka-pasterka pokazuje, że jechać, jechać. Dobrze, że mam ciemne okulary, bo mój wzrok mógłby zabić. Ja mam zawrócić na tym kamienistym wąskim czymś, a potem zjechać ostro w dół tym wąwozem? O nie! Zjeżdża mi Raf (mam nadzieję, że Was nie wyklną za siadanie na BMW ) Dalej szuter z kamieniami, jadę sama. I kolejny ostry zjazd w dół, w połowie którego uświadamiam sobie, dlaczego GS tak dziwnie hamuje. A w zasadzie nie hamuje. Bo ma ABS włączony!!!! A na dodatek nie pamiętam, jak go się wyłącza!!! Kolejny raz mam chęć mordu w oczach. Nie umiem się pohamować i głośno mówię (padło na Rycha) co myślę o umawianiu się na jedno i robieniu drugiego. Oraz ciąganiu niedoświadczonych w teren. I jeszcze chyba o roli kobiet w motocyklizmie Chłopaki nic nie mówią i puszczają mnie przodem. Na szczęście to był już ostatni ostry zjazd… Przed nami już tylko kamienisty szuter. Za to z brodami. Przecież ja w życiu przez wodę nie jechałam! A tu jeszcze za rzeczką trzeba ostro pod górę skręcić. Miotnęło mi tyłem nieźle, ale jakoś wyjechałam. Następne dwa brody z jazdą na wprost to już lajcik był… Po wyjechaniu na asfalt Bliźniak stwierdza: „Jagna, pod koniec to już chyba trójkę wrzuciłaś!” A co! Jak ktoś ma ochotę, to droga 705D z Cib na południe zaprasza serdecznie Dojeżdżamy do cywilizacji, czyli Petrosani, gdzie Bliźniak udaje się na poszukiwania dorabialni kluczy, bo wieczorem miał okazję złamać ten od kufrów i ma mały problem. Ja w międzyczasie usiłuję od różnych bardziej zorientowanych w temacie uzyskać przepis na wyłączenie ABSu. Przepis ten jednak w ogóle nie chce się sprawdzić w rzeczywistości… Dopiero 2 dni późnej wspólnymi siłami wpadamy na rozwiązanie Ach ta zaawansowana niemiecka technologia… Gnamy dalej w kierunku Transalpiny, po drodze zatrzymując się w Mănăstirea Lainici. Już uświęceni ruszamy dalej na trasę. W końcu mamy tę Transalpinę! Bliźniakowi bardzo podobały się łączki obok drogi. Afryka wręcz nie chciała jej opuścić: Trafiliśmy na sam koniec asfaltowania. Ostatnie resztki: Asfalt nówka: Chyba w najwyższym punkcie Transalpiny: I trochę dalej: BMW też sobie zjechało na łączkę, ale na szczęście nie miało (jak Afryki) potrzeby bliższego bratania się z glebą Zjeżdżamy na dół, na północnych agrafkach jeszcze częściowo brak asfaltu, ale jest piękny wyrównany tłuczeń. Na koniec coś nam się myli i zjeżdżamy 7C na zachód, gdzie znów mamy trochę szutrów. Zawracamy i dalej na północ, nad jezioro Oasa, gdzie nawet znajdujemy coś w stylu pola namiotowego. Rychu na pole wjeżdża z impetem: Ale później jest już dobrze ;-)
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 23.09.2011 o 17:45 |
23.09.2011, 18:54 | #14 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Białystok
Posty: 1,446
Motocykl: Honda Africa Single
Online: 3 miesiące 3 dni 9 godz 44 min 34 s
|
Hej, a gdzie zdjęcie anglojęzycznej mieszkanki wsi?
|
23.09.2011, 21:51 | #15 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Tuchów / Redditch
Posty: 615
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 1 tydzień 17 godz 29 min 17 s
|
No wlasnie........................
__________________
|
24.09.2011, 20:37 | #17 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Nocleg pod namiotem, w górach, we wrześniu… Hm. Już wiem, po co kupiłam wełnianą bieliznę… Było baaardzo przydatna…
Rano wszystko jest mokre i zimne. Zebranie się do kupy trwa jakby ciut dłużej. Po tym nieco dłuższym zbieraniu się jedziemy Transalpiną (67C) do końca, do Sebeş, obok którego Rychu wynalazł jakąś ciekawostkę zwaną małą Kapadocją. Dojazd szutrem, jak to na wsi rumuńskiej. Ale wcześniej jeszcze kilka nawrotek po Sebeş, bo nie do końca wiemy gdzie jechać. Nawrotki polegają m.in. na jeździe pod prąd na rondzie oraz skręcaniu na zakazie A Raf prawie fika przy wyjeżdżaniu z koleiny głębokiej chyba na 20 cm. A końcówka po wyschniętej łączce: I kolejna lekcja terenowa dla mnie: jak już jedziesz ostro pod górę po czym śliskim (np. po wyschniętej trawie…) to nie usiłuj się zatrzymać w połowie. Nawet jak ktoś przed tobą (RYCHU!!!!) to robi. Klamka hamulca na maxa, a bmw powolutku stacza się w dół… Kolejny raz Raf ratuje sytuację i łapie całość w ostatniej chwili… Ale „Mała Kapadocja” ładna… Niektórzy podjechali popatrzeć z drugiej strony i też mieli przejściowe problemy (2:1 dla Rycha ). No i w końcu można zacząć Transfagaraską, od północy. Straszyli nas, że od jednej strony asfalt bardzo dziurawy. Albo my już na dziury po tych szutrach nie zwracaliśmy uwagi, albo coś się komuś pomyliło. Jedno z tych trzech to ja: Motocykli jak na lekarstwo, spotykamy chyba dwóch Niemców i parę Serbów, na AT oczywiście… A w ramach wspomnień, to samo, ale lipiec AD 2005, jako pasażerka jeszcze: Jakoś tak, po sześciu latach, trasa nie robi już na mnie takiego wrażenia. Może dlatego, że w między czasie było sporo alpejskich przełęczy? Ale na chłopakach też ta trasa robi mniejsze wrażenie niż transalpina. Zjeżdżamy na południe powolutku, z zatrzymywaniem na fotki co 500 metrów. Dojeżdżamy do jeziora Vidraru, gdzie Raf daje hasło do zjazdu z asfaltu i szukania noclegu w pięknych okolicznościach przyrody To zjeżdżamy, do kempingu 9 km szutru: Kemping. Hmmm. Lata 70-te? A może raczej 60-te? W każdym bądź razie wiekowe. Domki kempingowe są tak oldskulowe, że musimy w nich zanocować A konie i krowy na polu namiotowym były gratis: Na kempingu nawet były łazienki, też mniej więcej z lat 70tych. I bez ciepłej wody. I drzwi. Za to z grzybem. I żabą. Na bezczelnego podeszłam do właściciela z zapytaniem. gdzie mogłabym umyć się w CIEPŁEJ wodzie. I dostałam klucz do pokoju w hotelu Grzyb co prawda też był, ale nie było chociaż żab. Wieczór Afrykańcy poświęcili na roboty warsztatowe. Właścicielki BMW miały wolne (off topic: na powyższym zdjęciu widać, jaki sprzęt został zabrany przez Rycha dla ratowania BMW, oczywiście kompletnie bez potrzeby) Rychu znalazł chyba element, który zablokował mu rano tylne koło: a Bliźniak doszedł w końcu do ładu ze swoim ssaniem i nareszcie przestało za jego AT śmierdzieć jak za rafinerią płocką co naprawiał Raf, to już nie pamiętam, ale na pewno coś było
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
24.09.2011, 20:46 | #18 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 404
Motocykl: KTM 640 advR
Przebieg: rosnący
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 dni 3 godz 53 min 20 s
|
No piknie tam było, popatrzę sobie, tyle teraz mogę...
__________________
|
25.09.2011, 01:07 | #19 |
droga jest celem
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,023
Motocykl: RD07, LC8
Przebieg: X70.000
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 18 godz 34 min 0
|
Tak, ssanie to miałem, a raczej moja Afryka, jak cholera, przy każdym tankowaniu dawało o sobie znać. Generalnie Giees Jagny nie miał sobie równych - żłopał co nie miara, czasami nawet po 3,5l/100km wychodziło Następna w kolejce była Afrka Ryśka, która ani razu nie przekroczyła 5l/100km, zaraz potem Raf i na szarym końcu ja... Hymmmm, źle to ująłem - w konkursie na to która spali więcej moja Królowa wygrywa Tak czy inaczej ssanie było powodem tylko po części, po naprwaie (narzędzia Raf'a, pomoc Rycha i wsparciu duchowym Jagny) faktycznie apetyt jej zmalał, jednak i tak do Gieesa ciągle daleko
__________________
RideNow! Ostatnio edytowane przez bliźniak : 11.10.2011 o 16:35 |
25.09.2011, 11:53 | #20 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Bliźniak, nie chcę Cię dobijać, ale to bliżej 3,1 było...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Smak Porto [Wrzesień 2011] | lena | Trochę dalej | 131 | 24.07.2014 15:53 |
Wilk syty i Jagnię całe, czyli Maroko na zimowo [Marzec 2013] | jagna | Trochę dalej | 117 | 22.09.2013 22:33 |
Rumunia, Mołdawia, Ukraina, NRM - wrzesień 2012 | lemur | Trochę dalej | 52 | 14.01.2013 19:21 |
Ukraina (Krym)-Rumunia sierpień/wrzesień 2012 | sagattic | Umawianie i propozycje wyjazdów | 10 | 10.04.2012 17:38 |
Gruzja Azer Armenia, wrzesień +/- tydzień - ktoś jeszcze? :> | Olek | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 09.08.2011 00:46 |