23.07.2012, 17:25 | #31 |
Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 206
Motocykl: skuter CRF 1000
Online: 1 tydzień 3 dni 8 godz 28 min 0
|
wrruuummmm
Dzień 7 2012-06-07 Kaukaz północny RUS 382 km Wstajemy. Jedziemy. Tankowanie. za 500 rubli. Dojeżdżamy do Majkop'a. Stajemy w najbardziej ruchliwym miejscu - robimy spacerek w poszukiwaniu czegoś lokalnego do żarcia. (czyżbyśmy bez śniadania jechali?). Zagadują do nas jacyś przechodnie. Jeden z nich okazuje się miejscowym mistrzem motocross'u. Pogadali. W bramie trafiamy na serwis RTV/AGD - pytamy ile czasu zajmie oczyszczenie aparatu fotograficznego. Na jutro mogą zrobić. No ale nam na jutro żdać nie nada. Trudno. Nie będzie zdjęć. W przyulicznej Kafie jemy niedobre podróby tych dobrych rzeczy co jedliśmy wcześniej - pierożków i samsy. Kierujemy się w stronę gór. Beniec prowadzi. W pewnym momencie zwalnia i zaczyna zawracać. Tym razem dystans miałem odpowiedni - zjeżdżam na pobocze - aż tu nagle! Podjeżdża mercedes vito. Wysiada gościu. Wita. Poklepuje. Pyta skąd dokąd... Okazuje się, że jest miejscowy i jest motocrossowcem i upala tu w górach CRFę. Jak pokazujemy mu na mapie którędy chcemy jechać - kręci głową i mówi, że nie damy rady. Włącza się nam alarm. Jak to? My nie damy? Jak nie my to kto? - Ale dlaczego? - A. Bo tu nie ma drogi. - Ale na mapie jest. - Ale na prawdę nie ma. No i pokazuje nam i tłumaczy jak mamy jechać żeby dojechać. No to jedziemy. Asfalt się skończył - jedziemy szutrem. Ślicznie. Zwiedzamy wodospad. Trochę kamieni.. Dużo kamieni. Kilka przepraw przez rzeczki. Potem trochę gliny. Potem dużo gliny. Potem zaczyna padać deszcz. A droga wjeżdża w błotnistą ścieżkę do lasu. Zbliża się burza. Zwołujemy naradę - jak żyć. Za nami jakieś 40 km. Przed nami.. GPS mówi, że 70. Ale motocrossowiec mówił, że łącznie 70. Niedobrze. I nie wiadomo którędy jechać dalej. A deszcz wali jak szalony. Ustalamy, że należy się wycofać. Więc tą samą drogą przebijamy się do asfaltu. Przemoczeni dolatujemy do Majkopa (tym razem od południa). I dalej asfaltem na wschód. Dojeżdżamy do Psebaj'a. Pytamy o nocleg. Dziś chcemy pod dachem. Wszystko mokre. Bardzo. Podjeżdża wołga - i gość po naszemu gada! To Wasilij. Był w Polsce w armii, a potem mieszkał kilka lat. Pokazuje hotel. Umawiamy się na rano. Mamy do dyspozycji pokój tańszy lub droższy. Wybieramy ekono. Mamy do dyspozycji wyposażoną kuchnię - więc postanawiamy zjeść coś .. wyjątkowego. Ruszamy pieszo na zakupy. Kupujemy wino, śledzie, czereśnie, ogórki, pierożki i sos do pierożków. Takie frykasy też były: I oczywiście zestaw śniadaniowy "exkluziw" (ale o tym w następnym odcinku). Na koniec decydujemy się na browarka na drogę, beniec wyciąga jakiegoś, ja wybrzydzam. Oglądam. Czytam. Beniec się nudzi i pogania - więc chwytam jakiegoś z fajną nazwą i idziemy do kasy. Przed sklepem otwieramy po browarku.. A tu niespodzianka. Mój jest bezalkoholowy. Odstawiłem pod płotem... Zarządzamy kąpiel, pranie i gotowanie kolacji. Rzeczy suszą się rozwalone w całym pokoju. Ale pierożki z sosem - PIERWSZA KLASA.
__________________
majek-zagończyk dwa litry Yamahy |
25.07.2012, 10:32 | #32 |
Autobanned.
|
Zajebista relacja, strasznie podoba mi się realne podejście do "wielkich atrakcji turystycznych"
__________________
Chromolę Afrykę wolę ...Hobbysta Afrykański.
|
25.07.2012, 11:14 | #33 |
Zarejestrowany: Mar 2005
Miasto: Wrocław
Posty: 7,450
Motocykl: Nie mam już Afryki
Online: 4 miesiące 2 dni 2 godz 39 min 26 s
|
Majek i Beniec moje chłopaki
Mieli mapę na gepeesa ode mnie. Pewnie coś poprzestawali i oprócz funkcji omijaj główne drogi włączyli POI omijaj atrakcje turystyczne Ostatnio edytowane przez rambo : 27.07.2012 o 12:31 |
27.07.2012, 12:12 | #34 |
sandtrooper
Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Wawa
Posty: 39
Motocykl: XT660Z & WR250F
Online: 3 dni 18 godz 41 min 4 s
|
Mapa od Ramboszczaka jest super - polecam! Są na niej nawet najmniejsze ścieżki.
Jednak nawet najlepsza mapa, zainstalowana w najbardziej wypaśnym urządzeniu nic nie poradzi, kiedy użytkownik jest pierdołą, co udowodniłem podczas naszego wyjazdu wielokrotnie |
27.07.2012, 12:38 | #35 |
sandtrooper
Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Wawa
Posty: 39
Motocykl: XT660Z & WR250F
Online: 3 dni 18 godz 41 min 4 s
|
To jeszcze ja trochę o dniu siódmym.
To był bardzo fajny dzień, a najfajniejsze było wbicie się w góry. To nic że przez deszcz i zabłądzenie musieliśmy zawrócić, i tak było super. Parę fotek z tego przejazdu, głównie kąpiele błotne dla zdrowia Po zjechaniu z tych szuterków jechaliśmy jeszcze dłuuugo w deszczu. Zimno i mokro, ale przynajmniej zmyło błoto Byliśmy zdecydowani na spanie pod dachem. Dojechaliśmy do miejscowości Psebaj. Metropolia to to nie jest i martwiliśmy się, że może być kłopot z noclegiem. Pomoc lokalersa była niezastąpiona. Umieścił nas w hotelu, dogadał wszystkie szczegóły z dość spłoszoną panią etażową, która gdyby nie on w ogóle by nas nie wpuściła. No a potem zakupy, kolacja i hurrrraa! I jeszcze ślad: Ostatnio edytowane przez beniec : 27.07.2012 o 13:31 |
27.07.2012, 13:28 | #36 |
Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 206
Motocykl: skuter CRF 1000
Online: 1 tydzień 3 dni 8 godz 28 min 0
|
Dzień 8
2012-06-08 W deszczu nawet Kaukazu nie widać. RUS 436 Wstajem rano. Nie bardzo rano. Tak w sam raz. Atakujemy kuchnię. Dziś - WYPAS - jajecznica. Oczywiście z dodatkami. Gotujemy. Szykujemy. Jest cudnie. No i .. Nie daliśmy rady! Mięczaki.. A przecież jajecznica była tylko z 10 jaj, pół kilo kiełbasy i pół kilo cebuli.. Ech.. Żal zostawiać.. Podjeżdża wołgą Wassilij. Zabiera nas na kawkę/herbatkę i pogadanki. Opowiada co oglądać, co załatwiać. Odpieramy chęć zwiedzania - Pobieramy dane kontaktowe i ruszamy na wschód. Tankujemy. Widoki ograniczają się do bliskiego dystansu. Reszta w chmurach. Ale i tak lepiej niż w pracy. Zaczyna padać. Lać. Napier.. Bardzo mokro. Górskie asfalty, przełęcze i nic nie widać. Deszcz. Przejeżdżamy przez Piatigorsk. Znowu miasto.. Wjeżdżamy na drogę co na mapie jest czerwona. Znaczy krew będzie się lać? To się okaże. Na razie tiry i tiry. Za miastem KOREK. Poboczem co cwańsi objeżdżąją tych co stoją. Więc.. Objeżdżamy poboczem tych co objeżdżali poboczem. Korek okazał się kolejką do kontroli milicyjnej - takie zwężenie i spojrzenie w twarz mundurowym. Zatrzymujemy się w przydrożnej kafie - żeby zjeść coś na ciepło. Lokal - cudo. Pokoiki oddzielone FIRANAMI. No cudnie jest. Jemy zupę z wkładką. Jedziemy dalej w deszczu. Tankujemy. Jedziemy dalej w deszczu. W pewnym momencie zaczęło tak lać że postanowiliśmy przeczekać. Wjeżdżamy pod daszek z pod którego Pani handluje różnościami. Jacyś goście siedzą przy stoliku. Machają, żeby podejść. Siadamy przy sąsiednim. Popijamy herbatkę na gorąco.. Okazali się czeczeńcami i prosili by pozdrowić Khalidova. (http://pl.wikipedia.org/wiki/Mamed_Chalidow) POZDRAWIAMY! Jak chcemy płacić - okazuje się, że herbata została nam zafundowana. Dziękujemy! Deszcz trochę rzednie więc ruszamy. Jedziemy dalej w deszczu. Dojeżdżamy do Biesłania (http://pl.wikipedia.org/wiki/Bies%C5%82an). Zatrzymujemy się w pierwszym motelu po prawej. Wygląda na taki, który wynajmowany jest na godziny. Kupujemy browa i suszoną rybę. Rozwieszamy rzeczy. Oglądamy mecz. No i... Mamy taką niepisaną świecką tradycję.. Że co wyjazd robimy profilaktycznie zdjęcie rozwodowe. To robimy: I śpimy.
__________________
majek-zagończyk dwa litry Yamahy |
27.07.2012, 19:57 | #37 |
sandtrooper
Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Wawa
Posty: 39
Motocykl: XT660Z & WR250F
Online: 3 dni 18 godz 41 min 4 s
|
No to i ja od razu dopiszę coś o dniu ósmym.
Poranna rozmowa z Wasilijem przy kawce była dla nas mocno pouczająca: - żeby z Psebaja pojechać w góry, w stronę Gruzji, na południe, to już trzeba mieć zgodę lokalnej milicji, bo za miastem jest rogatka i nie przepuszczą. - Wasilij jest tutejszym przewodnikiem górskim i zaproponował nam wskazanie lokalnej trasy po górach oraz pomoc w załatwieniu zgody milicji. Traska na jakieś 6-8 godzin. Brzmiało obiecująco, ale nas czas gonił... - szalę przeważyła informacja od Wasilija, że w czerwcu na Kaukazie zawsze jest taka pogoda: do południa pochmurno, potem leje. Tym przekonał nas, że północny Kaukaz zrobimy inną razą, a teraz trzeba zwiewać na południe. Zatem grzecznie mu podziękowaliśmy i pomknęliśmy w stronę Władykaukazu. - prognoza pogody Wasilija sprawdziła się. Jak minęło południe to zaczęło padać i lało do nocy. cudnie. Kaukaz w chmurach i mgle, widoki słabe a my mozolnie napieramy na wschód. Mijamy Elbrusa, ale go nie widzimy Wielu przygód nie ma. Motel w którym nocujemy jest ekstra Normalnie lokal na godziny i to dobrze zorganizowany. Oglądamy mecz otwarcia Euro2012 ciesząc się, że nie jesteśmy w Warszawie Parę fotek z dnia: śniadanie - to było PRAWIE najlepsze śniadanie na tym wyjeździe (lepsze spożyliśmy w Armenii, ale o tym później!) meczyk otwarcia Euro2012 No i ślad: Ostatnio edytowane przez beniec : 27.07.2012 o 20:33 |
30.07.2012, 14:44 | #38 |
Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 206
Motocykl: skuter CRF 1000
Online: 1 tydzień 3 dni 8 godz 28 min 0
|
Dzień 9
2012-06-09 Nareszcie do Gruzji RUS - GE 298 Pobudka. Na koń. Wjeżdżamy do centrum Biesłania. Trochę kluczymy. Podjeżdżamy do milicjanta z "lotniskiem" na głowie. Pytamy o drogę. A on nas o dokumenty. Wyciągamy dokumenty z plecaków. Trochę to zajmuje. Pytamy jak to? Czemu? Odpowiedź prosta: Taka praca. Wszystko w porządku - więc pokazał nam drogę. W międzyczasie podchodzi większa ilość mundurowych (bo pod posterunkiem to było) - każdy chce zobaczyć polski dowód rejestracyjny albo paszport. Dojeżdżamy do szkoły po wizytacji terrorystów z przed paru lat (http://pl.wikipedia.org/wiki/Atak_te...Bies%C5%82anie). Trwa budowa mauzoleum. Smutna atmosfera. Wchodzimy. Zapalamy świeczki. Jedziemy dalej. Tankowanie. Władykaukaz - znów miasto.. Po przejechaniu centrum zatrzymujemy się w małej przydrożnej jadalni. Liczymy kasę (ruble) i za wszystkie chcemy coś zjeść - już nam się nie przydadzą. Dostajemy ryż z marchewką i trochę mięsa. Do tego herbatka. (potem okazało się, że mieliśmy jeszcze mnóstwo rubli...) Ruszamy na drogę wojenną. Mijamy ufortyfikowany budynek (druty kolczaste, opony, siatki maskujące, transporter opancerzony..). Dojeżdżamy do granicy. Stajemy w kolejce. Dojeżdża do nas BeMeWu. Rosjanin jedzie się przejechać do Gruzji. On granicę przejeżdża w 5 minut. My dyskutujemy z celnikami o piłce nożnej i prognozach na wynik meczu Rosja-Polska. Nawet nie spojrzeli do walizek. Granica Gruzińska polega na wprowadzeniu nas do komputera. Wjeżdżamy do Gruzji. Hymn gruziński http://groteska.eu/world/gruzja.htm . Całość granicy - 1 godz 45 min. Na początku asfalty supergładkie. Potem normalnieją. Na górce jest klasztor co wszyscy muszą go obejrzeć. Więc wjeżdżamy. Kawałek po błocie daje do myślenia. Cała droga to poza offroadem jeszcze kluczenie między turystami wchodzącymi na górę na nogach oraz busami i niwami wwożącymi słabszych (bogatszych?) turystów na górę. Chmury przeszkadzają. Ale jest pięknie. Zjeżdżamy do miejscowości i szukamy banku. No to co powinno być uliczkami było trudniejsze od niejednego offroadu. W końcu wymieniamy kasę w hotelu. Jedziemy na południe licząc na lepszą pogodę. Zjeżdżamy z głównej - trochę jazdy po miękkim piękną dolinką. Ale na końcu - musimy wrócić. Pogoda słaba, droga mocno gliniasta a nie wiemy jak jest dalej. Wracamy do głównej. Dalej asfaltem napieramy na południe. Jedziemy w chmurach. Czasem niewiele widać. Jakiś pomnik mijamy. Pada deszcz. Jedziemy. A deszcz pada. Zatrzymujemy się w hotelu przy drodze i jemy pierwsze gruzińskie chaczapuri popijając pierwszą gruzińską czaczą. Już wiemy czemu tu przyjechaliśmy. Jedziemy dalej. Przejeżdżamy obok zamku, co wszyscy go mają na zdjęciach. Dojeżdżamy do Tibilisi. Jest późno - już nie zdążymy pozwiedzać. Pytamy GPSa o nocleg (mieliśmy namiar - ktoś polecał). Skubany przeciąga nas przez całe miasto. Ale docieramy. Nie podoba nam się lokal. Cena też nie (80 lari). Ale nie mamy siły na dyskusje ani na poszukiwania. Kupujemy pierwsze wino gruzińskie. Motocykle nocują na podwórku (konieczny był przejazd przez drzwi i próg co miał dwa schodki).
__________________
majek-zagończyk dwa litry Yamahy |
30.07.2012, 16:22 | #39 |
buszujący w zbożu
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Szczecin
Posty: 678
Motocykl: RD07
Przebieg: 33.000
Online: 1 dzień 13 godz 40 s
|
Też zasłabłem przy tej focie z Bayleysem ... no ale już wiem, że tam napitek 72% był ukryty ...
__________________
Wszyscy leżymy w rynsztoku, ale tylko niektórzy spoglądają w gwiazdy. Ostatnio edytowane przez ENDRIUZET : 30.07.2012 o 17:38 |
01.08.2012, 00:02 | #40 |
gopro zakrzywia czasoprzestrzeń ,wyprawa czadowa,no i te motury
kiedy będzie trailer filmu ? |
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rodopy offem. Długa relacja z krótkiego wypadu. [Czerwiec, 2012] | Louis | Trochę dalej | 60 | 24.08.2014 15:22 |
Solówa z Kazachstanem, Czerwiec 2012 | JARU | Trochę dalej | 117 | 29.10.2012 09:17 |
Gryf Party 22-24 czerwiec 2012 | KML | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 21 | 28.06.2012 23:02 |
IV Weekend z koniem w tle - 16-17 czerwiec 2012 | Cynciu | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 76 | 21.06.2012 19:19 |
Kawkaz - czerwiec/lipiec 2012 | Sub | Przygotowania do wyjazdów | 17 | 22.05.2012 10:29 |