25.11.2014, 16:58 | #41 |
Aż tak paliło ?
U nas było ciepło ale nie aż tak 36*C to chyba był max, nie licząc upałów w Marrakeszu - tam był kocioł!
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
25.11.2014, 18:50 | #42 |
Obiecany filmik, jako podsumowanie tego com napisał i com pokazał na fotkach:
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
25.11.2014, 18:56 | #43 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Sexu i biznesu
Posty: 1,563
Motocykl: CRF1000, R80G/S PD, DR650SE
Online: 2 tygodni 5 dni 3 godz 3 min 52 s
|
NIe mieliscie problemow z tymi kaskami Szuberta? Chodzi mi o zapiaszczenie czesci mechanicznych.
__________________
__ Golodupiec bez Afryki |
25.11.2014, 19:00 | #44 |
U nas na sam koniec wszystkie mechanizmy odmawiały posłuszeństwa. Dopiero po powrocie woda i wd40 przywróciły je do życia
|
|
25.11.2014, 20:11 | #45 |
Hmm nic mi na ten temat nie wiadomo. Ze szczękowców były Nolany i C3ki (nawet w jednej jeździłem - ale o tym w swoim czasie). Dużo jednak w OFF nie latały, po owym dniu padło na asfalty aczkolwiek.... - oj, nie będę zdradzał wszystkiego.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
25.11.2014, 21:58 | #46 |
Moj nolan byl zabetonowany na amen. Pewnie zalezalo to od ilosci offffa i kurzu, ktorego mielismy cale mnostwo.
|
|
26.11.2014, 04:43 | #47 | |
Cytat:
Myślę, że cały sukces wspomnianych wcześniej C3-ek to własnie mała ilość przyjętego pyłu. Jadąc z tyłu jest co przyjmować ! Ja miałem owe szczęście prowadzić więc jako tako to wyglądało choć i tak, już po wszystkim, woda z prania wnętrza kasku miała konsystencję niemalże błota.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
||
26.11.2014, 08:48 | #48 |
Tak to prawda.
Przeważnie zamykałem kolumne, ale też mieliśmy po drodze parę razy burze piaskowe, co pewnie nie było bez wpływu na mechanizmy. Co by nie było to jednak biała szczęka to chyba najbardziej optymalny kask w te rejony. |
|
26.11.2014, 19:57 | #49 |
Dzień X
Dzień o którym wspomnę tylko dlatego, że był. Od rana pada ;( 30 minut mżawki, 30 minut względnej pogody. Nikt nie ma ochoty na start. Dobrze, że restauracja na kempingu działa od rana. Pizzy nie zamówimy, bo ta wczorajsza, mimo, że przepyszna ni jak miała się wielkością do swojej ceny. Reszta menu też jakaś taka tajemnicza... Sączymy więc jedynie kawa za kawą, herbata po herbacie. Po godzinie biegania i rozkminiania w końcu udaje nam się wyrwać od właściciela właściwy kod WiFi. Za oknem nadal fatalnie. Prognozy pogody również niezbyt optymistyczne. Dostaję wiadomość od kogoś z Polski, że jada Burgmanem i chętnie się spotkają tyle, że utknęli gdzieś w Merzoudze - padające deszcze zalały drogi dookoła i nie maja jak się wydostać. Brzmi to wszystko jak jakieś fatum. Kiedy przestaje padać postanawiamy ruszać. Zwijamy mokre namioty i na koń. 25km dalej robimy postój na zakupy i to była złota myśl - gdy tylko przekraczamy próg cukierni z nieba wylewają się hektolitry wody. Leje tak dobre pół godziny. Po prostu załamka. Gdy tylko ustaje ubieramy co tylko ciepłego mamy i na koń. Temperatura spada do 21*C, jest naprawdę chłodno i nieprzyjemnie. Nie jesteśmy przygotowani na takie warunki. Po 10-15 km jazdy, Ci którzy jadą w butach enduro, czują lekko mówiąc deszcz dosyć dokładnie... Dobrze, że na zaniżeniach drogi, robiących w Maroku za mosty, kierowcy aut zwalniają i nas przepuszczają - w przeciwnym wypadku woda lała by się nam za kołnierze! Jedziemy spokojnie, rozważnie, 80-90km/h. Przed kolejna wisząca chmurą postanawiamy się zatrzymać i ustalić plan działania. O powrocie na fort dawno wszyscy zapomnieli ;( Dziś naprawdę strach zjechać z asfaltu! Cała ekipa jest za opcją jazdy do sprawdzonego już hotelu w Tiznit. Tylko ja i Dominik porywamy się na opcję z przygoda i dziś chcemy zanocować jednak w namiocie obierając kurs bezpośrednio na Tafraoute. Przypadkiem zostaje tez z nami Arek na DLu. Ruszamy! Daleko nie najechaliśmy. Z daleka już było widać, że coś się dzieje. Wypadek! jako, że jestem świeżo po szkoleniu z I pomocy wyrywam się, bo pewnie w takim kraju jak Maroko wszyscy stoją się i patrzą. Mijamy kolejne auta i już po chwili wiem, że moje umiejętności nie będą potrzebne.Oddycham z ulgą! Stres odpływa. Płynie za to rzeka przecinając wstegę asfaltu na pół. Nawet wojskowy Hummer nie odważył zmierzyć się z żywiołem! Czekamy tam około godziny i zawracamy ;( Trzeba gonić resztę ekipy. Nim dojedziemy do hotelu zapada już zmrok. Odbieramy klucze i z podkulonymi ogonami, z wodą w butach maszerujemy na drugie piętro by się rozgrzać i wysuszyć Wódka pod wafelek, tuńczyk z puszki na kolację, gorący prysznic i nic więcej mi tego dnia nie trzeba do szczęścia. Darek, by być równie szczęśliwy jak ja, łyka garść pigułek przeciwbólowych. Reszta idzie na kolację. My usypiamy bez niej. cdn.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
26.11.2014, 22:53 | #50 | |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Sexu i biznesu
Posty: 1,563
Motocykl: CRF1000, R80G/S PD, DR650SE
Online: 2 tygodni 5 dni 3 godz 3 min 52 s
|
Cytat:
Raczej bede brał jakiegos taniego JETa + gogle. Najlepiej takie z foliami zabezpieczajacymi przed drapaniem. Poprzednim razem odkrecilem szczęke. Jest lzej, nie przeszkadza. Nie wiem tez jak to moze przetrwac zapiaszczenie podczas plazowego pieszczenia.
__________________
__ Golodupiec bez Afryki Ostatnio edytowane przez QrczaQ : 26.11.2014 o 23:05 |
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Omalo jak Kirgizja, Vashlovani jak Maroko- wrzesien 2014 Dolot samolotem, sprzet na miejscu | Mirmil | Umawianie i propozycje wyjazdów | 8 | 02.09.2014 15:41 |
Maroko | consigliero | Umawianie i propozycje wyjazdów | 2 | 13.10.2010 13:17 |