09.09.2014, 16:14 | #1 |
Zarejestrowany: Nov 2011
Miasto: Gdynia
Posty: 1,384
Motocykl: RD 03, LC4 ADV
Przebieg: x83000
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 6 godz 50 min 36 s
|
Takich trzech, co w Karpaty się wybrali
Na samym początku, trochę o wyjeździe.
Wyjazd najpierw miał się odbyć w weekend majowy, następnie w długi weekend w czerwcu, ostatecznie wyjechaliśmy w lipcu. Osobiście powiem, że ostatnie 4 dni przed wyjazdem upłynęły mi wyjątkowo pod górkę, wszystko co mogło iśc źle związanego z wyjazdem, szło źle, wliczając w to zagubione w akcji kluczyki od stacyjki (dzięki Qba za pomoc ), małe problemy techniczne, sesja. Wszystko to jednak nakręcało mnie coraz bardziej, aby jednak wyjazd doszedł do skutku, przecież nie odpuścimy. Koncepcja wyjazdu powstała jeszcze w zimie, jednak Proxen dołączył do nas podczas Majowego Roztocza z Trampkami, ot taka gadka szmatka przy wieczornym ognisku, że mieliśmy jechac ale nie wyszło, więc sobie siedzimy tutaj, i też jest w porządku (...). Parę chwil później byliśmy już umówieni, że jedzie z nami, jednak aby utwierdzić się w tej wiadomości wolałem poczekać do rana Rano wszystkie nasze ustalenia zgadzały się z dniem poprzednim - tak też bywa - no i extra Ekipa: Fihu, Proxen i Myszak Cel: Północe Karpaty w Rumunii Sprzęty: XT 600 2KF(Fihu), XL650V Transalp(Proxen) i XT 600 Tenere 1VJ( Myszak) Czas: 3-8.07.2014 Trasa: c.a 1800km, z czego ok 300 to OFF + szutry, reszta to dziurawa Słowacja, płaskie Węgry i rumuńskie serpentyny Założenia: Dużo jeździmy, mało śpimy, wszystko i wszędzie, ze sobą wozimy + sranie po krzakach ... Osiągnięcia: trafiona pogoda, Góry Marmaroskie, Alpy Rodiańskie oraz Góry Suchard Kilka zdjęć ogólnych, na zachęte Ostatnio edytowane przez Fihu : 09.09.2014 o 16:30 |
09.09.2014, 17:09 | #2 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: białystok
Posty: 2,652
Motocykl: ktm 640 adventure
Online: 3 miesiące 4 tygodni 14 godz 59 min 7 s
|
Ehh, kolejny raz widze te konie przy stawie. Pizdziec, jestem zakochany w tej miejscowce:-) pisz pokazuj....
|
09.09.2014, 21:11 | #4 |
Zarejestrowany: May 2013
Miasto: Okolice Piaseczna
Posty: 111
Motocykl: RD04
Online: 2 tygodni 4 dni 17 godz 3 min 39 s
|
Kluczyki od stacyjki... skąd ja to znam hehehe ;-) a w kufrze to sie nie zatrzasnely? Pisz dalej jakie były przygody!
|
09.09.2014, 22:43 | #5 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 1,118
Motocykl: RD07a
Online: 4 tygodni 15 godz 55 min 14 s
|
kilka zdjęć na zachete DOBRE
dawaj wiecej |
09.09.2014, 22:51 | #6 |
Zarejestrowany: Dec 2012
Miasto: RLU
Posty: 959
Motocykl: RD04
Przebieg: niski;)
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 23 godz 47 min 47 s
|
Dajesz, dajesz, się czyta
|
09.09.2014, 23:01 | #7 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 45 min 49 s
|
__________________
Agent 0,7 |
10.09.2014, 00:31 | #8 |
Zarejestrowany: Nov 2011
Miasto: Gdynia
Posty: 1,384
Motocykl: RD 03, LC4 ADV
Przebieg: x83000
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 6 godz 50 min 36 s
|
Bardziej foto, niż relacja
3.07 Ruszamy odpowiednio z Radomia, Krasnegostawu i Niska, godzina 8:00 spotkanie w Rzeszowie na wylotówce. No coo?! Przecież to nie rewia mody Fihu postanowił sobie skrócić trasę o ok 10km i pojechał przez Wysokie â okazało się że droga była w remoncie, a więc bez twardej nawierzchni, co w połączeniu z deszczem dało namiastkę pierwszego OFFâa. Fajnie jest się ubrudzić i zamoczyć już 30km od domu. Droga na Barwinek, wspólne tankowanie przed granicą i szybki przelot przez Svidnik (dlaczego nie obwodnicą ?!), Vranov, Trebisov, Satoraljaujheley, Kisvardę (miejscowośc znana z wcześniejszej Rumunii z płcią piękną), aż do Satu Mare, gdzie po stronie rumuńskiej byliśmy w okolicach godziny 16. Wilgotne serpentyny w połączeniu z 7-mio letnim e09 tworzą niezapomniane wrażenia. Przód bez zastrzeżeń. Dalej jechaliśmy na Livadę, aż do Sapanty, gdzie zwiedziliśmy obfotografowany, objeżdżony i zwiedzony przez wszystkich i wszędzie od zawsze â wesoły cmentarz. Prezentacja motocykli: Pierwszy nocleg na tej ziemi wypadł nam przy drodze do Leordiny u pasterzy (i pasterki â chłopaki, nie mówicie, że nie pamiętacie), którzy trzód swych strzegli. Mieliśmy ze sobą pare piwek z polski, chętnie się podzieliliśmy z lokalesiami, jednak zanim otworzyliśmy swoje - oni już skończyli. Następnie wsiedli w Nive i wyjechali gdzieś załatwiać swoje sprawy Właściwie w nocleg trafiliśmy idealnie, bez dłuższych poszukiwań. Planowaliśmy przenocować 2 km wcześniej, zjeżdżając z głównej drogi na piękną polanę na skraju lasu. Jednak coś nas podkusiło, aby zrobić dokładniejsze rozeznanie terenu. Okazało się, że namioty już rozstawione na polanie, z daleka wyglądające jak turystyczne, są namiotami cygańskimi. Od razu wybiegła do nas zgraja dzieciaków krzycząc "am am am am" i pokazując jedzienie. Chyba nie musze dodawać, że spadaliśmy z tamtąd w dość szybkim tempie. A mówią, że ciekawośc to pierwszy stopień do piekła. Szczerze? Zasypiając, dziwiłem się po cichu, że aż tutaj się znajde. Trochę nie wierzyłem w mojego singla. Dlaczego? Pewnie dlatego że nigdy jeszcze nie odbyłem na takim motocyklu dłuższej trasy (o ile tą można tak nazwać), zawsze były to twiny. Pierwsze takie zdziwienie dopadło mnie na Słowacji, później na Węgrzech ... teraz tu. Hm, może jednak faktycznie jeden wystarcza? A może to jutro skończy się moja przygoda? Bądź właściwie zacznie? Lubie ten stan. Tak czy inaczej - będzie okej Ostatnio edytowane przez Fihu : 10.09.2014 o 00:37 |
10.09.2014, 22:34 | #9 |
Single są fajne
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin...... |
|
14.09.2014, 00:42 | #10 |
Zarejestrowany: Nov 2011
Miasto: Gdynia
Posty: 1,384
Motocykl: RD 03, LC4 ADV
Przebieg: x83000
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 6 godz 50 min 36 s
|
4.07
Plan był prosty â wjazd z całym dobytkiem na Farcau. Szybkie śniadanko, pakowanie i droga na Borsę, a później odbijamy na Poienile de sub Munte. Pytamy Tubylców, odbijamy w góry. Atak na szczyt zaczął się bardzo ostro i kamienisto w górę, gdyż wybraliśmy podjazd od strony południowo-zachodniej. Proxen po praz pierwszy dał popis jazdy na TA Fihu zarzekał się że tuż po powrocie zakłada dodatkowo elektryczny rozrusznik do swojej 2KF. Z drugiej jednak strony musiało to wyglądać dosyć komicznie â w połowie podjazdu we dwóch leżą, ja stoję pomiędzy nimi (odstępów brak, przecież to dopiero pierwszy podjazd, bez problemu damy rade). Każdy sam nic nie może zrobić. Mój silnik pracuje â wiem z autopsji, że jeśli go zgasze, bądź się przewróce (co w ogólnym rozrachunku wychodzi na to samo), będą problemy z odpaleniem. Wystarczy kopnąć razy dziesięć i już. Stojąc na podjeździe na obydwu hamulcach, powoli zacząłem się zsuwać więc położyłem motocykl. No, to teraz wszyscy leżymy. Podniosłem swój motocykl, Myszak i Proxen mnie trzymają â o dziwo nawet z odpaleniem nie było większego kłopotu. Z ich pomocą podjazd pokonałem â następny był Myszak. Miał nieco trudniejsze zadanie, ponieważ posiadał o wiele dłuższe przełożenia niż ja (a raczej ja posiadam dość krótkie przełożenia), jednak daliśmy rade. Na deser zostawiliśmy Trampka Proxena. Cóż, po trawie źle, drogą jeszcze gorzej ponieważ ziemia była wilgotna. 15 min i po sprawie. Haaaa a więc teraz już z górki â pomyśleliśmy. Widoki pierwsza klasa, nastroje również â wszak dokładnie o to nam chodziło. Powiem więcej. Uważam, że każdy po cichu czekał właśnie na taki podjazd jaki pokonaliśmy Jedziemy dalej górami, spotykamy podobny podjazd. Pytamy się pasterza czy to jedyna droga, nie kryjąc zadowolenia odpowiada, że tak. Nie był zbyt przekonujący, więc postanawiamy nieco potrawersować po zboczu z przerwą na posiłek, odpoczynek, kabanosa. Czasem pojawiała się ścieżka, czasem jej nie było i jechaliśmy na azymut, kompletnie bez napinki, na pełnym luzie. Pod sławne jeziorko, w towarzystwie wszechobecnych dzikich koni, dotarliśmy w okolicach 15, po kilku godzinach zaciętych bojów. Szybka toaleta i obiadek, później wjazd pod sławny drewniany krzyż i decyzja o zjeździe na noc do wsi i szukanie noclegu. Próbowaliśmy wracać inną drogą, lecz węgierscy studenci biwakujący nieopodal, uświadomili nas, że jedyna droga oprócz tej którą przyjechaliśmy, prowadzi przez sam szczyt, a później opada na północną stronę. Gdyby nie to, że każdy z nas miał co najmniej 25-30kg bagażu, w tym namioty, śpiwory, części zapasowe, oleje, puszki, wody itd., pewnie pchalibyśmy się na górę, jednak tą opcję postanowiliśmy zostawić sobie na przyszłość. Pozostała jedynie opcja powrotu tą samą drogą z późniejszym odbiciem na wschodnią część góry. Oczywiście były również zwierzęta, które nam to skutecznie uniemożliwiały na czele z gigantycznym bykiem, który nie dość że zatarasował przejazd to jeszcze usilnie i konsekwentnie wpatrywał się w mocno czerwoną kurtkę Proxena â trabiącego Proxena. Proxena, któremu spieszyło się na dół, do wioski, po piwo. Tak, nie mieliśmy czasu na zabawe. Prawdopodobnie, gdyby nie nagła i niespodziewana interwencja pasterza, mogłby się to skończyć pościgiem i porzuceniem motocykli. W Poienile de sub Munte, pierwsza wizyta w pierwszym napotkanym sklepie i już właściciel Vasile Laver zaproponował nam nocleg u siebie za domem. Ponoć wielokrotnie już gościł polskich motycklistów, z tym że w hoteliku. W zamian za darmowy nocleg, prosił nas, abyśmy dali o nim znać w Polsce( możliwy kontakt pod adresem: laverv@yahoo.ro lub pod nr tel 0262366151). Przestrzegł nas jednak, żebyśmy pilnowali motocykli, gdyż niedawno kilka skradziono, a jedną Afrę odnaleziono zdewastowaną na połoninie ⌠. |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
karpaty ukrainskie 2-5 wrzesien | Mirmil | Umawianie i propozycje wyjazdów | 2 | 09.09.2012 12:58 |
Rumunia - Karpaty, Bukowina gdzie jechać? | DrSpławik | Przygotowania do wyjazdów | 85 | 16.11.2009 20:18 |
co sądzicie o takich kaskach | yarecky2000 | Kaski | 34 | 07.08.2009 16:02 |
Rękawice BUSE COOPER...czy ktoś takich używa??? | BartekBBI | Ciuch Afrykańczyka | 0 | 23.02.2009 19:48 |