|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Bielsko - Biała
Posty: 1,364
Motocykl: dr650se
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 1 godz 20 min 44 s
|
![]()
To co piszesz jest bardzo piękne i pouczające zarazem.
__________________
...i zapytała mnie góra "dokąd tak pędzisz samotny wilku?" "Szukam tego co najważniejsze" odpowiedziałem "Dlaczego więc się tak spieszysz?" Na to pytanie nie znalazłem odpowiedzi. |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
świeżym warto być:)
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,241
Motocykl: RD07a
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 58 min 39 s
|
![]()
Jak takie fajne pisanie jest na ADV, to chyba poproszę Holana o odblokowanie mi konta
![]()
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
mistrzu
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 1,956
Motocykl: RD03
Przebieg: ?
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 miesiące 4 tygodni 1 dzień 5 godz 33 min 35 s
|
![]()
W życiu nie czytałem lepiej napisanego tekstu !!!!! Aż chce się czytać!! To się nazywa dowcipne i lekkie pióro! Nie wspomnę o zawartości merytorycznej - Bułgaria - temat ciekawy i "dostępny" !!!! Dawaj dalej - nie chce mi się logować na kolejne forum.
ps. Właśnie sobie uświadomiłem że również z kwiatów preferuje kalafiora...
__________________
Enduro i ADV Ostatnio edytowane przez motormaniak : 11.01.2013 o 16:51 |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: Międzyzdroje
Posty: 599
Motocykl: CRF1000L
![]() Online: 2 miesiące 3 tygodni 6 dni 28 min 22 s
|
![]() Gdy w milczeniu zwijaliśmy biwak, nieoczekiwanie pojawił się właściciel sąsiadującego z lasem pola. Owemu ziemianinowi towarzyszył pełnoletni syn wyposażony w równie dojrzałego konia. Można rzec, że “z kopyta” zabrali się do pracy, chyba orki. Głównodowodzący gdy tylko nas ujrzał natychmiast przydreptał i się przywitał. Zaczęliśmy coś kurtuazyjnie stękać po rosyjsku. Ex wyraził uznanie dla ciężkiej pracy, którego adresatem powinien być w zasadzie koń, ja pochwaliłem piękno okolicy, a Bartek.. no własnie. Nie chcę nadużywać tego motywu, ale uwierz Drogi Czytaczu, że tak właśnie było. On spytał o niedźwiedzie. Rolnik się uśmiechnął i i stwierdził że tu nie ma. Prawie wcale. Rzadko. Przestały się tu kręcić odkąd wilki zaczęły biegać watahami. Barta ta odpowiedź nie do końca usatysfakcjonowała. Niebo przybrało barwę moich kolan gdy jeszcze jeździłem bez ochraniaczy. Spytaliśmy górala czy będzie padać. Zerknął na ołowiane sklepienie, zmarszczył czoło, po czym wydał werdykt, że do obiadu padać nie będzie. No i dobrze. W drogę. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Po jakiejś godzinie jazdy w całkowitej samotności (pomnożonej przez nas czterech), z przeciwka zaczęły nas mijać przeróżne pojazdy. Zdumiewająca była jednak frekwencja jak na leśną górska drogę. Przeważały oczywiście Iże w barwach wojsk ONZ. Chyba wracały te wszystkie, które rano mnie doprowadziły do łez. Te same, poznałem po damach z koszykami. Przemknęło też kilku przedstawicieli mniejszości motoryzacyjnych, kilka Jaw i jedna ETZ-tka. Nie zabrakło również aut, wychodzi na to że terenowych. VW Polo, stara łada, Audi itd. Powagi temu żwawemu konduktowi dodawał jeden Kamaz z drewnem. Oczywiście wszyscy znowu jechali w jednym kierunku. Przeciwnym do tego porannego. O co chodzi? Czy tu gdzieś są światła regulujące ten ruch? Czy może umownie w daną stronę jeździ się jedynie w godzinę parzystą, a z powrotem odwrotnie? ![]() ![]() ![]() Stanęliśmy na rozdrożu dróg u podnóża wzgórza. Dopiero teraz dotarło do nas co się dzieje. Słychać było kanonadę grzmotów. Od strony brudno-czarnych chmur zmierzających w naszym kierunku. Oni wszyscy uciekają z gór przed burzą. Wracają z jakiegoś targu. W tym momencie tuż obok nas przemknął gość na motocyklu z wyłączonym silnikiem. Usłyszeliśmy go w ostatniej chwili, bo mu błotnik zabrzęczał. Trzeba uważać. Dziesięć metrów za nami zapiął bieg, puścił klamkę sprzęgła i zapalił “na pych”, choć go nikt nie pchał. Kolejnego Iża już wypatrzyliśmy z wyprzedzeniem. Powoziło dwóch junaków. Stosowali tę samą technikę jazdy jak i odpalania. Za chwilę przetoczyły się kolejne motocykle. Żaden nie miał włączonego silnika. Przestawiliśmy motocykle z drogi, bo robiło się niebezpiecznie. Najwyraźniej jest obowiązujacy styl jazdy w tym terenie. To są góry. Mają tu sporo zjazdów, więc w ten sposób usiłują zaoszczędzić paliwo. Przy okazji zrozumiałem, dlaczego tak dobrze sobie radzą na tych drogach. Oni te drogi znają na pamieć. Każdy garb, korzeń, głaz, bruzdę. Mogą jechać nocą bez świateł. I pewnie jeżdżą. ![]() Lunęło tak nagle i tak mocno, że porzuciliśmy motocykle i wbiegliśmy się schować do lasu. Dosyć idiotycznie, bo do iglastego. Kiedyś spałem w samym śpiworze podczas deszczu w takim lesie. Generalnie jest tak, ze jak pada to na człowieka i tak leci. A jak przestanie padać, to dalej leci, z igieł. No ale co tam, teraz to nie był egzamin z logiki tylko próba uniknięcia utonięcia.
__________________
Louis, motocyklista niedoskonały. |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: Międzyzdroje
Posty: 599
Motocykl: CRF1000L
![]() Online: 2 miesiące 3 tygodni 6 dni 28 min 22 s
|
![]() Góral obiecał, że do obiadu nie będzie padać, albo się chłop pomylił albo wyjątkowo wcześnie jada obiady. Lało jednak zdrowo. Drogą ze wzniesienia zaczęło spływać jasne błoto. Może to nie były ukraińskie krowie ścieżki ale dla Krzysztofa z pewnością będzie to wyzwanie. Padało długo i nie zamierzało przestać. Wstrzeliliśmy się jednak w jakąś promocję kiedy nieco zelżało i ruszyliśmy w bałkańską wilgoć. Deszcz traktował nas interwałowo, zwykle lał solidnie, niewiele widzieliśmy i to nie było fajne, czasem jednak nieco odpuszczał i mogliśmy ocenić jego skutki i to nie było fajne jeszcze bardziej. ![]() Droga była pokryta kałużami, nierzadko wielkości Zalewu Szczecińskiego (na szczęście podobnej głębokości) kryjącymi wszelkie pułapki urozmaiconego turystycznie dna. Musieliśmy rozciągnąć szyk, bo nasze reakcje na przeszkody były opóźnione. Skutkowało to tym, że coraz częściej traciliśmy ze sobą kontakt wzrokowy i w końcu wszyscy oprócz Exa który prowadził, wjechaliśmy w niewłaściwą drogę. W sofcie TwoNav, na którym operujemy jest opcja Amigos, dzięki której można na bieżąco na mapie śledzić pozycję swoich kolegów ale wymaga to transferu danych z sieci komórkowych, a roaming tani nie jest. Szkoda. ![]() ![]() ![]() Zorientowaliśmy się w pomyłce w miarę szybko ale musieliśmy nadrobić kilka kilometrów po paskudnym terenie. Krzysztof radził sobie nadzwyczajnie dobrze ale kosztowało go to sporo sił wiec po ponownym spotkaniu z Exem, odpoczęliśmy kilka minut. Dłuższy postój w tym deszczu nie miał sensu. Ruszylismy dalej. Po ok. 200 m DRZ-ta Krzyśka zatańczyła w koleinie z błotem wyrzucając go na pobocze. Trochę jeszcze walczył by nie uderzyć w drzewa i w końcu upadł w jakiejś przesiece z małym leśnym duktem. ![]() Nie wyglądało to groźnie ale gdy podjechałem zwijał się z bólu. Po chwili jednak, nie bez trudu podniósł się i stwierdził, ze złamał obojczyk. Nie wiem skąd on to wiedział, bo w swoim ponad półwiecznym życiu niczego sobie jeszcze nie złamał. Wrócił Ex z Bartkiem. Krzysiek zdjął zbroję i ubrania. Nie było wątpliwości pod skórą sterczał mu ostry wierzchołek złamanego obojczyka. Na szybko zrobiliśmy mu temblak z ochraniacza na kolano. Sytuacja zrobiła sie nieciekawa, nie wiedzieliśmy czy nie ma jakiś obrażeń wewnętrznych, czy żadna z tętnic nie została uszkodzona odłamkami kości. Byliśmy w górach bez możliwości zwiezienia poszkodowanego na dół, bo każdy ruch nasilał tylko jego ból. Transport na motocyklu odpadał. Najbardziej opanowany z nas wszystkich okazał się... Krzysiek. Rzeczowo oświadczył, że trzeba zorganizować jakieś legowisko i podparcie pod nogi, bo najprawdopodobniej za chwilę zemdleje, a że nigdy nie rzuca słów na wiatr, niezwłocznie osunął się na ziemię. Na szczęście przytomności nie stracił. Pod plecy wcisnęliśmy mu dodatkową kurtkę, a pod nogi rogala, który ma te zaletę że można go odpiąć w 5 sekund (uwaga: lokowanie produktu). W ruch idzie apteczka. Środki przeciwbólowe i odwieczny dylemat którą stroną folii ratunkowej owinąć delikwenta. W domu i na szkoleniach, to każdy wie ale w wypadku wypadku, to już takie oczywiste nie jest. Na ratunek ratującym przychodzi instrukcja obsługi obsługi koca ratunkowego. Sytuacja w miare opanowana. Leży wygodnie złoty cukiereczek. Nie ma rady, trzeba szukać pomocy. Szwagry ruszają z taką misją, ja zostaję z Krzyśkiem. Rozpinam pomiędzy drzewami tropik od namiotu, konstruując prowizoryczne zadaszenie. Żałuję, że mój namiot nie ma opcji rozstawienia samego tropiku, byłoby i szybciej i sprawniej. ![]() Dosyć szybko wrócił Ex z Bartkiem, za nimi ślizgał się w błocie VW Polo(!). Chłopaki znaleźli w lesie drwali, a Ci natychmiast zgodzili się pomóc. Jest dobrze. Złamas już w aucie. Zawiozą go do lekarza w swojej wsi. Godzina jazdy samochodem stąd. Motocyklem 20 minut. No właśnie, tradycyjnie, co z motocyklem? Tradycyjnie nie ma problemu. Szef ekipy drwali nim wróci. W domu też ma Suzuki. Biga. Oczywiście, jakżeby inaczej.
__________________
Louis, motocyklista niedoskonały. |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Gdańsk Olszynka
Posty: 483
Motocykl: RD07
![]() Online: 3 miesiące 3 tygodni 3 dni 22 godz 58 min 52 s
|
![]()
Super relacja! Zazdraszczam wyjazdu z całego serca, no może z wyjątkiem złamanego obojczyka...
Powiedz, jak Ci się spisywała Aventura, bo widzę, zwłaszcza na ostatnim zdjęciu, że z nią jechałeś. Bardzo interesuje mnie kwestia zasilania, bo spotkałem się z info, że gniazdo mini usb nie wytrzymuje trudów jazdy na motocyklu. Choć może lepiej temat TwoNav rozwiniemy w wątku temu poświęconemu. |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 | |
![]() Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: Międzyzdroje
Posty: 599
Motocykl: CRF1000L
![]() Online: 2 miesiące 3 tygodni 6 dni 28 min 22 s
|
![]() Cytat:
__________________
Louis, motocyklista niedoskonały. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() |
![]()
ktoś już wcześniej wspomniał o tem, ale muszę to ponownie napisać ja: dawno nie czytałem tak dobrze, lekko i z jajem napisanej relacji.
pięknie się czyta. gratuluję takiego pióra no i wycieczki!
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Łódź
Posty: 603
Motocykl: Ansfaltowy pedał
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 10 godz 51 min 0
|
![]()
Też jestem pod wrażeniem,tym bardziej, że na ADV nie mogę się zarejestrować bo mnie tam chiba nie chcą bo już czekam na aktywacje konta i czekam, jeszcze przed końcem świata sie rejestrowalem,a tak mam świetną relacyje tutej ło.....
|
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Relacja z podróży dookoła świata MXT 2012-2013 | mirek | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 1 | 05.05.2014 11:09 |
Szkocja 2012 - tam podobno pada deszcz... - relacja | Tymon | Trochę dalej | 132 | 11.04.2014 13:20 |