20.06.2017, 11:13 | #11 |
Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 780
Motocykl: Husqvarna FE 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 23 godz 48 min 31 s
|
Ranek jest ciężki.
Wypity wczoraj w nocy alkohol wciąż czuć w głowie. na ganku widok z ganku domostwa tak parkowały nasze motki Zaczyna się drugi dzień naszego wyjazdu a wrażeń mamy jak byśmy jechali już bardzo, bardzo długo. Do naszego pokoju przychodzi Fatima i prosi o przestawienie motocykli aby mogły wyjść zwierzęta na hale. Okazuje się ze całą noc do naszych motocykli był przywiązany duży pies. W gospodarstwie są same kobiety. Nie widać żadnego z mężczyzn. Przestawiamy motocykle pijemy szybką kawę, wręczamy pieniądze za nocleg i jedziemy dalej. przestawianie motocykli Później, w trakcie wyjazdu jeszcze kilkukrotnie dyskutujemy czy taką pomoc jaką otrzymaliśmy od tej Albańskiej rodziny spotkała by nas w Polsce. Czy gospodarz wpuścił by pod swój dach trzech obcych facetów, w dodatku odmiennej religii, napoił i nakarmił? Nie wiem... chciał bym w to wierzyć że tak by było. A może to kwestia religii lub surowości otoczenia i ciężkiego życia? wyprowadzanie inwentarza Zjazd w dół nie należy do łatwych. Rozmięknięta droga rozdeptana przez cały wiejski inwentarz. Opony szybko się zaklejają a z górki nie ma jak odkręcić żeby oczyścić opony. Całą sprawę komplikują co powien czas poprzekładane w poprzek drogi rury. Bez strat udaje się dojechać do twardszej drogi a następnie do sh75. Dasio na górce gnoju Twardsza droga Po wyjechaniu na asfalt w WR-ce Dasia kończy się paliwo więc przelewamy z mojej cysterny 1,5 ltr benzyny (o ile mnie pamięć nie myli jakoś jeszcze w górach też do tankowaliśmy Dasia). W trakcie tej operacji zatrzymuję się obok nas Albańczyk i pyta czy nie potrzebujemy pomocy. Pięknie mu dziękujemy. Pierwszy przystanek to myjnia. Trzeba przynajmniej trochę się oczyścić bo wszystko się brudzi od siebie na wzajem. Dalej jedziemy dziurawym asfaltem i zatrzymujemy się w pierwszym barze na jedzenie. Pierwszego dnia złamała mi się stopka i cel na ten dzień to spawanie stopki i dotarcie do celu dnia poprzedniego.... CDN PZDR Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę... |
20.06.2017, 14:07 | #12 |
Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 780
Motocykl: Husqvarna FE 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 23 godz 48 min 31 s
|
Po posiłku jedziemy SH75 w kierunku Permet. Po woli wjeżdżamy w góry i widoki stają się obłędne.
w tym miejscu (zjazd na Sanjollas) można znów się wbic się w góry i dojechać do Permet offem - my odpuszczamy ten "skrót". Chcemy nadrobić trochę czas i odpocząć... przerywnik https://www.youtube.com/watch?v=i_0kECuvDys Droga nie zawsze jest asfaltowa. W końcu docieramy do Permet ale zamiast wjeżdżać SH75 to wybieramy szutrową drogę z drugiej strony rzeki. Rzeka tworzy niewielki kanion Dolatujemy do miasta i tankujemy motki. Następnie znajdujemy warsztat, który spawa moją stopkę złamaną pod restauracją dnia wczorajszego. Warsztat jest naprawdę dobrze wyposażony. Są podnośniki, dobre narzędzia, pracownicy są w czystych kombinezonach i ogónie panuje ład i porządek. Jesteśmy mile zaskoczeni jakością obsługi. Po naprawie udajemy się do sklepu - kupujemy oczywiście browar i kiełbasę na ognisko, które planujemy zrobić (i jakieś inne jedzenie). Permet traktujemy tym razem zupełnie tranzytowo. Opuszczamy Permet i udajemy się do parku narodowego "Bredhi i Hotovës" na gorące źródła. Do gorących źródeł docieramy około 16:30. Dziś już nigdzie nam się nie śpieszy - odpuszczamy. Chcemy złapać chwilę oddechu przed dniem kolejnym. Znajdują się one przy końcu kanionu Lengerica, który można podziwiać pieszo "od środka". Zatrzymujemy się pod knajpą przy końcu drogi. Sidorowski rozmawia z chłopakiem ją prowadzącym i okazuje się po chwili, że zamiast noclegu w namiocie mamy dwa pokoje nad knajpą. Perspektywa spania w łóżku bardzo nam odpowiada.. szykowanie prania w oddali most Osmiański "nasz" apartament Warunki są ok. Toaleta "narciarz" jest na zewnątrz a woda do opłukania rąk w beczce na drzewie. Na pytanie o prysznic otrzymujemy odpowiedź, że przecież jesteśmy nad gorącymi źródłami. To samo dotyczy prania. Zaczynamy szykować się powoli do kompieli. W miedzyczasie pojawia się ekipa z Czech - na GS1200 z 3-ma kuframi. Chwilę z nimi rozmawiamy o trasach. Próbują przenocować w tym samym miejscu co my ale z braku miejsc zostają odesłani z kwitkiem (zajęliśmy wszystkie dostępne 2 pokoje). Stwierdzają, że ruszą wobec tego na trasę którą my mamy zaplanowaną jutro i przenocują po drodze na dziko... Pojechali... Po kolejnym piwku i jakiejś zupce przyszła burza i przegoniła towarzystwo z gorących żródeł. Zrobiło się pusto. Wówczas, my z zapasem alko w jednej dłoni oraz praniem w drugiej dłoni ruszyliśmy na ich eksplorację. Moczyliśmy się w nich dość długo, przy okazji przepierając to i tamto... W trakcie naszego odmaczania podjeżdżają jeszcze ze 2 kolejne ekipy na motkach ale nie zostają na noc. My za to spotykamy młodego francuza który przemierza tą część Europy na rowerze. Jak się okazuje wyjechał z domu 45 dni temu i jest w połowie swojej podróży. Nie ma określonego szczytnie celu - jedzie gdzie pomyśli. Na jego rowerze zauważamy sakwy crosso, które bardzo sobie chwali. Głównie śpi w na dziko w norce i żywi się samemu. Jego budżet dzienny to miedzy 10 a 15 Eur. Najgorzej wspomina przejazd przez Niemcy i inne bardziej cywilizowane kraje - najwięcej wówczas wydawał na jedzenie a o nocleg na dziko nie było łatwo. Dystans jaki pokonuje to między 30 a 120km dziennie... Nas zainteresowały okoliczne groty otaczające kanion i poszliśmy na spacer. Po powrocie czas na podziwianie zachodu słońca... Wieczorem jeszcze przez chwilę uskuteczniamy nocne Polaków rozmowy po czym idziemy spać. Ja mam dreszcze i trzęsie mną zimno. Ubieram się w komplet termo, biorę polopirynę, wskakuje w śpiwór i przykrywam kołdrą. Zasypiając mam nadzieję, że to tylko wychodzi ze mnie zmęczenie + nadmiar wrażeń.... PZDR CDN...
__________________
Pije bro i palę sziszę... |
20.06.2017, 16:23 | #13 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Bydgoszcz/Szczecin/Berlin
Posty: 468
Motocykl: ST XTZ 750'89
Online: 2 tygodni 2 dni 18 godz 10 min 30 s
|
Wspomnienia wracaja Super sie czyta! Nie czesto czytam relacje i spogladam na mape co chwile
Kamyk |
21.06.2017, 11:11 | #14 |
Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 780
Motocykl: Husqvarna FE 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 23 godz 48 min 31 s
|
Hejka,
Wrzucam krótki filmik z 1 offa naszej wycieczki... miłego oglądania https://www.youtube.com/watch?v=_4nROU4PoKE PZDR Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę... |
22.06.2017, 08:04 | #15 |
Zarejestrowany: Jan 2009
Miasto: Strzelin
Posty: 1,677
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 9 godz 18 min 30 s
|
a propos wrzucania filmów - między [yout....] a [/yout...] ma być tylko to co jest po znaku =
Różnicę widać A jak dodasz po [youtube..] literki hd wyjdzie tak Ostatnio edytowane przez Sławekk : 22.06.2017 o 08:12 |
22.06.2017, 10:30 | #16 |
Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 780
Motocykl: Husqvarna FE 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 23 godz 48 min 31 s
|
__________________
Pije bro i palę sziszę... |
26.06.2017, 12:38 | #17 |
Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 780
Motocykl: Husqvarna FE 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 23 godz 48 min 31 s
|
Budzę się rano jednak trochę obolały. Całą noc trzęsło mną ale nie jest źle. Zbieramy się dość żwawo i chwilę po 9 ruszamy na pętle w parku "Bredhi i Hotoves".
Pętlę tą wczoraj zaczęli jechać Czesi. Opis tej pętli można znaleźć np. tu: http://www.dangerousroads.org/easter...loop-road.html Dość szybko piękną szutrówką wjeżdżamy coraz wyżej i wyżej zostawiając gorące źródła w dolinie. Po pewnym czasie szutrówka zaczyna być coraz mniej szutrowa a robi się coraz bardziej kamienista. Mniej więcej po 15km pętli spotykamy Czechów. Zbierają się nieśpiesznie do dalszej drogi - zawracają. Nie jest to droga na ich sprzęty. Wieczorem spotkali pasterza który mówił im że dalej jest tylko gorzej. Ja i tak się im dziwię, że chciało im się tłuc klocami z kuframi tą pętlą. Na takich kamieniach jak poniżej podbija mi przednie koło i się wywracam. Na szczęście moto pozostaje na skraju drogi... Droga jest naprawdę trudna. Potem porównywaliśmy ją do pętli Theth i wyszło nam że jest ona jakieś 3x trudniejsza. Na drodze często są naprawdę duże osuwiska lub miejscami droga jest podmyta i zarwana. Być może w późniejszych miesiącach wygląda ona inaczej - jest uporządkowana - ale to tylko domysły. Przy drodze czasem dostrzegamy pozostawione duże spychacze - być może służą do zapewnienia jej przejezdności. Pętla ta jest szlakiem turystycznym - czerwonym i na forach 4x4 można znaleźć opisy ekip które ją przejechały. Po pewnym czasie droga znów schodzi niżej, pojawiają się krzaki na zboczach oraz koleiny wypłukane przez wodę na drodze. aby za chwilę znów się piąć wyżej i wyżej... Jest niebezpiecznie i malowniczo. Na jednym z portali 4x4 znalazłem informację o ukrytym "skarbie" w 2014r. Więcej info tu: http://dirtyriders.pl/wycieczki/alba...a-park-hotova/ Szkoda było by go nie odnaleźć. Tak więc odnajdujemy skarb Radochy mamy przy tym chyba więcej niż małe dzieci. Miejsce ukrycia zawartość oraz wpis do dziennika Dorzucamy coś od nas do skrzynki i jedziemy dalej. Spotykamy dwóch młodych Szwajcarów w dwóch starych fiatach Panda 4x4 planujących przejazd tym szlakiem. Chłopaki mają w swoich autach całe wyposarzenie kempingowe, zrobili z nich takie małe kampery. Odwodzimy ich od tej decyzji mając na uwadze stan drogi i brak możliwości zawrócenia... W okolicy Frasher na chwilę się gubimy i wpadamy w istnie księżycowe krajobrazy. Za miejscowością Pagri odbijamy w kierunku miasta Corovode, po drodze podziwiając kanion Osumi. W tym kanionie w sezonie turystycznym organizowany jest rafting. Droga pomiędzy zjazdem ze szlaku czerwonego a mostem na rzece Osumi to mniej lub bardziej dziurawa szutrówka. Za mostem aż do samego Polican jest piękny, nowy asfalt.... Tak z grubsza wyglądała nasza dalsza trasa tego dnia: Kanion Osumi. W Corovode stajemy na lancz, tankujemy i lecimy dalej. Tak jak na mapce wyżej przed Polican odbijamy na południowy zachód i wjeżdżamy w góry. Początkowo planowaliśmy przejechać pętlę w parku "Mali i Tomorit" ale odpuszczamy - lecimy w kierunku morza Jońskiego. Droga którą wybraliśmy nie należy do łatwych - co prawda nie ma dużych przepaści czy też głazów wielkości piłek lekarskich ale za to są wijące się podjazdy a nawierzchnia to głównie luźne płyty marmurowe. Nasze jazda jest uważna. Za miejsce docelowe wybraliśmy sobie bliżej nieokreślony zbiornik wodny - dziś śpimy na dziko. Po dojechaniu w okolice miejsca, które wybraliśmy na nocleg okazuje się, że do samej wody nie prowadzi żadna "droga". Zatrzymujemy się tu i szukamy możliwości podjazdu. Ja zamiast się przejść wybieram podjazd "kozią ścieżką" która po pewnym czasie robi się zbyt trudna. Zostawiam moto - nie za bardzo jest jak za wrócić - po lewej ściana, po prawej stary rów melioracyjny odprowadzający nadmiar wody ze zbiornika, obecnie bez wody, szerokość ścieżki około metra... Stwierdzam, że poczekam na asekurację chłopaków jak już się określimy co dalej. Docieram do jeziorka i znajduję dojazd - jest stromo, po skalnych schodach ale chłopaki dają radę. Jadą dalej nad sam brzeg a ja idę po moto - chłopaki za chwilę mają podjechać. Jakoś im się schodzi a ja powoli, powolutku pokonuje moją ścieżkę i udaje mi się wyjechać na lepszy trak. Dołączam do reszty ekipy. Na miejsce noclegu wybieramy kawałek dzikiej łąki schodzącej do jeziora. Z tyłu jest las sosnowy. Po chwili odwiedza nas pasterz z owcami ale nie nawiązujemy bliższego kontaktu - ignoruje nas i zajmuje się swoimi podopiecznymi, przeprowadzając ich dalej i dalej. My w między czasie rozbijajmy namioty, ogarniamy się oraz organizujemy ognisko. Czas na relaks. Oczywiście w jeziorku zażywamy orzeźwiającej kąpieli - bo woda zimna na 2cm .Na kolację schodzi kiełbasa kupiona dzień wcześniej w Permet, jakieś inne zapasy i cały alko... CDN Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę... |
27.06.2017, 10:09 | #19 | |
Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 780
Motocykl: Husqvarna FE 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 23 godz 48 min 31 s
|
Cytat:
trochę się zastanawiałem czy wrzucać relację na forum biorąc pod uwagę bajkopisarzy z którymi równać się nie mogę... mam nadzieję, że was nie zanudzam zbytnio PZDR Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę... |
|
27.06.2017, 12:20 | #20 |
Michał
Zarejestrowany: May 2009
Miasto: Siedlce-Warszawa
Posty: 2,214
Motocykl: RD07a
Przebieg: do neg.
Online: 2 miesiące 4 tygodni 1 dzień 59 min 19 s
|
Już się nie musisz zastanawiać, bardzo dobra relacja
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Albania 2017 | Sierdiukov | Trochę dalej | 18 | 17.01.2018 19:13 |
Bałkany 30.07.2017 - 12.08.2017 | giennios | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 23.06.2017 13:58 |
Iran trip 2017 - start 12.05.2017. | Emek | Przygotowania do wyjazdów | 137 | 14.06.2017 16:13 |
Enduro Pohulanka 29.04.2017 - 01.05.2017 | wojtekm72 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 28.05.2017 22:49 |
Albania 06.2017 | xralf | Umawianie i propozycje wyjazdów | 9 | 30.01.2017 17:06 |