28.02.2021, 15:49 | #1 |
(nasze) Perypetie
Temat ten, prowadzony w formie relacji z podróży, będzie zapewne mniej lub bardziej wierną kopią blog-a, którego piszę. Nie mniej zdecydowałem się to zrobić z prostej przyczyny - wiem jak wielu osobom nie chce się klikać "po forach", że przyjemniejszą opcją czytania, wymiany zdań - jest po prostu Forum. Wiem to, bo sam tak mam i doskonale te osoby rozumiem. Tak po prawdzie, to mi też łatwiej łapie się kontakt z odbiorcą, lepiej "pisze" na forum, łatwiej zamieszcza się zdjęcia, dlatego też będę ich tu zamieszczał sporo więcej. Tyle tytułem wstępu, zaczynajmy!
Jeśli temat wylądował w złym miejscu, wielka prośba do Admina o przesunięcie we właściwe, z góry dzięki! 13 marca 2020 r, piątek Tu zaczyna się nasza historia, nasze tytułowe Perypetie. Tego dnia bowiem stało się to, czego się obawiałem, zaczynając robić to, co robiłem przez ostatnie blisko 6 lat. Pozamykali nam granice! Z podkulonymi ogonami wracamy do domu z granicy niemiecko-francuskiej, gdzie nad ranem zastała nas informacja o tym, że do Maroka nie wjedziemy. Dwa auta, dwie przyczepy wypełnione po brzegi motocyklami wracają co sił w kołach do kraju. Tak na dobrą sprawę można powiedzieć, że już wtedy skończyła się nasza kariera zawodowa, przynajmniej w tym segmencie rynku, choć kto wie, może kiedyś do tego wrócimy. Kwiecień 2020r. Po cichu liczyliśmy, że od września trochę się sytuacja wyprostuje, że do końca roku jeszcze uda się popracować. Niestety już po miesiącu było jasne (przynajmniej dla nas), że rozpętało się to na nieco dłużej… A może by tak wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady? A może by tak nie rzucać wszystkiego i pojechać gdzieś dalej? Tak, to ma sens! Postanawiamy spróbować swoich sił, rzucić (prawie)wszystko i wyprowadzić się z domu, zamieszkać w samochodzie, ot tak – bez adresu. Brzmi fajnie! Nooooo to teraz jeszcze tylko tysiąc godzin na polskim portalu aukcyjnym, drugie tyle na jego chińskim odpowiedniku, dziesiątki odesłanych paczek, bo przyszło nie takie jak chciałem, kilkadziesiąt nieprzespanych nocy przez miliony pomysłów w głowie, tysiące dylematów, setki roboczogodzin, kilkanaście plastrów na palcach, kilka kłótni z kobietą, jedno rozstanie… i w konsekwencji jeden powrót, no... ale może zacznę od początku! Także słów kilka o naszych życiowych perypetiach. Perypetie to my, Ernest i Ewa. Nasz nowy projekt, nasze przyszłe życie. Poznaliśmy się 5 lat temu (2016) i musiało minąć pół roku by starszy o 14 lat facet w końcu zaimponował młodej dziewczynie, a robiłem naprawdę dziwne rzeczy W maju 2017 roku, Ewa rzuca pracę w korpo i zaczynamy nowe życie, a w zasadzie jego nowy rozdział – 365dni w roku, 24h/dobę razem… Było mnóstwo pięknych chwil, wspaniałe wyjazdy i przygody, ale nie oszukujmy się, musieliśmy się dotrzeć. W sumie docieramy się nadal Pracowaliśmy tyle, że często nawet święta spędzaliśmy w trasie. Bywały lata, że przez 340 dni byliśmy w drodze, z czego blisko 300 poza granicami naszej Ojczyzny. Takie nasze prywatne korpo, nakręceni na zarobek, na adrenalinę, na kolejne przygody i nowe znajomości. Uwielbialiśmy to! Życie na walizkach, noclegi w namiocie, w hotelach czy w naszym busie(zaczynaliśmy śpiąc na siedzeniu (ja) i w tzw. nogach(Ewa). Byle dalej, byle wyżej, byle inaczej! Mam wrażenie, że napędzała nas adrenalina. 140.000km samochodami, 40.000km motocyklami, do tego jakieś loty samolotami… Szybki sen i dalej, dalej, dalej. Tak mijały nam ostatnie lata. Nasze archiwum (wybaczcie ilość, jestem na tym tle zboczony, a z drugiej strony bardzo miło wspominam ten czas): Luty 2020, nasz ostatnio trip: Jak rzucić wszystko i zacząć od początku? Na pewno trzeba się zebrać na odwagę, zaryzykować. Czy warto? Ocenimy zapewne dopiero po latach. Myśmy dostali kuksańca od losu, pesymista rzekłby, że zawalił mu się świat. My stwierdziliśmy, że to dar od niebios, że cała ta sytuacja otworzyła nam oczy, że życie ucieka, czas na nas nie czeka... więc my też nie chcieliśmy odkładać naszych niezrealizowanych jeszcze marzeń na później, na emeryturę. Pamiętajcie- marzenie się nie spełniają, marzenie trzeba spełniać! Dostaliśmy mnóstwo czasu na przemyślenia i tak kalkulując wyszło nam, że pora się wyprowadzić na dobre, że bez sensu jest trzymać nasze mieszkanie na te 2-3 tygodnie w roku. Szybkie kalkulacje czy nas na to stać wskazują, że jest nadzieja…nikła, ale jest! Maj 2020r. W połowie miesiąca zapada decyzja, by powoli spieniężać co się da, co nam niepotrzebne i spadać stąd tak szybko jak będzie to możliwe, na tak długo jak tylko się da. Cel tak naprawdę się nie liczył. Dajemy sobie jeszcze kilka tygodni na przemyślenie, na chłodne kalkulacje za i przeciw. Określamy ramy czasowe i wychodzi nam, że może w styczniu udałoby się już czmychnąć (dziś już wiemy, że praca nie wypuści nas przed wrześniem 2021r.). Pracujemy jeszcze do końca lipca na „starych zasadach”, nie mniej już wiemy, że to „ostatni raz”. Rodzina nam się powiększyła Szykując się do podróży adoptujemy psiaka, po którego jedziemy spory kawałek. W schronisku nasze serca zaczęły bić szybciej. Wypatrzony wcześniej przez Ewę (grupa na Fb – terierkowo) 2 letni „terierek” nie wygląda najgorzej, kradnie nam serca. Wykąpiemy, dokarmimy, trochę witamin i będzie lepiej niż wspaniale! Godzinę później wracamy już razem do domu wierząc, że przeżyjemy wspaniałe przygody. Można śmiało powiedzieć, że towarzysz na 4 nogach to nawet jeden z powodów, dla którego zmieniamy nasze plany. Ja miałem swojego Przyjaciela, Ewa również, a ostatnie lata i praca uniemożliwiały nam posiadanie psiaków. Także ten... Zdawaliśmy sobie doskonale sprawę, że psiak nie ułatwi nam wyjazdu i życia na tak małej powierzchni, że niektóre miejsca, a może nawet granice będą dla nas zamknięte, mimo to decyzja zapadła. Razem, albo wcale! W końcu nie uciekamy przed problemami, mam wrażenie, że zaczynamy ich dopiero szukać… Tak, teraz to jest już pewne – na motocyklach w ową “podróż życia” nie pojedziemy. Po 3 tygodniach skład naszej wyjazdowej ekipy powiększa się i na 42 urodziny sprawiam sobie kolejnego podopiecznego, a w zasadzie podopieczną. Lena (od rzeki w Rosji), bo tak dajemy jej na imię, trafia do nas po drugiej nieudanej adopcji. Ma „lęki”, ale co się dziwić – została jako 4 miesięczny szczeniak wyrwana z pseudo hodowli. Obiecujemy sobie, że stworzymy naszym panienkom wspaniałe warunki do życia. Druga sunia też dostaje podróżnicze imię – Safi, od miasta w Maroku. Składamy przyrzeczenie i sobie, i im, że obie odwiedzą wspomniane wyżej miejsca, od których dostały swoje imiona. Także szczepienia, paszporty i w drogę! Jak zacząć Vanlife? Nie tak szybko jednak..Od około 9 lat miałem ochotę na kamperowe przygody, od kilku lat smakowaliśmy już wspólnie „życia w aucie” i wciągnęło nas to nie mniej niż motocykle. Taki był plan na emeryturę: kamper i rower. Także nie mogło być inaczej i naturalną koleją rzeczy wyszło, że po rzuceniu wszystkiego (no prawie) staniemy się bezdomni, wymeldoVANi i zamieszkamy w aucie. Motocykli nie zabieramy bo ciężkie i zajmują dużo miejsca – za dużo też z tym zachodu na przejściach granicznych, a tych mamy nadzieję przekroczyć jak najwięcej. No i pieski nie pasują zupełnie do tej koncepcji. Zresztą po 32 latach przygody z 2 kołami i silnikiem, czas odpocząć choć trochę. No więc dotarliśmy do jednej z najistotniejszych kwestii w perspektywie „rzucenia wszystkiego i wyjazdu” – przeprowadzamy się do auta. Wybór w naszym mniemaniu był tylko jeden: Iveco Daily. Dlaczego? Bo był! Tzn. samochód już był..A czy wybór był słuszny – to się okaże pewnie po kilku latach. Auto w naszych rękach jest od ponad 3 lat, znane, kochane, zadbane i niezawodne. I przede wszystkim duże. 170KM, 450Nm, 3L i około 470cm długości do zamieszkania. Tak, to będzie nasze nowe M, M1! Z ponad 100m2 przeprowadzamy się do mobilnego M1 o powierzchni około 9m2. Czy to oznacza, że wszystko będziemy mieli 11x mniejsze? Policzmy to! Łóżko… tu zaszaleliśmy i będzie większe. Nasze namioty miały szerokość od 100 do 120cm, w domu, gdy tylko w nim byliśmy spaliśmy na materacu o szerokości 120cm, a od sierpnia w ramach przygotowań do niewygód zastąpiliśmy go takim o szerokości 110cm. W samochodzie będzie ich aż 135. I tu kończą się „wzrosty”, choć nie do końca. Cóż z tego, że łóżko będzie większe o 23%, gdy cała sypialnia skurczy się aż o 80%, kuchnia aż o 90% i to wliczając w jej powierzchnię korytarz.. Pokoju nie będzie a jadalnię, salon z kominkiem i małe biuro połączymy w jedno, zastępując je stolikiem z dwoma siedziskami, tu redukcja powierzchni wyniesie aż 97%! Jedziemy dalej… garderoba, garaż, magazyny i schowki zamienimy na bagażnik samochodowy – tu „straty” szacujemy na jakieś 95%. Łazienka, uwaga… będzie mniejsza niż prysznic w naszym mieszaniu i to o blisko 50%! Tak wyglądają liczby jeśli porównamy je do mieszkania, którego tak naprawdę nie używaliśmy przez ostatnie lata. Dlaczego? Bo jak pisałem wyżej pracowaliśmy w trasie. Także możemy uznać, że jesteśmy przygotowani na to co na nas czeka (a przynajmniej tak nam się teraz to wydaje), choć będzie to wyglądało zupełnie inaczej niż do tej pory, tego jesteśmy akurat pewni. A jak ? Trzeba poczekać i się przekonać! Sierpień 2020r. Ruszamy z budową auta, a w zasadzie jego przebudową gdyż trochę je pod swoje dotychczasowe potrzeby przygotowaliśmy. Zadania jakie przed sobą i naszym przyszłym 9m2 postawiliśmy to: jak największa samowystarczalność, jak największe „zdolności terenowe” jeśli można tak powiedzieć o tylnonapędowym, długim i ciężkim aucie z ponad 1,5m zwisem z tyłu… jak najniższe koszty eksploatacji/życia w takim aucie duży, bagażnik na różne „przydasie” i dwa rowery, długi czas postoju bez konieczności ruszania się gdzieś autem. Jednocześnie by dało się tam spędzić mroźną zimę i by dało się spać w upalne letnie noce, by było niemal jak w domu. Budowa ruszyła… O czym będzie ten temat? Zanim zaczniemy opisywać poszczególne etapy budowy auta (to akurat na blogu, chyba, że dacie do zrozumienia, że temat Was interesuje, to nie widzę przeciwwskazań), słów kilka o czym generalnie będzie “tu pisane” na przestrzeni najbliższych kilkunastu miesięcy, choć marzy nam się by było to kilkanaście, a najlepiej kilkadziesiąt lat. Więc będzie sporo o perypetiach w podróży z psami, o mieszkaniu w aucie na stałe. Sporo porad o tym i owym. W dziedzinach, w których mamy duże doświadczenie – podzielimy się uwagami, poradami, testami. W pozostałych kwestiach – pewnie będzie kupa śmiechu i zabawy, czasem łzy, nerwy i bezsilność. Jak to w życiu. Moja wrodzona ciekawość zapewni poszukiwanie prawdy w kilku “dziedzinach” także poczytacie (o ile Was to nie zanudzi) sporo technicznych wywodów na temat filtracji i uzdatniania wody, dużo o ogrzewaniu, jeszcze więcej o elektryce. Nim to wszystko trafiło lub trafi do auta, przeszło niezliczone ilości godzin prób, testów, miar – po to bym wiedział od podszewki jak to działa, z czym to się je, jak o to dbać i czy faktycznie to jest takie dobre/złe. Podejmiemy kilka wyzwań – które wygramy, a które okażą się kompletną klapą dowiecie się zostając tu na dłużej, bowiem to, czego dowiedziałem się w czasie budowy auta będę sprawdzał w praktyce, mam nadzieje, że przez długie i szczęśliwe lata! Nie samą techniką żyje człowiek, więc będą też pewnie wpisy o gotowaniu, o podróżach, nie tylko autem. Po cichu liczę, że znajdziemy czas na jakiś reportaż, a od czasu do czasu wpakujemy się w jakąś ciekawą przygodę, która zaowocuje ciekawym opowiadaniem/relacją. Na klasyczny bushcraft raczej nie ma co liczyć, ale ognisko, namiot, plecak na pewno pojawią się nie raz. Miłośników ruchomych obrazków zapraszamy na nasz kanał na Youtube, gdzie uczymy się sztuki "kręcenia" i montażu - także prosimy o wyrozumiałość, raczkujemy w tym temacie. Po cichu liczymy, że ta forma przekazu przypadnie chociaż części z Was do gustu: https://www.youtube.com/channel/UCKk...dC1vPGRfkTj4GA Zapraszam(y). P.S. Tak na starcie nowej przygody chcieliśmy podziękować tym, dla których mieliśmy przyjemność pracować. Ogromnie miło było Was poznać, przeżywać z Wami nowe przygody i wyzwania, te wspólne ogniska, biwaki, nierzadko tysiące kilometrów przemierzone razem – DZIĘKUJEMY! Liczymy po cichu, że jeszcze nasze drogi gdzieś kiedyś skrzyżują się, że jeszcze nie jedna przestrzeń nasz usłyszy głos!.Gezuar Panie i Panowie! P.S.2 Jeśli tylko ktoś z Was (motocyklistów) potrzebowałby pomocy - będę miał ze sobą porządną narzędziówkę, trochę wiedzy i mnóstwo chęci - na pewno pomogę jeśli tylko będę w pobliżu! Śmiało możecie zapisać sobie kontakt do mnie. W bardziej krytycznych sytuacjach... auto jest 3 osobowe i może jakoś uda się załadować moto do "bagażnika" i podwieźć gdzieś, gdzie będzie potrzeba/konieczność.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
28.02.2021, 16:01 | #2 |
Zarejestrowany: Aug 2016
Miasto: Zakopane
Posty: 393
Motocykl: NAT
Online: 1 tydzień 6 dni 1 godz 35 min 34 s
|
Subskrybuje.
Powodzenie Ernest
__________________
Taniej kupię, drożej sprzedam |
28.02.2021, 16:29 | #3 |
Fiu fiu, tu się poważna sprawucha rodzi
Powodzonka👍 |
|
28.02.2021, 17:16 | #4 |
Zarejestrowany: Dec 2010
Miasto: Zgierz
Posty: 1,377
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: duży :)
Online: 2 miesiące 3 tygodni 1 dzień 6 godz 25 min 16 s
|
Trzymam wszystkie kciuki!
Wysłane z mojego Hammer_Energy_18x9 przy użyciu Tapatalka
__________________
GS über alles!!! |
28.02.2021, 17:50 | #5 |
Zarejestrowany: Aug 2019
Miasto: Jarocin
Posty: 360
Motocykl: RD07
Online: 1 tydzień 4 dni 13 godz 57 min 17 s
|
Przepraszam że tak z buciorami w Twój temat wchodzę, ale tak na pociechę wtrącę też naszą (mojej Szalonej i moją) próbę zmiany w życiu. Tak w skrócie, w grudniu gdy spędzaliśmy święta w Zarzis (Tunezja) Szalona zwróciła uwagę na całe mnóstwo domów na sprzedaż i do wynajęcia. Po zgłębieniu tematu okazało się że w ostatnich latach w Tunezji nastąpiła istotna eksplozja turystyki co wiązało się z budową tysięcy "domów" a właściwie willi lub prawie pałaców. Po zamachach w marcu 2015 turystyka nagle zamarła i te wszystkie nieruchomości można kupić lub wynająć za bezcen. Pierwsza koncepcja z kupnem posypała się po rozmowie z pracownicą ambasady. Ich prawo zabrania w przypadku zmiany koncepcji i sprzedaży nieruchomości na wywóz pieniędzy poza Tunezję. A więc w grę wchodził tylko wynajem, na początku na rok. Pomysł był prosty. Wynająć dom na lub prawie na plaży, załadować na busa na początek dwa motocykle (Trampek i AT) i wynajmować Polakom pokoje z możliwością wypożyczenia motocykla. Drugi styczniowy wypad (tym razem w pojedynkę) Szalonej którego celem było znalezienie odpowiedniej nieruchomości zakończył się wstępną umową i oczekiwaniem na podpisanie ostatecznej umowy u ich notariusza. Na szczęście Tunezyjczycy podobnie jak inne narody południa mają czas na wszystko i zanim się ogarnęli nastał marzec i wszystkie plany poszły w ................
Podsumowując baaaaaaardzoo Was podziwiam za odwagę i będę śledził podobnie jak inni dalsze losy. |
28.02.2021, 19:28 | #6 |
gsm: 512242193
Zarejestrowany: Jul 2006
Miasto: Rzuchów
Posty: 5,237
Motocykl: RD11a
Galeria: Zdjęcia
Online: 4 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 56 min 42 s
|
Skoro sledze na fajsie co tam wyprawiasz to na forum tym bardziej. A szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie aby było inaczej. O aucie pisz jak najbardziej sa tu i takie tematy, gdzies obok moze sie nałożą może nie, ale jak wiadomo każdy ma swoje wizje. A psiaki wygrywają wszystko :P
|
28.02.2021, 20:09 | #7 | ||
Cytat:
Cytat:
Też o tym co piszesz przez chwilę myśleliśmy, nawet przed Covidem jeszcze, ale ja chyba miałbym problem z usiedzeniem w jednym miejscu dłużej niż kilka miesięcy. Z drugiej strony siedzę na dupie już niemal rok i jakoś jeszcze żyję, choć to chyba ten zbliżający się cel daje mi spokój ducha i szczęście, bo wcześniej czy później, wiem, że ruszę "w trasę"!
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|||
28.02.2021, 20:24 | #9 |
Zarejestrowany: Aug 2019
Miasto: Jarocin
Posty: 360
Motocykl: RD07
Online: 1 tydzień 4 dni 13 godz 57 min 17 s
|
Tunezja ma ten plus że jest chyba najbardziej laickim krajem wśród krajów islamskich. Przebywaliśmy co prawda w okolicach Dżerby, ale bez najmniejszych problemów i strachu zapuszczaliśmy się poza tereny turystyczne. Gdy Szalona zgubiła w taksówce telefon, ten "znalazł się" po 2 godzinach. Przy czym taksówki są tam tak masowym środkiem transportu że na drogach jest wprost żółto od nich.
Maroko hmmmm to już inna bajka. |
28.02.2021, 20:35 | #10 |
No i mam odpowiedż dlaczego tylu gratów się pozbywasz. Powodzenia lub inaczej zdrowia .
__________________
kto smaruje ten jedzie |
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
IV Nasze Wyprawy Motocyklowe | Głazio | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 36 | 05.03.2014 00:17 |
III Nasze Wyprawy Motocyklowe | Głazio | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 17 | 25.02.2013 00:54 |