Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18.11.2013, 13:21   #31
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
Domyślnie

Spawarka na jutro załatwiona, wracamy na wieczór do Antona.
Na szczęście wymęczeni całodzienną jazdą, więc impreza już nie ta co ostatnio

Wcinamy pielmieni, gadamy o motocyklach, chłopaki zachwyceni katalogami, które od nas dostali, gadamy…

Robi się środek nocy, który mniej więcej wygląda tak:



Noc od dnia odróżnia się jedynie mniejszą ilością ludzi na ulicy...

Spodziewałam się, że grube, szczelne zasłony będą podstawowym wyposażeniem sypialni. Tymczasem nie było ich wcale… Miejscowi chyba przyzwyczajeni, nam trochę dziwnie zasypia się w pełnym słońcu…

Litujemy się na Agą, która nie przespała ostatniej nocy z powodu kurzofretki oraz skaczącego na łózko wilczura i zamieniamy miejscem noclegu.

Jagna z Fazim udają się więc do mieszkania Dimy, kurzofretka zapobiegawczo zostaje zamknięta w pokoju obok, a wilczór spacyfikowany skutecznie (po germańsku ) przez Faziego spędza noc pod łóżkiem. Noc przebiega bez ekscesów

Rano okazuje się, że mamy problem. Z nocki wrócił Dima, i zaczął opowiadać o swojej pracy. Dima jest maszynistą pociągów towarowych kursujących z rudą niklu z kopalni niklu do huty niklu. W miejscowości Nikiel oczywiście.
Natomiast Fazi jest synem maszynisty.
A rano było zaplanowane spawanie baku OST.
Czymże jest jednak spawanie baku wobec rozmów o lokomotywach

Gdzieś koło 12 udaje się w końcu wysłać chłopaków w stronę spawarki (wolę nie pytać, jak spawa się bak pełen paliwa…) a dziołchy idą w miasto. Znaczy się w Zapoliarnyj.

Zapoliarnyj jest… no… jakby to powiedzieć… niezbyt ładne?



Po mniej więcej 5 min widziałyśmy już wszystko warte zobaczenia i znalazłyśmy restaurację. Hotelową nawet!

Jak na Zapoliarnyj, był to inny świat.
Dla nas też to był inny świat. Jakbym się cofnęła w czasie mniej więcej do roku 1988, kiedy to chodziłam z rodzicami na niedzielne obiady do podobnego przybytku.
Panie kelnerki obsługiwały wtedy z taką samą niechęcią

Wystrój na bogato:



Kelnerki mają na sali swój stolik, siedzi ich tam chyba z sześć, na jakiś 4 gości

W końcu jakaś obrażona na wszystko panienka bierze od nas zamówienie na kawę. A po jakiejś pół godzinie podchodzi i pyta, czy mogłybyśmy już zapłacić …

Na szczęście chłopaki przysyłają smsa, możemy wracać.

Bak cały, OST nie wybuchło, robimy pożegnalne zdjęcie:



I ruszamy na… południe. Po raz pierwszy na południe. Ale jeszcze sporo przed nami

Przerwa na mitag w pięknych tundrowych okolicznościach przyrody:



Mitag składał się głównie z mielonki w puszkach

W połowie drogi między Zapoliarnym a Murmańskiem kolejny pomnik Wojny Ojczyźnianej, tym razem słusznych rozmiarów:



Pewne jego elementy bardzo się podobały:





A tu mapa głównej bitwy, która przełamała “Eismeerfront”



I wjeżdżamy do Murmańska:



Porządny garaż do za kołem podbiegunowym to podstawa:



Robimy sobie (mimo protestów części żeńskiej) dłuższy spacer po Murmańsku, najpierw po głównej ulicy:



Znajdujemy nawet sklep z kabelkiem do telefonu

a później szukamy pomnika, na którym jest kiosk “Kurska”.
Nie jest łatwo go znaleźć.
Czyżby nie było się czym chwalić? Mówię oczywiście o akcji ratowniczej…
Chyba piąta dopiero osoba kieruje nas tam gdzie trzeba:



Na tablicy za Krzysiem wypisano ofiary wszystkich wypadków łodzi podwodnych z Murmańska. Było tego sporo… Tu 50 osób, tu 100… chyba ponad tysiąc w sumie by się zebrało… Oj, ryzykowne to pływanie pod wodą… szczególnie w wersji rosyjskiej…

Znajdujemy knajpę z tradycyjnym rosyjskim jedzeniem. Rybki, pielmieni, bliny… mniam…





No i czas pożegnać się z Murmańskiem…



Fazi udowadnia, że miano kurzofretki pasuje jak ulał:



Wyjazd z Murmańska mamy godny. Jest chyba 23, słońce oczywiście w pełni, tłum ludzi na ulicach i dwa śląskie złomy na środku.

Szyby w dół, Cila na maxa (mamy kabelek! komórka Jagny podłączona do radia!), jedziemy główną aleją przez Murmańsk. Wszyscy się gapią…

Nagle zatrzymuje się obok na czerwonym starszy pan i piękną polszczyzną mówi, że on Polak z dziada, pradziada…
Przechodzimy więc ze śląskiego na polski, pan wyraźnie wzruszony, co my tu robimy… Robi się zielone, ruszamy.
Nagle Patryk z tyłu “Nie momy kajś jeszcze jedna biksa piwa polskiego?”
Mamy!
Patryk rzuca się do bagażnika OST (“Kajś tu musi być!”) robi jeszcze większy bardak, ale jest Tyskie!
Na następnych światłach doganiamy pana, Patryk wyskakuje, wręcza puszkę oniemiałemu kierowcy, uśmiechamy się i możemy jechać

O północy przerwa na siku na przydrożnym parkingu, zachodzę nieco głębiej w las i widzę to:









Sami Rosjanie (czy też Karelczycy) chyba nie bardzo doceniają to piękno, bo na samym parkingu:



Za Monczegorskiem skręcamy z M18 na wschód, w stronę Apatytów oraz Chibin, które oprócz przemysłu wydobywczego (apatytów właśnie) są lokalnym kurortem narciarskim.

Niestety droga do tego kurortu… Kto był na Ukrainie, ten wie o czym mowa. Powierzchnia dziur większa od powierzchni resztek asfaltu, a ich wyminięcie niemożliwe.

Jedziemy więc wolno, zatrzymujemy się przy tablicy informacyjnej, na której zaznaczono kempingi, niestety są one chyba wyłącznie na niej Czyli znów nocleg w krzakach

Nagle OST nie udaje się wyminąć jednej z dziur i słyszymy konkretne łupnięcie. A na masce astry pojawia się wybrzuszenie.

- o k…
- co to było?
- cosik dupło…



Diagnoza brzmi: Dupło górne mocowanie fejdry i dymfra. I prawie wyszło przez maskę...

Próbujemy jechać dalej, ale spod maski dobiega taki łomot, że postanawiamy skończyć jazdę w najbliższych krzakach.

Po zaparkowaniu w krzakach dziołchy biorą się za namioty, chopy za ognisko, a gizd za fejdrę:



Zostaje wymyślony jakiś sposób dospawania obejmy, która by jakoś tę sprężynę trzymała. Ale znów potrzeba jest spawarka Do Apatytów mamy jakieś 15 km, doturlamy się jutro…

Czyli można otworzyć piwko, 3 nad ranem:



Kopruchy przechodzą same siebie, ubieramy rękawice, polary (przez polar komary nie dosięgają do skóry) i co tam się tylko da.



No i tradycyjnie, gdzieś o 5 rano: “Trza by ciut pospać, co?”

cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.11.2013, 19:38   #32
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
Domyślnie

Dla tych , co nie do końca wiedzą co się nam zepsuło:
fejdra i dymfer to po polsku sprężyna i amortyzator



Rano okazuje się, że rozbiliśmy się niedaleko jeziora, całkiem ładnego, więc po burżyjsku organizujemy sobie śniadanie na plaży



Woda - marzenie. No, może za wyjątkiem temperatury



A na łączce kwitnie takie ładne coś:



Posileni, wymyci w jeziorku, możemy ruszać na dalszy podbój świata
Na razie trzeba dojechać do Apatytów stukającą astrą

Fazi wykonuje na asfalcie piruety usiłując wymijać wszelkie nierówności, ale i tak na niewiele się to zdaje, odgłosy spod maski są takie, jakby astra stukami mówiła: “tu zostaję! nigdzie nie jadę! tu będę leżeć!”

Zatrzymujemy się przy pierwszym kompleksie garaży z pytaniem, czy ma ktoś swarkę. Jeden z właścicieli kieruje nas do dużego warsztatu samochodowego za rogiem.



Wjeżdżamy na podwórze warsztatu, wygląda bardzo nowocześnie i europejsko, mechanicy zaglądają pod maskę i rozmowa, gdyby tylko toczyła się po polsku, a nie śląsko-rosyjsku, wyglądałaby zapewne tak:

“Bo ja chciałbym tu przyspawać taki płaskownik i potrzebuję spawarkę pożyczyć”
“A po co ten płaskownik?”
“A żeby ten amortyzator trzymał”
“A nie prościej wymienić mocowanie na nowe?”
“A skąd ja je wezmę?”
“A był pan zapytać w sklepie?”

Tego to już nikt nie mógł się spodziewać.
W mieścinie średniej wielkości za kołem podbiegunowym, w sklepie motoryzacyjnym leży sobie spokojnie na półce mocowanie do amortyzatora opla astry sprzed 20 lat.
Globalizacja?
A tak w ogóle, to przecież tu wcale nie ma opli!

Fazi wychodzi z paczuszką ręku oraz dziwną miną na twarzy.
Jest niepocieszony.
Jak to tak, po prostu? Bez spawania? Bez kombinacji?

W dodatku mechnicy są nieprzejednani i nie pozwalają na samodzielny montaż (a dokładniej na pożyczenie narzędzi).



Fazi: “Ale nie mówcie nikomu, że ktoś nam naprawiał auto, dobraaaa?”

__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.11.2013, 21:35   #33
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
Domyślnie

Astra w ręce mechaników, mamy trochę wolnego. Jagna i Aga postanawiają zasmakować nieco wolności, biorą więc Szkodnika i ruszają na podbój Chibin, do Kirowska.
To najważniejszy ośrodek narciarski na Półwyspie Kolskim.
Góry dookoła miasta są ładne, ale ciężko “odfiltrować” zasłaniające je elementy przemysłowe…





Centrum miasta też dość ładne i zadbane, niestety nie udało nam się znaleźć żadnego miejsca, w którym można by napić się kawy…

Szkodnik wzbudza jak zwykle sporo uwagi, teraz jeszcze powiększa się ona dwoma kobietami w środku.
Kiedy parkujemy w Kirowsku, podchodzi jakiś mężczyzna i pyta, czy może nam zrobić zdjęcie.
Ależ proszę bardzo!
Przybieramy ładne pozy oraz uśmiech, a pan na to:
“Ale mogłyby panie się odsunąć i nie zasłaniać skody?”

Cóż za brak elementarnego dobrego wychowania!

W Kirowsku zauważam jeden jedyny pomik, na którym nie ma ani Lenina, ani czołgu:



Jest za to górnik z kopalni apatytów (apatyt, Ca5(PO4)3, czyli źródło fosforu).

Chłopaki dzwonią, że astra jak nowa i mamy wracać.
Astra jak nowa, ale chłopaki coś nie bardzo…



Zostawiamy z Agą niepocieszonych Ślązaków i jedziemy dalej obie Szkodnikiem.

Za Kandałakszą, na wysokości Morza Białego w końcu udaje nam się nie przeoczyć tego:



Koło polarne, po naszemu podbiegunowe.

Obowiązkowo:
-postój
-fota
-warzenie kafeja
-odsłuchanie i odtańczenie Cili



A więc naprawdę jedziemy powoli na południe, do domu…
Przekroczenie “Poliarnego Kruga” oznacza, że nie będzie już w nocy słońca.
Ale ciemno też nie będzie

Chłopaki coś dziś wybitnie nie w kondycji



Więc znowu ich pozostawiamy samych sobie i jedziemy babskim teamem

- Jagna, nie wydaje ci się , że coś stuka? (jedna Aga ma litość i nie mówi do mnie po śląsku )
- eee, nie, to muzyka tak…
- mówię ci, coś stuka…
- wiater jęczy, zawrzyj Aga lepiej ten dach (grr, mnie też się śląski udziela…)

Po jakiś 10 km...

- no stuka…
- ale jedzie, to co się przejmujesz…

i po 20 km…

- teraz jeszcze dzwoni…
- no faktycznie… to może jednak zjedź na ten parkplac…

A na parkplacu stare, dobre najazdy betonowe tylko trochę pokruszone





Tylko trochę wlokłyśmy tłumik po asfalcie

Ciut trytytek i szkodnik jak nowy





Jesteśmy już w połowie wysokości Morza Białego i mamy plan na Wyspy Sołowieckie.
Dostaliśmy od Projektu Aurora namiar na garaż motocyklowy w Kiem, jest wieczór, można by skorzystać

Fazi konstruuje jakiegoś pseudo - rosyjsko - polskiego smsa wyjaśniającego kim jesteśmy i co byśmy chcieli.
Odpowiedź typowo rosyjska: zapraszamy!

Jednak przez trytytkowanie szkodnika, warzenie kafeja, itp, itd jak zwykle mamy spóźnienie, więc koło 22 wysyłamy kolejnego smsa pt “jeszcze 50 km, zaraz będziemy”

Odpowiedź brzmi: “Piju konjak. Ustał żdat’.”
hm?
Co pije, to rozumiemy, ale dalej? Coś przestał, ale co? Oczywiście, żadnego słownika przy sobie nie mamy
Google jednak podpowiada, że “żdat’” oznacza “czekać”.
Tylko jak to rozumieć? Spóźniamy się i przestał na nas czekać, jednym słowem obraził się (wersja Jagny) czy też znudziło mu się czekanie i zaczął pić bez nas? (wersja Fazika)

Telefon klaruje nieco sytuację, jedziemy w umówione miejsce.

Po drodze podziwiamy zapory na przejeździe kolejowym. Czyżby sam szlaban nie zapobiegał wybrykom słowiańsko - rosyjskiej ułańskiej fantazji?



Po północy jesteśmy w końcu pod garażem:



Garaż jak garaż, ale jego piwnica Okazuje się, że wersja Fazika była bliższa prawdy, kilka koniaków już padło





Na ścianie zdjęcia Pastora, Szparaga i spółki z zimy:



Szybko okazuje się, że jeszcze kilka koniakóww garażu się znajdzie



cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.11.2013, 21:55   #34
ATomek
 
ATomek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,642
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
ATomek jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 miesiące 1 tydzień 5 dni 12 godz 58 min 48 s
Domyślnie

Po każdym przeczytanym odcinku mam chęć napisać, że bardzo się cieszę ze spotkania z Waszą ekipą w realu. Bez tego pewnie czytałbym te wszystkie Wasze przygody i dialogi z nutką niedowierzania, jak jakąś beletrystykę .
A tak gęba mi się cieszy podwójnie.

Ostatnio edytowane przez ATomek : 22.11.2013 o 21:57
ATomek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.11.2013, 21:57   #35
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
Domyślnie

I nie wierzyłbyś, że takie wariaty chodzą po ziemi

Pisz, pisz, przynajmniej wiadomo, że ktoś to czyta
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.11.2013, 22:10   #36
voytas
 
voytas's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: depresja Gdańska
Posty: 505
Motocykl: XL600V
voytas jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 6 dni 23 godz 40 min 31 s
Domyślnie

wiadomo że
__________________
jak nie teraz to kiedy?
voytas jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.11.2013, 22:46   #37
RAVkopytko
 
RAVkopytko's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kamieniec Wrocławski
Posty: 3,149
Motocykl: XT660Z-konik garbusek
Przebieg: Ł
RAVkopytko jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 3 tygodni 5 dni 20 godz 12 min 59 s
Domyślnie

Jagna,czytajo i czekajo na następne odcinki
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743
Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin......
RAVkopytko jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.11.2013, 23:20   #38
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
Domyślnie

uff...
kolejna impreza polsko - rosyjska…
znów trzeba pić ...
choć tym razem jakoś normalniej, bardziej swojsko, może dlatego, że zwyczajniejsi motocykliści, a nie żadne MC
kolejne koniaki, a potem ostatnie polskie piwo znalezione gdzieś w bagażniku…
oczywiście spanie w garażu znów nie wchodzi w grę, mamy iść do domu i tyle…

Nadal mamy plan na Sołowki, czyli Wyspy Sołowieckie, prom płynie tylko raz dziennie, o 7 rano.
Dżes obiecuje pobudkę o 6.30, żebyśmy zdążyli dojechać do portu i kupić bilety.

Mamy z Dżesem i spółką ciekawą dyskusję lingwistyczną.
Otóż poznaliśmy od MC - chłopaków z Zapoliarnego dwa nowe słówka rosyjskie, dość często przez nich używane.
Brzmią one dość podobnie i w końcu zapytaliśmy, gdzie leży różnica.
Chodzi mianowicie o słówka “ch.. owy” oraz “achu..enny”. Różnica okazała się dość konkretna
Pierwsze oznacza dokładnie to samo co po polsku i jest zdecydowanie negatywne i wulgarne,
natomiast drugie jest bardziej łagodne a znaczy mniej więcej “zajebisty”.

Zdarzyło nam się użyć tego drugiego określenia przy Dżesie i wywołało to niemałą konsternację oraz komentarz “lepiej tego przy ludziach nie używajcie”

Ale po kolejnym koniaku chłopaki jakoś sami mówią “achuj...enna maszina”

Gada się nam fajnie, w końcu patrzymy, że jest już 5 rano… Idziemy do mieszkania Dżesa, rozkładamy się na podłodze, niestety ciężo spać , jak ktoś paca cię łapą w ucho albo w głowę

Kot Dżesa:



Po jakiejś godzinie dzwoni pierwszy budzik.
6.30
Wstajemy na prom?
Wszyscy nieżywi…
W końcu o 6.50 zrywamy się i biegniemy do auta.
Wsiadamy. Do portu jeszcze jakieś 15 km… nie ma sensu… pewnie prom właśnie odpływa…
ale... w sumie... to jest Rosja... na pewno nie wypływa o czasie, damy radę…

Gdzieś o 7.15 wpadamy do biura, kupujemy bilety i biegniemy na prom, z którego właśnie zdejmują trap

I chyba po nas widać, że spaliśmy niecałą godzinę ...



Ale za to możemy wyspać się ciut na kołyszącym statku gdzie na Morzy Białym

A teraz krótko, czemu Sołowki.
Aga wyczytała w przewodniku, że warto. Bo piękny zabytkowy monastyr, podobno najważniejszy w kraju i ogólnie ładnie.
Jagna znowu chciała zobaczyć na własne oczy kawałek tego, co pisał Sołżenicyn w “Archipelagu Gułag”.

Na Sołowkach funkcjonował od 1920 jeden z cięższych sowieckich łagrów: Солове́цкий ла́герь осо́бого назначе́ния (СЛОН). Przebywało tam nawet po 65 tys. ludzi. I większość tam została…

Sołżenicyn szacuje, że w sowieckich obozach systemu uśmiercono od początku rewolucji do roku 1956 ok. 60 milionów ludzi. Historyk Robert Conquest, podaje liczbę 42 milionów ludzi, którzy zginęli bezpośrednio w obozach (ich zgony zostały oficjalnie „zaksięgowane” przez służby obozowe), oraz trudną do oszacowania (od 10 do nawet 30 milionów) liczbę ludzi, którzy nie zmarli w samych obozach, lecz w trakcie transportu oraz na skutek chorób i wycieńczenia już po wypuszczeniu z obozów. Robert Conquest (na podstawie danych archiwalnych) podaje też liczbę osób, które przewinęły się przez te obozy: w latach 1931-1932 w obozach przebywało stale około 2 miliony ludzi, w latach 1933-1935 – 5 milionów, w latach 1935-1936 – 6 milionów. W czasie drugiej wojny światowej nastąpił gwałtowny rozwój obozów i w latach 1942-1953 przebywało w nich już stale ok. 10-12 milionów ludzi, czyli mniej więcej 5% całej populacji ZSRR.

Niewyobrażalne.

Jednak współczesna Rosja nie bardzo chce o tym pamiętać. Owszem, są jakieś tablice, informacje też nie są już tajne, ale…
Tylko dzięki mojej wrodzonej upartości udało nam się namierzyć “muzeum” łagru, mieszczące się w dwóch pokojach jednego z dawnych baraków.
Mniejszej tabliczki “Muzeum” już chyba nie dało się zrobić… A w środku wszystko wyłącznie po rosyjsku i to raczej w ilościach symbolicznych…

Jagna poczuła się więc rozczarowana rosyjskim podejściem do historii i pozostało zwiedzić sam monastyr i okolice.

Sołowki są ładne same w sobie:





Monastyr ogromny:



i ciągle remontowany, bo w końcu niszczał od 1920 roku…

Niestety kobiety obowiązuje okrycie głowy oraz spódnica. I taki efekt mamy nieciekawy:









Fazi przytulony od serca





Remont trwa:



Po zwiedzeniu wszystkiego co się da, ciągle mamy godzinę do powrotnego promu.
I chyba ogarnia nas zmęczenie…



A niektórych nawet morzy sen…



W końcu prom przypływa i znów jesteśmy w Kiem. Idziemy pożegnać się z Dżesem i spółką, który opowiadam jak bardzo był zdziwiony kiedy obudził się koło południa a nas nie było

Taka ładna fotka z podwórka Dżesa:



I wracamy znów na M18… Jesteśmy jednak tak zmęczeni, że już chyba po godzinie szukamy ustronnego miejsca do rozbicia…
Znajdujemy ładne jeziorko z kaczkami:



i zupełnie przeciętną ilością komarów:



I delektujemy się pierwszą prawie ciemną nocą:



cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.12.2013, 22:07   #39
voytas
 
voytas's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: depresja Gdańska
Posty: 505
Motocykl: XL600V
voytas jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 6 dni 23 godz 40 min 31 s
Domyślnie

może jako pierwszy poproszę o dalszy ciąg
__________________
jak nie teraz to kiedy?
voytas jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.12.2013, 18:15   #40
stopa-uć


Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Łódź
Posty: 1,855
Motocykl: TA,RD04
stopa-uć jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 6 dni 22 godz 58 min 34 s
Domyślnie

Jagno ,czy coś się stało ? ?
JUŻ ÓSMY DZIEŃ nic nie napisałaś.
Ludziska czekają (jak zwykle) na TWOJĄ opowieść.

Pisz proszę.
CIA'Ł
stopa-uć jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Rumunia czerwiec 2013 mirek-Pszczyna-Paris Przygotowania do wyjazdów 22 12.12.2013 23:06
MoToAvToSy Ekspedycja Bałkany Czerwiec 2013 avente Trochę dalej 4 09.10.2013 00:46
Ślůnsko rajza do Rusyje 2013 fassi Przygotowania do wyjazdów 51 27.09.2013 00:04
Albania na 2 tygodnie [czerwiec 2013] mikelos Umawianie i propozycje wyjazdów 6 22.04.2013 16:30
Zobaczyć Iran - czyli 4 dni w Armenii. [Czerwiec 2012] majek Trochę dalej 104 26.02.2013 15:33


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:52.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.