Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Główny dział > Imprezy forum AT i zloty ogólne

Imprezy forum AT i zloty ogólne Imprezy forum AT i zloty ogólne. Spotkania użytkowników naszego forum. Mają one charakter otwarty: obecność AT wskazana, ale nie jest wymogiem. Piszemy również o imprezach motocyklowych, na które wybierają się nasi forumowicze.

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary Wczoraj, 11:02   #1011
Ronin78
 
Ronin78's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2020
Posty: 1,524
Ronin78 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 56 min 45 s
Domyślnie

Z ciekawości jaka była przyczyna problemów KTM'a? To 390?
Ronin78 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 14:19   #1012
renant
 
renant's Avatar


Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Zgierz
Posty: 188
Motocykl: była AT jest TA
Przebieg: rośnie
renant jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 5 dni 20 godz 22 min 47 s
Domyślnie

Uszkodzony czujnik cisnienia oleju. Mógł jechać normalnie, ale wtedy tego nie wiedzieliśmy.
renant jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 22:59   #1013
@Suchy
 
@Suchy's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2020
Miasto: Garwolin
Posty: 108
Motocykl: nie AT (ale T) już nie T
@Suchy jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 2 dni 2 godz 15 min 56 s
Domyślnie

I z racji tych problemów jadąc wolniej ale konsekwentnie wyprzedziłem resztę grupy
@Suchy jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 01:37   #1014
ATomek
 
ATomek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,616
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
ATomek jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 miesiące 1 tydzień 3 dni 19 godz 8 min 46 s
Domyślnie

Janusz Horoszkiewicz, mój rówieśnik, jest potomkiem mieszkańca nieistniejącej już dziś wsi Omelanka w pobliżu Huty Stepańskiej. Całą okolicę wypełniały stare hutory zubożałej szlachty polskiej jeszcze z czasów I RP. Licha ziemia wyrwana bagnom bardziej nadawała się na hodowlę niż rolnictwo. Trudne warunki zbliżały i zacieśniały relacje. Czas mierzono odgłosami wybuchu wojen i zmianami władzy. Ostatnia to na zmianę niemieccy Schutsmani i czerwoni partyzanci.
Hardzi i honorowi, zawsze znajdowali sposób na niezależność. Przywiązanie do wiary katolickiej cementowało życie rodzin i całych wsi. Symbioza kościoła z cerkwią i bożnicą eliminowała zagrożenie. Wszyscy byli równi względem trudów codzienności, radość jednych była radością wszystkich i jak to się tam mówiło, granica przechodziła często środkiem małżeńskiego łoża.

Pojawiający się nacjonalizm OUN był niezrozumiały i obcy, zwłaszcza, że tak samo brutalnie traktował wszystkich swoich przeciwników, nawet tej samej nacji.
Głębokim szokiem była eliminacja Żydów. Jej opis, jaki sporządził Janusz Horoszkiewicz na podstawie setek nagranych relacji naocznych świadków. Np zagładę społeczności żydowskiej wsi Osowa jest dla mnie precyzyjnym studium, opartym na prawdziwych faktach i ludziach. Pozwala orientować się w tej całej machinie i jej najdrobniejszych trybikach.

Janusz Horoszkiewicz zdecydował się na wydanie książki, w której zawarł prawdę płynącą z ust ocalałych, naocznych świadków ukraińskiego-ounowskiego ludobójstwa na Polakach z jego rodzinnej okolicy. Teraz jest kompletowana i sprawdzana. Dam znać, kiedy wyjdzie.
W tym roku minęło w sumie 5 lat zakazu wjazdu dla niego na UA. Byłem jego oczami i uszami,
Żałuję, że odwiedziliśmy tak mało miejsc pamięci z jego opowieści. Może warto poświęcić jeden z wyjazdów na Wołyń tylko na tamtą okolicę?

Nie ukrywam, że jego opowieści mnie inspirują do odwiedzania tamtej okolicy. Prawda historyczna i trudny teren to wystarczająca zachęta.


Przygoda zaczęła się już kiedy po przecięciu „warszawki” złapaliśmy gruntówkę na Soszniki. Niestety trzeba trzymać się tej jedynej drogi ze względu na ogromną sieć kanałów. Czasem wydaje się, że droga wiedzie w złym kierunku, ale trzeba jakoś je przejechać. I nie są to „rowki z wodą”.

Ta jedyna droga była katastrofalna dla uciekających przed ukraińskim ludobójstwem wiosną 1943.
W lutowy mord w Paroślach początkowo nie wierzono, ale krewni, jacy brali udział w chaotycznym pochówku zmaltretowanych ofiar nie pozostawiali żadnych złudzeń, że po Żydach przyszedł czas na Polaków

krzyż w Wyrce stawianie.jpgzdj.Janusz

stawianie 2.jpgzdj.Janusz

Krzyże- upamiętnienia tragicznych losów Polaków, Janusz stawiał w pełnym porozumieniu z miejscowymi władzami, przy udziale i pomocy ukraińskich mieszkańców i prawosławnych duchownych. Janusz w czarnym garniturze.drugi po jego lewej to świadek, jego ojciec- Szczepan Horoszkiewicz

pośw2.jpgzdj.Janusz

Moj pierwszy kontakt z jego krzyżem w Stepaniu obarczony był awanturą, jaką zrobił podczas stawiania krzyża miejscowy, neobanderowski aktywista, mimo pozwolenia ówczesnych władz Stepania. Janusz nie chce do konca wierzyć, jak bardzo przez te 5 blat zmieniła się sytuacja.
Ścięto dwa z jego krzyży, w tym z jego rodzinnej Omelanki i Suni, a on sam jest oskarżany o nienawiść względem ukraińców i podważanie ukraińskiej prawdy o szlachetności działań OUN-UPA, co jest zagwarantowane dzisiejszym prawem

zarast.jpg

Robimy minimum, co można zrobić. Pamiętamy i odsłaniamy zarastający krzyż

most w wyrce.jpg

Krzyż na moście w WYRCE

Rzeczka Wyrka w 1943 r. wyglądała zupełnie inaczej niż dzisiaj po melioracji i osuszeniu terenu w latach 70 – tych. W tamtych czasach, woda płynęła jak w małej rzeczce. Na wiosnę, kiedy śniegi topniały pełna była wody i występowała z brzegów rozlewając się na łąki. Przed atakiem na Wyrkę i Hutę padało kilka dni i wtedy przybrała, wody było miejscami do pasa. Wzdłuż, na bagiennych brzegach rosły szeroko łozy splecione i bardzo gęste, miejscami miały szerokość 150 do 200 metrów. Zwężały się jedynie koło mostu w Wyrce. Wcześniej łozę wycinali Ukraińcy na „postoły”, a przez ostatnie lata rosły niewycinane. Zarośla te, bardzo bujne, stanowiły dla wozów zaporę nie do przebycia. Jedyną w tym miejscu przeprawą był most, szeroki na dwie furmanki.

Koszmarny widok rozciągał się przed idącymi jak okiem sięgnąć. Tam gdzie kiedyś stał jakiś dom, teraz były zgliszcza. Pozostały z nich jedynie kominy i piece. Wokół czuć było nieznośny trupi zapach. W Wyrce pomiędzy zgliszczami wyróżniał się dach blaszany, po spalonym nocą z 17 na 18 lipca kościele. Przerażeni Polacy mogli ocenić rozmiar bestialstwa ukraińskich banderowców. Tam gdzie były spalone domy unosił się odór z trupów i ze spalonych zwierząt. Z jednego spalonego do wysokości okien domu wystawały przewieszone nogi, a reszta ciała spalona była wewnątrz. Nieco dalej na zabitej świni siedział zabity poczerniały trup mężczyzny, podparty tyczkami, aby nie spadł. A po drugiej stronie drogi na zabitej krowie posadzony był drugi mężczyzna. Widok ten był wstępem do tego, co wędrowców czekało przed mostem za Wyrką.


(poranek 18 lipca 1943 r.)
Ile osób zostało zabitych koło mostu w Wyrce, nikt nigdy tego nie policzył. Koniec życia spotkał tam żonę Franciszka Horoszkiewicza (s. Zenona) z Balarki, matkę żony i jego półtorarocznego synka. Świadkowie opowiadali o licznych trupach, nikt się jednak nad ich liczeniem nie zastanawiał. Jednym z zabitych był Józef Gutkowski z Siedliska. Uciekał razem z Emilem Chorążyczewskim (s. Józefa), który mieszkał z rodzinom u niego w domu po ucieczce z Wilczego. Emil był młodszy i szybciej biegł, obaj dobiegli do wysokiego płotu. Emil zdołał zmieścić się w dziurę w tym płocie, w tym momencie banderowiec postrzelił go w nogę, ale zdołał uciec. Józef na drugą stronę już nie zdołał przejść. Słychać było strzały i ślad po Józefie zaginął.
Uciekający, a później ukrywający się, widząc trupy przechodzili koło nich obojętnie. W tym czasie był to widok tak częsty, że nie wywoływał normalnych ludzkich reakcji. Co najwyżej oglądano trupa, żeby go rozpoznać i szybko odchodzono, kiedy unosił się koło niego trupi odór.

Duża ilość ludzi, którym nie powiodła się ucieczka, a wpadli w kocioł przy Wyrce, znalazła się w śmiertelnej pułapce. Wstał dzień 18 lipca, mgły opadały, a poruszanie się w terenie stało się śmiertelnie niebezpieczne. W odróżnieniu od późniejszych uciekinierów do Grabiny, zmuszeni byli gdzieś się ukryć. Stało się nieważne, czy ktoś znał drogę do torów czy nie. Pozostało im w tej chwili jedynie szukanie schronienia i przeczekanie. Wiele osób skryło się w zaroślach koło rzeczki. Były one dobre do tego celu, gęsta roślinność stanowiła schronienie. Jeśli by ich chłopi ukraińscy nie szukali, mogliby tam siedzieć, ale szukali. Wielokrotnie ukrywający się widzieli przechodzące „zaczystki”. Ile osób zostało wtedy zabitych, nikt nie jest w stanie podać. Nie były to jednak pojedyncze ofiary, a większa ilość zamordowanych. Świadczyło o tym wielokrotne przeczesywanie przez Ukraińców zarośli. Gdyby nikogo tam nie znaleźli nie szukaliby „na powtór”.

Siedząc blisko mostu słyszeli płacz dzieci pozostawionych na wozach i kłótnie kobiet ukraińskich o podział znalezionych rzeczy. Około południa, w rosnącym tuż koło łozy polu żyta, rozległy się przeraźliwe lamenty, to Ukraińcy mordowali tam odnalezionych Polaków. Lament ucichł, a za chwilę na brzegu usłyszeli - „U tebie je co, u mene ne ma, idiom” i szli w ich stronę. Franciszek zatkał synkowi Tadziowi nos i usta i wsadził go pod wodę, żeby nie wydał głosu. Sami nad wodą mieli wystawione tylko usta i nosy. Opatrzność Boża miała ich w opiece, nie zauważyli ich i poszli dalej. Synek wyciągnięty z wody był przerażony, ale żywy.
Dalej siedzieli w tej wodzie, a on ciągle się pytał - „Tatuś nie będziesz już więcej topił?” Tak przesiedzieli do nocy, potem wyszli ostrożnie i ukryli się w pobliskim lesie. Przed świtem natrafiło na nich kilkoro innych Polaków i razem postanowili ruszyć do torów. Rozjaśniało się jak przemykali chyłkiem w kierunku Użania. Na drodze zobaczyli zabite dziecko, nie miało więcej jak jeden rok.
Od południowej strony unosił się niezwykle wielki, pojedynczy dym, to palił się kościół w Hucie Stepańskiej, było to o świcie 19 lipca.

Banderowcy rozpoczęli wielokrotne polowania z nagonką, w których uczestniczyli chłopi ukraińscy z sąsiednich wsi, przy aktywnym udziale nawet dzieci. Rozciągnięte na dużej przestrzeni tyraliery, przeczesywały lasy. Do jesieni „upolowali” i zamordowali wielu Polaków. Najbardziej krwawą była obława z 1 sierpnia 1943 r., banderowcy i „czerń” zamordowali wtedy około 30 Polaków. Ofiarą padli ci, którzy nie zdołali dotrzeć w kolumnie do torów.

Na drodze i obok drogi przy moście w Wyrce leżały trupy, czarniejące, napuchnięte, od których unosił się niewyobrażalnie odrażający trupi odór. Wszystko, co zostawili uciekinierzy napadnięci w czasie zasadzki tj. furmanki, wozy drabiniaste i dobytek było już zabrane przez Ukraińców. Pozostawili jedynie trupy, które się teraz rozkładały, a odór nie pozwalał się zbliżyć do trupów.. Najpierw Polacy próbowali omijać zwłoki, ale nie było możliwości, aby zmusić konie do przejazdu. Dopiero po przyniesieniu długiego drąga od pobliskiego spalonego młyna, zdołano nim odpychać trupy do rowu. Dopiero po zepchnięciu ciał konie poszły. Trupy Polaków tak pozostały, nikt ich nie zakopał.
Po drodze Niemcy zauważyli w kolejnej wsi, jak kilku Ukraińców przeszukuje zgliszcza. Zaskoczeni nie próbowali nawet uciekać. Niemcy ich kazali zabrać na wozy. Zostali powiązani i położeni na furmankach. Na leżących posiadali ci, co już wcześniej na nich jechali i tak dojechali do Rafałówki. Tam po naradzie z dowództwem, Niemcy rozstrzelali pojmanych Ukraińców. Kiedy jednych Ukraińców rozstrzeliwali, inni Ukraińcy zabierali pozostawione koło Stacji konie.


Mieszkający na Małej Omelance (część Omelanki za rzeczką od strony Podworyszcza) zmuszeni byli uciekać w lasy pod ukraińskie wsie w rejonie Mydzka Wielkiego. Z jednej części lasu atakowali banderowcy, a w drugiej części chronili się Polacy, tak jedni jak i drudzy las znali doskonale.
Ukrywający się szybko nawiązali kontakt z przyzwoitymi Ukraińcami. Kajetan Szelążek podszedł pod dom Ukraińca Pawła Hresia w Podworyszczu. Ten rozpaczał nad ich losem i deklarował pomoc. Ukrywający się, przez około dwa tygodnie mieli od niego informacje na bieżąco, co dzieje się w okolicy, było to niezwykle istotne. Za doradą Pawła zdecydowali się przedrzeć do stacji w Antonówce. Dalsze przebywanie w tych terenach prędzej czy później skończyłoby się tragicznie. Woły, konie, krowy i cały wóz z dobytkiem zostawili u Pawła na przechowanie. Jak sam zapewniał wszystko odda po ich powrocie. Mógł to uczynić z powodu tego, że większość Ukraińców korzystając z okazji połapała wolno chodzące zwierzęta. Nikogo wtedy nie dziwiło posiadanie w obejściu polskich zwierząt. Po dwóch nocach marszu, unikając dróg, kilkunastoosobowa grupa z Małej Omelanki dotarła do Antonówki.
ATomek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 12:46   #1015
ATomek
 
ATomek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,616
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
ATomek jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 miesiące 1 tydzień 3 dni 19 godz 8 min 46 s
Domyślnie

wyrka dom.jpg

Dzień nam się powoli kończył. Zanim jednak złapaliśmy drogę z Wyrki w kierunku Huty Stepańskiej przez bagna, zrobiliśmy zaopatrzenie w miejscowym sklepie.
Nawigacja z ustawionymi współrzędnymi noclegu na Słonym Błocie prowadziła pewnie do podmokłego lasu, by po pół godzinie przejść w bezdroża i skończyć się w leśnych ostępach, gdzie zawrócenie było trudnością. Po kilku próbach na azymut w plątaninie dróg i uzmysłowieniu sobie terenu, w jaki wjeżdżamy (kanały) zawróciliśmy do wsi. W ostatnim domu pytaliśmy o drogę skośnooką (!) ukraińską rodzinkę, ale mieli pojęcie jedynie o kierunku. Kierunku w pola.
Przez łąki prowadziła ścieżka, którą Gończy złapał i nie popuścił. Powoli zamieniła się w drożynę omijającą kanały. Całe szczęście, że był lipiec i susza. Dzida! Droga prowadziła jakby nasypem przez bagna, dając wgląd w okolicę, co przy zachodzącym słońcu po upalnym dniu było enduropoezją. Idealna na zakończenie ciężkiego dnia. Każdy chciał odreagować

most.jpg

Jeszcze sesja zdjęciowa na moście w Siedlisku. Tam doszło info od Jacka z Lublina, że czeka nas w Hucie.
Nie mógł wcześniej dołączyć, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie?

przed Hutą.jpg

wjazd.jpg

Spotkaliśmy się już o zmroku na cmentarzu i już razem pojechaliśmy na Słone Błota

uzdro.jpg

słone błota.jpg

słone błota2.JPG

Przed wojną stało tu uzdrowisko znane w Warszawie z leczniczej wody solankowo -borowinowej, jak w Ciechocinku i glinki zwanej błotem. Tu wspominam wstrząsającą, rodzinną opowieść o konflikcie Horoszkiewiczów z księdzem- inwestorem w uzdrowisko, ale to gdzie przy ognisku


Słone błota Janusza.JPG

Z tej historii pozostały mi dwie cegły – jedna z domu dziadka, a drugą wygrzebałem z trawnika, tam gdzie było uzdrowisko – oraz tęsknota do Wołyńskiej, biednej, tragicznej, ale ukochanej ziemi, do której zabroniono mi wstępu.
Od prawie roku na podstawie decyzji Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Obwodzie Rówieńskim mam zakaz wjazdu na Ukrainę za to, co w dotychczasowych artykułach opisałem. Art. 8 Ustawy Ukrainy o Kontroli Granicznej stawia mnie w gronie osób niebezpiecznych dla Ukrainy.
Dokąd idziesz Ukraino, gdzie szukasz wrogów?




noc.jpg

jezioro.jpg

słone błota moje.jpg

51.13782, 26.14154.Widok jeziora rozluźniał. Wkoło, jak jaskółki jeździli motocykliści. Po drodze spotkaliśmy traktor wracający z kąpieliska a na nim chłopców, z najstarszym tak z 10lat i przemiłą rodzinkę na relaxie

rodzinka na relaxie.jpg



W Hucie Stepańskiej nowe wypiera stare

stare nowe.jpg

zagroda.jpg

Z polecenia Janusza miałem odwiedzić jego przyjaciela, ukraińskiego dawnego sołtysa.
Po rozeznaniu okoliczności, po krótkim słownym starciu z pijanym miejscowym młodego pokolenia, odstąpiłem od tego pomysłu, chcąc zaoszczędzić dobremu człowiekowi przykrości związanych z charakterem naszego przyjazdu.

Niepocieszony Janusz mówi:
Piotr powiedział, że świnia zabita i na szaszłyki mięso było.
Pojedli by i wyspali jak należy, rano by ja ich oprowadził gdzie trzeba.Szkoda

kh.jpg

semper.jpg

cm.jpg

Mimo wizyty na cmentarzu i w miejscu upamiętnienia, które kilka lat temu było miejscem centralnych obchodów Rzezi Wołyńskiej, pozostał w nas niedosyt. A świni, fakt, szkoda.
Jedziem dalsze. Dzida!

dzida.jpg
ATomek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 13:47   #1016
Ronin78
 
Ronin78's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2020
Posty: 1,524
Ronin78 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 56 min 45 s
Domyślnie

To co robicie jest naprawdę budujące, dziękuję za te opisy i zdjęcia.
Ronin78 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 18:37   #1017
majo
 
majo's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: 816 Dorohusk
Posty: 4,506
Motocykl: XRV 650:)
majo jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 1 tydzień 4 dni 13 godz 5 min 48 s
Domyślnie

Czyta się...Dziękuję za fotki i informację. Widoki jak z okna. Czuje się jak u Siebie . W sumie to niedaleko. Kto Zna Tomka i pozostałych uczestników wyjazdów rozumie cel, drogę i sens. Sam mieszkam na ulicy Wołyńskiej. Ostatni wyjazd uzmysłowił mi, że warto pamiętać, myśleć i być w tym samodzielnym. Wątek bardzo mocno wartościowy.
__________________
RD 03 TO NAJSTARSZA AFRYKA... MOTOR MARKA

XRV 650 THE LAST TRUE DUAL SPORT BIKE ON EARTH

http://www.youtube.com/watch?v=fnEHAjt_XPw
majo jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
4 slot Huta Pieniacka piotrekk Umawianie i propozycje wyjazdów 5 20.09.2013 19:44
Huta Pieniacka Barył Imprezy forum AT i zloty ogólne 0 04.08.2011 09:53
I Kaszubski Zlot Motocyklowy - 14.08.09r. Ciapek Imprezy forum AT i zloty ogólne 4 17.08.2009 13:13
IX Ogólnopolski Zlot Motocyklowy JuIo Imprezy forum AT i zloty ogólne 4 27.07.2009 23:13
Zlot Motocyklowy Niechorze 24-26.07.09 vostock Imprezy forum AT i zloty ogólne 7 23.07.2009 12:06


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:23.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.