02.02.2019, 13:24 | #41 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: białystok
Posty: 2,649
Motocykl: ktm 640 adventure
Online: 3 miesiące 4 tygodni 12 godz 12 min 18 s
|
Wojtek:
2 razy takze dopytywalem o Jej imie Ciezko mi idzie w tym temacie... poprosze wiec takze o przypomnienie.... Mam nadzieje, ze Tytus sie spodoba jej dzieciakom |
02.02.2019, 14:19 | #42 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Katowice, Sosnowiec, Душанбе
Posty: 226
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 3 dni 10 godz 40 min 52 s
|
Tadżyczka, która, nie bójmy się tego słowa, pokochała Polskę i Polaków, która nauczyła się polskiego i na uniwersytecie stworzyła kółko miłośników języka polskiego (i Polski), to Zewar.
Wyjątkowa osoba. ))) Proszę bardzo)) Ps. Z czym ciężko Ci idzie?
__________________
|
02.02.2019, 16:14 | #43 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: białystok
Posty: 2,649
Motocykl: ktm 640 adventure
Online: 3 miesiące 4 tygodni 12 godz 12 min 18 s
|
... z zapamietywaniem imion poznawanych osob. Jakas zapadka w glowie nie bangla
|
02.02.2019, 16:32 | #44 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Katowice, Sosnowiec, Душанбе
Posty: 226
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 3 dni 10 godz 40 min 52 s
|
Psychologia panie... Często bywa tak, że Przy przedstawianiu się większą uwagę zwracamy na brzmienie i wymowę swojego imienia, niż osoby którą poznajemy. Większą też wagę przywiązujemy do innych informacji niż po prostu do imienia, które nie wiąże się w pamięci...
Szczególnie tadżyckie imiona))
__________________
|
02.02.2019, 20:03 | #45 |
Zarejestrowany: Jun 2017
Miasto: Gdynia
Posty: 95
Motocykl: CRF1000
Przebieg: rośnie
Online: 1 tydzień 2 dni 2 godz 8 min 12 s
|
Wojtek potwierdzam Zewar jest wyjątkową dziewczyną i aż serce się raduje że ktoś w tak odległym kraju uczy się naszego języka i fascynuje się Polską. Pozdrów Ją i przypomnij że ma mój numer zapisany i jak będzie w Trójmieście to niech się odzywa.
Też nie pamiętałem jak się nazywa, ale to zapewne było wynikiem piwa i koniaku które degustowaliśmy w tym dniu |
03.02.2019, 11:40 | #46 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Grześ jedziesz dalej bo kawa wystygła i nie ma co czytać.
|
05.02.2019, 19:07 | #47 |
Zarejestrowany: Jun 2013
Miasto: Łomżewo
Posty: 909
Motocykl: AT-NAT
Przebieg: 80000
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 5 dni 14 godz 2 min 46 s
|
Budzik na 5 rano czy na 6 już nie pamiętam, zanim się spakowaliśmy trochę minęło, zanim ogarnęliśmy pieniążki też,
ale czas operacyjny jest dobry, droga jest dobra chociaż miejscami asfalt zwinęli, bywa. Na jednym z remontów dróg daje za mało gazu na wysokim poboczu... leżę, nosz w mordę, fikołek był na tyle widowiskowy że podbiega do mnie kilku robotników drogowych i lokalesów, pomagają mi podnieść motocykl heh trochę zdezorientowany jestem, ktoś wyjmuje fajki, pyta czy zapale, no dobra w sumie trochę odsapnę bo adrenalina skoczyła, do Michała mówię przez interkom ze muszę chwile odetchnąć. Chwilę z nimi coś tam gadamy âod kuda, do kudaâ klasyka. Ale jest bardzo sympatycznie. Uwielbiam wschód. Trochę mnie to wybiło z tropu ale dziękuję im za pomoc i jedziemy dalej. Damy radę i dajemy, mijamy Osh, w Sary Tash robimy zakupy i jedziemy pod Pik Lenina, a konkretnie na ługową polane, Michał tu już kiedyś był jak wchodził na szczyt dzisiaj tu jest motocyklem, aż mu się łezka w oku kręci. Trochę błądzimy, trochę robimy zdjęcia, trochę świrujemy z nagraniami reżyserowanymi. Jest zajebiście. Tuż u celu. Michała spodnie na wschód :P Jedziemy już w kierunku polany, czy tez campingu dla wspinaczy i jest problem, śnieg, rwące potoki. Pierwsze potoki pokonujemy ale następne są za wartkie i za głębokie na przejazdy, a jest nas tylko dwóch nie damy rady sami, znaczy można próbować ale ryzyko jest zajebiste, a jesteśmy zmęczeni, głodni i robi się późno. Narada, za i przeciw, czy warto? Decydujemy się na odwrót i zostajemy na wschodniej części polany, jedziemy w górę trochę za pomnik poległych. Udało się, dojechaliśmy przed zmierzchem, nad nami jakieś osuwisko, ale chyba dalej nie ruszy żeby nas zmyło. Ciemne chmury zaczęły krążyć, deszcz, grad, dobrze ze miałem plandekę pod namiot to zapewniło nam trochę schronienia i możliwość celebracji godnego zdobycia szczytu haha no dobra polany. Poranek był najlepszy jaki do tej pory mogłem oglądać, słońce i ośnieżone szczyty gór skąpane w słońcu, kawa smakowała jak nigdy, było wysoko i zimno ale chłonąłem ten widok jak gąbka wodę. Niesamowite. Amazing! Wyreżyserowaliśmy trochę filmików, trochę zdjęć i wyszły chmury to był znak żeby opuścić lokalizacje. Powrót był szybki bo czułem się pewnie na drodze, na tyle szybki ze dałem się złapać na radar, zdzierca jeden chciał tyle kasy ze nawet nie miał takiej gotówki przy sobie a chciał mi zabrać prawo jazdy pokazują te które zabrał wcześniej innym, po długich negocjacjach udało się wytargować już nawet dobrze nie pamiętam ale chyba 62$ których większą część musiałem pożyczyć od Michała. Dalą część drogi jechałem jak zbity pies z podkulonym ogonem i przepisowo. Zajechaliśmy do Osh hotel ten sam co poprzednio OshNuru, ogarnęliśmy się i na obiad do TsarskiiDvor tu znowu o mnie zapomnieli nie dość, że siedziałem godzinę głodny to jeszcze było niesmaczne ehh... co za dzień. Dzisiaj grali nasi, w hotelu we dwóch stworzyliśmy Polska strefę kibica hehe było śmiesznie, porażka totalna. Ale smuteczek może nie z przegranej polskiej reprezentacji tylko z faktu ze już na powrocie do domu, ja już czuje w kościach że zaraz dojedziemy i nasza wspaniała beztroska przygoda dobiega końca. Czas spać, rano wczesna pobudka. Po wyjściu z torbami pod hotelem spotkaliśmy ekipę motocyklistów ze Ścieżki Koczownika "ĐżŃŃŃ ĐşĐžŃовника" chwilę pogadaliśmy, była nawet jedna AfricaTwin, fajni ludzie robią co roku rajd dookoła "stanów" motocykliści z Kazachstanu, Kirgistanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu i Rosji też. Po drodze mijaliśmy ich jeszcze kilka razy. Mieliśmy się spotkać z naszymi na mecz ale się nie udało bo plany się zmieniły, więc dzisiaj mieli być nad jeziorem Toktogul. No Trudno my już musieliśmy zostać, dojechała grupa "ĐżŃŃŃ ĐşĐžŃовника" i zaczęła się integracja, mój rosyjski średnich lotów ale gadaliśmy cały wieczór. Umówiliśmy się że kawałek do Biszkeku podjedziemy z nimi. Rano pod hotel przyjechała policja na sygnałach, no pięknie myślę sobie, to już pozamiatane. Ale nie, oni przyjechali nas wszystkich eskortować i tak do samego Biszkeku, fajnie, bez ograniczeń prędkości, ale w dużej grupie jak dla nas było za tłoczno, co chwila przerwa papierosa czy siku. W pewnym momencie zostawiliśmy paradę i pojechaliśmy sami swoim tempem. Dogonili nas pod Biszkekiem z polecenia chłopaków znaliśmy nocleg w Biszkeku, bar, sklep i hostel motocyklowy. Fajna miejscówka prężnie się rozwijająca. Dostaliśmy zaproszenie na zlot motocyklowy nad Issykul w Czołoponata, chęci były straszne, ale zamiast stracić 2 dni i wstać z mega kacem podjęliśmy decyzje że zostaniemy 2 dni w Kazachstanie na odpoczynek. Trochę żałowałem bo nawiązałbym nowe kontakty ale nie można mieć wszystkiego. Najlepszy był jednak już nie pamiętam imienia ale kolega Polak mieszkający w Biszkeku który się ożeniła z Kirgizką jest przyjacielem klubu motocyklowego i przyszedł do nas pogadać. Na nasze nieszczęście byliśmy już tak zmęczeni że nie trwało to długo, ale może jeszcze kiedyś będzie okazja razem spędzić cały wieczór na pogaduchach. Kolejny dzień to już cel granica i Kazachstan, ale udaję się zlokalizować Kowali i kilka osób z grupy, jedziemy się pożegnać i na granice dawaj. Najgorsze w tym wszystkim jest to że mieliśmy następnego dnia plan dojechać do Bałchasza, co z dniem granicznym było ambitnym planem, mocno ambitnym. Droga klasycznie nudna, nawijamy setki kilometrów, jest miejscami dziurawa, miejscami też tragiczna, nie da się przycisnąć mocniej. Zrobiło się późno od godziny czy dwóch szukaliśmy noclegu, słabo z rozbiciem namiotu, a noclegowni tez nie było żadnych w okolicy, no dobra była przy drodze jedna knajpa z tym że pokój to klitka bez kibla i wody to pojechaliśmy dalej. W końcu zjeżdżamy z głównej drogi w Prioziorsk. Miasteczko jakby mocno turystyczne bo ludzi spacerujących sporo. Z noclegiem nie było problemu. Schludny pensjonat ĐĐžŃŃиниŃĐ° PRIO z parkingiem zamykanym i bezpiecznym, naprzeciwko kilka kafejek, wręcz idealnie. Do tego po kilku dniach jedzenia z torebki, tutaj przepych. Knajp nazywała się Traktir, ludzi pełno, jedzenie pyszne, dużo, świeżo do tego nieziemskie wino ehh.. poezja to była prawdziwa uczta. Następnego dnia- cel Astana- być w Kazachstanie i nie widzieć stolicy to profanacja tym bardziej że ma być mocno luksusowa. Zatem jedziemy, klasyka 6 budzik po 7 już na koniach. Jedziemy sobie i po paru kilometrach zatrzymuje się po drugiej stronie radiowóz na kogutach. Oczywiście jedziemy dalej ale było to bardzo dziwne. Zajeżdżamy zatankować na stacji i po chwili podjeżdża radiowóz âdlaczego się nie zatrzymaliśmy na wezwanieâ mówię mu ja nie znaju, dobra! Pokazał że jak zatankujemy to podjechać do radiowozu. Czuje już podstęp bo dopiero co wyjechaliśmy, jest rano za rano na patrole, a my jedziemy przepisowo. Od początku wyjazdu w Kazachstanie jedziemy przepisowo, ostrzegano nas ze tu się nie pierdolą z przekroczeniem prędkości i szkoda czasu na kłótnie z nimi. Zatem na 100% wiem ze było ok. ale podchodzę pierwszy, wsiadam oczywiście papiery no i śpiewka jak poprzednio, że za szybko, że był znak, że zabiera prawo jazdy albo mandat i to taki z górnej półki. Ja mówię ze pa ruski nie mnogo bla bla, że znaku nie było że jechaliśmy przepisowo że nie będzie żadnego mandatu. Twardo płacić mandat karze, wyciągam portfel mam tam kilkaset tenge na jedno tankowanie i mu pokazuję i mówię po polsku że to są moje ostatnie pieniądze żeby wyjechać z Kazachstanu i mu nie dam. On jednak był twardy i mówi że zabiera prawko, to ja mówię a zabieraj sobie ja pieniędzy nie mam, to on mówi do mnie to jak pojedziesz? W miedzy czasie podnosząc tyłek i waląc bąka. Taki bezwstydnik. ja już taki zrezygnowany mówię mu że i tak pojadę, bo muszę po swojemu coś pomarudził ale papierów nie oddał mnie wygonił i zawołał Michała, a że ten cwaniak kupił sobie portfel z milionem przegródek i miał kasę gdzie schowana to milicjant wyczul temat, kazał przy nim otwierać wszystkie i takim cudem zainkasował 1000rubli co zasadniczo załatwiło sprawę i nas puścili. Słabe to było, ale niestety, taki tam jest klimat. A mój Rosyjski jest tak slaby ze nie dałem rady się kłócić. Ten incydent już totalnie otworzył nam oczy na znaki, teraz była przepisowa jazda non stop. Kazachstan jak to Kazachstan, długi, nudny, stepy, jakieś skromne wioski, miejscami lepione z gliny czy z czego tam się lepi te chatki. Traktujemy go tranzytowo czyli nie podziwiamy nie oglądamy tylko rura do Astany. Ale Astana. to jest dopiero przepych i bogactwo. Po prostu pięknie, czysto, nowocześnie. Prawie autobus mnie rozjechał tak się pogubiłem będąc w mieście, a nie na stepie czy szutrach. Mieliśmy zaklepany wcześniej nocleg od kolesia z lokalnego klubu motocyklowego w Hostel Forum, bardzo ekskluzywnie, czysto, aż dziwnie trochę było jak takie brudasy przyszły i smrodu narobiły skarpetami. Łazienki, kuchnia, łóżka, po prostu luksus do tego zamykany parking podziemny. Mocno polecam. Musieliśmy koniecznie zostać tu jeszcze jeden dzień. Zwiedzić co się da i na ile siły pozwolą, rozprostować nogi, warto było bo byliśmy prawie w każdym miejscu, pogoda też nam dopisała. Oczywiście musieliśmy zajść na wyżerkę w fajne miejsce, a była to Zapravka. I jak sama nazwa wskazuje zatankowaliśmy się na tyle że łaziliśmy cały dzień po Astanie. Fajne miejsce, weszliśmy na Bajterka, później poszliśmy na piwo do parku i tak się spodobaliśmy lokalnej ekipie TV że zrobili z nami wywiad. Do dzisiaj nie dostałem obiecanego linka do programu ale przynajmniej mamy zdjęcie z prezenterką. taki souvenir hehe Na koniec, przed wjazdem do Rosji puściły nam lewe lagi. Kawałek wyciętego plastiku z butelki załatwia sprawę i można cisnąć dalej.
__________________
www.grzechunakolach.pl Ostatnio edytowane przez Grzechu2012 : 05.02.2019 o 20:05 |
05.02.2019, 19:52 | #48 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Piękne te zdjęcia spod Lenina Grzechu.
|
06.02.2019, 00:47 | #49 |
Asia
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,289
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 3 godz 47 min 6 s
|
Przepiękne widoki. Niby byłam i widziałam ale wrażenie i tak robi. :-)
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally |
06.02.2019, 10:49 | #50 |
Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,184
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 3 dni 3 godz 12 min 3 s
|
Czym pstrykaliśta te zdjęcia? Pełną klatką czy jak?
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Enduro - biwak 2018-08-11 -->2018-08-12 Fotorelacja | chemik | Polska | 5 | 15.08.2018 14:23 |
Enduro - biwak. Powtórka. 2018-08-11 -->2018-08-12 | chemik | Umawianie i propozycje wyjazdów | 6 | 14.08.2018 08:31 |
Enduro-biwak: 2018-08-04 --> 2018-08-05 | chemik | Umawianie i propozycje wyjazdów | 6 | 03.08.2018 09:20 |
At-2018 | Drak'as | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 65 | 16.05.2018 14:09 |
Medzugorie 2018 | BlackDragon | Umawianie i propozycje wyjazdów | 5 | 04.01.2018 10:33 |