11.08.2014, 23:36 | #81 |
Zarejestrowany: Jun 2012
Miasto: Wrocław
Posty: 886
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 miesiące 6 dni 23 godz 32 min 34 s
|
|
11.08.2014, 23:49 | #82 |
Asia
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,290
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 4 godz 18 min 2 s
|
No ale chyba się nie zamknęli w sobie aż tak?
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally |
12.08.2014, 01:29 | #83 |
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 31
Motocykl: Dominator 250
Online: 6 dni 2 godz 18 min 48 s
|
Ja wilków też bym się bała.
Piękne miejsce na nocleg |
12.08.2014, 07:42 | #84 |
Zarejestrowany: Jan 2012
Miasto: gubin
Posty: 559
Motocykl: RD04
Przebieg: 70000
Online: 2 tygodni 5 dni 11 godz 51 min 5 s
|
Wilki nie są takie straszne,szczególnie te z Bielska, ale poza tym wszystko się zgadza.
|
12.08.2014, 10:35 | #85 |
Zarejestrowany: Apr 2013
Miasto: Wrocław
Posty: 34
Motocykl: TA XL600V
Online: 2 dni 19 godz 52 min 28 s
|
te grzane banany są bardzo "wymowne"
__________________
Nie jestem szalony ...interesuje mnie wolność strach zapukał do drzwi, odwaga poszła otworzyć i nie zastała nikogo! |
14.08.2014, 23:52 | #86 |
Asia
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,290
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 4 godz 18 min 2 s
|
Rano zbudził nas dźwięk dzwoneczków.
A potem masa owieczek wbiła na nasza polankę. I dużo psów. Rozmawialiśmy z pasterzami. Okazało się, że ta villa za nami należała do Nicolae Ceaușescu, rumuńskiego dyktatora. Stąd też te klepki Czałczescu. (Norbi wziął na pamiątkę jedna klepkę z podłogi). A ja myślę, że pozazdrościł mi nogi od krzesła, którą zdarza mi się wozić tak na wszelki wypadek, coby pod wahacz podłożyć przy robieniu kapcia. Próbowaliśmy jeszcze dowiedzieć się od pasterzy dlaczego psy pasterskie biegają z uwiązanymi do szyi kawałkami drewna. Może ktoś z Was może mi, i innym uczestnikom wycieczki wytłumaczyć? Polanka zaczęła pustoszeć. Został tylko jeden wygłodniały pies. Spakowani postanowiliśmy zostawić po sobie ślad-jak to Polacy mają w zwyczaju. Ruszamy. Zbliżamy się już ku końcowi eskapady. Niebawem zaczniemy kierować się w stronę Polszy, do domów. Ale jeszcze góry, góreczki, szuterki, jeszcze napawamy się widokiem. Chwytamy to wszystko na zaś. Chowamy po kieszeniach, by starczyło na dłużej. Kodujemy w pamięci. Zapisujemy we wspomnieniach. Chcemy by trwało... Docieramy na jakiś szczyt(jaki?co to?) Wybaczcie, że nie podaję konkretnych nazw. Nie jestem ignorantką, aczkolwiek pamięć ma zawodna była, zwłaszcza, że nie zapisywałam sobie, ba, mapy nawet nie miałam. Chwila przerwy na kolejne zastrzyk widoczków. Kierujemy się do Toplity. Tam pewnie wkroczymy w cywilizację i coś zjemy. Zjazd z góry jest trwa dość długo. Zdjęcie z postoju ukazujące mrówki niosące zdobycz W każdym razie dojechaliśmy do Toplity. Zjedliśmy obiad. A potem chyba szukaliśmy jakiegoś campingu. I jechaliśmy do niego długo i długo. Zdjęć nie ma, bo było nudno. Chociaż nie. U mnie coś się zaczęło dziać. Mój xtek zachowywał się jakby chciał zgubić przód. Serio. Myślałam, że stracę kierownicę jak ją tylko puszczę. Więc nie puszczałam. Trzymałam mocno. Każda dziura, każda nierówność dawała się bardzo odczuć. Telepotało mną co najmniej jak busem pasażerskim Mercedesem Sprinterem relacji Złotoryja-Legnica... Po kilkudziesięciu kilometrach takiej walki miałam dość. W sumie to nawet asfalt mi się zamarzył. Na szczęście zbliżaliśmy się do campingów, a tam chłopaki mieli mi zajrzeć w łożysko czy cóś. Wbijamy na pole namiotowe. Idziemy do kobity cenę uzgodnić. A ta że 7 ojro. A potem 10 lei. Albo jednak 7 ojro. Za wszystko. A potem, że nie. 10 lei za namiot. 10 za ludzia. 10 za motór. Głupiejemy. Nie możemy się z kobitą dogadać. Ona sama nie wie jak nas policzyć. Spadamy więc z tamtąd, i jedziemy do Mongolii. Tak. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . W Mongolii bardzo szybko sie dogadujemy co do ceny, jest elegancko i zostajemy na noc. Przemyślenia Przemyślenia są takie, że chyba już jestem wykończona nieco. Jeszcze mi to łożysko spsuło się. Chciałoby się już wrócić do domu ale jednocześnie zostać tu. Z tymi widokami. Z tymi ludźmi. Z powietrzem. Z szutrami. Z owcami. Z psami pasterskimi i z pasterzami też.
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally |
15.08.2014, 00:11 | #87 |
Mixol S
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: czarny las
Posty: 237
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 4 tygodni 1 dzień 6 godz 19 min 10 s
|
Zgłaszam zaocznie fotkę z "wygłodniałym psem" do kalendarza 2015!
|
15.08.2014, 00:31 | #88 |
Zarejestrowany: Oct 2013
Miasto: Kraków
Posty: 100
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 dni 19 godz 7 min 40 s
|
Pięknie! Palce lizać!
__________________
KTM 1050 Adventure |
15.08.2014, 09:49 | #89 |
Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Jeleśnia - Żywiec
Posty: 1,330
Motocykl: CZ 350/XL 600
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 5 godz 21 min 38 s
|
Nocleg w daczy Czałczesku to był bardzo przyjemny nocleg. Odludzie kompletne. Dzicz. Te przelatujące myśli przez głowę. Czy przyjdą niedzwiedzie? Czy przyjdą wilki? No bo tak. Zasada w górach tu jest taka. Jak są owce i pasterze to wilki pójdą ich zjeść. A jak ich nie ma? To jedzą turystów...
No dowalił się gość z Parku że nocujemy w złym miejscu. No ale jak się miał nie dowalić? Jak norbert tak rozpalił ognisko że chmura dymu poszła na całą doline Ale mówimy. Będzie ciemno to rozpalimy. Nie przecie nie będzie się dymić To przecięcie gór Parku Calimani nie zabrało się znikąd. Ekipa posiadała najlepszą rzecz na Rumunię. Atlas Drogowy 1:300 000 z zaznaczonymi bocznymi szutrowymi drogami przez góry. I była tam taka droga... Zaznaczona w dziczy. 1800 mnpm. To nic że pod drodze do niej mnie chciał zabić kierowca BMW który jechał drugą stroną drogi na czołówkę, a inni gubili piwa które wybuchały na jezdni Calimani poranne było męczące. Kamulce, szutry, zakręty. Wiła się ta droga straszliwie. A to niby tylko kilkanaście km SAM_1642nv.JPG Gdy spałem Ramoneza zbudował ochronę przed wilniem/niedzwiedziem. Ta zapora miała ochronić przed napadem zwierzów. Mi się wydaje że miała za zadanie spowodować że zwierze zje najpierw gościa w zielonym namiocie. Czyli mnie To się nazywa ZAUFANIE w grupie SAM_1706kjhk.JPG SAM_1714h.JPG Tak. Tam na 1800m można jeździć legalnie: SAM_1733jf.JPG SAM_1750kg.JPG SAM_1686klj.JPG
__________________
Naczelny Filozof Cezet 350 '83 [z dwoniącym tłokiem] [bez kilku podkładek] [w kolorze Zielonego Trabanta] Kymco Activ 50 ADV |
15.08.2014, 10:07 | #90 |
Asia
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,290
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 4 godz 18 min 2 s
|
No w końcu Naczelny głos zabrał :-)
Wysłano z Tapatalk :-)
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Jagnię w sosie potrójnie afrykańskim, czyli Rumunia raz jeszcze [Wrzesień 2011] | jagna | Trochę dalej | 55 | 03.03.2022 15:52 |
[2014 Rumunia/Bałkany] "Podróż im. PET'a" - Czyli przekuwanie marzeń w rzeczywistość | Maurosso | Trochę dalej | 20 | 23.12.2014 17:06 |
Rock, sand & heat, czyli babska wyprawa na Dziki Zachód [Sierpień 2011] | jagna | Trochę dalej | 72 | 21.09.2011 22:58 |