Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02.06.2017, 11:50   #1
mirkoslawski
 
mirkoslawski's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
mirkoslawski jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 14 godz 40 s
Domyślnie

Luz - przynajmniej wiem, co czują celebryci

Relację podgonię w weekend, obiecuję
mirkoslawski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.06.2017, 00:36   #2
QrczaQ
 
QrczaQ's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Sexu i biznesu
Posty: 1,562
Motocykl: CRF1000, R80G/S PD, DR650SE
QrczaQ jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 5 dni 3 godz 3 min 52 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał myku Zobacz post
Hahaha....Qrczaq,dojeb....es Pokaz cos z nowa Afryka
Teraz to jakoś mniej majtek biorę i w nowej AT coś tylko się koleboce w tych kufrach.

Ostatnio mnie komisyjnie dopakowali żebym bardziej na Niemca wyglądał.
__________________
__
Golodupiec bez Afryki
QrczaQ jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.06.2017, 10:50   #3
LUK76


Zarejestrowany: Mar 2015
Miasto: Falenty
Posty: 4
Motocykl: TA 600
LUK76 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 13 godz 10 min 56 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał mirkoslawski Zobacz post
Na stacji kierowca serbskiej ciężarówki popatrzył na nasze brudne motóry i powiedział " BMW to BMW", po czym pojechał dalej...od razu widać, że światowy człowiek i to o wielkiej wiedzy motoryzacyjnej!
"Mądrego po szkołach to i przyjemnie posłuchać" :-D
LUK76 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.06.2017, 12:09   #4
myku
 
myku's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,896
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
myku will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 17 godz 42 min 22 s
Domyślnie

Czelendz to nie BMW,to Czelendz
myku jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.06.2017, 12:26   #5
wojtekk
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

Cytat:
Napisał LUK76 Zobacz post
"Mądrego po szkołach to i przyjemnie posłuchać" :-D
On ze zdziwieniem stwierdził, że BMW dało radę tam, gdzie DRka przeleciała. Widać, że się zna
  Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.06.2017, 09:06   #6
zbyszek
 
zbyszek's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2011
Miasto: Błażowa
Posty: 1,313
Motocykl: nie mam AT jeszcze
zbyszek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 13 godz 26 min 58 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał wojtekk Zobacz post
On ze zdziwieniem stwierdził, że BMW dało radę tam, gdzie DRka przeleciała. Widać, że się zna
zbyszek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.06.2017, 11:00   #7
mirkoslawski
 
mirkoslawski's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
mirkoslawski jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 14 godz 40 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał wojtekk Zobacz post
On ze zdziwieniem stwierdził, że BMW dało radę tam, gdzie DRka przeleciała. Widać, że się zna

Muszę Cię rozczarować...BMW dawało radę wszędzie samo - DR'ce trzeba było pomóc, aby dała radę
mirkoslawski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.06.2017, 20:24   #8
mirkoslawski
 
mirkoslawski's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
mirkoslawski jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 14 godz 40 s
Domyślnie

Dzień 9.

Pobudka około 5.00 w 0.3 gwiazdkowym "apartamencie". Atmosfera napięta jak skóra na...kanapie...
Zaczynam od kawy i widać jakiś dziwny pośpiech - ja zaczynam...mówię Matiemu, że mam plan taki: ze 2-3 dni w Czarnogórze się pokręcić a później na BiH lecieć na co Mateusz, że ma inny...leci do domu...Wtedy nie wiedziałem, czy się złościć, czy przekonywać Mateusza do wspólnego dokończenia podróży...zaskoczył mnie bardzo - teraz myślę, że wykonał coś co przyszło by samo, być może ustrzegł nas przed kłótnią...
W każdym razie patrzymy, co kto tam ma "nieswojego" i żegnamy się jak faceci, życząc sobie po "męsku" dobrej drogi. Bez czułości ale i bez wrogości. Pożegnaliśmy się. Mateusz pojechał (odjechał) jako pierwszy - ja zostałem sam...dokonaliśmy kolejnego wyboru, jak to w życiu.

I w tym miejscu BARDZO Mateuszowi dziękuję za to, że dał mi zasmakować tego specyficznego doznania, jakim jest podróżowanie w duecie ale też i w samotności

I może wyda Wam się to dziwne, może dla niektórych będę "miętką fają" - trudno. Pierwsze godziny tego dnia to wielokrotnie pęknięte serce z tęsknoty za domem, za moją Madzią i Miśkiem! Były momenty, kiedy jadąc przez góry sam, drogą, gdzie przez 2-3 h nie widziałem innych ludzi, miałem mokre oczy i oddałbym wiele, żeby w tym momencie, w tej sekundzie być w domu! Później to uczucie osłabło, mogłem nadal cieszyć się podróżą - ba, nawet zaczynało mi się podobać. Powiem więcej - na co dzień otaczają mnie ludzie, pracuję z ludźmi...tam od nich uciekłem, zostawiłem wszystko i dowiedziałem się czegoś nowego - mogę być sam, lubię samotność na motocyklu. Ta refleksja rodziła się w bólach i cierpieniach, tęsknota mnie zżerała -z każdą godzina jednak czułem więcej tego, gdzie jestem, co widzę. Wiedziałem, że właśnie TERAZ, SAMEMU będąc w górach, w drodze, ładuję akumulatory po to, aby być lepszym w Domu - bardziej cierpliwym, mniej zestresowanym, bardziej okazującym uczucia. To właśnie ten dzień, 22.05.2017, moje 37 urodziny spędzone samotnie w górach Czarnogóry dały mi najwięcej duchowo.
Przepraszam, jeśli zbyt odleciałem ale postanowiłem pisać w tej relacji wszystko co czułem, wszystko co uważam za ważne...

Około 20 minut po odjeździe Mateusza jestem gotowy do drogi - gospodarz wyszedł mnie pożegnać z zaparzoną kawą - oj jak dobrze napić się z rana fusiastej, pysznej KAWY!
Jadę - postanowiłem jechać w stronę Kotoru, później się zobaczy Kotor widokami powala na kolana! W Zatoce Kotor widziałem olbrzymi pasażerski statek (może wysokości 4-5 piętrowego budynku)! Zacumowany wśród gór wyglądał jak coś nierealnego! Taki kolos w tak "niewielkiej" zatoce - wydawało się to niemożliwe! Chciałem koniecznie zrobić zdjęcie ale jedyna zatoczka była oblegana chyba przez Japończyków i musiałem jechać dalej...zresztą to był początek mojej samotnej podróży a więc i nie miałem jeszcze ani pewności czego chcę, ani radości w sercu, ani ochoty na jakichkolwiek ludzi...Zatrzymałem się dalej, w sumie po około 70 km, parę fotek, łyk wody, "drugie śniadanie" czyli jakiś energetyczny batonik kupiony dzisiaj na stacji...wybrałem jakiś punkt na granicy Czarnogóry i BiH na moim Garminie i ruszyłem...Jechałem głównie asfaltami, klucząc, kręcąc się i czasem zawracając, jeśli uznałem drogę za zbyt trudną...to, co miałem w głowie opisałem w poprzednim akapicie...wtedy też moje plany się zmieniły - postanowiłem obrać azymut DOM aczkolwiek nieśpiesznie tam zmierzać...tą decyzje przyspieszyło rozdzielenie się z Mateuszem ale ślizgające się sprzęgło i kończące się opony oraz doświadczenia z offa w RO, kiedy to utknąłem z nogą pod rogalem powodują, że wybieram "dłuższą drogę" po asfaltach, ale jednak do domu.
Oprzytomniałem gdzieś w górach - navi pokazuje 40 km od granicy z BiH, zostało mi paliwa na jakieś 90 km a nie ma obok mnie Matiego z cysterną więc zaczynam się lekko stresować. Jadę ciągle drogami 18 kategorii, od czasu do czasu mijam jakieś wioseczki - głównym jednak towarzystwem dla mnie są góry. To miłe ale milczące towarzystwo.
Dojeżdżam do granicy ale coś mi się nie podoba..."granica" to buda i jeden pogranicznik. Tenże wychodzi mi na powitanie, z uśmiechem i ręką na spluwie...no to mam pierwszą samotną przygodę Zatrzymuje się gaszę moto a ten pogranicznik z uśmiechem na twarzy i ręką na spluwie mówi "Its local border only!". No to piknie. Ja mam paliwa na styk, aby doczłapać się do najbliższej mieściny, którą mijałem a jeśli paliwa zabraknie wcześniej, będę sam w górach. Przez ostatnie 3h jazdy minąłem 2 samochody...
Wcześniej pisałem, że "najbardziej nie lubię się pakować" - kłamałem - bardziej nie lubię wracać na oparach po tej samej drodze!
Wracając miałem w głowie tylko jedną myśl - chcę PALIWA!
Na szczęście się doczekałem i tankując wlałem 9l do 9,4 litrowego baku głównego...a więc rzeczywiście na oparach dotarłem! Uff.
No to teraz na BiH - lecę asfaltami w kierunku Trebinje. Droga fantastyczna, pusto, kręto i pięknie! Na granicy jestem koło 15.00, samo przejście - 0 problemów, jestem jedyny
Postanawiam zakończyć ten dzień przyjemnie (w końcu to moje urodziny!) i poszukać najbliższego miejsca na nocleg. Jakieś 15 km przed Trebinje znajduję kemping i ponownie jest w lekkim szoku - wita mnie kobieta, około 40 lat z uśmiechem na twarzy. Pytam, czy otwarte i czy mogę przenocować a ona: Zamknięte. Ale dla ciebie otworzę. Pytam o Wi-Fi - ona" dla "ciebie zaraz uruchomię" Byłem jedynym gościem na kempingu w górach a ona jedynym "personelem"
Rozstawiłem namiot i pojechałem do miasta (15 km w jedną stronę) po kolację i piwo - w końcu będzie impreza! Generalnie obchodziłem swoje urodziny będąc 1000 km od domu a jednak (dzięki WI-FI) z najbliższymi przez chwilę a później z samym sobą...po 4 piwie byłem już podpity na tyle, że nawet odczułem coś, co nazwałbym szczęściem...

Około 350 km przejechane, około 7h w siodle. Nocleg 10 EURO (Z WI-FI gratis).































Ostatnio edytowane przez mirkoslawski : 06.06.2017 o 20:50
mirkoslawski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.06.2017, 22:26   #9
Sub
 
Sub's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Południe
Posty: 990
Galeria: Zdjęcia
Sub jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 godz 5 min 13 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał mirkoslawski Zobacz post
I może wyda Wam się to dziwne, może dla niektórych będę "miętką fają" - trudno. (...) Przepraszam, jeśli zbyt odleciałem ale postanowiłem pisać w tej relacji wszystko co czułem, wszystko co uważam za ważne...
Stary nie masz za co przepraszać... to było bardzo osobiste, szczere, emocjonalne i bardzo przez to poruszające. Do mnie trafiłeś z przekazem W wielu opisach wypraw, które czytałem, można znaleźć całą masę praktycznych informacji, porad, wskazówek, ostrzeżeń itp. ale jeśli brakuje właśnie TEGO CZEGOŚ, to szybko cała relacja ulatuje w swych detalach szybko w niepamięć. Najbardziej z moich wyjazdów właśnie pamiętam emocje. Po to w ogóle wyjeżdżam z domu. Czyż nie tego właśnie gdzieś tam pod spodem szukamy...? Wtedy czuję, że żyję.

Nie oceniam Twojego kolegi, miał pewnie swoje powody, ale jadąc we dwójkę trzeba się liczyć z napięciami czy konfliktami: sposób w jaki je rozwiązujemy świadczy o stopniu naszej dojrzałości i gotowości do wspólnych wypraw... w/g mnie to ważniejsze niż pakowanie
__________________

*INCA RIDE 2024*
Sub jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.06.2017, 22:59   #10
ATomek
 
ATomek's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,711
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
ATomek jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 miesiące 2 tygodni 4 dni 2 godz 15 min 32 s
Domyślnie

[QUOTE=mirkoslawski;
Jakieś 15 km przed Trebinje znajduję kemping i ponownie jest w lekkim szoku - wita mnie kobieta, około 40 lat z uśmiechem na twarzy... /QUOTE]

Wygląda mi to na EKO-KAMP Trebinje.
Jeśli to ta w niebieskim, toTatiana. Podobna sytuacja do Twojej. Po imprezie zwoziliśmy się taczkami do namiotów. Mili ludzie ci Serbowie

1.jpg
ATomek jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Prolog - "Życie to sztuka wyborów". mirkoslawski Trochę dalej 9 25.05.2017 23:09
"Helpfl Staf", czyli technologia rejli w służbie Lejdis ucek Lejdis 25 15.09.2010 21:52


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:17.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.