27.09.2012, 22:06 | #11 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: mielec
Posty: 1,683
Motocykl: pilnie sprzedam
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 4 godz 50 min 41 s
|
A jeszcze bylo tak
Policjant - no i co z wami bedzie Mirmil- nic,pojedziemy dalej P-jak dalej, M-no normalnie, do wolowca na motocyklach P-chyba taksowka ..... M- to ja dam na kawe,na taka dobra kawe P- u nas kawa droga,kilogram 400 hrywien M- to ja kupie w Polsce i wam przywioze,a zostawe wam moja(lipna) karte kredytowa P-karty nie trzeba, daj na kawe 400 hr
__________________
niejedna przestrzen jeszcze moj uslyszy glos super miejsce i cudowni ludzie www.misja-kamerun.pl |
30.09.2012, 16:56 | #12 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Podkarpacie
Posty: 401
Motocykl: raczej juz nie bede mial
Online: 4 tygodni 7 godz 9 min 12 s
|
Mirek bo niedługo pomyślę że ty to już z tymi mundurowymi tak dla sportu
|
30.09.2012, 21:33 | #14 |
Zarejestrowany: Sep 2012
Miasto: Głogów Małopolski
Posty: 199
Motocykl: RD07a
Przebieg: up
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 6 dni 2 godz 52 min 4 s
|
Neno, kurde jak tak wygląda pierwsza dziewicza wyprawa na UA to ja pierdziu!! Ja mam blisko, bo spod Rzeszowa i mnie korci, ale ta polityka :-) Ale i tak kiedyś pojadę, za Twoją sugestią nie będe czekał tak długo, tylko moto muszę przygotować.... i umiejętności, bom dziewica Orleańska "szosowa" o jakiej piszą niemało, hehehe !!!! Opowieść fajna, czekam na następne odcinki...
|
30.09.2012, 21:42 | #15 | |
Zarejestrowany: May 2009
Miasto: Stalowa Wola/ MIELEC
Posty: 1,075
Motocykl: TransAlp+Multistrada + Cagiva Elefant
Przebieg: hohoho
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 19 godz 58 min 8 s
|
Cytat:
Takie masz tam u siebie fajne tereny leśne , więc miejsca do treningu masz mnóstwo . trening czyni mistrza
__________________
https://www.facebook.com/PAKVENTURE2021 https://www.facebook.com/pages/Proje...91516340945760 https://www.facebook.com/himalaje2018/ High Riders - Himalayan Story 2018 |
|
30.09.2012, 22:15 | #16 |
Zarejestrowany: Sep 2012
Miasto: Głogów Małopolski
Posty: 199
Motocykl: RD07a
Przebieg: up
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 6 dni 2 godz 52 min 4 s
|
Sie wydało kasę na motorek we wrześniu , później na paliwo, żeby trochę pojeździć, między czasie na ubrania dozbierać albo na Mikołaja liczyć i ..... wiosna!!!! Może wtedy będzie wydatek na opony. Bo jak na razie to próbowałem rów wzdłuż, hmmmm "autostrady" przejechać i jakoś guma nie chce gryźć terenu.
|
02.10.2012, 23:23 | #17 |
Zarejestrowany: Sep 2012
Miasto: Głogów Małopolski
Posty: 199
Motocykl: RD07a
Przebieg: up
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 6 dni 2 godz 52 min 4 s
|
Neno, Mirmil - nie wiem jak inni, ale ja bym poczytał przygody "Romka i A'Tomka"
|
06.10.2012, 08:39 | #18 |
Jedziemy pod górę, pięknym gęstym lasem. Zaopatrzeni we wszystko co potrzeba nam na połoninach - jest woda, ryba, pieczywo, jest jakiś alkohol. Wszystko kupione w niezwykle mocno przywołującym wspomnienia sklepie w Wołowcu, w sklepie który pozwolił mi się poczuć znów 6 letnim smarkaczem> Co prawda ekspedientka już nie używała liczydeł ale one tam były i pasowały do całego wystroju rodem z końca lat 80tych. I tylko wyłączona lodówka koncerny Coca-Colą psuła ten nastrój. Za to napój tej firmy poprawił nam wieczorem humory
Jadę...przez las gęsto obsadzony drzewami, ciasno utkane korony tychże co chwila przepuszczają słoneczne światło. Jest chłodniej, klimatyczniej. Zatrzymałby się człowiek i cyknął fotkę ale kolega popędził tak, że nie będę opóźniał. Z góry schodzą turyści z plecakami, widać też miejscowych, większymi grupami schodzą pracownicy leśni z wyrębu. Mijamy się też z ciężarówkami, jest wąsko więc operacja przysparza mi trochę stresu ale daję radę. Brnę wyżej i wyżej. A droga piękna, kręta, cały czas w głębokim cieniu – unoszę szczękę do góry i łykam te wspaniałe powietrze przesycone zapachem drzew. Po kwadransie takiej jazdy jestem już na tyle wysoko ,że zaczyna zanikać linia drzew a droga z miękkiej, takiej typowo leśnej zmienia się w twardą miejscami prowadzącą tylko przez skały. Mirek zatrzymuje się co jakiś czas w miejscach gdzie podejrzewa, że mogę mieć kłopoty i w momencie gdy tylko zauważy, że dałem radę rusza dalej ostro do przodu a ja niespiesznie, z zalanym czołem, mokrymi plecami i drżącymi rękoma wlokę się dalej. Mozolnie, do przodu, do góry mieszając biegami pomiędzy jedynką a dwójką. Na więcej nie mam odwagi. Strach- to on był przyczyną drugiej dziś gleby. O pierwszej nawet nie wspominam ale boląca kostka co chwila mi o niej przypomina. Ostry podjazd, skalne podłoże, mnóstwo mniejszy i większych kamieni... na tych większych kończy się dla mnie podjazd. A to dopiero 700m npm ! Lecąc na prawy bok jedyna myśl jaka przebiega mi przez głowę to zabierz stopę, zabierz stopę ! Zabrałem... Wyczołgałem się, leżę kołami do góry. Nauka jednak nie poszła w las – przetargałem maszynę na boku, zaparłem się z całych sił, kostka na miejscu – czuję, głośny okrzyk wyzwalający wszystkie siły i jakoś się udało. Pion zaliczony. Odpuszczam na chwilę, ściągam kask. Zalało mnie całkowicie. Oczy pieką bo słony pot napływa do nich w dużych ilościach. Wycieram twarz uwaloną w błocie i kurzu rękawicą – no tak, wojskowy kamuflaż nałożony myślę sobie. 50m wyżej widzę zaparkowaną Afrykę Mirmila a on sam schodzi do mnie. Oddaję mu stery bo motocykl stoi w takim miejscu, że sam babrał bym się jeszcze z godzinę. Mirek też nie daje rady. Sprowadzamy motocykl niżej by dać mu trochę rozpędu. Niestety – coś z maszyną jest nie tak. Nie wkręca się na obroty, nie ma mocy, co chwilę się coś przytyka Pomagam mu wyjechać ale nawet we 2 ledwo, ledwo dajemy radę... No cóż. Moja maszyna najwidoczniej strzeliła focha i nie chce jechać wyżej. Na szczęście ja nie z tych co reagują na takie zachowania. Skinienie głową i Mirmil już wie, że może ruszać. Palcem pokazuje mi tylko gdzie mamy wjechać. Mówi, że są dwie drogi, jedna dookoła w miarę prosta, druga pod górę, na przełaj – też podobno do przejechania i rusza. Wiadomo – na skróty. Na podjęcie decyzji czy jechać za nim czy drogą łatwiejszą miałem dosłownie sekundy. Myśli kłębią się pod kaskiem, mój procesor się przegrzewa, zaliczam zawieszenie systemu i kiedy mój system operacyjny zaczyna normalnie pracować odwrotu już nie ma... zaciskam zęby i modlę się by nie powtórzyła się sytuacja z przed kilku minut. Trawa jest na tyle wysoka ,że nie widać po czym się jedzie, motocyklem rzuca, co chwila zaliczam mniejsze i większe skoki ale pamiętam naczelną zasadę – nie zdusić motocykla, utrzymać obroty, utrzymać prędkość. Jadę! Jest ryzyko jest zabawa !! Zabawa kończy się gdy któryś skok z kolei wyrzuca mnie na lewo, w jeszcze wyższą trawę, niestety Transalp znów zarzuca focha, dławi się i gaśnie. Jest tak stromo, że nie starcza mi nogi, za wolno reaguję i glebię znowu. Tym razem bardzo efektownie. Jest tak stromo, że lecę w dól jakieś 10m ciągle biegnąc i nie mogąc się zatrzymać! Na koniec ląduję na brzuchu potykając się o kamień. Wstaję, otrzepuję się – maszyny nie widać. Wystaje tylko kawałek żółtej sakwy - Dobrze, że nie wybrałem czarnych – myśl przelatuje mi przez głowę. Podchodzę. No nie no... znów kołami do góry. Tym razem paliwo ostro leje się z motocykla więc nie ociągając się podnoszę go do pionu. Po chwili zjawia się mój towarzysz podróży i razem próbujemy wydostać mnie z kłopotów. Motocykl pracuje... i tyle można o tym powiedzieć- jechać już nie chciał. Na półsprzęgle, we dwóch jakoś go wypychamy kilka metrów do góry do miejsca gdzie jest ta dużo łatwiej, tfu - inaczej, gdzie w ogóle jest jakaś droga Motocykl został "dostarczony" z prawej strony Jest w miarę płasko i można przysiąść pozwalając sobie i maszynie dojść do siebie. Motocykl pracuje sobie na wolnych obrotach, co chwila przegazówka – może sam dojdzie do siebie. Musi, on doskonale wie, że nie ma takiej opcji jak powrót na dół Jakoś ruszamy dalej, regulacja linki sprzęgła (albo się przestawiła, albo przypaliło się sprzęgło...) łyk wody i po kilku minutach jesteśmy już na 1200mnpm. - Dasz radę ? - Dam, jakoś dam. Ruszajmy bo zaraz zachód a trzeba zrobić jeszcze parę górek i szukać noclegu na płaskim. Motocykl nadal się krztusi ale jest już deczko lepiej. Trzymam go wyżej na obrotach i tak docieram kolejne 200m wyżej. Trawers wąską ścieżką dla pieszych turystów zabiera mi resztki sił ale jest tak pięknie, że jadę i nie narzekam. Świadomość jazdy zboczem, na wysokości 1525m, mając pod sobą strome zbocze po którym turlałabym się pewnie długo... i pewnie nie było by co zbierać ze mnie a z motocykla już na pewno, tylko podnosi mi ciśnienie krwi. Serce wali jak oszalałe. Patrze tylko przed przednie koło, by trafić w wyrzeźbioną przez ludzkie stopy ścieżkę. Wąska na tyle ,ze akurat mieści się opona ale i tak zmęczone ręce nie pozwalają prowadzić tak precyzyjnie motocykla i co chwila zaliczam obcierkę ze ściankami "koryta" głębokiego na około 10-15cm. Takie obcierki są mega groźne bo destabilizują całkowicie układ kierowca motocykl i mogą doprowadzić do wywrotki. I doprowadzają. Odrywam ma chwilę wzrok od tego co tuż przede mną i widzę jak Mirek woła pomocy. Na szczęście nie spadł w dół ! Najpierw musiałem się nagimnastykować by znaleźć jakieś miejsce gdzie będę mógł postawić swój, przez chwilę już myślałem ,że będę zmuszony go po prostu położyć ale jakoś koniec końców się udaje. Stawiamy Afrykę i Mirek rusza. Ja chwilę bawię się kamerą a w oddali widzę parkujący motocykl - jest ! Płasko, płasko !! Nie na tyle by rozbić namiot ale można spokojnie zejść z motocykla, napić się wody, ochłonąć, zrobić pamiątkowe fotki. No to cyk : Sesja zakończona, dookoła piękne widoki, zawracamy i wbijamy się na kolejną górkę. Tym razem idzie mi znakomicie a Mirmil, który od południa co chwilę pokazywał mi kciuk, tym razem podnosi go wyjątkowo wysoko. Teraz czuję, że zasłużenie 1571mnpm – to rekord naszego wyjazdu. Dalej już jest „tylko” w dół. Oczywiście w dół , do góry, w dół i do góry. Ale podoba mi się ! Zaczynam czuć ,że chciałbym tak jeszcze z tydzień ! Pamiątkowa fotka na 1515mnpm i zjeżdżamy na dól szukać jakiegoś wypłaszczenia. Znajdujemy piękne miejsce, przygotowane pod lub przez turystów. Jest miejsce na ognisko, jest miejsce na kilka namiotów. Zostajemy ! P.S. Nie wiem gdzie byliśmy Mirmil - ponazywaj proszę te szczyty, pasma, wzniesienia
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
06.10.2012, 13:41 | #19 |
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Koło
Posty: 253
Motocykl: XTZ 660 3YF
Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 54 min 52 s
|
Pisz waść. Świetnie się czyta.
|
06.10.2012, 14:16 | #20 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: mielec
Posty: 1,683
Motocykl: pilnie sprzedam
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 4 godz 50 min 41 s
|
Ale fajnei piszesz!
faktycznie twoje moto troche zaczelo grymasic tamtego dnia i zwlaszcza pod strome wzniesienia nie chcialo jechac, a przednie zawieszenei stukalo denerwujaco. Ale jak na pierwszy raz w gorach i tak bylo super, wyszla z Ciebie ulanska fantazja i odwaga pogoda nam sie udala, rewelacja, widoki ,towarzystwo, nastroj... TRASA TAMTEGO DNIA. Wolowiets, wjazd na Borzawe najkrotsza droga, przez ruiny, pozniej stacjja meteo. Ze stacji na Szeroki Wierch, trawers Szerokiego Wierchu sciezka jak na Stoja, pozniej wjazd na szczy Szerokiego ta mniej stroma sciezka,zjazd na dol, na strone wschodnia i jazda grania az do krawedzi lasu.
__________________
niejedna przestrzen jeszcze moj uslyszy glos super miejsce i cudowni ludzie www.misja-kamerun.pl |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
16. Mazurski Zlot Motocyklowy- Ełk 2012 29.06-01.07.2012 | SzymonBBI | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 26 | 09.07.2012 22:19 |
bike island days 28.06.2012-1.07.2012-Lubieszewo kolo Drawska Pom-zachodniopomorskie | kuras | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 9 | 10.06.2012 22:33 |
25-27.05.2012 Brest Bike Festival 2012 | SzymonBBI | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 1 | 17.05.2012 08:48 |