29.07.2013, 01:17 | #1 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Białystok
Posty: 1,445
Motocykl: Honda Africa Single
Online: 3 miesiące 3 dni 9 godz 26 min 6 s
|
Od Bieszczad po Góry Sowie, czyli 11 dni w polskich górach
-Halo, Rambo? Czy dałoby radę wyszykować na szybkości DL-a na wyjazd?
-Jasne, wpadaj jutro. -Git W międzyczasie staram się zdobyć ubranie dla Agnieszki. Z pomocą przychodzi Moorelka i Zibiano, następnego dnia mamy komplet ciuszków. Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że forum AT jest potęgą. Agnieszka do tej pory podróżowała na rowerze, jedyny jej kontakt z motocyklem to nasz wspólny wyjazd na letni zlot AT. Motocykl odbieram od Ramboszczaka w piątek późnym wieczorem. Szybkie pakowanie i spać, rano ruszamy. Pobudka o 6 rano, graty już spakowane, więc tylko kawa i naprzód. Chcę dotrzeć w Bieszczady w miarę wcześnie. Cel na dziś to bacówka pod Honem w Cisnej, dzień wcześniej dałem znać Teresce, że jedziemy. Nie byłem już u nich prawie rok, nie mogę doczekać się spotkania. Jedziemy dość szybko, podróż mija sprawnie i bez niespodzianek. DL daje radę, w dwie osoby z bagażem bez stresu można jechać z prędkościami rzędu 140, 150 km/h. Agnieszka dzielnie znosi trudy podróży, zero narzekania. To lubię Po 12-tej docieramy do Cisnej. Rozpakowujemy bambetle, zamierzamy zostać tu jakiś czas. Pierwszy raz jestem w Bieszczadach na motocyklu, do tej pory zawsze byłem z plecakiem. Po obiedzie postanawiamy ruszyć na pierwszą przejażdżkę. Jedziemy w stronę Ustrzyk Górnych, ale ewidentnie pogoda nam nie sprzyja, kierujemy się w środek chmury burzowej. Kawałek za Wetliną robimy w tył zwrot i uciekamy przed ulewą. Postanawiamy resztę dnia spędzić na relaksie. Wieczorem ognisko, gitarra, piwko. Jednym słowem sielanka. Tego dnia zrobiliśmy 496 km. |
29.07.2013, 02:10 | #2 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Białystok
Posty: 1,445
Motocykl: Honda Africa Single
Online: 3 miesiące 3 dni 9 godz 26 min 6 s
|
Dzień drugi..
Wstajemy wcześnie, jemy jajówę i ruszamy w drogę Kierujemy się znów na Ustrzyki Górne, po drodze zahaczając o moją ulubioną miejscówkę w Bieszczadach. Chciałbym kiedyś się tu wybudować, najpiękniejszy widok na świecie... Smerek, połoniny. Lecimy dalej obwodnicą, za miejscowością Procisne odbijamy w lewo na Chmiel. Oglądamy drewnianą cerkiew i jedziemy na Zatwarnicę. Słitaśne fotunie przy wodospadzie i chacie bojkowskiej, następnie jedziemy zobaczyć ośrodek BPN, ale nie ma tam nic do oglądania, zawracamy. W Zatwarnicy odbijamy w lewo, szukamy ruin cerkwi, których nie udaje nam się odnaleźć, ale droga jest mega za.....ta. Szuter i piękne widoki, dzicz. Wracamy do Chmiela i z powrotem na Obwodnicę. Przed Czarną Górą skręcamy w lewo na Małą Pętlę, kierujemy się nad Solinę. Droga miodzio, same zakręty. To jest to co tygryski lubią najbardziej Odpuszczamy tamę, przejeżdżamy na drugą stronę Sanu. Jedziemy zobaczyć WZW Jawor, generalnie nie ma co oglądać, ale droga fajna. Po drodze stajemy na punkcie widokowym, patrzymy na zalew, sielanka. Robimy sobie przerwę, ale po niedługim czasie dochodzimy do wniosku, że trzeba się wykąpać. Zahaczamy jeszcze Łobozew i Teleśnicę Oszwarową, po czym obieramy kierunek na Werlas. Mamy szczęście, spotykamy na miejscu kolegę na Trampku, który kieruje nas nad wodę. W końcu udaje nam się znaleźć ustronne miejce do kąpieli (nie mieliśmy strojów). Zdjęć z kąpieli nie będzie ;P Jako, że woda wzmaga apetyt, z Werlasu skierowaliśmy się do Terki na najlepszego pstrąga w Bieszczadach. Pstrąg super, ale dają za mało frytek. Z Terki powrót do Cisnej najkrótszą drogą, tego wieczoru mieliśmy jeszcze do zaliczenia Siekierezadę Tak się złożyło, ze tego wieczoru w Łemkowynie był koncert zespołu "cisza jak ta". Jako, że nie lubimy tłumów, udaliśmy się z piwkiem na most kolejki wąskotorowej za Siekierą. Zachód słońca, ostatnie promienie oświetlają zbocza gór przed nami, w tle muzyka. Bosko. Po koncercie powrót do bacówki, okazało się, że zespół też tu nocuje. Do późnych godzin nocnych trwała zabawa. Tego dnia przejechaliśmy 279 km. |
29.07.2013, 11:52 | #3 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 538
Motocykl: Brak
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 11 godz 15 min 36 s
|
tak wyjść bez pożegnania.... Czym sobie na to zasłużyłem - GS-em?
|
29.07.2013, 14:31 | #4 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Białystok
Posty: 1,445
Motocykl: Honda Africa Single
Online: 3 miesiące 3 dni 9 godz 26 min 6 s
|
Lepiej się witać niż żegnać. A serio to podjechaliśmy pod knajpę, weszliśmy do środka, ale Ciebie nie było. Pomyślałem, że pewnie poszedłeś jeszcze trochę pospać. Na pewno będzie jeszcze nie jedna okazja, żeby się spotkać. Miło było poznać, pozdrawiam
P.S. A gejes zacny sprzęt |
29.07.2013, 16:06 | #5 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 538
Motocykl: Brak
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 11 godz 15 min 36 s
|
a własnie że byłem, tylko nad książką pochylony, jak podniosłem głowe to właśnie przechdziliście przez drzwi i pomyślałem, że jak to tak, wyszli i nic...? ale liczyłem że może jeszcze sie za chwile wrócicie....
Dawaj dalej z relacją bo dramatyczne momenty czekają... |
29.07.2013, 18:04 | #7 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 538
Motocykl: Brak
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 11 godz 15 min 36 s
|
Oni byli dłużej ja się z nimi zjechałem w Kletnie 20/07
|
29.07.2013, 23:08 | #8 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Białystok
Posty: 1,445
Motocykl: Honda Africa Single
Online: 3 miesiące 3 dni 9 godz 26 min 6 s
|
Chyba doznałes jakiegoś załamania czasoprzestrzeni, bo 20-tego to ja już dawno byłem w domu Graphia, po Bieszczadach grasowaliśmy 6,7,8 lipca.
Dorzucam jeszcze kilka zdjęć z drugiego dnia jazdy, nie mam talentu do pisania, a i trochę już zapomniałem. Wrażenia z bieszczadzkich serpentyn niesamowite, asfalty na wielkiej i małej pętli są w większości w bardzo dobrym stanie, sporo jest też dróg gorszej jakości, idealnych pod Afryczkę. Niestety jest też sporo zakazów, ale ten temat poruszę w dalszej części relacji. Drugiego dnia doszło do dyslokacji prawego kierunku i ogólnego poluzowania elementów plastikowych motocykla, awaria usunięta w 5 minut pod sklepem w Cisnej za pomocą powertape. Wrzucam też fotkę naszego prywatnego kąpieliska, oraz kilka ujęć z jazdy po bieszczadzkich drogach. Jakość kiepska, bo robione telefonem i idiot kamerą. |
30.07.2013, 00:19 | #9 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Białystok
Posty: 1,445
Motocykl: Honda Africa Single
Online: 3 miesiące 3 dni 9 godz 26 min 6 s
|
Dzień trzeci. Czas opuszczać Bieszczady, chcielibyśmy zostać dłużej, ale nie mamy nieograniczonego czasu. Po spakowaniu bambetli żegnamy się z gospodarzami bacówki i ruszamy w dalszą drogę. Cel na dziś - pojeździć po Bieszczadach i dotrzeć w Beskid Niski, bez napinki, bocznymi drogami.
Z Cisnej ciśniemy w kierunku zachodnim, przed Majdanem odbijamy na południe, na Roztoki Górne, gdzie skręcamy w prawo w szutrową drogę prowadzącą na zachód. Docieramy do nieistniejącej wsi Solinka. Ostało się tylko kilka nagrobków i resztki fundamentów. Docieramy znów do asfaltu, w miejscowości Maniów zatrzymujemy się przy pomniku upamiętniającym działalność kurierów w czasie II wojny światowej. Kawałek dalej mijamy ładną drewnianą cerkiew. W sumie to ładnych cerkwi było jak mrówków, po pewnym czasie już się nie chciało schodzić z motocykla i robić fotek. Podobnie jak przydrożnych krzyży. Za Wolą Michową skręcamy w prawo, oglądamy pomnik bieszczadzkich żubrów i jedziemy dalej. No i się doigraliśmy. HALT! -Dokumenty proszę przygotować -Panie władzo, ja nigdy nie jeżdżę pod zakaz, pierwszy raz się zdarzyło -Poproszę dokumenty -Na mapie nie zaznaczyli, że zakaz, tak zaplanowałem trasę na dziś, teraz musiałbym objeżdżać, że hoho. Niech sam Pan spojrzy na mapę. -Dowód osobisty i dokumenty motocykla -No to w jednym miejscu pomniki stawiają żołnierzom, którzy wybudowali drogę, a kawałek dalej mandaty wypisują? Motór cichy, droga dobra, asfaltowa, ble ble ble..... W końcu udało się uprosić, puścili dalej. A jeszcze niedawno sam pisałem na forum, że te zakazy to tylko dla miejscowych, bo kradną drzewo i sprzęt. Tak mi powiedział pracownik lasu... a pies z nim tańcował. Wobec tego muszę sprostować mój poprzedni wpis w temacie wszechobecnych zakazów w Bieszczadach. Nie wolno tam jeździć, można dostać mandat. Mijamy przełęcz Żebrak, studencką bazę namiotową Rabe, kawałek dalej samotny grób przy drodze, nieopodal nieistniejącej wsi Huczwice. Słonko praży, udajemy się więc w moje tajne miejsce, aby schłodzić się w strumieniu. Zimna woda działa jak balsam, od razu odżyliśmy. Ale nie przyjechaliśmy tu do SPA, trza zakładać ciuszki i ruszać dalej ku przygodzie Za Baligrodem na Kalnicę i Tarnawę. Na drodze z Tarnawy do Komańczy same mijanki, samochodem przejazd zająłby pewnie z pół dnia. W Komańczy odbijamy na Duszatyń, droga fatalna, pogubiłem wszystkie plomby w zębach. Na Mików szuterek i brody. Na brodach ślizgawka, więc trzeba było zapomnieć o efektownym ich pokonywaniu. Na obiad postanawiamy wrócić do Komańczy, do schroniska. Niedawno zmienili się dzierżawcy, okazuje się, że "biznes" przejęli młodzi, sympatyczni ludzie. OK, czas w końcu ruszać w ten Beskid. Jak zawsze żal opuszczać Bieszczady. Przez Tylawę i Mszanę docieramy do Krempnej, gdzie w czasie postoju zwiedzamy drewnianą cerkiew, a później zalew. Jedziemy na Żydowskie, niestety po kilku kilometrach ZONK, trzeba zawrócić. A może i stety, bo droga była fatalna, resztki asfaltu i duże dziury. Jedziemy więc na Świątkową i Rozstajne. Mijamy tablicę "uwaga wilki", chwilę potem skręcamy w prawo w szutrową drogę, na Nieznajową. Widoki cudowne, brody już bez płyt betonowych, tylko z ładnym kamienistym dnem. Motór dał radę, więc wilki nas nie zjadły. Spotykamy pierwsze stado owiec, pilnowane przez kilka dużych psów pasterskich. Musimy poczekać na swoją kolej do pokonania brodu, w tym czasie ucinamy sobie miłą pogawedkę z dżentelmenem pilnującym stada. Wyjeżdżamy prawie w samej Radocynie. Jedziemy do Zdyni fajną, rzadko uczęszczaną, asfaltowo-szutrową drogą. Zbliża się wieczór, trzeba przyspieszyć. Droga ze Zdyni do Małastowa bardzo dobrej jakości, po drodze fajne winkle i agrafki. Za Małastowem skręcamy w prawo i jedziemy do bacówki w Bartnem. Po kolacji piwko, relaks, poznajemy jakichś studentów, jest całkiem miło. Tego dnia pokonaliśmy 265km. CDN Ostatnio edytowane przez ferdek : 30.07.2013 o 00:21 |
30.07.2013, 00:55 | #10 |
Zarejestrowany: Feb 2012
Posty: 158
Motocykl: GS 1100
Online: 1 miesiąc 5 dni 5 godz 29 min 21 s
|
Super Mnie też Bieszczady zauroczyły, jest się tam gdzie zagubić. A najgorsze że nigdy stamtąd się wracać nie chce.
Mógłbyś wrzucić tracki swoich przejazdów? I pisz waść i więcej fotek poproszę |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Góry Przeklęte dla początkujących, czyli jak bardzo można poobijać się w tydzień… [2012] | jagna | Trochę dalej | 89 | 10.05.2013 23:03 |
II WEEKEND Z KONIEM W TLE - 4-5 czerwca- CZYLI G. SOWIE I NIE TYLKO PO RAZ DRUGI. | szparag | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 152 | 06.07.2011 16:57 |
2-3 kwietnia Góry Sowie i nie tylko | szparag | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 154 | 09.04.2011 11:12 |