|
![]() |
#1 | |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 585
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 4 tygodni 16 godz 15 min 12 s
|
![]() Cytat:
A u Was bez przerwy coś się fajnego działo:-) pozdrawiam trolik |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Asia
![]() Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,287
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 17 godz 42 min 8 s
|
![]()
To fakt. Ta wyprawa gdyby nie te wszystkie przygody miałaby całkiem inny smak
![]() Pisaj dalej. Zdaje się, że zaraz będziecie jechać w stronę Bartangu ![]() Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
![]() |
![]()
Jadąc od Murgabu to zjazd na Bartang już dawno przestrzelili skoro są w Ishkashim, chyba że traską od doopy strony (biorąc pod uwagę obecną trajektorię) wlatując od Рӯшон. Osobiście za bajorem od razu bym strzelił w dolinkę ale nie wiem, nie znam się więc czekam na rozwój wypadków. Dawaj Trolik bo do kawy coś by poczytał.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2016
Miasto: Zakopane
Posty: 395
Motocykl: NAT
![]() Online: 1 tydzień 6 dni 5 godz 24 min 26 s
|
![]()
Może po Wahanie lizną ten Bartang Pytanie mam takie, dlaczego większość którzy byli lub planowali Pamir, jednak ten Bartang pomijają? Sam powoli planuje Pamir i stad moje zapytanie.
__________________
Taniej kupię, drożej sprzedam ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 | |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 585
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 4 tygodni 16 godz 15 min 12 s
|
![]() Cytat:
pozdrawiam trolik |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
![]()
Ja wiem, czy większość? Ja wjechałem od Rushan, co prawda tylko kilkadziesiąt kilometrów, bo mnie zerwana przez rzekę droga zatrzymała. Nie powiem, niedosyt był, ale ja tam jeszcze wrócę..!
![]() Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 585
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 4 tygodni 16 godz 15 min 12 s
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,669
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 7 godz 30 min 48 s
|
![]()
Z Bartangiem jest tak: czasem nie da sie przejechać i już. Przez kilka dni, bo woda jest za wysoka. Jak się jedzie od strony Karakol to generalnie nikt nic nie wie. Za wysoka woda pojawia się po przejechaniu ok 230 km i wtedy już jesteś w dupie, bo nie wiesz jak długo trzeba czekać, a na zawrotkę nie ma wachy. Dlatego rozsądniej wjeżdżać od strony Ruszanu, bo problem pojawia się po kilkudziesięciu km. Poza tym coś się potrafi zwalić w górze rzeki i też są kłopoty, ogólnie całe te 320 km jest do zrobienia w dzień, ale szkoda jak diabli. Lepiej to zrobić w 3-4 dni i coś z tego mieć. Generalnie dla wprawnego ridera to jest do zrobienia szybciej niż przez Murgab, tyle że przez Murgab wiesz czy dojedziesz.
Jechałem ten Bartang 5 czy 6 razy i największe jednak na mnie wrażenie zrobił jak to robiłem samochodem. Zapewne dlatego, że trochę mniej mam wprawy, ale na tym podjeżdzie pod plateau jest wąsko. A tak, na lekkim motorku to bajka. Na dużym i obładowanym może czasem być czelendż. Warto, bo prócz widoków ludzie tam najlepsi na świecie.
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację. |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 585
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 4 tygodni 16 godz 15 min 12 s
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 585
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
![]() Online: 4 tygodni 16 godz 15 min 12 s
|
![]()
Poprzedniego roku nie udało mi się wjechać do Doliny Bartangu - moi towarzysze podróży zdecydowali, że ta przygoda ich nie interesuje. Ja osobiście przestraszyłem się samotnej jazdy przez ten odludny teren i podążyłem za nimi. Żal z tego powodu drążył mnie całą zimę i jednym z pierwszych ustaleń z Kozakami z Wybrzeża był oczywiście przejazd przez Bartang.
Po odpoczynku w Chorogu byliśmy zmotywowani do dalszej jazdy i po małych zakupach w dobrze wyposażonym sklepie ruszyliśmy w drogę do Ruszan, gdzie po zatankowaniu paliwa zanurzyliśmy się w nieziemskie widoki. Zimą przeczytałem wszystkie dostępne relacje z przejazdu tą doliną i obejrzałem chyba ze sto filmów na ten temat. Żadna jednak z tych relacji ani żaden film nie oddaje tego, co tam zobaczyłem. Rycząca, mętna rzeka przewalająca się za skarpą metr ode mnie, wielkie pionowe ściany sterczące nad głową, feria skalnych kolorów mieniących się w słońcu - to nie tylko było spełnienie mojego marzenia, ale także wspaniała przygoda!! Różnica między Bartangiem, a miejscami przez które przejeżdżaliśmy wcześniej była ogromna. Nie było tu szczególnie trudnych sekcji offowych, ale jazda na kilkunastometrowej skarpie z widokiem na rzekę szalejącą pod spodem dawała niezłego kopa adrenaliny.... Podobało mi się to - może nie postąpiłem zbyt mądrze, ale oddzieliłem się od chłopaków i większą część drogi jechałem samotnie delektując się tymi adrenalinowymi strzałami... Mniej więcej w połowie doliny powinniśmy wjechać na płaskowyż, który widoczny jest na poniższym zdjęciu w oddali. Niestety nie udało się Nadzwyczajnie wysokie temperatury w ciągu ostatnich 2-3 dni spowodowały szybsze topnienie lodowców i podwyższenie poziomu wody w rzece. Most umożliwiający wjazd na płaskowyż został odcięty od prowadzącej do niego drogi... I to był koniec naszej pojezdki doliną Bartangu. Lokalesi chcieli nam pomóc w przeprawie, ale ryzyko było zbyt duże i postanowiliśmy poczekać do następnego dnia na spychacz, który miał udrożnić przejazd. Problem polegał na tym, że mieliśmy poważne wątpliwości co do zdolności przeprawowych Słonia Dominika. O ile dalibyśmy być może radę przenieść Efcię i Gienię, to jednak Słoń był dla nas zbyt dużym wyzwaniem. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :-). Cofnęliśmy się do wioski Japszorw w celu znalezienia noclegu. Na poniższym zdjęciu wioska ukryta jest za zielenią w oddali. Wieś była cudownie położona na zakręcie rzeki pod 200-metrową, pionową skałą. Już sam widok tego miejsca motywował do szukania tam noclegu!:-) Tuż po wjeździe podeszło do nas 3 chłopaków i bardzo dobrym angielskim zapytali nas czy mogą w czymś pomóc....Oczywiście że tak!:-) Chwilę później parkowaliśmy już motocykle pod domem Nawszoda, który jest studentem uniwersytetu w Chorogu. Nawszod, podobnie jak jego koledzy, nauczył się angielskiego korzystając tylko z książek i radia....SZACUN!! Tata Nawszoda oddał nam do dyspozycji typowy dom pamirski, który z zewnątrz wyglądał jak kurnik, za to w środku... Na czas naszego pobytu w domu Rodzina Nawszoda przeniosła się do szopy umieszczonej za domem. Trudno było nam to zaakceptować i staraliśmy się jak najłagodniej powiedzieć, że szopa byłaby dla nas idealnym mieszkaniem na tę noc, a oni spokojnie mogą zostać w domu. Tata Nawszoda nie chciał jednak o tym słyszeć i już. Po rozgoszczeniu się Mama Nawszoda przygotowała nam wyśmienitą kolację! Całe jedzenie pochodziło z ich własnych zbiorów i było po prostu cudowne! Tak dobrych pomidorów, ogórków i innych rzeczy w życiu nie jadłem. Kurde, nasze europejskie pomidory nie zasługują nawet na tę nazwę po spróbowaniu pomidorów pamirskich!. Resztę wieczora spędziliśmy na rozmowie z Nawszodem i Jego Tatą. Było prawie jak na przesłuchaniu...:-), ale oczywiście z zachowaniem szacunku i grzeczności. Byliśmy strasznie ciekawi Ich życia na takim odludziu. Nawszod przyjeżdża do domu na wakacje oraz na dwa tygodnie w zimie (jeśli droga pozwala) - mimo niewielkiej odległości od Chorogu (120km) przejazd jest drogi i nie stać go na częstsze odwiedzanie rodziców. Tata Nawszoda jest wiejskim nauczycielem i zarabia ok 60 euro miesięcznie... Nasi gospodarze początkowo nie chcieli od nas pieniędzy za nocleg i wyżywienie, jednak po dłuższej chwili wytłumaczyliśmy im że nie ma w tym nic złego, a pieniążki z pewnością się przydadzą. Cieszę się, że mieliśmy okazję zostać w tej wiosce - dużo nauczyliśmy się o miejscowych ludziach i Ich zwyczajach. No i to jedzonko...:-). Jeśli ktoś z was będzie przejeżdżał Bartangiem-sugeruję nocleg w Ipszorw. Nie pożałujecie!:-) |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
"Życie to nie bajka, nie głaszcze po jajkach!!!";) Howerla, Svidovets, Закарпатське***** | Pirania | Trochę dalej | 55 | 29.09.2017 22:46 |
Opowieść o Strefie (Рассказ о Зоне)... | chemik | Trochę dalej | 17 | 13.09.2016 21:59 |
Białoruś maj 2014 czyli Пo слядах продкаў | spider2you | Trochę dalej | 28 | 28.11.2015 21:33 |
Мурманск город-герой [2011] | 7Greg | Trochę dalej | 24 | 26.06.2011 00:05 |
«Адреналин 2008»! Zlot w Łucku 22- 25 maja | ltd454 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 4 | 31.05.2008 20:47 |