Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Polska

Zamknięty Temat
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14.03.2009, 00:43   #1
JareG
Piast Kołodziej
 
JareG's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Toruń
Posty: 1,892
Motocykl: RD03
JareG jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 17 godz 44 min 37 s
Thumbs up Polska na weekend...

.. czyli propozycja dla tych, ktorzy z roznych przyczyn nie moga jechac gdzies dalej w swiat, a chcieliby jednak sobie pojezdzic
Jako ze w ten wlasnie sposob (=wyjazdy weekendowe) natluklem w zeszlym sezonie ~20kkm po Polsce, skrobne kilka propozycji wyjazdowych - moze sie komus przydadza.
Propozycje te to wycieczki po roznych regionach Polski, mniej lub bardziej dokladnie opracowane.
Plan w/w wyjazdow weekendowych przewiduje przybycie na miejsce startu w piatek, w sobote trasa do objechania, w niedziele doprowadzanie sie do stanu uzywalnosci i powrot do domu. Mozna - a czasami nawet trzeba - wprowadzac modyfikacje typu zwiedzanie czegos w drodze powrotnej..

Zaczne od najlepiej mi znanych okolic, czyli na tapecie bedzie miasto Torun i Ziemia Chelminska.
Sam Torun to miejsce, gdzie mozna spedzic kilka dni nie nudzac sie zbytnio. I nie opuszczajac Starego Miasta, a poza nim tez jest kilka rzeczy wartych zobaczenia. Co do Starego Miasta, to polecam odwiedzic 3 koscioly (sw. Janow, NMP, i sw. Jakuba) - kazdy z nich jest inny, i kazdy ma swoja historie. Dodatkowo warto nieco posapac i wlezc na wieze ratuszowa - i poogladac sobie miasto, spora jego czesc jest stamtad dobrze widoczna. W Ratuszu jest tez muzeum. Muzeow w miescie jest wiecej, ale ich odnalezienie i odwiedzenie zostawiam inwencji wszystkich chetnych. Poza w/w miejscami warto wdepnac do Planetarium - ja tam lubie chodzic dla muzyki, jest tam super akustyka. Sam budynek Planetarium to dawny zbiornik na gaz plynny, bylo ich kilka w Toruniu, ostal sie chyab tylko ten jeden
A propos Torunia i jego zabytkow/atrakcji, to kiedys popelnilem taki oto opis.. zycze milej lektury, czy raczej ogladania

OK, dosyc tego gderania o zabytkach Przejdzmy do konkretow, czyli oferty noclegowej i zywieniowej. Proponuje dwa miejsca noclegowe, oba moga pomiescic sporo luda.
Pierwsze miejsce to camping "Tramp", miesci sie b. blisko dworca PKP Torun Glowny. Ma swoj urok, jest niedrogi, na miejscu powinno dac sie zamowic jakies zarcie (jesli nie, to nie ma tragedii - na Starym Miescie jest tego pelno).
Druga noclegownia jest znacznie ciekawsza, ale tez oddalona od centrum (kilka km w linii prostej). Mianowicie, mam na mysli Fort IV, jeden z 15 tego typu budowli. Na miejscu kawiarnia/jadlodajnia, ceny przystepne, a ogolnie super miejsce do organizowania imprez (kilka robilem).

Trasa nr 1.
Ziemia Chelminska to miejsce, gdzie historia zostawila po sobie sporo sladow. W trakcie jednego weekendu nie da sie zobaczyc wszystkiego, wiec na poczatek jedna propozycja: ~200km drogi, plus zwiedzanie.


Zaczynamy z punktu A, konczymy w punkcie M - to jest to samo miejsce, czyli Fort IV.
Stad przemieszczamy sie do p-ktu B, czyli zamku w Zlotorii, czy raczej tego, co z niego zostalo. Resztki widac po prawej stronie zaraz po przejechaniu mostu na Drwecy. Zaparkowac mozna naprzeciw kosciola, potem malutki spacerek i zwiedzanie (tez malutkie).
Punkt C to piekne lesne jezioro, mozna sie przy nim zatrzymac, a jesli ktos bedzie jechal tamtedy latem to mozna sie zamoczyc

Jadac dalej wyjezdzamy z lasu i widzimy to, co pozostawil po sobie dosc dawno temu lodowiec.. czyli doline Drwecy (rzeke widac po prawej stronie, jest dosc niepozorna). Warto zwolnic i popatrzec sobie, teren jest dosc znacznie urozmaicony. Jadac sobie przed siebie dojedziemy do Golubia - Dobrzynia. A zanim tam dojedziemy, zobaczymy tamtejszy zamek czyli punkt D.
Zamek w Golubiu warto zwiedzic, duzy nie jest to i nie bedzie bolalo W srodku jest knajpa, jakby ktos zglodnial. Obok zamku jest taras widokowy, z widokiem na Dobrzyn.

Z punktu D jedziemy sobie grzecznie do kolejnego etapu tej wycieczki, czyli Radzynia Chelminskiego (punkt E). W tej miejscowosci stoi sobie dosyc pokazna ruina. Zaparkowac mozna naprzeciw zamku, kolo knajpy. W tejze knajpie mozna tez dosyc smacznie i niedrogo cos pozrec. Co do samego zamku, nawet to co z niego zostalo jest DUZE. Zamek mozna zwiedzac, ale czasami wymaga to sporej porcji szczescia. Mozna wlezc na wieze zamkowa (chyba nawet na obydwie). Ogolnie mozna sobie popodziwiac osiagniecia dawnych budowniczych

Z Radzynia Ch. jedziemy na szage w kierunku Chelmna. Wybor drogi dowolny, ale ten z w/w mapki pozwoli wszystkim chetnym zjechac fajna droga brukowana, w lesie i w dol - jak popada, moze byc calkiem ciekawie Zjedziemy ta droga nad Wisle - ogolnie to chodzi o to, zeby sobie spokojnie jechac lokalnymi drogami, bez walki z wariatami na drodze glownej. Mozna jechac, i podziwiac widoki czyli lokalna Polske. I lokalne nazwy
W koncu dojedziemy do drogi nr E75. I teraz mamy dwie mozliwosci: albo wpierw uderzymy do punktu F, albo do punktu G. To blisko siebie, wiec jest bez roznicy.
Punkt F to zamek w Swieciu. Jakby ktos nie wiedzial, to jest tam cos takiego. Calkiem fajny zameczek, czy raczej to co z niego zostalo. Przy samym zamku jest malutki camping, jakby ktos mial dosc jezdzenia

Punkt G to miasto Chelmno. Niewielkie, ale ma swoje miejsce w historii, wiec warto zajechac i choc chwile polazic.
Kolejny na mapie jest punkt H, czyli miejscowosc Kaldus. Zupelna dziura.. ale tez z historia. I z ladnymi widokami na doline Wisly
Z Kaldusa jedziemy w kierunku Unislawia. Na mapce wybralem droge nad Wisla, ale mozna tez jechac droga polozona nieco wyzej. Ta dolna wg mnie jest ciekawsza. Kawalek za Unislawiem skrecamy do miejscowosci Gzin, czyli do punktu I. Nic tam nie ma do zwiedzania, ale okolice mi sie podobaja, i jest ladny asfalt. Jedzie sie przez las, potem zjezdza, podjezdza.. ogolnie, ja lubie tamtedy jezdzic Ale jesli czas Was bedzie gonic, to mozna od razu jak najkrotsza droga uderzyc do Skludzewa (punkt J).
Skludzewo to piekny palac, polozony w pieknym parku, a to wszystko na pieknej skarpie. Sam palac niestety niszczeje, wiec warto go sobie obejrzec dopoki stoi. Poza tym, mieszcza sie tam bodajze dwie fundacje pomagajace dzieciom niepelnosprawnym. Efekty tej pomocy widac wokol palacu, w srodku takze (ale tam trudno jest wejsc).


Ze Skludzewa walimy do punktu K, czyli kolejnego - i zarazem ostatniego w trakcie tej wycieczki - zamku krzyzackiego. Czyli Zamek Bierzglowski - jeden z pierwszych murowanych zamkow krzyzackich na ziemiach polskich.

A juz pod sam koniec wycieczki mozna odwiedzic punkt L, czyli Barbarke. Dobry dojazd, spokoj, sciezka edukacyjna.. i miejsce pamieci narodowej.

W ten sposob mozna spedzic dokladnie caly dzien. W zaleznosci od mozliwosci czasowych istnieje mozliwosc skrocenia wycieczki, np. z punktu G mozna od razu uderzyc nach Torun.

OT: Forum jakos dziwnie interpretuje BBCode, stad po kliknieciu w mala fote wyswietla sie nadal mala - dopoki nie wyjasni sie skad problem, wystarczy w adresie malej foty usunac literke 'm', i bedziecie mogli zobaczyc 800x600
__________________
Pozdrawiam z Torunia i okolic,
Jarek

K1200RS & TRX850 & XTZ850

Ostatnio edytowane przez JareG : 16.03.2009 o 13:47
JareG jest offline  
Stary 15.03.2009, 14:51   #2
JareG
Piast Kołodziej
 
JareG's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Toruń
Posty: 1,892
Motocykl: RD03
JareG jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 17 godz 44 min 37 s
Domyślnie Ziemia Chelminska v.2

Trasa 2.

Mapka trasy bedzie kilkuczesciowa, bo albo Google nie potrafi przeplynac Wisly, albo chce zwrocic Wasza uwage na konkretny fragment trasy.

Wg Google: Torun-Nieszawa, Nieszawa-Obory-Brodnica-Szymbark

Wycieczke rozpoczynamy ze znanego juz Wam campingu TRAMP, gdzie proponuje zakwaterowac sie w piatek, a po kwaterunku isc na Stare Miasto sie nawalic.. eee.. pozwiedzac. Przy okazji, stary Torun noca calkiem niezle sie prezentuje
W sobote z ranca ruszamy w droge - bez opcji powrotu, bo znacznie wydluzyloby to nam dzienna ilosc kilometrow. Nocleg sobotnio-niedzielny nalezy znalezc gdzies w poblizu ostatniego punktu wycieczki. Sugeruje okolice Ilawy, nie powinno byc problemu ze znalezieniem czegos.

Z Trampa ruszamy w kierunku na Inowroclaw, mozna np. droga nr 15 (ale mozna tez pojechac sobie w kierunku Malej - i Wielkiej - Nieszawki, i jadac dalej prosto dojechac do Cierpic, gdzie zawracamy w kierunku Torunia a po paru kilometrach skrecamy w prawo w kierunku Inowroclawia.. ten wariant wycieczki to taka jakby trasa kontemplacyjno-widokowa ). Po kilku kilometrach skrecamy na droge nr 250. Jej spora czesc przebiega przez teren poligonowy, co zauwazyc mozna juz prawie na samym poczatku - czesto jest 'aktywny' zakaz wjazdu. Ktory ja notorycznie olewam zeby nie bylo, ze nie uprzedzalem.
Jadac ta droga - o calkiem niezlej jakosci, i niewielkim ruchu - mamy czas na obserwowanie okolicznej przyrody.. i znakow.. hmm.. informacyjnych

W pewnym momencie - punktem charakterystycznym jest rzeczka/strumyk - skrecamy w lewo, na taka niepozorna droge.. niepozorna, ale poczatkowo przynajmniej brukowana

Dlaczego tedy..? Ano dlatego, ze po primo to najkrotsza droga do krajowej 1ki, a po secundo fajnie sie nia jedzie. Byc moze juz niedlugo - bo jak zaczna budowac autostrade, to roznie moze byc.. na razie wyrznieto las pod koniec tej drogi.
Po dojechaniu do 1ki jedziemy dalej prosto, a potem w prawo nach Ciechocinek, taka lokalna asfaltowka. Droga niezla jakosciowo, fajne okolicznosci przyrody i widok na teżnie od zupelnie innej niz zazwyczaj strony w gratisie Po wjechaniu prawie do centrum Ciechocinka (punkt B) po prawej stronie jest parking strzezony, przy torach kolejowych. Tutaj parkujemy i idziemy zwiedziac. Jak ktos nie byl, to warto sie tu zatrzymac.
Po zapoznaniu sie z atrakcjami Ciechocinka jedziemy dalej. Celem jest Nieszawa (punkt C). Co do historii Nieszawy, to kliken-machen. Od siebie dodam, ze gdy kiedys zbuduja kolejny stopien wodny na Wisle, historia tej miejscowosci dobiegnie konca.

Na trzeciej fotce widac jedna z glownych atrakcji tego miejsca - przeprawe promowa
Po przeprawieniu sie przez krolowa polskich rzek zmierzamy do miejscowosci o swojsko brzmiacej nazwie Obory (punkt B na drugiej mapce) Nazwa jak nazwa, ale miejscowosc ma sie czym pochwalic. Trase wyznaczylem przez kolejny kawalek lokalnej Polski, spora czesc lasami. I polecam Waszej uwadze jakies 10km zupelnie lokalnego asfaltu, z trzeciej mapki. Szkoda, ze to tylko 10km - mogloby byc 100 albo i wiecej. Przejedzcie sie tamtedy, porownamy doznania
A teraz pare fotek z w/w sanktuarium.

Polecam tez pokrecic sie po okolicy, to dosyc ciekawy rejon jesli chodzi o uksztaltowanie terenu.
Kolejnym punktem wycieczki (czyli C) jest Szafarnia. Miejsce zwiazanem z Fryderykiem, mistrzem klawiatury i pieciolinii.
Stamtad niedaleko jest do miejscowosci Radziki Duze (punkt D), gdzie stoi sobie taka oto ruinka.
Kolejnym punktem (F) do zwiedzenia jest zamek w Brodnicy, a takze tamtejszy rynek.

Dlaczego zamek..? No bo cos zwiedzac trzeba, a zamki sie do tego na ogol nadaja A czemu rynek..? Ooo, prosze panstwa - bo to chyba jedyny w Europie rynek o ksztalcie trojkatnym A poza tym, mozna tam cos zjesc.
Z Brodnicy smigamy do ostatniego juz miejsca w planie naszej wycieczki, czyli zamku/palacu w Szymbarku (punkt G). I znow wytyczylem Wam super trase po bocznych drogach, i to glownie lasami, w ktorych jest sporo jezior - mozna sie zatrzymac, i sie ochlodzic. Kilka fotek z tejze trasy.

O Szymbarku juz na forumie ktos wspominal. Ja od siebie dodam, ze jest naprawde duzy, i naprawde zaniedbany. Ze znalezieniem go nie bylo zle, sa znaki - przynajmniej jadac od strony Ilawy
__________________
Pozdrawiam z Torunia i okolic,
Jarek

K1200RS & TRX850 & XTZ850

Ostatnio edytowane przez JareG : 15.03.2009 o 15:04
JareG jest offline  
Stary 15.03.2009, 16:40   #3
JareG
Piast Kołodziej
 
JareG's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Toruń
Posty: 1,892
Motocykl: RD03
JareG jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 17 godz 44 min 37 s
Domyślnie Mazury v.1

Mazury.. region Polski, ktory zasluguje na lepsze poznanie Bo znany jest niewielu, i w niewielkim stopniu - a ma sporo do zaoferowania.

Noclegi & wyzywienie: proponuje miejscowosc Kruklanki, i jeden z tamtejszych osrodkow wypoczynkowych. Miejsce sprawdzone w bojach (ponad 20 aut, i ludzie lubiacy spiewy, tance, %..), moge polecic

Trasa: ~240km po mazurskich drogach, czasami trzeba pilnowac plomb w zebach..


Startujemy z p-ktu A i zasuwamy (migiem!) do p-ktu B, czyli to miejscowosci Stanczyki. Po dojechaniu na miejsce proponuje wpierw zwiedzic, a potem mozna cos wrzucic na zab (knajpa jest na wprost drogi zjazdowej spod akweduktow, dalo sie zjesc i przezyc ). Zwiedzanie oczywiscie platne, ale mozna negocjowac - mi udalo sie wejsc jako rodzina (=motocyklowa)

Po zwiedzeniu i ew. zjedzeniu smigamy do punktu C, czyli do piramidy w Rapie. Co do drogi dojazdowej, to sa dwie opcje - pierwsza przewiduje jazde jak bialy czlowiek zolta droga do m. Banie Mazurskie, i stamtad na polnoc do Rapy; druga opcja to propozycyja z mapki google'a - poczujecie, ze czas stanal w miejscu, ze asfalt to wynalazek diabla , ze macie plomby w zebach o ktorych juz dawno zapomnieliscie i takie tam (ale nie jest tak znow zle, kolega jechal na Bulgocie i tylko jakos tak dziwnie zostawal z tylu.. )

A sama piramida taka sobie, mnie sie bardziej podobala droga dojazdowa i zapomniana Polska. Sluzbe graniczna oczywiscie napotkalem, ale puscili bez trzepania
Kolejnym etapem wycieczki (p-kt D) jest jedna (a wlasciwie to dwie..) ze sluz na Kanale Mazurskim. Mimo, ze jest zaraz przy asfaltowej drodze to jak ktos sie rozpedzi moze przejechac i nie zauwazyc - mimo, ze tubylcy staraja sie jak moga, zeby bylo kogo strzyc (sa tablice.. ale mi sie raz jeden udalo ich nie zauwazyc i sie musialem nawracac). A tak ogolnie, to w okolicy jest wiecej do poogladania..

Po zwiedzeniu sluz odpalamy wrotki i smigamy w kierunku p-ktu E, czyli kwatery Hitlera (Wilczy Szaniec). Ten obiekt sklada sie z wielu obiektow, porozrzucanych po lesie. Tak wiec jesli ktos nie ma czasu stac w kolejce do najbardziej popularnej czesci kwatery, proponuje odwiedzic bardziej spokojne miejsca Na mapce widac, ze trasa odbija z drogi glownej na taka mniej glowna, lekko w lewo. Jesli ten rozjazd ominiecie, to wystarczy skrecic w ktorakolwiek przecinke w lewo.
I co tam w lesie jest ciekawego..? Mnostwo ciekawych rzeczy jest, ale proponuje zwrocic szczegolna uwage na fotke ponizej - cos dla amatorow szybkiego schodzenia z bunkrow.

A teraz fotki.

Wycofac sie z Wilczego Szanca mozna jadac dalej ta sama droga przez las, ktora pod te betonowe klocki widoczne wyzej dojechalismy. Jadac ta droga zauwazycie, ze jest brukowana (proponuje uwazac, gdyby bylo mokro ). Ciekawostka - to wlasnie ta droga uciekal niejaki von Stauffenberg po podrzuceniu bombki..
No i zostal nam ostatni punkt wycieczki, czyli F. Czyli Gizycko, a w nim most obrotowy i taki torunski Fort IV w skali makro - twierdza Boyen.
Warto jeszcze wspomniec, ze po drodze w miejscowosci Martiany - w miare mozliwosci czasowych - jest jeszcze jeden maly bunkierek do zobaczenia.

I tak wyglada czesc pierwsza pojezdzawy po Mazurach.
__________________
Pozdrawiam z Torunia i okolic,
Jarek

K1200RS & TRX850 & XTZ850

Ostatnio edytowane przez JareG : 15.03.2009 o 19:09
JareG jest offline  
Stary 15.03.2009, 21:49   #4
JareG
Piast Kołodziej
 
JareG's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Toruń
Posty: 1,892
Motocykl: RD03
JareG jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 17 godz 44 min 37 s
Domyślnie Bory Tucholskie v.1

Kolejna wycieczka pozwoli Wam, moi drodzy parafianie... tfu, Czytelnicy mialo byc.. poznac nieco kolejny piekny kawalek naszego kraju. Czyli tytulowe Bory Tucholskie.
Tak nawiasem mowiac, to Bory najlepiej sie poznaje jezdzac na rowerze (pijac piwo, zrac ryby), albo plynac kajakiem (pijac piwo, zrac ryby.. ) - polecam taki wlasnie sposob zwiedzania tego regionu I najlepiej w grupie.

OK. W w/w Bory trzeba najpierw dojechac. Proponuje tradycyjnie przybycie w piatek do Torunia, zakwaterowanie sie w wiadomych Wam miejscach (Tramp albo Fort IV), a potem trzeba sie zaintubowac prawidlowo przeciw komarom itepe
W sobote rano czas w droge. Im predzej tym lepiej, bo trasa to (tez tradycyjnie) nieco ponad 200km

Chcialbym nadmienic, ze Google przeklamuje i stad dodatkowe mapki ponizej - ale to w swoim czasie.
P-kt A to stacja PB na wylocie z Torunia - doskonale miejsce zeby sie spiknac grupowo, zatankowac, siku zrobic itd. A potem w droge.
P-kt B to miejsce niepozorne.. karkowkodajnia. Przez duze K - polecam

Czas jechac dalej. To dalej to skret za mostem w Fordonie w prawo, pareset metrow po bruku i skrecamy kolo kosciola w lewo, nadal po bruku. I jadziem na wprost, droga nr 256, na Włóki. Jadac ta droga nie spieszymy sie, ino obserwujemy lewa strone tzw. okolicznosci przyrody (prawa tez obserwujemy, ale skupiamy sie na lewej ). Jest tam skarpa, ktora 'schodzi' w kierunku Wisly. I na tej skarpie buduje sie coraz wiecej domow. Czasami (a nawet czesto) b. ladnych domow - warto popatrzec Jadac CALY CZAS prosto glowna droga, dojedziemy do punktu, gdzie jazda na wprost bedzie skutkowac slepa uliczka, a glowna droga skreca dosc ostro w lewo. My tez skrecamy, i przygotowujemy sie na male winkle w stylu gorskim - czyli wjazd na w/w skarpe Wjezdzamy na nia, wyjezdzamy z lasu i wjezdzamy do wioski. Skrecamy w prawo, i jadziem prosto pareset metrow.. i znow glowna droga skreca ostro, w lewo. A my w prawo, tez ostro ale nie do konca - wjezdzamy na taka waska asfaltowa droge. I jedziemy nia, i podziwiamy widoki - bo bedzie co podziwiac Najlepiej na te wycieczke wybrac sie w maju, tak jak kwitna jablonie - bo ta czesc trasy bedzie przebiegac wsrod sadow.. jak traficie na ladna pogode, to bedzie fajnie. I tak sobie jadac i podziwiajac przyrode dojezdzamy do p-ktu D. Czyli miejscowosci Gruczno.
W Grucznie latwo sie zgubic, bo oznakowanie od strony z ktorej nadjedziecie jest slabe. Trza w kazdym razie kierowac sie na prawo, w kierunku Wisly, ladnym nowym asfaltem. Po dojechaniu do walu p-powodz. mozna na niego sobie wjechac, albo mozna olac wal, i jechac wzdluz niego. Czasami bedzie coraz bardziej smierdziec, uprzedzam - to oznaka zblizania sie do Swiecia, i tamtejszych zakladow celulozowych Bedzie tez spora rura nalezaca do tychze zakladow, o ktora swego czasu zarly sie dwa wojewodztwa i to na potege (chodzilo o kase za zrzucanie zanieczyszczen do Wisly, kto ja ma dostawac - bo rura konczyla sie po stronie woj. torunskiego, a zaklad lezy u sasiada )
Trasa wycieczki przetnie krajowa 1ke/E75, i dalej lokalna droga w kierunku Swiecia. Po drodze po lewej stronie widac ladny kosciolek i mury, potem bedzie tez po lewej CPN, a na wprost przez chwile bedzie widac zamek w Swieciu (trzaby na wprost napierac caly czas). Po wjechaniu do centrum Swiecia na swiatlach skrecacie w prawo, i jedziecie prosto, dopoki nie zobaczycie drogowskazow na Laskowicie/Jeżewo (239). Skrecacie w lewo. A po paru kilometrach odbijacie pod katem w prawo, na w/w Jezewo. Jak sie zagapicie, to jeszcze bedzie mozliwosc dotarcia do tejze miejscowosci. Droga biegnie lokalnym asfaltem, ogolnie nienajgorszym. W Jezewie walicie glowna, po wyjechaniu z miasteczka dojezdzacie do lasu i tutaj droga sie rozwidla - nalezy jechac w lewo.. jesli dobrze pojedziecie, to po chwili bedzie wiadukt kolejowy
Dlaczego tyle pisaniny..? Bo ta droga to zupelnie lokalna droga, prawie tylko lasami, ktora dojezdza sie do drogi Warlubie-Koscierzyna. Droga jest piekna, ruch prawie zerowy, jeziora, jagody, grzyby.. i caly czas asfaltem. Najlepiej mi sie nia jezdzi od strony polnocy, ale darowanemu koniowi..
Jadac sobie kontemplacyjnie przetniecie droge nr 238 (Warlubie - Osie/Tlen) - proponuje uwazac, bo czasami trafic mozna na jakiegos popapranca, ktoremu sie spieszy.. a tak swoja droga, to skrecajac na tym skrzyzowaniu w lewo po paru chwilach wjezdzamy na lesny pas startowy.
Jadac caly czas prosto dojedziemy do wioski Lipinki. A potem do nastepnej, co sie zwie Przewodnik (p-kt F). I tu uwaga - przed nia jest ostry skret w prawo
Jest tez mozliwosc pojechania na szage w las, prosto znaczy. Idea jest taka, zeby dojechac do miejscowosci Kasparus, czyli p-ktu G. Lasem tez sie da, sprawdzilem empirycznie, moi kumple na armaturze rowniez
Kasparus to kolejna wioska na koncu swiata, bardzo tu spokojnie. Konczy sie asfalt, jest ladny kosciolek.

Stad mozna albo sie wrocic asfaltem kawalek, albo napierac lasem w roznych kierunkach. Kazdy niech wybierze, co mu najbardziej pasuje. Kierujemy sie na Sliwice, a potem na Czersk (p-kt H). Tu mozemy zatankowac, cos zjesc etc. Jesli uwaznie przyjrzec sie mapom, to widac, ze z w/w Sliwic da sie przez las dojechac do miejscowosci wymienionej ponizej (Legbąd) - to info dla lubiacych piaseczek, blotko itd.
Z Czerska uderzamy na poludnie, droga nr 237, w kierunku Tucholi. Dojezdzamy prawie do m. Legbąd (p-kt I), po prawej stronie beda tablice informacyjne o akwedukcie w Fojutowie.


Stad mozna albo zawrocic, albo na szage przez las - co tez proponuje uczynic, da sie spokojnie przejechac co przetestowalem jezdzac tamtedy 2-tonowym 560SEC Wyjedzie sie w miejscu, w ktorym na mapce jest pomaranczowy kwadrat, zaraz kolo mostka, na asfaltowa droge. Dalej mozna albo asfaltem w prawo w kierunku drogi nr 22, albo wjechac na asfalt i skrecic w lewo, kawalek prosto i skrecic w prawo w las, na droge gruntowa. I caly czas prosto dopoki sie da, a jak sie nie da, to w prawo (ja tak pierwszy raz tamtedy na czuja pojechalem)

Dojedziemy do asfaltu, i skrecamy w prawo. I jedziemy sobie kontemplacyjnie.. wjezdzamy do lasu.. i w pewnym momencie z prawej pojawi sie woda. I bedziemy jechac wzdluz niej. Juz te wode spotkalismy wczesniej, w Fojutowie A po kolejnej chwili po lewej stronie tez pojawi sie woda. I bedziemy sobie kulturalnie jechac pomiedzy dwoma strugami wody, ladnym asfaltem. Dojedziemy tak do drogi nr 22, zaraz obok mostu na Brdzie, w m. Rytel. Stad do Mylofu juz rzut beretem.
Jesli chodzi o wybor drogi dojazdowej, to jest ich kilka. Najlepiej (czy moze raczej najlatwiej, przynajmniej za pierwszym razem) bedzie jechac 22 w kierunku Chojnic, dopoki nie zobaczycie po prawej stronie czegos takiego:

Mylof, czyli p-kt J, ostatni punkt tej wycieczki. Mylof, inaczej zwany Zaporą, albo Zaporą-Mylof , to wioseczka nad Brda, gdzie hoduja pstragi. I gdzie podaja je smazone, w calkiem niezlym wydaniu


Nocleg zalatwiamy we wlasnym zakresie, w poblizu jest sporo mozliwosci (Męcikał, Czernica..).
__________________
Pozdrawiam z Torunia i okolic,
Jarek

K1200RS & TRX850 & XTZ850

Ostatnio edytowane przez JareG : 16.03.2009 o 00:26
JareG jest offline  
Stary 16.03.2009, 18:28   #5
JareG
Piast Kołodziej
 
JareG's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Toruń
Posty: 1,892
Motocykl: RD03
JareG jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 17 godz 44 min 37 s
Domyślnie Bory Tucholskie v.2

W poprzednim odcinku krew lała się strumieniami, wyprute flaki walały po kątach, urżnięte głowy pozatykano gdzie się dało bo zabraklo sztachet w płocie.. a to wszystko działo sie w dzikiej puszczy, w najdalszych ostępach bez zasięgu, prundu i asfaltu..

.. czyli kontynuujemy nasze peregrynacje po Borach.

Wpierw mapka poglądowa (~200km do wykulania w jeden dzien..)


W piatek dojezdzamy do miejscowosci Drzewicz, gdzie wczesniej zalatwilismy sobie nocleg - nie powinno byc z tym problemow, no moze w sezonie Jak nie w Drzewiczu, to noclegu szukamy w SwornychGaciach, czy w okolicy. Jest tam tego sporo, i roznorakiego autoramentu - kazdy powinien znalezc cos dla siebie. Dlaczego akurat w tej okolicy zaplanowalem nocleg, i start w sobote..? Bo lubie te okolice, znam tam pare fajnych miejsc, mam sprawdzona mete itd.
W sobote dziekujemy za goscine, i ruszamy w trase - bez opcji powtornego noclegu (aczkolwiek jak ktos sie uprze, to wycieczke zakonczymy calkiem niedaleko czyli moznaby nocleg powtorzyc..).
Smigamy do p-ktu B, czyli miejscowosci Konarzyny, a szukac tam bedziemy polowego lotniska/pasa startowego. Jak ktos ma ochote, to moze sobie potestowac predkosc maksymalna itepe
Kolejnym etapem wycieczki jest Czluchow (p-kt C). Byl tu kiedys calkiem spory zamek, jednak historia obeszla sie z nim nienajlepiej i do dnia dzisiejszego zostala glownie wieza (zreszta obnizona o pare metrow). Ale lepsze to niz nic, wiec robimy postoj i zwiedzamy.
Z Czluchowa jedziemy do Chojnic (p-kt D). Miasto niewielkie, ale historycznie umocowane. Co do zabytkow, to niewiele sie ich ostalo - Brama Czluchowska, kawalek fosy, zarysy/fundamenty murow miejskich, fara miejska.. Jest tam tez fajny rynek, mnie sie podobalo na nim wieczorami Jak ktos zglodnial, to chyba mozna cos tu w okolicy zjesc..
Z Chojnic napieramy na Koscierzyne. Fajna, aczkolwiek czasami dosc ruchliwa droga. W znacznej czesci przez lasy, i ze wzniesieniami. Jedziemy ta droga do miejscowosci Męcikał , i kawalek za nia jest niebieski mostek, a za nim skrzyzowanie. W prawo mozna dojechac (ladna WIDOKOWO droga) do Mylofu, w lewo jedzie sie na Czernice. Nalezy skrecic w lewo. Ta droga tez jest fajna, a skonczy sie wlasciwie w miejscowosci Leśno. I prawie caly czas lasem, a po drodze sporo ladnych jezior. Sama m. Czernica to nic wielkiego, ale jest tam w okolicy sporo osrodkow wypoczynkowych, kiedys we wladaniu duzych zakladow pracy, wojska, marynarki.. teraz wiekszosc sprywatyzowana. Jadac przez Czernice, pod sam koniec miejscowosci po prawej stronie drogi stoi sobie niepozorna kapliczka.. miejsce, gdzie kiedys zatrzymal sie niejaki Jan Pawel II
Jadac dalej dojedziemy do takiej glowniejszej drogi asfaltowej, nr 236. Skrecajac w lewo dojechac mozna do Drzewicza, w prawo do Brus, a my jadziem prosto. Po drodze bedzie miejscowosc Asmus. Po nastepnych kilku kilometrach Laska, czyli p-kt E wycieczki. Co takiego ciekawego jest w Lasce..? Np. ladny, kilkusetletni dąb.. Jest tez lesniczowka, ktora czesciowo mozna wynajac na imprezy (jest tam duza sala z kominkiem, i pokoje goscinne). Dosyc popularne miejsce, jesli ktos o nim wie.
Smigamy dalej - naszym celem jest Leśno (p-kt F). Zanim tam dojedziemy, czeka nas kilka (nascie?) kilometrow ladnej drogi asfaltowej. A w samym Leśnie jest ladny drewniany kosciolek, i wykopaliska.
Kolejnym etapem wycieczki jest Bytów (p-kt G), a konkretnie tamtejszy zamek. Ladnie utrzymany, w ladnym miejscu.
Z Bytowa gnamy do Koscierzyny (p-kt H). Miasto nie ma sie czym specjalnie pochwalic, no moze poza jednym: skansenem z parowozami.
Z Koscierzyny jest juz blisko nad jedno z najwiekszych jezior w Borach Tucholskich - czyli jez. Wdzydze (p-kt I), skladajace sie zreszta z kilku jezior. W m. Wdzydze jest skansen, i podobniez najlepsza ryba smazona w Borach (majac skansen przed soba nalezy skrecic w prawo i jechac na dol..). Naprzeciw skansenu jest knajpa - jakby ktos zglodnial.
No i smigamy do ostatniego p-kty wycieczki, czyli m. Borsk. W tejze miejscowosci jest kilka osrodkow wczasowych, sa tez agroturystyki - nocleg zalatwiamy sobie wczesniej, zdalnie. Ja proponuje OW. Largo, zwiazany z firma Honda W sezonie moze byc ciezko z miejscami, ale pojedyncze osoby moze jakos sie wcisna. Robilem tu kilka imprez, jest niedrogo i dosc komfortowo (polecam domki w okolicy nr 12 ) W Borsku jest tez lotnisko, na ktorym od lat fanatycy sportow motorowych i lotniarskich testuja swoje mozliwosci. Nie wiem, jak na dzien dzisiejszy wyglada sprawa wlasnosci tego obiektu.. bo znalazl sie jakis prywatny wlasciciel, ktory chce kasiore za korzystanie z lotniska.

Cala ta wycieczka to glownie jezdzenie z predkosciami turystycznymi po lokalnych drogach (czasami z nowiutkim asfaltem), najczesciej wsrod lasow, podziwianie przyrody, korzystanie z jezior, no i dodatkowo zwiedzanie zabytkow. Wszystko bez pospiechu, i nie wszystko trzeba zrealizowac.

Wyjezdzajac w niedziele z Borska mozna kierowac sie na Wiele, potem na Karsin i dalej na Czersk. Jadac podziwiajcie okolicznosci przyrody.. po drodze sa tez kamienne kregi - ino nie omincie znakow

Foty zapodam pozniej, musze je wpierw odszukac w moich archiwach.
__________________
Pozdrawiam z Torunia i okolic,
Jarek

K1200RS & TRX850 & XTZ850

Ostatnio edytowane przez JareG : 16.03.2009 o 21:05
JareG jest offline  
Stary 16.03.2009, 22:28   #6
Elwood
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

<TABLE cellSpacing=5 width="100%"><TBODY><TR><TD>


...s...z...u...t...r...y...

no to trochę wody upłynęło w Czarnej Hańczy od kiedy wróciłem, wypadałoby wkleić kilka fotek i krótki opis


plan był krótki: robimy "Polskę egzotyczną" zza okna samochodu
skład: Robert motorem bmw, sterownik parcha, no i na prawego wskoczył do parcha Krzysiek M., pomysłodawca całego wyjazdu

kroki i decyzje jakie trzeba było podjąć aby wyruszyć odbyły się bardzo szybko,
właściwie to od decyzji do wyjazdu minęły niecałe 2 dni
udało się odebrać furę z warsztatu, pozałatwiać formalności na uczelni, zebrać toboły z roboty, spakować się i wio...

wraz z dojazdem do Augustowa i powrót z Sandomierza przejechaliśmy ponad 2500km,
od dojechania na Suwalszczyznę poruszaliśmy się głównie szutrami i czasem bardzo lokalnymi asfaltami, krajówką lecieliśmy raz gdy spieszyliśmy sie do Lublina na spotkanie
dojazd do Augustowa robiliśmy również asfaltami, głównie nie-krajówkami

ogólnie trasa wyglądała tak:












zaczeliśmy we Frąckach nad Czarną Hańczą

Robert przyjechał motorem i już od wieczora tam czekał na śpiwory jakie wieźliśmy,
dostał je około 3 rano, wypił z nami piwko i padł zmęczony spać dalej

my natomiast po trasie uraczyliśmy się zimną łomżą i ciepłą wiśniówką domowego wyrobu,
a jako że z okazji przesilenia letniego było dość jasno, czas nam umknął niespodziewanie i padliśmy dopiero rankiem na pięknej polance z pomostem nad samą Czarną Hańczą






późnym porankiem, gdy słońce stało już w zenicie zjedliśmy śniadanie i zaczęło się "szutrowanie", jezioro Wigry, Suwalska Fujijama (Cisowa Góra), znajomy zajazd w Tobołowie u "Przystań u Krystyny" (jak się skuma to można wędzonki DHL'em zamawiać po Polsce stamtąd);

odpuściliśmy sobie takie miejsca jak wiadukty w Stańczykach (choć z perspektywy trochę żal) ale ostatecznie nie pierwszy i nie ostatni raz zwiedzaliśmy Suwalszczyznę
poruszaliśmy się w kierunku północnym do Wiżajn klucząc ciągle szutrami










kilka godzin zajęło nam znalezienie młyna wodnego o którym z grubsza pamiętaliśmy z Krzyśkiem gdzie jest, a chcieliśmy z niego uczynić waypoint na trasie.

Oczywiście jak się okazało, młyn znajduje się "prawie tam gdzie pamiętaliśmy" ale nie do końca tam i pole poszukiwań zmieniliśmy po jakiś zmarnowanych wcześniej 2 godzinach, młyn odnalazł się od razu









rano asfaltem do nikąd, czyli na pas Ziemi Niczyjej

pomysł na przejechanie trasy podsunął mi kiedyś Paweł Kuśmierski ze Szczecina,
gdy opowiadał jak po wejściu Polski do Schengen zrobili lokalną popierdułkę takim oto właśnie terenem


Pas Ziemi Niczyjej na granicy z Litwą jest starą drogą patrolową, obecnie niezaoraną,
szerokości jednego pasa ruchu i biegnie w większości przez łąki,
droga jest zarośnięta trawami dość znacznej wysokości, nie wygląda na to aby była używana przez lokalesów;
jest na niej dość sporo nawet całkiem sympatycznych podjazdów,
a w miejscach gdzie przebiega jakiś ciek wodny lub droga opada i przechodzi przez tereny podmokłe są usypane groble z przepustami, na terenach gdzie była zrobiona zrywka drzew przejeżdża się dobrze wykarczowaną drogą bez pniaków, etc. widać że było to kiedyś zadbane mocno;
ogólnie trasa jest przejezdna bezproblemowo czymkolwiek ciut wyżej zawieszonym od poloneza, a z racji kolein i podjazdów wskazany napęd na obie osie

kwestię legalności jazdy wyjaśnili nam pogranicznicy z zielonego defendera, którzy sami namawiali nas do przejechania tym szlakiem
jedyne co trzeba zaposiadywać to paszport lub dowód osobisty na wypadek kontroli po stronie litewskiej,
prawko nie wystarcza, jest wtedy za to mandat i skierowanie w kierunku RP







pasem drogi granicznej zrobiliśmy kilkanaście kilometrów,
miałem apatyt na więcej, ale Robert miewał problemy z opanowaniem motocykla (280kg) na podjazdach i w grząskich miejscach i z bólem serca zarządziliśmy powrót na twarde szutry
drogą w kierunku Puńska i do Sejn


jednym z przewodnich tematów wyjazdu były kulinaria
a jako że mamy opracowane na wschodzie kilkanaście zajebistych miejscówek z paszą dobrą, niedrogą i klimatyczną to konsulat litewski w Sejnach musiał znaleźć się na trasie
knajpę polecam gorąco, a szczególnie przysmak litewski czyli świńskie uszy z kaszą gryczaną i grochem
z innych zamówień były czenaki, czyli taki "eintopf",
oraz zwykłe placki po litewsku czyli po węgiersku







klimat Polski z bocznej drogi zawsze mnie rozwala widokowo


znów nad Czarną Hańczą


"nawet pekaes do nas dochodzi"


i nad rzeką Marycha
która wyznacza miesce zejścia granicy polskiej, litewskiej i białoruskiej


oraz na śluzach Kanału Augustowskiego






z Kanałem Augustowskim związany jest tez pomysł na kolejny wyjazd,
już nie offroadowy, ale jak w ogólniaku - kajakowy

Kanał Augustowski łączy Bierzę z Niemnem,
obecnie przechodzi przez teren Polski i Białorusi, liczy sobie 101 km i przebiega 18 śluzami
14 i pół piętnastej jest w Polsce a reszta na Białorusi
i właśnie o to pół się sprawa rozchodzi

od kiedy pamiętam nie można było przepłynąć kajakiem w kierunku Niemna,
po pierwsze: nie było tam przejścia granicznego,
a po resztę: Kanał Augustowski był nieprzygotowany i zapuszczony, nad śluzą stała białoruska wieżyczka obserwacyjna z aktywnym obserwatorem

1 maja w tym roku otwarto wyremontowaną śluzę Kurzyniec
najlepsze w tym jest to, że wyremontowane jest zarówno polskie pół i białoruskie pół
jest tam też przejście graniczne, które jednak przekraczać można tylko drogą wodną, w wyznaczonych miesiącach i godzinach, a do tego należy powiadomić obsługę przejścia minimum dobę przed planowanym przekroczeniem granicy, tak aby białoruscy pogranicznicy przyjechali zrobić odprawę,
oczywiście potrzebny paszport i wiza...
tak relacjonowali pogranicznicy, mówili też, że od maja tak siedzą na posterunku i jeszcze nie było spływu...
ale podobno naprawdę się da

a po stronie Białorusi są kolejne śluzy: Wołkuszek, Dąbrówka, Niemnowo
i kanał po tamtej stronie jest do przepłynięcia, wyremontowany; z tego co skumałem z białoruskich stron www, są to całkiem popularne miejsca wypoczynkowe lokalnie

kusi taki pomysł
kajakiem z Biebrzy do Niemna...

zdjęcie z netu (Piotr Celiński, źródło z odnośnika wikipedia.pl)




tam dalej to już płynie się na Białoruś






posuwamy się dalej na południe, w kierunku Biebrzy ale ciągle bocznymi drogami
w lasach w okolicy Lipska można znaleźć umocnienia z II WŚ zwane "zębami Stalina", obecnie stanowią ciekawe obiekty w środku lasu jaki wokół nich dziś rośnie






granica Białoruska i od razu zaczyna się też klimat cerkwi






Biebrza,
Kopytkowo, Dolistowo, Goniądz, Tykocin







znad Biebrzy wykonaliśmy w mierę szybki skok lokalnym asfaltem zahaczając o Drohiczyn gdzie jak słyszeliśmy i potwierdziliśmy na zakolu rzeki serwują świetny żur - prawda to, knajpa nazywa się Stara Baśń,
a potem krajówką w kierunku Lublina i docelowo do Nałęczowa

polecam SPA w Nałęczowie, miło tak się odmoczyć po kilku dniach spędzonych na kąpieli "byle gdzie"
fotek z wnętrza basenu nie ma







Nałęczowska Kolej Dojazdowa
stacja Karczmiska

kolejka jeździ
rozkład tu:
<!-- m -->http://www.naleczow.com.pl/turystyka/kolejka/nkd.php<!-- m -->







z Karczmisk mieliśmy plan zrobić rundę przez Kazimierz, Janowiec, Puławy do Lublina na popołudnie na umówiony obiad,
a aby sobie umilić wjazd do Kazimierza odbiliśmy od razu na szutry i wąwozy, potem się przepromować i wrócić normalnym mostem do Lublina

okolice Kazimierza Dolnego



Kazimierz
może zbluźnię teraz, byłem w Kazimierzu kilka razy, zawsze niestety w okresie mniej lub bardziej wakacyjno-feriowym;
nigdy tez Kazimierz nie spodobał mi się specjalnie, a już wogóle nie mogę pojąć jak można tam przyjechać na tygodniowy "wypoczynek" żreć lody i łazić z bachorami po zatłoczonym rynku

natomiast jeśli idzie o położenie Kazimierza, to jest przepiękne
tylko te tłumy...



prom do Janowca


przepiękny most kratownicowy w Puławach


50-lecie OSP w Oblasach




Lublin





Zwierzyniec
wizyta w browarze

i po wizycie



zagroda "Guciów" na Roztoczu
czyli żywy skansen i knajpa





młyn pod wsią Kaczórki
obecnie magazyn paszy dla hodowli pstrąga
z zasięgniętego języka, podobno ma tam być otwarta kawiarnia/restauracja w starym młynie




z kolejnych fascynacji kolejowych
pomiary na Linii Hutniczej Szerokotorowej czyli jedynym w Polsce torze 1520 mm
więcej na: <!-- w -->www.lhs.pl<!-- w --> i <!-- w -->www.km.lhs.pl<!-- w -->





okolice Biłgoraj-Janów Lubelski
i Gościniec Janowski





Na koniec jeszcze zjechaliśmy do Sandomierza na wieczór i decyzja o powrocie do Wrocławia




No i skład wyjazdu
od krzaków do asfaltu: Krzysiek, Robert, i ja - Mać


większość fot autorstwa Krzyśka M.

Pozwoliłem sobie przekleić, jechał też dwókółkowiec.


</TD></TR></TBODY></TABLE>
 
Stary 16.03.2009, 23:57   #7
JareG
Piast Kołodziej
 
JareG's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Toruń
Posty: 1,892
Motocykl: RD03
JareG jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 17 godz 44 min 37 s
Domyślnie Wzdłuż Wisły i najstarszych w Polsce gór..

.. zaczynamy w Kazimierzu Dolnym, gnamy do Sandomierza, a potem na Kielce. To tak w skrocie, a po drodze sporo szczegolow

Tradycyjnie juz nieco ponad 200km trasy


Kwaterunek przeprowadzamy w piatek, w Kazimierzu Dolnym, w dowolnie przez siebie wybranym miejscu. A jest tam z czego wybierac, sa hotele, sa pensjonaty, pokoje, agroturystyki.. full wypas. Ja ostatnio kwaterowalem w Pensjonacie Pod Swierkami, cenowo i jakosciowo bylo OK, byla sala na kilkanascie osob gdziesmy chlali do rana, zyczliwi gospodarze, obiekt niedaleko od rynku.. ino podjazd koszmarny - dosc stromo pod gore po plytach (takich z dziurami), ktora polozono celujac w kola samochodow - czyli na srodku i po bokach glina.. a akurat padalo.
W samym Kazimierzu jest co zwiedzac: jest zamek, jest wieza, jest fara miejska, kamieniołomy i wąwozy sa.. ogolnie cale miasteczko (z okolica) jest dosc zabytkowe. Warto przejsc sie wieczorem na rynek, jak bedziecie mieli szczescie to traficie na pokazy ogni, i inne takie cyrkowe sztuczki
Mnie sie tam podoba, mimo ze ludzi duzo bo miejscowosc mocno popularna. Bardzo ladnie polozone miasto, sporo do zobaczenia w samym miescie ale i w okolicy (blizszej i dalszej) - polecam.


Prawie ze naprzeciw Kazimierza, na skarpie wislanej, pobudowano kiedys zamek. Calkiem spory zamek, i calkiem sporo z niego zostalo do dzis. Mowa o Janowcu (punkt A na mapce). Aby sie do niego dostac, chyba najlepiej bedzie skorzystac z promu, ktory odplywa z Kazimierza. Mozna tez na kolach przez Pulawy, jak kto woli. Tak czy inaczej, warto sie do niego dostac. Co prawda zdzieraja za zwiedzanie, ale przynajmniej kase przeznaczaja na odbudowe.. znaczy, tak mowia (ale chyba cos prawdy w tym jest). Blisko zamku (naprzeciw mozna powiedziec) jest skansen, ktory tez warto odwiedzic.


Z Janowca napieramy na Solec nad Wisla (punkt B). Jest tam kolejny zamek do... eee.. zwiedzenia. Czy raczej moze do zobaczenia - bo prywatny wlasciciel go ogrodzil, i wstepu niet. Naprzeciw miejscowi zrobili fikusna makiete tegoz zamku, z widokiem na oryginal - wiec trzeba cieszyc sie tym, co jest Do Solca mozna dojechac na kolach z Janowca, ale moze niekoniecznie tak jak to pokazuje Google (ale oglonie da sie) Mozna tez przeprawic sie z powrotem promem do Kazimierza, i dojechac lokalnymi drogami w poblize Solca, gdzie jest kolejny prom. Podobniez nie wkracza sie 2 razy do tej samej rzeki, ale..


Z Solca nad Wisla udajemy sie do Sandomierza (punkt C). Miasto z calkiem niezla historia, i ladnie polozone. No i dbaja o to, co maja - przynajmniej w okolicach Starowki.


Kolejnym punktem (D) wycieczki bedzie potezny kompleks zamkowo-palacowy, czyli Krzyżtopór w m. Ujazd. Znalezc zamek jest dosc latwo, trudno go nie zauwazyc Przy zamku jest dosc dobrze rozwinieta baza turystyczna, mozna cos kupic, mozna cos zjesc i wypic. Moze nawet warto przed zwiedzaniem, bo moze ono zajac kilka godzin jak sie ktos uprze - mimo tego, ze w srodku jakos tak pusto..


Opuszczamy Ujazd i kierujemy sie do punktu E, czyli podejscia na Świety Krzyż w Gorach Swietokrzyskich. Bylem tam wiele razy, i kazdemu polecam. W ogole polecam cale te gory, mimo ze niepozorne, sa ciekawe. I porosniete pieknymi lasami.
Na Świętym Krzyżu jest kilka rzeczy do zobaczenia. Dostac sie tam mozna od strony Nowej Slupi szlakiem turystycznym, albo od drugiej strony, droga asfaltowa. Kiedys byl zakaz wjazdu, ale moze cos sie zmienilo..? Zreszta, nie jest daleko a po drodze sa fajne widoki (np. na gołoborza, jesli ktos pamieta z geografii co to takiego.. ). Na samym szczycie jest potezna wieza telekomunikacyjna, klasztor i muzeum. Mozna sobie obejrzec niejakiego Jeremę Wiśniowieckiego.. kurdupel byl mowiac krotko
Fot nie mam, dawno tam nie bylem.. a jak bylem to tylko analog byl na stanie a odbitki gdzies wcielo Trza bedzie sie wybrac ponownie

Ostatnim miejscem, ktore odwiedzimy w sobote (o ile sil i czasu wystarczy - jesli nie, to mozna w niedziele zaatakowac, bo warto) jest zamek w Checinach (F). Takze wizytowany przeze mnie wiele razy, juz od czasow szkoly podstawowej.. piekny zamek, i przepieknie polozony.



PS. Jadac z Checin w kierunku Kielc, warto zajrzec do jaskini "Raj". Lepiej wczesniej zarezerwowac sobie wstep, bo jest ograniczona ilosc osob, jaka moze dziennie wejsc do srodka. Ale wejsc tam warto

Cdn.
__________________
Pozdrawiam z Torunia i okolic,
Jarek

K1200RS & TRX850 & XTZ850

Ostatnio edytowane przez JareG : 17.03.2009 o 21:02
JareG jest offline  
Stary 27.03.2009, 11:40   #8
Elwood
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

Szwajcaria Kaszubska w pełnym słońcu (i nie tylko)
Za oknem piękne słońce, niebo błękitne, ani jednej chmurki, motorek ma super laczki, ja na grzbiecie dobre ciuchy, a więc - pora ruszać. Wprawdzie można zastanawiać się nad tym, czy wyjazd w plener 23 stycznia przy -20C i sporej ilości białego puchu w okolicy nie jest objawem lekkiego szaleństwa, lecz podobne rozważania zostawmy psychiatrom. Pojedziemy sobie cwanie boczkiem, aby uniknąć bliskiego spotkania klinicznego stopnia z którymś z karawaniarzy.
<TABLE cellPadding=7 border=0><TBODY><TR><TD>Pierwszy odcinek- niestety po asfalcie- Sierakowice- Kamienica Królewska mija spokojnie, jedynie dziwne miny ludzi zamkniętych w zaparowanych często maluchach każą mi zastanowić się, czy wytrzeszcz ich gałek ocznych jest wywołany nadczynnością tarczycy, czy po prostu za ciasno zawiązali sobie szalikii...
Za Kamienicą Królewską wjeżdżam w las. Droga przetarta na jeden pług, po bokach bandy niczym na lodowisku i ten puchowy śniegu tren! Czasami widać ślady saren, śladów człowieka brak. Droga kręci się przez las i w pewnym momencie zza zakrętu wylatuje saneczkarz w PF126. Ląduję w śniegu i przez długą chwilę nic nie widzę otoczony parą powstałą wskutek kontaktu śniegu z rozgrzanym silnikiem oraz tumanem białego kurzu. Saneczkarz pomknął dalej.

Radziecka maszyna ma blokadę mostu i wyżej wspomniane laczki o bardzo grubej kostce oraz szpadel przymocowany do wózka. Po kilku minutach odsłaniania motorka (wózek pod śniegiem) jadę dalej.


</TD><TD></TD></TR></TBODY></TABLE>
Przed Mirachowem zaczął padać śnieg, czyli słońce zniknęło za chmurami i zrobiło sie zimniej. Do Kartuz było z górki i pod górkę, ale spoko. Kostka trochę tłukła się po tym lodzie, hamulce działały inaczej niż bym chciał, ale jechalim wpieriod niczym Armia Czerwona. Przez Kartuzy udało mi się przejechać bez szkód - za wyjątkiem jednej pani, która na mój widok straciła chyba równowagę psychiczną, bo fizyczną napewno. Ja naprawdę jej nawet nie dotknąłem! Była ok. 20 metrów ode mnie, panie władzo!

Jedziem na Chmielno. Jeziora skute lodem, domki letniskowe (ale tylko niektóre) roz-skute przez amatorów cudzej własności, ruch trochę mniejszy. Postanowiłem odwiedzić znajomych we wsi Sznurki nad jez. Raduńskim. Tu pojawił się mały problem. Boczna drogę do Sznurków odwiedził jedynie pług śnieżny, który wprawdzie pięknie odśnieżył to co trzeba i przy okazji cudownie wygładził powierzchnię drogi, ale chyba skończył mu się piasek. Znowu pojawiło się słońce i góra pięknie lśniła lodami...

Próbuje " z marszu" zdobyć ten szczyt i po ok. 10 metrach wdzięcznie ześlizguję się w dół. Szczęśliwie nikt nie jechał po drodze do Chmielna. Włączam blokadę i ruszam. Efekt ten sam. Po trzeciej próbie wysiliłem swoje mózgowie do pracy i to z efektem pozytywnym. Jadę kołem wózka po poboczu pełnym grud zmarzniętego śniegu i jestem dumny ze swego IQ. Za szybko. W pewnym momencie wyrzuca mnie na sam środek drogi. Zeskakuję z siodełka, aby pchając motocykl powrócić nim na pobocze. Miałem farta, że trzymałem ręce na kierownicy, bo nie miałem raków na butach- nogi niczym na lodowisku (i to pod górkę) nie miały oparcia. Zaczęliśmy zsuwać się co drogi, po której właśnie leciał jakiś ciężarowiec. Następna próba. Zostałem spieszonym motocyklistą próbującym utrzymać motocykl z kołem wózka na poboczu. Szkoda, że tego pijackiego marszu nikt nie nakręcił na video! Nagroda murowana!! Co i rusz smyk- na środek, taniec na lodzie, strach dupę ściska, że z góry coś będzie jechało i na 100 % nie zdoła zahamować. Gdy po 30 minutach walki byłem na górze nadleciała cysterna z mlekiem. I jak tu nie mówić o czepku na głowie w dniu urodzin?No jak?

Znajomych nie było. Dalej - przez las drogą, po której niedawno zwozili drzewo. Trzeba było tylko jechać środkiem między koleinami głębokimi na ok. 40 cm (koło wózka na bok). Momentami było śmieszno, gdy na , środku drogi zjawiała się dziura lub kamień, albo drzewo rosnące obok drogi nie chciało przepuścić wózka. Ale od czego szpadel? Tak minęło 10 km. Dalej było tyż fajno, bo zjawił się lód. Ale nie było górki...

Opanowałem nową technikę jazdy. Gdy pomimo kręcenia kierownicą motorek gładko sunął w kierunku innym od zamierzonego trzeba było spokojnie (!) czekać na kontakt stopy z bandą śniegu (gdy leciał w lewo). Wtedy mocny kop w ziemię i lecielim prosto. W przypadku sunięcia w prawo kończyło się postojem (od czego szpadel - patrz wyżej).

Miałem znowu farta, bo na tej drodze byłem sam. Żadnych traktorów, TIR-ów tudzież UFO. Wyjechałem z lasu, przeciąłem drogę Kartuzy- Bytów i przez Stężycę do Kościerzyny. Tam kumpel prawie, że wypadł przez zamknięte drzwi swojej furki gdy mnie zobaczył. Okazało się, że jest minus 24C. Zaczęło zmierzchać. Nie będziemy wracać po śladach, a więc dalej na Korne i do Sulęczyna. Droga do Kornego taka jakaś czarna, maszynek na 4, 6 8, kołach też sporo, niektórzy pukają się w czoło (chyba sprawdzają, czy dudni jak przystało na pustą puszkę, czy co?), inni trąbią i kciuk do góry, a najwa zniejsze, że nikt nie strzela (Easy Rider).

Do Sulęczyna pięknie się jechało. Czarne zniknęło, a więc zęby się uspokoiły (to przez te grube kostki na asfalcie), znowu pełno śniegu, trochę lodu i przede wszystkim - mniej puszkarzy. Potem było baaaardzo źle. Konkretnie między Sulęczynem a Tuchlinem. Wykonywałem jakieś dziwne manewry aby uniknąć dziur w lodzie, raz nastraszyłem (naprawdę niechcący, panie władzo!) faceta, który jechał z przeciwka i usiłował zahamować, aby się ze mną nie stuknąć, gdy motór nagle postanowił zmienić pas ruchu. Dzięki manewrowi odbicia się nogą od bandy opanowanemu - przyznam bez zbędnej skromności - do perfekcji udało mi się uciec sprzed maski Lanosa w ostatniej chwili. Efekty specjalne w postaci kłębów pary i dymnej zasłony ze śniegu gratis.

Z Tuchlina do Sierakowic- nudy. Czarny asfalt, czasem tylko nawiane zaspy, ale takie mini - ok. 50 - 80 cm wysokości, a więc nawet nie do zauważenia. Musiałem sunąć już w świetle reflektora (instalacja 6V, z tyłu żółwiki) , więc czasami na drodze obserwowałem objawy lekkiej paniki. Teraz żałuję, że na lampę nie opuściłem osłony p/lot o pięknym niebiesko - zielonym kolorze. Byłoby czadowo !!!

Po powrocie do domu (godz 17. 30) w świetle lampy garażowej zobaczyłem, że cała maszyna jest pokryta warstewką pięknego lodu. Suuuper!

Uwagi końcowe :
Takie wypady polecam wszystkim, bo są super, o ile :
1. Masz mocne nerwy.
2. W momencie narodzin na twojej głowie znajdował się tzw. "czepek".
3. Zabezpieczyłeś swoją rodzinę dobrym ubezpieczeniem na życie (ale większość ubezpieczeń nie uwzględnia prób samobójczych!).
4. Masz jaja.
5. Chcesz przeżyć naprawdę fajną rzecz.

Poza tym - niestety na odcinkach czarnego asfaltu jest w pip soli, więc albo motór umyjesz, albo coś tam zardzewieje.
Ale i tak warto !!


Konrad Dobrzyński

Jarek, prośba od Konrada, aby to przekleić we właściwe miejsce. Bo mu tam "z tymi wordami" nie za bardzo idzie
 
Zamknięty Temat


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Projekt "Polska (nie tylko) na weekend" Neno Polska 2 22.11.2015 10:59
Polska - RPA Maj 2013 electro Umawianie i propozycje wyjazdów 1 21.03.2013 18:13
Anglia - Polska Rademenes Umawianie i propozycje wyjazdów 0 02.08.2012 03:22
Propozycja enduro-wyprawy Polska-Słowacja(Koszyce)-Rumunia(Bukareszt)-Ukraina(Odessa)-Lwów-Polska ok.2700km Hipolit Umawianie i propozycje wyjazdów 118 23.02.2012 22:05


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:54.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.