14.11.2009, 21:47 | #91 |
majsterkowicz amator
Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Galway/Wyrzysk
Posty: 2,262
Motocykl: XR650r & XRV750
Przebieg: ~50kkm+
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 4 tygodni 21 godz 6 min 18 s
|
tak sie składa ze jestem czysty - dawno nie paliłem... a pic w środek dnia nie lubię...
tak czy inaczej widzę tam jakby kamyki ułożone w jakiś napis,,, EDIT: szkoda ze zdjęcie w malej rozdzielczości - może dałoby rade przeczytać co tam jest napisane
__________________
-=TyMoN=- _______________________________________ Moje spalanie: Mój kanał YouTube Moja "TwarzoKsiążka" Ostatnio edytowane przez Tymon : 14.11.2009 o 21:49 Powód: ... |
14.11.2009, 22:37 | #92 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 37 min 57 s
|
Bo tam naprawdę jest ten napis (nie zauważyłem go na zdjęciu). Często są to po prostu nazwy wsi.
|
15.11.2009, 04:26 | #93 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 37 min 57 s
|
Dzień szesnasty
- Jednakowoż dzisiaj musimy dojechać do Karakul gdyż jak dobrze wiesz, mieliśmy dokonać tego wyczynu już wczoraj. Motocyklista 2: - Nie sposób się z tobą nie zgodzić. Niestety w wyniku trudności natury obiektywnej zamarudziliśmy tutaj dłużej niż planowaliśmy. Chór: - O święta naiwności ! O święta naiwności ! Na luzie staczam się akurat na tyle aby gdzieś tam w dole pojawiła się wioska. Biorę od Bartka puste kanistry i ruszam na nieplanowana przechadzkę po górach. 3.jpg Biznesmen jest właścicielem jedynego sklepu we wsi oraz jedynej stacji benzynowej w promieniu 200 km. Idziemy razem poza wieś gdzie mieści się dystrybutor z benzyną. Pan rezolutnie ściąga wielką kłódkę z zakopanego do połowy w ziemi, pordzewiałego zbiornika, wyciąga miarkę w formie wiadra , strzepuje popiół z papierosa i pyta: - ile? Biorę po ok. 7 litrów do każdego kanistra i kieruję się do motocykli. Na koniec dostaję jeszcze od poznanego na początku człowieka worek moreli, które zrywamy u niego pod domem. Tuż za domem zaczyna się ostre podejście. 2 kanistry, upał oraz wysokość sprawiają, że te 40 metrów pionie pokonuje na 5 rat. W końcu wyczołguję się na bardziej plaski odcinek skąd widać już motocykle. Lezę jeszcze kilkanaście metrów po czym zalegam zwłokami na kamieniu i macham do Bartka, który schodzi przejąć kanistry. Tutaj nasunęło mi się pytanie: - Po jakiego ch… targałem obydwa pełne kanistry. Nie znajdując satysfakcjonującej odpowiedzi zajeżdżamy pod dystrybutor. Po zatankowaniu tego wybornego paliwa moja Afryka zamieniła się w znany i lubiany ciągnik Wladimirec. Jechałem więc przy akompaniamencie dźwięków samochodu Baltazara Gąbki zostawiając za sobą kłęby czarnej sadzy. Najbardziej niepokojącym był jednak towarzyszący efektom audio wizualnym bardzo duży spadek mocy. O dziwo Bartka Afryka praktycznie nie odczuła różnicy w paliwie. Początkowo chcieliśmy przejechać po tym tradycyjnie lecz po bliższych oględzinach stwierdziliśmy, że jest całkiem spora szansa, że skończymy w rzece z połamanymi o żerdzie nogami. Pokonywanie mostu na piechotę też nie okazało się łatwe. Bartek trzymając Afrykę za kierownicę sadził kroki od żerdzi do żerdzi, Ja natomiast szedłem po deskach trzymając motocykl od tyłu za kufry. 5c.jpg 6.jpg 7.jpg Zamiast się polepszyć, droga zamieniła w wielkie kamieniste gówno z jeszcze jednym wspaniałym mostem tuż przed ostatnią wsią przed Karakul – Kudara. 8 przed kudara.jpg Z Kudara do Karakul pozostało ok. 120km. Licząc na odnalezienie mitycznej żółtej drogi mijamy wieś i dziarsko ciśniemy na wschód. 11.jpg Już pierwszy podjazd za wsią to czołganie się na jedynce pomiędzy kamieniami. Duże okragłe kamienie przechodzą w mniejsze okrągłe kamienie, te natomiast w piach a ten z kolei w błoto , który płynnie przechodzi w ostry rumosz skalny. 9a.jpg 10.jpg Często pełzamy podpierając się nogami z 2 stron motocykla. Miejscami droga ginie zupełnie. 12a.jpg 12.jpg 11a.jpg Część drogi pokonujemy korytem wyschniętej rzeki by wyjechać na czymś w rodzaju zaschniętej pooranej kanałami lawy. 14.jpg 14a.jpg W końcu dojeżdżamy do miejsca gdzie droga znika pomiędzy dużymi otoczakami. 13a.jpg Czołgamy się usiłując utrzymać motocykl w pionie. Obrana przez nas droga kończy się jednak w strumieniu płynącym przez środek owej kamiennej łąki. 13c.jpg Po dłuższym czasie udaje się nam odnaleźć cos co minimalnie przypomina bród. Moja Afryka nie radzi sobie z wyjazdem pod każdą większa przeszkodę. Wyje, pierdzi i gaśnie przez co Bartek musi mnie wypychać. 13b.jpg Zmasakrowani fizycznie wjeżdżamy na wąską dróżkę pnąca się w górę, na której zatrzymuje nas zator z piargu. Zsiadamy z motocykli jednak oprócz śladów kóz na piargu, który zsunął się z góry nie widzimy nic. Patrzymy na mapę i jej żółtą drogę lecz z tej, wynika, że rzekę powinniśmy mieć po prawej stronie natomiast my mamy ją po lewej. Pomyliliśmy drogi. Przegapiliśmy zjazd na żółtą. To pewnie jest jakaś ścieżka pasterska…..wracamy. Zmierzcha się. Od Kudara przez ok. 5 godzin pokonaliśmy 35 km. Zmiażdżeni wizją powrotu tą samą drogą zawracamy. Jadąc rozglądamy się nadaremno za alternatywnym szlakiem. Postanawiamy wrócić do Kudara i zapytać się gdzie jest droga właściwa. Zgodnie z zasadą „jak masz w życiu pecha oraz nieszczęść kupę złamiesz sobie palec wycierając dupę „ wjeżdżamy w sam środek burzy piaskowej. Na szczęście burza trwa na jedynym w miarę sensownym odcinku drogi więc jest bezboleśnie. Na kilka kilometrów przed wsią zastaje nas noc. Jedziemy już tylko i wyłącznie siłą woli. Na kamienistych serpentynach kierownica lata mi jak chce. Zatrzymuje się przekonany, że nie mam powietrza w przedniej oponie. Okazuje się jednak, że to ze zmęczenia nie mam już siły utrzymać prosto kierownicy. Bartek przeżywa dokładnie to samo. 16.jpg Mieszkańcy częstują nas herbatą, lepioszką, ciepłym mlekiem i jajecznica. W Kudara nie ma prądu więc siedzimy przy świecach. Palące się świece tworzą w chatce atmosferę bezpieczeństwa i przytulności. Po dzisiejszej trasie jest nam tutaj niesamowicie dobrze. (edit: własnie zauważyłem, że to latarka była a nie swieca...pardon ) 15.jpg Pytamy o własciwą drogę do Karakul. Odpowiedź wali nas w łeb jak porządna sztacheta w remizie. Ostatnio edytowane przez czosnek : 15.11.2009 o 15:36 |
15.11.2009, 08:59 | #94 |
DZIDA!!!
Zarejestrowany: May 2009
Miasto: w sumie to już Wrocław
Posty: 229
Motocykl: Tasmania Twin
Online: 3 tygodni 1 dzień 23 godz 15 min 25 s
|
Super Że też Ci się chce o 3 w nocy pisać ... Wydaje mi się że mieszkańcy tego Pamiru całego to myślą że na zachodzie jest tylko jeden model motocykla Co przyjedzie ktoś z daleka to te dwie lampki z przodu ma SUPER SUPER SUPER!!!! I ZA MAŁO :P
|
15.11.2009, 12:28 | #95 | |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Biała Podl./Warszawa
Posty: 368
Motocykl: Afryka? Nie, dziękuję. ;)
Przebieg: 60000
Online: 1 tydzień 1 godz 37 min 9 s
|
Cytat:
Dwie lampki z przodu ma też m.in. ST i stary Tajger
__________________
Yamaha XTZ 800 Super Tenere |
|
15.11.2009, 15:00 | #96 | |
Common Rejli
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,736
Motocykl: R650GS Adventure & LC6 750 Adventure
Przebieg: dupa
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 5 godz 39 min 17 s
|
Cytat:
Czytam, czytam, dziękuję za to że Ci się chce pisać.
__________________
BRW 1991 I tak wszyscy skończymy na mineralnym. | Powroty są do dupy. | Trzy furie afrykańskie: pompa, moduł, regulator. Czy jakoś tak... | Pieprzyć owiewki . I stelaże. NIE SPRZEDAM! |
|
15.11.2009, 15:16 | #97 | |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 37 min 57 s
|
Cytat:
Tak naprawde pisze z czystego egoizmu. Kiedy ten Niemiec Alzheimer zacznie mi chować różne rzeczy to będę mógł sobie przeczytać gdzie byłem....pod warunkiem, że nie zapomnę, że to opisałem |
|
15.11.2009, 19:47 | #98 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 37 min 57 s
|
Dzień siedemnasty
O 6 jesteśmy już na nogach. Na zewnątrz zimno i mokro a góry pokryte śniegiem. 1.jpg Wczorajsza trasa, na którą nałożyły się nasze nocne wizje w połączeniu z dzisiejszą pogodą sprawiają, że zbieramy się do dalszej jazdy jak na egzekucję. Miejscowi zapytani o benzynę wskazują nam dom, w którym mieszka właściciel jedynego ziła we wsi. Żegnamy się z mieszkańcami domu, kiedy podchodzi do mnie właściciel domu i pokazuję, że chce kasę za nocleg. Trochę zdziwiony pytam ile na co gość rzecze – 100. 100 ichniej kasy to ponad 20$. Dość mocno zdegustowani wręczamy mu 20$ i jedziemy po benzynę. Właściciel ziła może sprzedać nam tylko po 3 litry na motocykl. Mało, cholernie mało ale już nie ma odwrotu. Bierzemy te 6 litrów, za które płacimy jakąś abstrakcyjnie wysoką sumę (też chyba ok. 20$) i wyjeżdżamy głęboko zniesmaczeni. Wczorajszą trasę do miejsca obsuniętego piargu udaje nam się pokonać w niewiele ponad 2 godziny. Niestety w wyniku tego samo-nakręcenia się jadę niesamowicie wysztywniony co przekłada się na idiotyczne 4 gleby. 3---przeprawa.jpg Wczorajszy piach zamienił się miejscami w błoto nie widoczne na pierwszy rzut oka. Dowiaduję się o nim dopiero w momencie gdy wywija mi tylne koło a ja leże obok. Jesteśmy już prawie na wys. 4000 metrów a moja Afryka z każdym metrem coraz bardziej traci moc aż w końcu staje na amen. Wymieniamy filtry powietrza co przez chwilę pomaga jednak po kolejnym zakręcie motocykl staje nie poradziwszy sobie z kamienistym podjazdem. 5b.jpg Najgorsze jest to, że aby moja afryka ruszyła trzeba odkręcić gaz do końca licząc, że w pewnym momencie wystrzeli do przodu. I nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że musi wystrzelić prosto w duże, luźne kanciaste kamienie znajdujące się akurat na zwężeniu i tak wąskiej dróżki. Jeśli na jednym z nich podrzuci mi koło to mam wielką szansę aby z całym majdanem w trybie niezwykle przyspieszonym pofrunąć w przepaść. 6.jpg W końcu jest! Pustynia! Alleluja! Teraz byle jak najdalej do przodu przed końcem paliwa. 8.jpg 9.jpg Do Karakul ok. 80 km a ja na rezerwie. W normalnych warunkach powinno starczyć jednak przy obecnym spalaniu wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jestem w głębokiej dupie. W desperacji dolewam do baku benzynę z kuchenki po czym koncentruję się tylko na jednym. Byle dalej. 9a-benzyna.jpg Jedziemy szeroką pustynią z widokiem na pięknie ośnieżone szczyty. 10.jpg 11.jpg Zatrzymujemy się na foty jednak w obliczu widma zostania tutaj na amen jakoś mniej niż zwykle zachwycam się widokami a te są po prostu niesamowite. 13.jpg Żeby naszemu twardzielstwu stało sie zadość wjeżdżamy prosto w śnieżycę. Zimno, mokro i gówno widać. Śnieżyca się kończy ale żeby równowaga została zachowana, po przejechaniu 60 km kończy się rezerwa. 14-swistaki.jpg 15.jpg Bartek dopiero przełączył na rezerwę więc odlewamy od niego ok. 1 litra. Tankowanie to starcza na przejechanie jeszcze 5 km. 16.jpg 17.jpg Na szczęście udało się dojechać do asfaltu prowadzącego do Karakul. Nie odlewamy już benzyny z drugiej Afryki bojąc się, że w ten sposób żaden z nas nie dojedzie do cywilizacji. 19.jpg Jest pusto, ponuro i zimno jak cholera a do tego mam mokro w butach od przeprawy przez strumień, w którym utknąłem. Telekomunikacja Tadżycka S.A. mieści się w jednym z domów mieszkalnych. Po wyłuszczeniu naszej potrzeby, zostaliśmy skierowani przez starszego Pana do następnych drzwi. Następne drzwi prowadziły do pomieszczenia o wymiarach 100x150cm, za wyposażeniu, którego znajdował się taboret oraz okienko. W okienku po chwili pojawił się poznany przed chwilą Pan wręczając kartkę, na której napisałem numer telefonu. Pan wykręcił numer i po chwili mogłem już przekazać światu, że jeszcze nie należy wyprzedawać naszych gratów. Sklep sprzedawał nic oraz benzynę. Wyraziliśmy wielkie zainteresowanie benzyną, której miało nie być. Umówiliśmy się na tankowanie jutro rano po czym poczłapaliśmy pozachwycać się największym jeziorem Tadżykistanu leżącym na wys. 3914 m. Wyszło słońce więc pomimo zimna zrobiło się całkiem przyjemnie. 20.jpg Wróciliśmy do domu akurat na pyszny obiad (ziemniaki z mięsem), posiedzieliśmy jeszcze chwilę z Czechami po czym w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, walnęliśmy się spać zrzucając z siebie całego psychicznego doła. Ostatnio edytowane przez czosnek : 15.11.2009 o 19:56 |
15.11.2009, 21:30 | #99 | |
Mizerna Kruszynka
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Lusk
Posty: 833
Motocykl: RD07a
Przebieg: 110 tys
Online: 2 tygodni 3 dni 12 godz 24 min 19 s
|
Cytat:
Dobrze sie to czyta i można się wczuć w sytuację i klimat.
__________________
-Dystans do świata jest właściwy, gdy do jednego wora nawalimy ziarno wyrozumiałości, optymizmu łyżkę, tolerancji z umiarem, wiedzy mędrców szklaneczkę i wina antołek by jak będą dokuczać pierdolnąć głośnym NIE. |
|
15.11.2009, 22:05 | #100 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 37 min 57 s
|
Też mi się podoba. To robota Bartka nie moja niestety.... nienawidzę za to ..uja
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Xinjiang 2008 czyli dlaczego nie zobaczymy olimpiady... | sambor1965 | Trochę dalej | 400 | 23.02.2009 17:44 |