24.08.2009, 23:20 | #81 |
Witam
No żesz wy! Naprawdę podziwiam (tym bardziej okolice którą opisujecie znam dość dobrze). Ale z tym stopniowaniem ciśnienia to przesadzacie. Już zaczynam podejrzewać że następny kawałek zaczniecie we wrześniu: Po 4ch godzinach podjechali następni germańcy z głupim pytaniem: nach Cuntu, links?. Jedliśmy właśnie kukaszkę z baraniną pod tyskie.... Pozdr rr |
|
25.08.2009, 01:10 | #83 |
Common Rejli
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,736
Motocykl: R650GS Adventure & LC6 750 Adventure
Przebieg: dupa
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 5 godz 39 min 17 s
|
Ja mam błogosławieństwo Szymona żeby kilka fociąt wrzucić. Znajdę chwilę to poczęstuję.
__________________
BRW 1991 I tak wszyscy skończymy na mineralnym. | Powroty są do dupy. | Trzy furie afrykańskie: pompa, moduł, regulator. Czy jakoś tak... | Pieprzyć owiewki . I stelaże. NIE SPRZEDAM! |
01.09.2009, 00:36 | #84 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,485
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 21 godz 47 min 41 s
|
W rzeczy samej byłem na odwyku od foruma. Już jestem wrócony i chyba się naprawię, ale jak widzę jest tu kilka ciekawszych tematów do oglądania. Tym czasem wrzucam takie oto znalezisko. Może warto by wpaść na jednego większą gromadą.afribar.jpg
__________________
felkowski sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne |
01.09.2009, 10:57 | #85 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,485
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 21 godz 47 min 41 s
|
I tak posileni, z powrotem na obu cylindrach ruszamy dalej. Zrobiło się jakby łatwiej. A może znów za tym stał kruszon ...kto go tam wie. Znowu przedzieramy się lasem. Jazda lasem ma to do siebie, że jest wyraźnie chłodniej i przyjemniej. No jakby ktoś klimę włączył. Wyjazd na otwartą przestrzeń to jakby Ci ktoś długimi po oczach walił. Wyjeżdżamy na taką właśnie polanę. Lampa w oczy. Ledwo się przyzwyczaiłem, a tu przed oczami koń. Do konia za linkę jest przytwierdzony zarośnięty gość o twarzy dość śniadej. Wystarczy aby uznać go za lokalesa. Jeszcze nie zdążyłem się oswoić z jego widokiem a on już wypowiada słowo Carku, wskazując dłonią kierunek. Zamurowało mnie. Zkąd on u licha wiedział o co nam zamiar go zapytać? Jeszcze nie zdążył opaść kurz po lokalesie, a tu już z lasu wypada banda Qadów. Ja, ja, gut und cu wajtar und ales gut. Zaraz gadamy rękami: gdzie, kto i co już zaliczyliśmy. Zdziwili się mocno, że byliśmy na Ilowa, a jedziemy z innej strony. Pogadaliśmy i goście z furią pognali dalej. A my za nimi. Kilka metrów nadążaliśmy ....gdyby nie Wieczny. Ten to wie kiedy się wywalić. Po zwałce okazało się, że stelaż się znowu uwolnił. Mamy przynajmniej alibi czemu nie gnamy za kolesiami. Tym razem na szczęście zginęła śruba mocująca. To dla nas pikuś. W ciągu kilku chwil robimy ze szpileczki śrubę, Tniemy zarabiamy i jest gites majones. W zasadzie możemy gnać dalej. Nie wspominałem wcześniej, ale od momentu mojej zwałki coś mi strasznie dzwoni gdzieś na dole. Zatrzymywałem się kilka razy, ale nic nie stwierdziłem. Zupełnie nic. Walimy dalej. No pięknie jest. Na jednym z kamulców podbija mi przód. Na chwilę robi się mięciutko w kierownicy , łaaaaaaa i leżę na boczku w cieniu konarów wielkiego drzewa. No chociaż miejsce mi się udało. W pewnym momęcie wzrok mój zatrzymuje się na wolnym kawałku klamki spoczywającym wśród kamieni. W eter lecą wszystkie obelgi świata. No właściwie nie wiem jakie koledzy mają doświadczenia w tej materii..... Ale dla mnie dwa razy na dwóch kilometrach to już jest chyba przegięcie.Zkąd ja teraz wezmę jeszcze jedną klamkę. W trakcie stawiania do pionu stwierdzam, że klamka jest cała. Teraz się wyjaśnia co dzwoniło. Odłamek powędrował pod osłonę silnika i tam dzwonił jak potępieniec, a mi się wydawało, że mam omamy. Po pierwszym upadku wolnego kawałka na pamiątkę nie znalazłem, choć długo szukałem. Tym razem obeszło się bez żadnych strat. Drzemy dalej. Na ostrych podjazdach Wieczny wali się co dwa metry. Po czterdziestym razie mam dość. Co ja jakiś Assistance jestem ? No jestem, ale na wakacjach. W końcu stawiam sprawę jasno. To już ostatni raz jak Ci stawiam motur. Więcej nie będzie. Dwa metry i znowu leży. Teraz podchodzę do sprawy jak zawodowiec. Za każde podnoszenie wisisz mi 10 leu. Wieczny muszę Ci to publicznie wypomnieć bo jakoś nie pamiętasz: wisisz mi 40 leu. To jest trzy butelki Umirea. Nawet niezłe, ściero, było. Choć jak sądzić po wyglądzie, nie powinno być lepsze od strażackiej. Ale było. Po chwilach załamania docieramy do obserwatorium meteo na Cumtu. Właściwie najgorzej dostaliśmy od kamieni. Na zdjęciach tego nie widać, ale wierzcie mi chwilami było naprawdę zdradliwie. Greg nie wiedzieć czemu nadal ma nadzieje na Carku. Zapinamy jedyne i drzemy w górę wyłącznie dla rozpoznania. Skaczemy zakosami jak statki w konwojach to na prawo od szlaku to na lewo. Wyraźnie zaczynamy się ścigać który pierwszy wjedzie na przełęcz. W końcu jestem. Widzę obie strony. Grega i Wiecznego nie widać. Czekam jeszcze chwil kilka, robię pamiątkową fotę i ....nadal ich nie ma. Zjeżdżam w dół. Stoją a raczej tak po prawdzie to leżą. Już są wkurzeni. Ponoć to wszystko przez to, że ja nie mam bocznych kufrów. Co ja na to poradzę, że moje rozwalił ‘kolega’ w norwegi o ciężórawkę..... Kolega?, ja już nie mam kolegów....Chłopaki ewidentnie mają dość. Greg się rozwalił pokotem i wyleguje się na słońcu. Pyta czy na przełęczy jest zimne piwko. Tutaj jestem winien wyjaśnienie. Telewizor Grega pokazywał, że od drugiej strony jest asfalt. A my jak te łosie 8 kilometrów w 8 godzin pokonaliśmy. Mówię, że oczywiście jest i to zarówno Ursus jak i Timiszołarena. Wieczny narzeka, że niby nie ma dołu. Smaruje łańcuch, wymienia filtry. Właściwie pełny serwis robi, żeby tylko nie stawiać do pionu. Teraz już wiem po co im te boczne kufry. Łatwiej się stawia po glebie. Spuszczam się nieco do dołu i jadę bokiem. Znowu zajeżdżam na przełęcz. Czekając na chłopaków widzę bandę kładów jadących z góry. Jeden przeszedł bokiem, ale dwóm następnym nie daruję. Maszyny funkiel nówka. Koła wielkie jak w Ursusach. Felgi jak w eksportowych terenówkach....chromowane. Kurteczki jak w BMW adventure, bez jednej plamki. No nie ma siły machenkrojce. Używając wszystkich znanych mi słów w niemieckim narzeczu usiłuje się dowiedzieć czy dalej jest też tak kamieniście. Moje wysiłki lingwistycze zostają szybko przerwane. Z przeciwka słyszę: Mów o co ci chodzi koleś...Normalnie kopareczka opadła. No to pogawędka niewyjęta. Wiesz my tu ekipa, enduromania i te sprawy.... Hardkor jest. W jednej chwili zrozumiałem te pogardliwe miny machenkrojców mierżące nasze kufry i nieco ociężałe koniki. Oni wszyscy uważali nas za konkurentów w rajdzie. Pamiątkowe zdjęcie i już reszta ekipy wzywa na radyjku bo czas ucieka i punkty lecą. Goście odjeżdżają. W końcu Greg z Wiecznym docierają. Mało mi manta nie spuścili bo myśleli, że te budki z zimnym piwem naprawdę są. Musiałem uciekać. Wdrapałem się jeszcze 100, 150 metrów wyżej. Tym razem już na listonosza, nieustannie zamiatając nogami. Widoki zajebiste tylko, że reszta pojechała gdzie indziej. Greg szukał budek z piwem. Wieczny sie położył wykrzykując światu w dupiemamto. Koniec końców w dół postanowiliśmy zjeżdżać inna drogą. Zjechaliśmy do obserwatorium. Szybki prysznic. Wieczny poszedł zasięgnąć języka. Wrócił z informacjami, że mapom nie należy do końca ufać i tyle. Ciągnięty za język przyznał, że pod budynkiem stała jakaś mazda. Luzik jest. Z lasu wychodzi jakaś droga. Walimy w ciemno kilkaset metrów. Było fajne. Potem cię zaczęło. Ostro w dół po śliskiej skale. Ty Wieczny mów co to za auto było. Jakiś pikup. No fajnie. Jeszcze parę takich zjazdów i widzimy w lesie jakiegoś Patrola bez koła i półosi. No rzeczywiście luzik musiał być skoro półoś ukręcił. Wyjeżdżamy na jakąś polankę z widokiem na Cumtu i na Tarcu. To jaśniejsze to Cumtu, a tarcu chowa się w chmurkach. W sumie z tej odległości wygląda jakby i kombiakiem prawie bez problemu dało się wjechać. Ale my już wiemy prawie robi różnicę. Potem już w dół i w dół. Docieramy do asfaltowej drogi na sąsiednią górę. Może to ten asfalt którego Greg szukał w telewizorku? Drogą docieramy do jakiegoś kurortu. Wyciągi, hotele. Nawet stoi zaparkowany helikopter i jakiś Hummer. Tylko z ludzi nikoguśko. Wybraliśmy na oko najlepiej rokujący hotel. Mieliśmy szczęście był portier, i zimny Ursus. Nawet ciorba się znalazła. Obstalowaliśmy pokój. Ciepłej wody niet. Dziwnie jakoś do tej pory nikomu to nie przeszkadzało. Po dwa piwka na twarz i woda się zagrzała. Choć najpierw na ostro przygrzały kaloryfery. Wot takaja tiechnika. Wieczny jeszcze cyka jakieś widoczki i odpadamy.
__________________
felkowski sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne |
01.09.2009, 16:21 | #86 |
witam
Pełen szacunek. Na tym kawałku to i lekkim endurakiem można się skrzywdzić. Z drugiej strony mieliście szczęscie. Jeszcze pare lat temu na Muntele Mic to tylko budy ciobanów i stacja ichniego GOPRu była. Jak patrzę wstecz to pewnie nie zjechaliscie asfaltem ale "wojskowa drogą" ? Czekam niecierpliwie co dalej. Pozdr rr |
|
01.09.2009, 16:35 | #87 |
Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Pszczyna
Posty: 866
Motocykl: CRF1100L DCT + KTM640 ADV
Przebieg: 30237
Online: 4 miesiące 2 tygodni 6 dni 14 godz 25 min 53 s
|
felkowski gratuluje wspaniałego pióra i czekam (pewnie nie tylko ja) na kolejne części
|
01.09.2009, 17:53 | #88 |
buszujący w zbożu
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Szczecin
Posty: 678
Motocykl: RD07
Przebieg: 33.000
Online: 1 dzień 13 godz 40 s
|
Dawaj, dawaj ... dzisiaj mam nockę ... chętnie poczytam i popatrzę ...
__________________
Wszyscy leżymy w rynsztoku, ale tylko niektórzy spoglądają w gwiazdy. |
01.09.2009, 18:08 | #89 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,485
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 21 godz 47 min 41 s
|
Dziękuje za słowa uznania, to zawsze mile łechce próżność. Endriu niestety muszę Cię zmartwić. Żeby napisać coś z sensem to zajmuje trochę więcej niż pięć minut. A i tak po Maroku dostałem żółtą kartkę w domu. Nie było mnie tydzień, potem tydzień pisałem. Teraz muszę uważać bo czerwoną dostanę. I co wtedy? Myślę że nie będziesz miał do mnie żalu jak dziś więcej nie będzie.
__________________
felkowski sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne |
01.09.2009, 18:26 | #90 | |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Raczyce/Wrocław
Posty: 2,015
Motocykl: RD04
Przebieg: 3 ....
Online: 1 miesiąc 21 godz 53 min 22 s
|
Cytat:
__________________
AKTUALNIE SZUKAM PRACY!!! ale nadaję się tylko na szefa |
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
season closing meeting, Hungary, 2009.10.23-2009.10.25. | Brasil | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 30 | 11.11.2009 21:52 |
Africa Twin meeting in Hungary, 2009.09.04. - 2009.09.06. | Brasil | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 26 | 11.11.2009 21:48 |
Miastko 2009 reaktywacja 28.-30.08.2009 | Ciapek | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 3 | 27.08.2009 12:46 |