Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08.09.2015, 21:33   #91
Piast


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 225
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Piast jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 2 godz 23 min 48 s
Domyślnie

37. Telefon od Eveline - Egipt

22 sierpnia
Ziggy złapał "odlot" .... czyli wyeksportował się do ojczyzny. Skończył mu się urlop i załatwia swoje sprawy. A ja? Jak tylko pojawią się motki, będę ogarniał wszystkie procedury.

Od rana czesanie netu i telefony. Zacząłem sprawdzać i potwierdzać informacje, które miałem zebrane przed wyjazdem. Jednak miesiąc już minął. W szczególności interesowała mnie najbliższa przyszłość.

Na początek prom z Egiptu (Nuweiba) do Jordanii (Aqaba). Zadzwoniłem do biura Jordanii, ponieważ w Egipcie jakoś nikt nie podnosił słuchawki. Piątek przecież jest. Pojawił się pewien kłopot. ''Nie rozumieć angielski''. Cóż było począć? Zszedłem do recepcji i najprościej, jak mogłem poprosiłem, że by miły Pan zadzwonił w moim imieniu. Mam potwierdzenie. Prom kursuje regularnie...cokolwiek to tutaj znaczy i wypływa o 10 rano. Od razu zaznaczę, że do godziny nie ma co się przywiązywać. Trzeba najszybciej jak to możliwe dotrzeć na miejsce pytać i wytężać wzrok wypatrując znaków na horyzoncie.

Już się nauczyłem, że warto pytać w kilku źródłach. Napisałem maila w kilka miejsc i dostałem zapewnienie, że rzeczywiście pływa i to nawet trzy razy dziennie. Nie mam pewności, czy to możliwe, ponieważ przelot jedną stronę zajmuje min. 3 godziny. Chyba, że są 2-3 jednostki.

Znając życie wszystko okaże się na miejscu.

Pojawiła się też inna możliwość. Przejście lądowe Egipt Taba do Izrael Eljat. Zastanawiałem się, jak z tą wojną w Gaza? Czy można tędy przejechać? Po pierwsze rakiety z Gaza tu nie dolatują. To inny region jednak. Zatem sprawdzałem dalej. Potwierdzenie przejazdu przez Taba-Eljat dostałem z dwóch niezależnych źródeł. Optymizm wraca!

Zacząłem też sprawdzać możliwość przejechania z Jordanii do Izraela. Przed wyjazdem miałem informację, że jest czynne przejście na północy w Beit She'an. Informacje z forum potwierdziły, że tak. Ale też czynne jest przejście na Allenby Bridge, droga Jerozolima-Amman. Pytałem dwa razy. Dla obcokrajowców w ruchu samochodowym też.

Potwierdzenie przejazdu Allenby Bridge dostałem bezpośrednio z konsulatu w Warszawie. I jeszcze coś. W razie jakichkolwiek kłopotów mam numer na komórkę do Eveline. Z konsulatu właśnie. Z wyraźnym zaleceniem: ''W razie problemów wykręć mój numer i daj słuchawkę pogranicznikom. Ja będę z nimi rozmawiać''? Spoko. Skorzystam.

Na papierze wygląda, że temat jest opanowany. Realia mogą jeszcze wszystko zweryfikować. Życie. Jeszcze nie ma się z czego cieszyć.

Sprawdziłem kilometry. Przekraczając granicę Taba-Eljat, jadąc wzdłuż Morza Martwego mam ponad 1600km do Hajfy. Wygląda na to, że żeby zdążyć na prom trzeba odpuścić Jordanię. Echhh...! Zapowiadają się trzy dni mocnej jazdy w upałach.

Zbieram dalej informacje i zobaczę co ciekawego powie mi wieczorem Kamal.

Temp. 43st.C

A na mieście tak:

Wcięło im bankomat?

P1040818.jpg

Kasa biletowa na autobus do Kairu


P1040820.jpg

P1040821.jpg

P1040824.jpg
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/

Ostatnio edytowane przez Piast : 08.09.2015 o 22:25
Piast jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.09.2015, 21:38   #92
sebol
 
sebol's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,163
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
sebol jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 3 godz 1 min 4 s
Domyślnie

Zdjęcie Śp. polskiej motoryzacji

Pisz Piast, pisz
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś
sebol jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.09.2015, 21:52   #93
Piast


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 225
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Piast jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 2 godz 23 min 48 s
Domyślnie

38. "Co tu sam tak bede siedział"? - Egipt

23 sierpnia

No właśnie. "Co tu sam tak będę siedział"? Pięć dni w Aswan? Zbzikuję. Potrzebuję dystansu do tego co się dzieje. Dystansu na przykład 900 kilometrów.
Zupełnie przypadkowo i niespodziewanie okazało się, że tych 900km jest akurat do Kairu. Słyszałem i oglądałem w telewizji, że to dość duże miasto. Nie lubię dużych miast. Z wyłączeniem Istambułu oczywiście.

Trochę się męczyłem z decyzją. Jechać, nie jechać...? Daleko jednak. W pewnym momencie po prostu wstałem i wyszedłem z hotelu w poszukiwaniu transportu. Opcja pierwsza - autobus nocny. Łatwo mogłem kupić bilet z kasy ustawionej pod palmą lub drugiej, kilka kroków dalej. Kasa? Stolik, krzesło i mistrz ceremonii z zeszytem i długopisem. Nie zaobserwowałem kasy fiskalnej.

Inna wersja - pociąg. I takie rozwiązanie było mi najbliższe po doświadczeniu jazdy nocnej busem. Tylko, że biletów brak. A wszystkiemu winny jest system. Bilety na pociąg zamawia się z piętnastodniowym wyprzedzeniem. Na ten sam dzień kupić się nie da, co oznacza, że kwitnie handel biletami z drugiej ręki. Tylko odszedłem od kasy ze smutną miną i pojawili się ''ci'' co mają i wiedzą. Zaczęły się negocjacje. Ja, że w sumie, to autobus będzie lepszy. Oni, że siądźmy i napijmy się herbaty. Dopłaciłem 20 LE (8zł) do oryginału i bilet był mój. Pasowało!

Wróciłem jeszcze tylko po kilka rzeczy do hotelu i przed 20.00 zasiadłem w fotelu wagonu pierwszej klasy egipskiej. Tak, chciałem pierwszą klasą, ponieważ jechałem nocą i zamierzałem się wyspać, a ponadto dopłata w porównaniu do drugiej klasy to około 20zł. A jak ktoś szuka ''fajnego'' lokalnego pociągu to zapraszam do Indii. Przygody gwarantowane, no nie Sąsiad (o ile czyta bloga)?!

Pierwsza klasa egipska, to w skrócie bardzo wygodne, szerokie fotele, rozkładane prawie do poziomu i wszystko ujeba..e, że aż się klei. W toalecie byłem dwa razy. Pierwszy i ostatni. I wcale nie brud był tu na topie. Spróbujcie ''poczuć'' ten klimat. Na zewnątrz 40st.C, a powietrze stoi bez ruchu. Tlen? Jaki tlen? I w takim klimacie spotkanie z toaletą powoduje, że można się udusić. A zapachy? Od tego się nie umiera, ale z braku powietrza, w szczególności O2 już tak. Sam metan.

To było po lunchu, więc samo jedzenie nawet ok. Kurczak, ryż, bułka. Dało się zjeść.

''Ruszyła po szynach i ...ociężale'' i coś tam... Chodzi oto, że pociąg ruszył, a ja zgodnie z planem rozłożyłem fotel i do spania. Zatrzasnąłem powieki i...kuźwa alarm bombowy chyba! ''Yalla...lalla...srallla...balla!!!''. Dzisus! Co się dzieje? Było ich kilkoro. Cztery, może pięć osób i wyglądali jak...nowi pasażerowie. Luudzieee tuuu śpiąąą...! Kurcze tylko ja się oburzyłem. Reszta towarzystwa luz. I tak co stacja. To sobie pospałem.

Świtało już i znowu: ''Yallla...srallla...ballla...GIZA''! Giza? To ja tam chcę. Ale skąd wiedzieli? Sprytni są jednak. I pytam, co z tą Gizą. A no to, że zaraz będzie taka stacja przed Kairem. Wziąłem przewodnik, pokazałem piramidy jednocześnie sylabizując: ''Py-ra-mids?...Yes?...No?''. YES! Pociąg właśnie się zatrzymał, złapałem torbę i stanąłem na peronie pod tablicą GIZA.

Obok stacji roi się od busów i nawet nie musiałem się odzywać, bo od razu mnie wyłapali. ''Pyramids?'' Za chwilę już jechałem zobaczyć, co tam nowego u Sfinksa? Bus jest tani. Tylko 3LE, czyli jakieś 1,20zł.

Sprawnie znalazłem się w wśród piramid i w sąsiedztwie Sfinksa. Każde wejście dodatkowe jest ekstra płatne i kurcze nie można robić zdjęć. Wkurzające! Wybrałem sobie do zwiedzania środkową piramidę Khafre. Na wejściu musiałem oddać aparat i kamerę, eechh...! Wszedłem do środka piramidy i cóż...telefon z aparatem. W końcu zapłacone jest! Wszedłem głębiej, a tam, przy grobowcu sesja fotograficzna. Ten, co był tu ''watchman'en'' od pilnowania reguł, zrobił sobie punkt foto. Foto, jak z misiem w Zakopcu. Ja też chcę! Za drobną opłatą kilka fot na pamiątkę też sobie zrobiłem. A co!

Kilka razy byłem na nurkach w Egipcie i co jakiś czas myślałem sobie: ''A może by tak się ruszyć. Kair, Luksor może''? A tu zrządzenie losu samo pchnęło mnie do Gizy. I podobało mi się. Foty mam. Sfinksa też. Odhaczone. Tony Halik tu był i ja też.

Z Gizy do Kairu można się bardzo łatwo dostać. Znowu bus z hasłem ''metro'', a potem najzwyczajniej w świecie metro. Tak, jest tutaj. Aczkolwiek, muszę to przyznać spiąłem się i postanowiłem, że 80 groszy nie odpuszczę. Zatrzymałem na ulicy busa i pytam za ile do metra, a kierowca, że 5LE. Ja na to, że wiem, że 3 i nich nie robi jaj z białego. On, że pięć, Ja ''To spier...aj''. Ale miło, z uśmiechem na twarzy, żadnej awantury. Za kilka minut był następny bus i obyło się bez pozdrowień. A metro polecam! Bilet kosztuje 1LE (40gr.) i nie ma stref, czy czegoś tam. Szybko dojechałem w okolicę Muzeum Egipskiego i zacząłem szukać taniego noclegu.

15 minut i trafiłem na Freedomcairohostel. Bardzo przyjazne miejsce, choć spałem w pokoju wspólnym z pięcioma innymi osobami. Z drogiej strony? Nowe twarze, nowe znajomości i wesoły shisha wieczór.

Temp. 45st.C

Lunch box w....

P1040838.jpg

P1040834.jpg

P1040829.jpg

Ale to nie Kair, tylko wysiadka na stacji wcześniejszej w Giza.

P1040843.jpg

Gdyż, przecież to w Giza oczekują na mnie od kilku tysięcy lat piramidy. To jestem już...


P1040847.jpg

P1040850.jpg

P1040858.jpg

P1040860.jpg

P1040863.jpg

P1040875.jpg

P1040877.jpg

P1040878.jpg

P1040882.jpg

P1040886.jpg

P1040889.jpg

P1040893.jpg

P1040895.jpg

P1040896.jpg

P1040897.jpg

P1040898.jpg

P1040902.jpg

P1040907.jpg

Sorry! Musiałem. Znak, ze wracam do cywilizacji. Nareszcie konkretne żarcie.

P1040920.jpg

Kair jest masakra zatłoczony, ale ma swój urok.



P1040922.jpg

P1040925.jpg

P1040926.jpg

P1040928.jpg

Moi nowi kumple. Zawiązuję przyjaźń (od lewej) egipsko-estońsko-argentyńsko-egipsko-polsko-ekwadorską (po drugiej stronie obiektywu)

P1040930.jpg

P1040932.jpg

P1040941.jpg

P.S.
Jutro motocykle ładują się na barkę w Wadi Halfa. Wszystkie znaki wskazują, że przypłyną we wtorek.
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/

Ostatnio edytowane przez Piast : 08.09.2015 o 21:55
Piast jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.09.2015, 22:09   #94
Piast


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 225
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Piast jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 2 godz 23 min 48 s
Domyślnie

39. Cairo - Egipt

24 sierpnia

Ku mojemu zaskoczeniu Kair mnie zaciekawił. Jasne, są momenty, że panujący tu zgiełk i ogólna kakofonia staje się męcząca. Poza tym jednak, coś w sobie ma. Są momenty, że boczne uliczki ze swoimi kafejkami z shisha przypominają mi klimatem Istambuł. Ciekawe.

Dzisiaj wracam do Aswan. Prawie, bo jednak pozostałem z niedosytem Luxoru. Chyba jednak nie chciałem ryzykować jazdy nocnym pociągiem na stojąco w toalecie, więc z samego rana wyskoczyłem po bilet na autobus do Cairo Gateway (Dworzec Autobusowy).

Coś się działo na mieście od samego rana. Zaczęło się zagęszczać od policji i wojska. Głównymi ulicami toczyły się wozy opancerzone, a żołnierze trzymali palce na spustach karabinów maszynowych. Następna rewolucja? Podobno były na dziś zapowiadane protesty bezrobotnych i ubogich. Do końca nie mam pewności, ale było jednak spokojnie.

Z kupionymi biletami byłem już bardziej wyluzowany. Eksploracja Cairo mogła wrócić na właściwe tory i wyruszyłem do Muzeum Egipskiego. Jednak Kair to nie prowincja. Można to odczuć po tym jak wiele osób chce się zaprzyjaźnić z turystą.

- ''Hello, were are you from''?

- ''Poland''.

- ''Oooo. Bolanda. Jak szię masz?''

- ''A tu jest sklep mojej rodziny. Papirus ooorygiinallny oczywiście. Nie? A co potrzebujesz, ja załatwię''.

I tak w kółko. Humor mi wraca jak tylko trafię do budki z Mango Juise. Mam taką ulubioną na końcu Mohammed Farid. Chłopaki serwują w najczystszej postaci zmiksowane mango bez dodatku wody, czy cukru. Sam sok, gęsty i zimny, prosto z lodówki.

P1040983.jpg

Muzeum Egipskie rzeczywiście robi wrażenie. Tylko jak zwykle, kamera i photo nie można i zapraszamy do depozytu. Dobrze, że jednak mam telefon sprawny. Wyjść tak bez foty? To się nie godzi!

Najważniejszy eksponat to oczywiście złota maska Tutanchamona. Polowałem na jakąś partyzancką fotę, ale niestety obstawa była zbyt szczelna. Muzeum to spory zbiór... No właśnie. Mam znowu to samo w głowie. Zbiór tego, co po części wydobyto z grobowców. Czyli zbiory należą do zmarłych. Z drugiej jednak strony. Tam mogłyby ulec dewastacji i być może nie byłyby dostępne do obejrzenia dla wszystkich. Sam nie wiem. Więcej o muzeum...net.

P1040973.JPG

DSC_0287.JPG

DSC_0288.JPG

DSC_0292.JPG

Moją uwagę zwrócił natomiast eksponat w tle muzeum. Spalony...chyba to Hilton był. Widać, że jest już nie do użytku. Cały osmolony od sadzy i dymu, sam beton bez jednego okna. Przygnębiające. Pomnik rewolucji?

P1040976.jpg

P1040980.jpg

I tak się przetaczałem przez kakofoniczny Kair. Mimo wszystko jakaś energia w tym mieście jest. Tylko te temperatury zabijają. Jak to możliwe, że z uszu wydobywają mi się krople potu? Czy może to być związane z temperaturą 45st.C i zagęszczonym powietrzem?

Obiecałem chłopakom z Freedom Hostel, ze ich zarekomenduję. To właśnie to robię freedomcairohostel.com

P1040947.jpg

P1040950.jpg

P1040952.jpg

P1040953.jpg

Tu mi się fan motocykla trafił...


P1040968.jpg

P1040969.jpg

P.S. Info od Kamala. Prom z motkami wypłynął właśnie. Oczekiwany jest we wtorek do południa. Mam nadzieję, że we środę wyjadę.
Dzisiaj o 9 p.m. wskakuję do nocnego autobusu i wracam do Aswan. Prawie...
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg P1040958.jpg (1.04 MB, 0 wyświetleń)
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/
Piast jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.09.2015, 22:21   #95
Piast


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 225
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Piast jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 2 godz 23 min 48 s
Domyślnie

40. Poprawka z Luxoru

25 sierpnia

Zatyczki! Gdzie są moje zatyczki do uszu? Uff...są. Od kilku wypadów się bez nich nie ruszam i zawsze się sprawdzają. W autobusie też. Wylosowałem miejsce z tyłu, tam gdzie wesoło przygrywa niemałych rozmiarów silnik wprawiający kilkutonowy pojazd w ruch. Kierowca, bardzo miły i uczynny człowiek, włączył jakieś jęki i zawodzenie na cześć Allaha pewnie. A mi się po całym dniu w Kairze spać chciało. Zatyczki, tylko one mogły mnie uratować i miałem je pod ręką. Choć nie było mi specjalnie za wygodnie, zapadłem jednak w rwany sen.

P1040992.jpg

P1040993.jpg

Wieczorem zadzwoniłem jeszcze do znajomego już taksówkarza w Lukxorze i umówiłem się z nim na 5 rano. Autobus się spóźniał, a telefon coraz częściej brzęczał. To mój driver się niepokoił. Zapytałem ludzi, ile jeszcze do Lux? 10-15 minut. Obok mnie zwolniło się miejsce, więc na chwilunię tycią się położyłem. Coś zaczęło mi się śnić. Jakaś walka, szarpanina, przywalę zaraz...zaraz, zaraz. Otworzyłem oczy, to mój driver mnie budził. Potem mi mówił, że autobus się zatrzymał, on czeka, a ja nie wychodzę. Wszedł do środka, a ja spokojnie sobie drzemię.

Nic, szybka kawa i razem ze wschodem słońca zmierzaliśmy do Doliny Królów. Nawet było dość chłodno. Pewnie 30st.C.

Jak zwykle, przy kasie zaczepiona była tablica ''no photo'' i jeszcze nawet przekreślone komórki. Tylko jakoś nikt nie zareagował, kiedy wszedłem z całym sprzętem. Chyba jeszcze spali. Wraz zakupem wejściówki nabywa się prawo do zwiedzenia trzech grobowców, a jest ich więcej niż trzy. Dodatkowo płatne to Tutanchamon i Ramzes IX. Podobno najokazalsze. Dokupiłem Tutanchamona i w drogę. Grobowce są wykute w skałach i prowadzą do nich dłuższe lub krótsze korytarze. Zajrzałem do Tutanchamona i według mnie najokazalszy nie był. Za to mogłem popatrzeć na zmumifikowaną postać władcy. Oryginał? Mówią, że tak. Jakiś taki krótki był. I trzeba przyznać, że schudł chyba ostatnio. Zmar..niał trochę.

Zajrzałem do innych grobowców w ramach opcji z wejściówki i rzeczywiście świetna sprawa. Korytarzami można dojść do głównej krypty, której zawartość można obejrzeć gdzie? W Muzeum Egipskim...Teraz to dopiero mam rozjazd. Kultura Egiptu (oryginalnego) w świecie arabskim to jak ''Kup oryginalny papirus, z liścia bananowca''. Chodzi mi o to, że Arabowie wystawili na sprzedaż i zarabianie świat dawnego Egiptu, a nie są jego twórcami. Tak ten świat jest skonstruowany.

Trochę było mi smutno, że wejściówka odebrała mi prawo do zwiedzania następnych grobowców. Ale my Słowianie... Zacząłem sobie rozmawiać życzliwie ze strażnikami i tak od słowa do słowa...znalazłem się w dwóch następnych grobowcach. A skoro już tak się poukładało to...kamera, fota. Pamiątka musi być!

P1040994.jpg

P1040995.jpg

P1040998.jpg

P1040999.jpg

P1050002.jpg

P1050004.jpg

Dolina Królów...tak, bardzo mi się podobała. Może nawet najbardziej wliczając Gizę, Świątynie Karnak i muzeum. Chociaż zupełnie niespodziewanie wszystko było warte zwiedzania.

Z doliny ruszyłem na wyżyny. A dokładnie, jest możliwość zrobienia lekkiego trekkingu w stronę Świątyni Hatszepsut i warto było. Energetycznie pozytywny był to trekking. Fajnie mi zaczęła krążyć w żyłach krew, przebudzanka po nocy w autobusie i z innej perspektywy mogłem się też przyjrzeć świątyni.


P1050007.jpg

P1050010.jpg

P1050014.jpg

P1050015.jpg

P1050019.jpg

Zobaczyłem co chciałem i czas był już najwyższy wracać. Nawet szybko złapałem bus do Aswan tylko chyba wylosowałem najgorsze miejsce. Kolana przy brodzie i tak trzy godziny. Fajnie? A w busie było chyba 50st.C.

Idę się przygotować na jutro. Myślę, ze podroż do Kairu jednak dobrze mi zrobiła. Dystans...

Aha, info od Kamala. Jutro rano odbieram moto z portu. Nareszcie!
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/
Piast jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.09.2015, 22:26   #96
Piast


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 225
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Piast jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 2 godz 23 min 48 s
Domyślnie

FILM nr XI

__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/
Piast jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.09.2015, 22:34   #97
Piast


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 225
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Piast jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 2 godz 23 min 48 s
Domyślnie

41. Ważne pieczątki - Egipt

26 sierpnia

Trochę niepokoju w sobie miałem. Czy wszystko pójdzie sprawnie? Czy coś dziwnego się nie wydarzy? W jakim stanie przypłynie moto? I jakie procedury jeszcze będą wymagane?

Rano przyjechał Kamal i ruszyliśmy w stronę portu po drodze zabierając Elliota z Australii. Wyluzowany kolo. Japonki, koszulka, zmrużone oczy i powolne ruchy. Idzie. Ja - kask, dokumenty, pieniądze, pełne uzbrojenie. Pojechaliśmy do portu i już na miejscu zaczęliśmy ogarniać procedury. Elliot się chyba zaczął budzić.

''Pieniądze na opłaty masz''?

''Ale ja tu nie mam. Mogę wypłacić z karty. Kartę mam w motocyklu, ale nie mam klucza''.

I tak z kilkoma innymi tematami. Wreszcie się wyjaśniło. Elliot był święcie przekonany, że odbiór motocykli będzie po południu i na poranne spotkanie wyszedł z nastawienie, że Kamal chce coś z nim przegadać. A tu, port nagle! Stąd całe zamieszanie. Elliot jest bardzo ok. Spoko gość.

Poszliśmy zobaczyć, co tam na barce? I nic. Motocykli nie widać. Nie widać, ponieważ stały dokładnie z drugiej strony barki. Zaczęła się więc operacja jej odwracania. Poczułem w sobie błogość, kiedy wreszcie otworzył się trap i odsłoniły się maszyny. Nie było na co czekać tylko zabraliśmy się do roboty. Operacja poszła sprawnie i maszyny wylądowały na brzegu.

P1050029.jpg

P1050032.jpg

P1050035.jpg

P1050038.jpg

P1050042.jpg

P1050046.jpg

Odjechaliśmy nimi w stronę celników i zaczęła się procedura wjazdowa do Egiptu:

- najpierw CDP, czyli karnet i kilka dodatkowych kwitów do tego

- potem Kamal pojechał na policję po jakiś kwit z pieczątką

- po drodze zajechał do wydziału komunikacji po tablice rejestracyjne

- i jeszcze wykupił ubezpieczenie na moto

- a na koniec przygotował opis trasy opieczętowany też przez policję

I tak przygotowani ruszyliśmy z Elliotem w drogę powrotną do Aswan. Cały dzień roboty, ale motek stoi zaparkowany przed hotelem.

Uff...jutro wyjazd w kierunku Izraela.

Temp. 43st.C

Nowe tablice rejestracyjne

P1050049.jpg

P1050050.jpg

P1050056.jpg

P1050060.jpg

Wyciągałem z barki dwa motki. Mój i Ziggiego. Niestety, po drodze moto Ziggiego zdechło. Nie było prądu. Na szczęście, po nocnym ładowaniu akumulatora wszystko wróciło do normy.
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/
Piast jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.09.2015, 22:42   #98
Piast


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 225
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Piast jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 2 godz 23 min 48 s
Domyślnie

42. Nie dla mnie plaża w Safaga (?) - Egipt

27 sierpnia

Miła odmiana. Patrzę za ogrodzenie i moto cały czas tam jest. Nic, tylko wsiadać i jechać. Tak też się stało. Spakowałem się i ruszyłem w kierunku Izraela. Społeczeństwo żegnało mnie prawie jak swojego. W końcu kilka dni tu przebalowałem...

P1050064.jpg

Najszybsza droga do Luxoru i dalej w kierunku Hurgady to ''Sahara road''. Dookoła pustynia, ale można w miarę szybko się przemieszczać. Jechałem dość sprawnie mijając check pointy i tylko na jednym sprawy potoczyły się niezgodnie z moimi wyobrażeniami. ''Tutaj nie. Do Lux w prawo''. Bardzo mi to nie pasowało. Nic nie pomagało. Były telefony do jakiegoś ważniejszego. Bez zmiany. Chodziło o to, że ta droga jest niebezpieczna dla turysty. Zacząłem tłumaczyć, że przecież nią jechałem w busie w dwie strony i nic się nie stało. Na wszystkie argumenty mówiłem ''no problem''. ''Złapią Cię i obetną głowę''. ''No problem. Can I go''? ''Bez głowy''? Nie było rady. Odbiłem na wschód w stronę Nilu i dostałem się na bardzo lokalną drogę. Jak ktoś ma czas, to polecam. Przyjemna droga z widokami na wiejskie klimaty. Jak ktoś szanuje czas, jak ja, to może szału dostać. Jazda kilka kilometrów i...hopka, hopka, hopka. Za 500 metrów...hopka, hopka, hopka. I tak przez następnych 100 kilometrów do Qena. Żałowałem, że w Luxie nie odbiłem na drogę główną, bo przecież można było. Załamanie...

Za to od Qena, to już co innego. Dobry asfalt i piękne widoki. Najpierw pustynia, a po niej wjazd w pustynne góry. Słońce nieznacznie zbliżało się ku zachodowi, a góry przybierały najdziwniejsze kształty oświetlane przez promienie słoneczne.

P1050067.jpg

P1050070.jpg

Hurgada dzisiaj to już nie, ale Safaga? Może być Safaga. Tylko, że plaże, baseny to nie dla mnie. Przyjechałem moto, a nie czarterem. Zajechałem blisko portu w poszukiwaniu jakiegoś noclegu. ''Nemo''. Brzmi dobrze i mają tanie pokoje. Pasuje. Jeszcze tylko look, jak się prezentuje i..plaża, basen? To jednak dla mnie? Mogę?

Nocna kąpiel, jedyna w swoim rodzaju. Zanurzony w ciepłej wodzie poczułem błogostan odpoczywającego ciała. Mógłbym tak trwać przez dłuższy czas. Luksus w niskiej cenie. Podoba mi się tu.

Jednak plaża mi też się należała.


P1050074.jpg

P1050075.jpg

P1050076.jpg

P1050080.jpg

P1050083.jpg

Najechane 450km

Aswan-Safaga

Temp. do 40st.C
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/
Piast jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.09.2015, 22:55   #99
Piast


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 225
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Piast jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 2 godz 23 min 48 s
Domyślnie

43. Egipskie ciemności? Nie! Ciemnota...

28 sierpnia

Czytelnik bloga i kibic wyprawy Tomasz (mój serdeczny przyjaciel) napisał w SMS'ie: ''Trzymaj się bracie-teraz już z górki''. Odpisałem: ''K..wa. Z jakiej górki. Miałem być dzisiaj w Izraelu, a jestem w Sharm el Sheikh...''.

Możliwe, że podczas czytania tego posta(u), przydatna będzie google maps. Start Safaga, koniec Taba/Eljat. Prosta trasa. Ponad 700km.

Z Safagi wyruszyłem planowo, lekko po 8.00 czasu lokalnego. Temperatura bardzo korzystna, bo około 30st.C i jeszcze wiatr od morza. Bardzo przyjemny start i w zasadzie cała droga do Suezu była przyjazna motocykliście.

Jeszcze kilka fot porannych w Safaga.

P1050088.jpg

P1050092.jpg

P1050098.jpg

Po prawej stronie morze po horyzont, a po lewej pustynne piaski. Piękne krajobrazy, tylko jakoś nie miałem czasu na zrobienie fot.

Przez Kanał Sueski przejechałem Tunelem Sueskim, który, jak to tunel, przebiega pod kanałem. Myślałem, że będzie dłuższy, a tu...kilkadziesiąt metrów i koniec. Jakby na to nie spojrzeć właśnie wjechałem na Półwysep Synaj. Spojrzałem na nawigację. Do Taba pozostało 270km, czyli trzy godziny jazdy i może jeszcze się odprawię do Izraela. Plan prosty w wykonaniu...Plany..he, he, he.

Ruszyłem żwawo z wizją dojechania do granicy. Na pierwszym check point w miarę sprawnie poszło i pełen energii mknąłem, jak pojedyncze stado mustangów. Najechałem już może 60-70km i następny check point. ''No, no...desert road. Back, back...''. Zatkało mnie, tak jak rzadko mnie zatyka. Zostały mi przecież tylko dwie godziny jazdy do granicy. Prawie już ją widziałem z miejsca, gdzie właśnie stałem. Ale o co tu chodzi? To dla mojego bezpieczeństwa. Obok mnie przejeżdżały samochody w upragnionym przeze mnie kierunku, więc zapytałem jak to jest? ''Życie Egipcjanina nie ma tu wielkiej wartości. Ale obcokrajowca, to co innego''. Koniec. Nie przejadę. Byłem zmuszony do odwrotu i jazdy objazdem przez...Sharm el Sheikh. I tutaj wydobyła się w moich wnętrzności wiązanka biesiadna z pozdrowieniami zza kupy kamieni!!! Sam nie wiedziałem, że znam tyle przekleństw i te składnie językowe...poezja pisana prozą z inspiracjami zaczerpniętymi z Pragi Północ. Najbardziej byłem wściekły, że na pierwszym check poincie nic mi nie powiedzieli. Nakręciłem bez potrzeby 120-140km i straciłem prawie dwie godziny czasu.

Wróciłem do miejsca, w którym krzyżują się drogi główne. Spojrzałem na tablicę, na której wymalowane było Sharm...360km. Na zegarku dochodziła 17.00, czyli jeszcze jakieś dwie godziny słońca. Jeśli bym docisnął, to w trzy godziny mogę dojechać.

P1050105.JPG

P1050106.jpg

P1050109.jpg

P1050112.jpg

P1050114.jpg

Zacząłem cisnąć próbując odrobić stracony czas. Była już 19.00 i dość jasno, więc spokojnie do 20.00 mogłem pedałować. Następny check point...i koniec. Dalej nie mogłem jechać. Zacząłem czuć się jak w jakiejś klatce, czy labiryncie. Gdziekolwiek bym się nie ruszył to wtopa. Pytam, więc co znowu? Takie jest prawo, że minęła 19.00 i jechać można dalej po 20.00...w konwoju. Oczywiście, dla mojego bezpieczeństwa! Tylko, że ja czuję się bezpiecznie kiedy jadę, jak jest jasno. Po 20.00 będzie właśnie niebezpiecznie. Ciemno. Rozumie on...? On nie rozumie, bo takie jest prawo i rozkazy. Do Sharm było jeszcze ponad 200km i w zasadzie myślałem o tym, żeby złapać jakiś hotel wcześniej. Najlepiej kiedy jest jeszcze jasno.

Wreszcie wybiła długo oczekiwana 20.00. Jest konwój i jazda. Było już ciemno, ale w miarę dobrze się jechało za samochodem obstawy. Przejechaliśmy może 30km i pojawił się następny check point. Znowu STOP. Po chwili usłyszałem: ''Ok, you can go''. Spojrzałem na obstawę, a oni nic, więc pytam o to zjawisko. ''Dalej jest bezpiecznie i dobra droga. Powodzenia''.

Tu już byłem na granicy zabójstwa w afekcie. K..wa. Stałem godzinę na check poincie po to, żeby eskortowali mnie 30km. Ten dystans przejechałbym w 20 minut i siedziałbym w pokoju hotelowym lub przybliżał do Sharm. Patrzę dookoła i tylko egipskie ciemności widzę. Miejscówki do spania nie znajdę. Zostać tu? Nie za bardzo. Co zatem? Zatem jadę ile się da, a potem zobaczę.

Nie było wyjścia. W ciemnościach dojechałem do Sharm. Była już 23.00.

Objazd kosztował mnie na razie 500km. Jutro mam do zrobienia ponad 200, żeby dojechać do granicy.

Najechane 930km (słownie: dziewięćset...)

Safaga - Sharm el Sheikh

Temp. Droga 32st.C Sharm 36st.C (około 23.00)
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/
Piast jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.09.2015, 23:02   #100
Piast


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 225
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Piast jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 2 godz 23 min 48 s
Domyślnie

44. 7 godzin. Ktoś przebije? - Izrael

29 sierpnia

Niby tylko 215 kilometrów. Ile zajmie mi przejazd w realiach? Nie do przewidzenia. Nauczony doświadczeniami dnia poprzedniego wystartowałem pełen obaw. Jeśli znowu trafię na pomysły z konwojem, zawracaniem z drogi i niechcianymi postojami, to nie wiem kiedy dojadę do Izraela. Czas znowu stał się bardzo krótki. Dzisiaj jest piątek, a w niedzielę mam prom z Hajfy do Iskenderun (Turcja). Realnie piątek i sobota to dwa dni na przejechanie prawie 650km do portu w Izraelu. Niby nie za wiele, ale... Tutaj jest jednak inaczej niż w cywilizowanym świecie.

Trzeba to przyznać, że widoki znowu były zachwycające. Tak, jak wcześniej ''płynąłem'' pomiędzy pustynią, a błękitno-turkusowym morzem. Słońce nie grzało wybitnie mocno. W oddali zobaczyłem pierwszy z check point'ów. Chłopaki spojrzeli tylko smętnie w moim kierunku i zero reakcji. Po drodze mijałem ich jeszcze kilka i też sprawnie. Dopiero przed Taba ktoś zareagował i sprawdził zgodność zdjęcia w paszporcie z obrazem z realnego świata, czyli mną stojącym na wprost.

P1050115.jpg

P1050119.jpg

P1050121.jpg

P1050122.jpg

P1050127.jpg

I oto ona. Granica egipsko-izraelska. I znowu dreszcz emocji i natrętnie wracające pytanie: ''Czy aby na pewno można przejechać''. Chyba jednak można, bo przemieściłem się w stronę kontroli celnej i nikt mnie nie zawrócił. Bardzo obawiałem się biurokracji egipskiej i ścisłej kontroli. Rzeczywiście celnik nie miał litości i kazał rozpakować mi całe moto. Cóż, rozpakowałem, ale nawet nie byłem specjalnie rozemocjonowany. Nastawiłem się w stylu - ''Trzeba płynąć z prądem''. Ani za wolno, ani za szybko. Po celniku musiałem rozliczyć się z tablic rejestracyjnych i CDP. Traffic Police Office znajdował się kilkanaście metrów dalej. Jak tylko się pokazałem w budynku, towarzystwo samo kierowało mnie do odpowiednich drzwi i pomimo obaw dość szybko się rozliczyłem z egipską przeszłością. Później tylko imigration, odpaliłem moto i za chwilę, w oddali zobaczyłem napis Welcome to Israel. O to właśnie mi chodziło. Odprawa egipska zajęła mi trochę ponad godzinę.

Podjechałem do bramy wjazdowej. Miałem wrażenie, że czekała na mnie cała procesja. Wyglądało to tak, jakby chcieli mi powiedzieć coś w stylu: ''Właśnie na Ciebie oczekujemy''. I zaczęło się. Najpierw miałem do rozpakowania cały motocykl. Do zera. Zacząłem, więc wyciągać wszystko co miałem: torba raz, torba dwa, torba trzy, kamery, przeciwdeszczówka, buty, szmaty itd. Uzbierała się niemała kupa.

Motocyklem wjechałem do komory, w której miał być przeszukiwany i prześwietlany. Ja w tym czasie poszedłem z całym majdanem na drugie prześwietlenie. Trochę zaniepokoiło mnie to, że pogranicznicy zaczęli zakładać gumowe rękawiczki. Jakoś tak się cały spiąłem. Sam nie wiem czemu? Na szczęście tutaj nie było niespodzianek. Dalej to już kontrola paszportowa. Kilka standardowych pytań i Pani poprosiła, żebym usiadł i chwilę poczekał.

Przyglądałem się zbrojnym na granicy. Wyglądali jak turyści, którzy wyszykowali się na lekki trekking w góry. Odzież techniczna: spodnie, koszule, t-shirt. Nic tylko plecak i marsz. Zamiast plecaka przypięli sobie automaty z długimi lufami dla ozdoby. Nie zdejmowali palca wskazującego ze spustu czujnym wzrokiem skanując przestrzeń dookoła. Nie ma żartów. I nie ma też żartów z celnikami, pogranicznikami, imigration, panią od wymiany waluty, sprzątaczką i lustrem. Z nikim. Powaga na granicy.

I tak sobie czekam. Godzina, dwie...przestałem liczyć czas. Płynąć, płynąć...oni też kiedyś kończą robotę. Byłem już coraz bardziej zmęczony. Pojawiła się jakaś ''ważna'' wręczyła mi kartkę, na której miałem napisać numer telefonu, adresy e-mail, imię dziadka ze strony ojca. Po czym zniknęła. Był moment, że nawet przymknąłem lekko oko. Minęła następna godzina i znowu się pojawiła moja Pani. Miałem pójść z nią to tajemnego pokoju. Światło nie było przyciemnione. Wręcz odwrotnie. I tu pojawiła się seria pytań zainspirowanych historią zapisaną w paszporcie. Co robiłem w Afganistanie? A w Iranie? A ile razy byłem w Egipcie? Kogo znam w Sudanie? I wiele innych jeszcze. Wreszcie zbliżaliśmy się do finału. Trochę mnie już to wszystko zaczęło już irytować. Rzuciłem na odchodne: ''Trochę już tu siedzę i jestem zmęczony. Może jakąś kawę byście zaproponowali''? Pani tylko na mnie spojrzała i wykrztusiła, że tu to nie. Może na zewnątrz coś będzie?

Wróciłem do swojej poczekalni i za moment pojawiła się inna Pani. Co znowu? Już się zapieniłem na poważnie. ''Czy chciałby Pan kawę, herbatę, czy coś do jedzenia''? Hę?

Wreszcie doczekałem się. Paszporty wróciły do właściciela. Czyli do mnie. Mogłem kontynuować moją ścieżkę zdrowia. Poszedłem do celników, żeby dopiąć temat CDP. Tam już czekały na mnie kluczyki od motocykla. Odebrałem go po rentgenie wreszcie. Kilka pieczątek, spakowałem jeszcze raz moto i byłem gotów do wyjazdu.

Spojrzałem na zegarek. Od wjazdu na granicę po stronie egipskiej do wyjazdu po stronie izraelskiej, mam nowy rekord odprawy - prawie 7 GODZIN!!!

Ale jestem w Izraelu. Teraz jeszcze tylko zapakować moto na statek i Turcja. Tam będę trochę spokojniejszy, bo wreszcie niezależny od promów.

A póki co...

P1050132.jpg

Najechane 230km

Sharm el Sheikh - Eljat

Temp. 32st.C, w Eljat 40st.C
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/
Piast jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
O tym, jak zachód pojechał na wschód i co z tego wynikło… jagna Polska 134 13.12.2020 21:10
Z zachodu na wschód 2013 Nemo96 Umawianie i propozycje wyjazdów 7 05.05.2013 09:34
Wschód Polski Bartasso Przygotowania do wyjazdów 17 19.04.2012 22:14


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:23.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.