Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14.11.2009, 21:47   #91
Tymon
majsterkowicz amator
 
Tymon's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Galway/Wyrzysk
Posty: 2,262
Motocykl: XR650r & XRV750
Przebieg: ~50kkm+
Galeria: Zdjęcia
Tymon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 4 tygodni 21 godz 6 min 18 s
Domyślnie

tak sie składa ze jestem czysty - dawno nie paliłem... a pic w środek dnia nie lubię...
tak czy inaczej widzę tam jakby kamyki ułożone w jakiś napis,,,

EDIT:
szkoda ze zdjęcie w malej rozdzielczości - może dałoby rade przeczytać co tam jest napisane
__________________

-=TyMoN=-
_______________________________________
Moje spalanie:
Mój kanał YouTube
Moja "TwarzoKsiążka"

Ostatnio edytowane przez Tymon : 14.11.2009 o 21:49 Powód: ...
Tymon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14.11.2009, 22:37   #92
czosnek
 
czosnek's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
czosnek will become famous soon enough
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 37 min 57 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał TyMoN Zobacz post
tak sie składa ze jestem czysty - dawno nie paliłem... a pic w środek dnia nie lubię...
tak czy inaczej widzę tam jakby kamyki ułożone w jakiś napis,,,

EDIT:
szkoda ze zdjęcie w malej rozdzielczości - może dałoby rade przeczytać co tam jest napisane
Bo tam naprawdę jest ten napis (nie zauważyłem go na zdjęciu). Często są to po prostu nazwy wsi.
__________________
Wiesz... taki kuter...

czosnek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.11.2009, 04:26   #93
czosnek
 
czosnek's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
czosnek will become famous soon enough
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 37 min 57 s
Domyślnie

Dzień szesnasty

Motocyklista 1:

- Jednakowoż dzisiaj musimy dojechać do Karakul gdyż jak dobrze wiesz, mieliśmy dokonać tego wyczynu już wczoraj.

Motocyklista 2:

- Nie sposób się z tobą nie zgodzić. Niestety w wyniku trudności natury obiektywnej zamarudziliśmy tutaj dłużej niż planowaliśmy.

Razem:

- Zatem dalej, raźno siadajmy na motocykle aby jeszcze dziś spędzić noc w Karakul!!!

Chór:

- O święta naiwności ! O święta naiwności !


Rano naprawiam szybko latający kufer i w drogę.
1.jpg

Po przejechaniu 7 kilometrów motocykl dławi się i staje. Od dłuższego czasu jechałem na rezerwie więc tym sposobem staje się posiadaczem 300 kilogramowej hulajnogi.
Na luzie staczam się akurat na tyle aby gdzieś tam w dole pojawiła się wioska.
Biorę od Bartka puste kanistry i ruszam na nieplanowana przechadzkę po górach.

2.jpg

Po ok. 20 minutach docieram do pierwszego domu. Zapytany właściciel prowadzi mnie na drugi koniec wsi gdzie mieszka miejscowy biznesmen.

3.jpg
Biznesmen jest właścicielem jedynego sklepu we wsi oraz jedynej stacji benzynowej w promieniu 200 km. Idziemy razem poza wieś gdzie mieści się dystrybutor z benzyną.

Pan rezolutnie ściąga wielką kłódkę z zakopanego do połowy w ziemi, pordzewiałego zbiornika, wyciąga miarkę w formie wiadra , strzepuje popiół z papierosa i pyta: - ile?

Biorę po ok. 7 litrów do każdego kanistra i kieruję się do motocykli. Na koniec dostaję jeszcze od poznanego na początku człowieka worek moreli, które zrywamy u niego pod domem.

Tuż za domem zaczyna się ostre podejście. 2 kanistry, upał oraz wysokość sprawiają, że te 40 metrów pionie pokonuje na 5 rat. W końcu wyczołguję się na bardziej plaski odcinek skąd widać już motocykle. Lezę jeszcze kilkanaście metrów po czym zalegam zwłokami na kamieniu i macham do Bartka, który schodzi przejąć kanistry.

Wlewamy benzynę do baku i postanawiamy jeszcze raz zatankować, tym razem bezpośrednio do motocykli.
Tutaj nasunęło mi się pytanie: - Po jakiego ch… targałem obydwa pełne kanistry. Nie znajdując satysfakcjonującej odpowiedzi zajeżdżamy pod dystrybutor.

4.jpg

Po zatankowaniu tego wybornego paliwa moja Afryka zamieniła się w znany i lubiany ciągnik Wladimirec.
Jechałem więc przy akompaniamencie dźwięków samochodu Baltazara Gąbki zostawiając za sobą kłęby czarnej sadzy.
Najbardziej niepokojącym był jednak towarzyszący efektom audio wizualnym bardzo duży spadek mocy. O dziwo Bartka Afryka praktycznie nie odczuła różnicy w paliwie.
5.jpg

Zanim dojechaliśmy do kolejnej wsi Rush czekała nas przeprawa przez most.
Ów owoc lokalnej myśli inżynierskiej składał się z poprzecznych żerdzi ułożonych w odległości ok. 50 cm od siebie oraz z kilku dziurawych desek ułożonych luźno w 2 pasy pod koła.

5a.jpg

Początkowo chcieliśmy przejechać po tym tradycyjnie lecz po bliższych oględzinach stwierdziliśmy, że jest całkiem spora szansa, że skończymy w rzece z połamanymi o żerdzie nogami. Pokonywanie mostu na piechotę też nie okazało się łatwe. Bartek trzymając Afrykę za kierownicę sadził kroki od żerdzi do żerdzi, Ja natomiast szedłem po deskach trzymając motocykl od tyłu za kufry.

W Rush wprosiliśmy się na obiad do sympatycznej rodziny a przy okazji pobawiliśmy się w lekarzy dając aspirynę dla gorączkującego dziadka.

5b.jpg
5c.jpg

Wg. Naszej arcydokładnej mapy Pamiru w skali 1:3 000 000 od Ruhsz do Karakul prowadzi prosta jak drut świetnej jakości żółta droga.
6.jpg
7.jpg

Zamiast się polepszyć, droga zamieniła w wielkie kamieniste gówno z jeszcze jednym wspaniałym mostem tuż przed ostatnią wsią przed Karakul – Kudara.

8 przed kudara.jpg

Z Kudara do Karakul pozostało ok. 120km. Licząc na odnalezienie mitycznej żółtej drogi mijamy wieś i dziarsko ciśniemy na wschód.

9.jpg
11.jpg

Już pierwszy podjazd za wsią to czołganie się na jedynce pomiędzy kamieniami. Duże okragłe kamienie przechodzą w mniejsze okrągłe kamienie, te natomiast w piach a ten z kolei w błoto , który płynnie przechodzi w ostry rumosz skalny.
9a.jpg
10.jpg

Często pełzamy podpierając się nogami z 2 stron motocykla. Miejscami droga ginie zupełnie.

12a.jpg
12.jpg
11a.jpg

Część drogi pokonujemy korytem wyschniętej rzeki by wyjechać na czymś w rodzaju zaschniętej pooranej kanałami lawy.

14.jpg
14a.jpg

W końcu dojeżdżamy do miejsca gdzie droga znika pomiędzy dużymi otoczakami.

13a.jpg

Czołgamy się usiłując utrzymać motocykl w pionie. Obrana przez nas droga kończy się jednak w strumieniu płynącym przez środek owej kamiennej łąki.

13c.jpg
Po dłuższym czasie udaje się nam odnaleźć cos co minimalnie przypomina bród. Moja Afryka nie radzi sobie z wyjazdem pod każdą większa przeszkodę. Wyje, pierdzi i gaśnie przez co Bartek musi mnie wypychać.

13b.jpg

Zmasakrowani fizycznie wjeżdżamy na wąską dróżkę pnąca się w górę, na której zatrzymuje nas zator z piargu. Zsiadamy z motocykli jednak oprócz śladów kóz na piargu, który zsunął się z góry nie widzimy nic.

13.jpg

Patrzymy na mapę i jej żółtą drogę lecz z tej, wynika, że rzekę powinniśmy mieć po prawej stronie natomiast my mamy ją po lewej.

- Nie ta droga – wyduszam z siebie załamany.

Pomyliliśmy drogi. Przegapiliśmy zjazd na żółtą. To pewnie jest jakaś ścieżka pasterska…..wracamy.

Zmierzcha się. Od Kudara przez ok. 5 godzin pokonaliśmy 35 km. Zmiażdżeni wizją powrotu tą samą drogą zawracamy. Jadąc rozglądamy się nadaremno za alternatywnym szlakiem. Postanawiamy wrócić do Kudara i zapytać się gdzie jest droga właściwa.

W połowie drogi na horyzoncie ukazuje się ściana kurzu.
Zgodnie z zasadą „jak masz w życiu pecha oraz nieszczęść kupę złamiesz sobie palec wycierając dupę „ wjeżdżamy w sam środek burzy piaskowej. Na szczęście burza trwa na jedynym w miarę sensownym odcinku drogi więc jest bezboleśnie.

14b.jpg

Na kilka kilometrów przed wsią zastaje nas noc. Jedziemy już tylko i wyłącznie siłą woli. Na kamienistych serpentynach kierownica lata mi jak chce. Zatrzymuje się przekonany, że nie mam powietrza w przedniej oponie. Okazuje się jednak, że to ze zmęczenia nie mam już siły utrzymać prosto kierownicy. Bartek przeżywa dokładnie to samo.

We wsi pytamy czy można rozbić namioty jednak zapytany nie chce o tym słyszeć i zaprasza nas do swojego domu, Nie protestujemy.

Dom składa się z 2 dużych izb. Jedna to sypialnia dla ok. 10 osób, druga to coś w rodzaju pokoju dziennego z jadalnią.

16.jpg

Mieszkańcy częstują nas herbatą, lepioszką, ciepłym mlekiem i jajecznica. W Kudara nie ma prądu więc siedzimy przy świecach. Palące się świece tworzą w chatce atmosferę bezpieczeństwa i przytulności. Po dzisiejszej trasie jest nam tutaj niesamowicie dobrze.
(edit: własnie zauważyłem, że to latarka była a nie swieca...pardon )
15.jpg
Pytamy o własciwą drogę do Karakul.
Odpowiedź wali nas w łeb jak porządna sztacheta w remizie.

- Jechaliście dobrą droga. Innej tutaj nie ma.

Okazało się, że zawróciliśmy tuż przed przełęczą po której zaczyna się płaska jak stół pustynia.

Czyli jutro po raz trzeci musimy pokonać najgorszy odcinek tego wyjazdu….

Przez chwilę rozważamy odwrót z Bartang lecz idea ta szybko upada

Wykończeni fizycznie i podłamani psychicznie kładziemy się spać.

Nie możemy jednak zasnąć. Snujemy najgorsze wizje. Wizją przewodnią jest lot w przepaść w drodze na przełęcz. Do tego niepokoi nas ilość benzyny, zwłaszcza, ze moja Afryka pali chyba 10 litrów na 100km. Żeby tego było mało słyszymy deszcz uderzający o okno w suficie.

A co z żółtą drogą A to, że ona nie istnieje, nie istniała i prawdopodobnie istnieć nie będzie. Jest to marzenie lokalnego kartografa, który miał wizję autostrady trans bartangskiej…
__________________
Wiesz... taki kuter...


Ostatnio edytowane przez czosnek : 15.11.2009 o 15:36
czosnek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.11.2009, 08:59   #94
Południowiec
DZIDA!!!
 
Południowiec's Avatar


Zarejestrowany: May 2009
Miasto: w sumie to już Wrocław
Posty: 229
Motocykl: Tasmania Twin
Południowiec jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 1 dzień 23 godz 15 min 25 s
Domyślnie

Super Że też Ci się chce o 3 w nocy pisać ... Wydaje mi się że mieszkańcy tego Pamiru całego to myślą że na zachodzie jest tylko jeden model motocykla Co przyjedzie ktoś z daleka to te dwie lampki z przodu ma SUPER SUPER SUPER!!!! I ZA MAŁO :P
Południowiec jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.11.2009, 12:28   #95
LukaSS
 
LukaSS's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Biała Podl./Warszawa
Posty: 368
Motocykl: Afryka? Nie, dziękuję. ;)
Przebieg: 60000
LukaSS jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 godz 37 min 9 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał czosnek Zobacz post
Dzień szesnasty
A co z żółtą drogą A to, że ona nie istnieje, nie istniała i prawdopodobnie istnieć nie będzie. Jest to marzenie lokalnego kartografa, który miał wizję autostrady trans bartangskiej…
Dobre



Dwie lampki z przodu ma też m.in. ST i stary Tajger
__________________
Yamaha XTZ 800 Super Tenere
LukaSS jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.11.2009, 15:00   #96
wieczny
Common Rejli
 
wieczny's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,736
Motocykl: R650GS Adventure & LC6 750 Adventure
Przebieg: dupa
wieczny jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 5 godz 39 min 17 s
Domyślnie

Cytat:
Dwie lampki z przodu ma też m.in. ST i stary Tajger
Ale tego się pewnie nigdy nie dowiedzą .

Czytam, czytam, dziękuję za to że Ci się chce pisać.
__________________
BRW 1991
I tak wszyscy skończymy na mineralnym. | Powroty są do dupy. | Trzy furie afrykańskie: pompa, moduł, regulator. Czy jakoś tak... | Pieprzyć owiewki . I stelaże.
NIE SPRZEDAM!

wieczny jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.11.2009, 15:16   #97
czosnek
 
czosnek's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
czosnek will become famous soon enough
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 37 min 57 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał wieczny Zobacz post
Ale tego się pewnie nigdy nie dowiedzą .

Czytam, czytam, dziękuję za to że Ci się chce pisać.
To ja dziękuję, że chce wam się czytać.
Tak naprawde pisze z czystego egoizmu. Kiedy ten Niemiec Alzheimer zacznie mi chować różne rzeczy to będę mógł sobie przeczytać gdzie byłem....pod warunkiem, że nie zapomnę, że to opisałem
__________________
Wiesz... taki kuter...

czosnek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.11.2009, 19:47   #98
czosnek
 
czosnek's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
czosnek will become famous soon enough
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 37 min 57 s
Domyślnie

Dzień siedemnasty


O 6 jesteśmy już na nogach. Na zewnątrz zimno i mokro a góry pokryte śniegiem.
1.jpg

Wczorajsza trasa, na którą nałożyły się nasze nocne wizje w połączeniu z dzisiejszą pogodą sprawiają, że zbieramy się do dalszej jazdy jak na egzekucję.
Miejscowi zapytani o benzynę wskazują nam dom, w którym mieszka właściciel jedynego ziła we wsi.
Żegnamy się z mieszkańcami domu, kiedy podchodzi do mnie właściciel domu i pokazuję, że chce kasę za nocleg. Trochę zdziwiony pytam ile na co gość rzecze – 100. 100 ichniej kasy to ponad 20$. Dość mocno zdegustowani wręczamy mu 20$ i jedziemy po benzynę.

Właściciel ziła może sprzedać nam tylko po 3 litry na motocykl. Mało, cholernie mało ale już nie ma odwrotu. Bierzemy te 6 litrów, za które płacimy jakąś abstrakcyjnie wysoką sumę (też chyba ok. 20$) i wyjeżdżamy głęboko zniesmaczeni.

2.jpg

Wczorajszą trasę do miejsca obsuniętego piargu udaje nam się pokonać w niewiele ponad 2 godziny. Niestety w wyniku tego samo-nakręcenia się jadę niesamowicie wysztywniony co przekłada się na idiotyczne 4 gleby.

3---przeprawa.jpg

Wczorajszy piach zamienił się miejscami w błoto nie widoczne na pierwszy rzut oka. Dowiaduję się o nim dopiero w momencie gdy wywija mi tylne koło a ja leże obok.

Tak czy inaczej dotarliśmy do miejsca wczorajszego odwrotu.

4-piarg.jpg

Na czworaka pokonujemy zasypany odcinek i rozpoczynamy wspinaczkę na przełęcz.

5.jpg

Nie możemy uwierzyć, że gość jeździ tędy ziłem. Wąska dróżka z tak ciasnymi i stromymi zakrętami, że Afryką ciężko wykręcić a co dopiero ciężarówką.

5a.jpg

Jesteśmy już prawie na wys. 4000 metrów a moja Afryka z każdym metrem coraz bardziej traci moc aż w końcu staje na amen. Wymieniamy filtry powietrza co przez chwilę pomaga jednak po kolejnym zakręcie motocykl staje nie poradziwszy sobie z kamienistym podjazdem.
Próbujemy na pych jednak niewiele to daje a pchający Bartek już po chwili leży dysząc i charcząc. Takie uroki wysokości.

5b.jpg

Najgorsze jest to, że aby moja afryka ruszyła trzeba odkręcić gaz do końca licząc, że w pewnym momencie wystrzeli do przodu. I nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że musi wystrzelić prosto w duże, luźne kanciaste kamienie znajdujące się akurat na zwężeniu i tak wąskiej dróżki. Jeśli na jednym z nich podrzuci mi koło to mam wielką szansę aby z całym majdanem w trybie niezwykle przyspieszonym pofrunąć w przepaść.

Następuje zmiana. Siada Bartek a ja pcham. W końcu Afryka załapuje i przeskakuje po kamieniach a Bartek nie chcąc zatrzymywać tej sieczkarni w obawie przed kolejnym zgonem dojeżdża na szczyt przełęczy.

Ja pokonuję ten odcinek z buta próbując przekonać płuca, ze na zewnątrz nie na nic specjalnie ciekawego i nie muszą wyłazić.

6.jpg

W końcu jest! Pustynia! Alleluja! Teraz byle jak najdalej do przodu przed końcem paliwa.

7.jpg
8.jpg

Góry coraz bardziej się rozstępują robiąc miejsce pustyni. Po przejechaniu dosłownie kilku kilometrów moja Afryka staje.

9.jpg

Do Karakul ok. 80 km a ja na rezerwie. W normalnych warunkach powinno starczyć jednak przy obecnym spalaniu wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jestem w głębokiej dupie. W desperacji dolewam do baku benzynę z kuchenki po czym koncentruję się tylko na jednym. Byle dalej.

9a-benzyna.jpg

Jedziemy szeroką pustynią z widokiem na pięknie ośnieżone szczyty.

10.jpg
11.jpg

Zatrzymujemy się na foty jednak w obliczu widma zostania tutaj na amen jakoś mniej niż zwykle zachwycam się widokami a te są po prostu niesamowite.

12.jpg
13.jpg

Żeby naszemu twardzielstwu stało sie zadość wjeżdżamy prosto w śnieżycę. Zimno, mokro i gówno widać. Śnieżyca się kończy ale żeby równowaga została zachowana, po przejechaniu 60 km kończy się rezerwa.

11a-snieżyca.jpg
14-swistaki.jpg
15.jpg

Bartek dopiero przełączył na rezerwę więc odlewamy od niego ok. 1 litra. Tankowanie to starcza na przejechanie jeszcze 5 km.

16.jpg
17.jpg

Na szczęście udało się dojechać do asfaltu prowadzącego do Karakul. Nie odlewamy już benzyny z drugiej Afryki bojąc się, że w ten sposób żaden z nas nie dojedzie do cywilizacji.

18.jpg
19.jpg

Postanawiamy, że ja czekam a Bartek jedzie z kanistrami do Karakul po benzynę.

Jak postanowiliśmy tak też uczyniliśmy.
Jest pusto, ponuro i zimno jak cholera a do tego mam mokro w butach od przeprawy przez strumień, w którym utknąłem.

W końcu wraca Bartek. Jest siny z zimna ale zdobył, wg zapewnień sprzedawcy ostatnie 5 litrów benzyny w całym Karakul. Zatrzymujemy jeszcze kirgiskiego uaza, którego kierowca sprzedaje nam jeszcze 2 litry. Oczywiście nie musze już wspominać o tym, że podczas przetaczania benzyny palił papierosa pochylony z zainteresowaniem nad strumykiem benzyny.

Po dojechaniu do Karakul do pełni wizerunku brakowało nam już tylko węglowych guziczków i marchwianego nosa. Bartek zsiadł z motocykla pierwszy kiedy zapalono pod nim ognisku, mnie polano wrzątkiem i już razem zameldowaliśmy się w Homestay (tak się zwie takie niby schronisku w domu u ludzi)

Oprócz nas zameldowała się tam także śmieszna czeska ekipa, która właśnie zakończyła wyprawę na Pik Marksa. Kiedy trochę się rozgrzaliśmy przy rozkosznie ciepłym piecyku poszliśmy w „miasto” poszukać telefonu.

Telekomunikacja Tadżycka S.A. mieści się w jednym z domów mieszkalnych. Po wyłuszczeniu naszej potrzeby, zostaliśmy skierowani przez starszego Pana do następnych drzwi.
Następne drzwi prowadziły do pomieszczenia o wymiarach 100x150cm, za wyposażeniu, którego znajdował się taboret oraz okienko. W okienku po chwili pojawił się poznany przed chwilą Pan wręczając kartkę, na której napisałem numer telefonu. Pan wykręcił numer i po chwili mogłem już przekazać światu, że jeszcze nie należy wyprzedawać naszych gratów.

Następnym punktem wycieczki był sklep wielobranżowy.
Sklep sprzedawał nic oraz benzynę. Wyraziliśmy wielkie zainteresowanie benzyną, której miało nie być.
Umówiliśmy się na tankowanie jutro rano po czym poczłapaliśmy pozachwycać się największym jeziorem Tadżykistanu leżącym na wys. 3914 m. Wyszło słońce więc pomimo zimna zrobiło się całkiem przyjemnie.

20.jpg

Wróciliśmy do domu akurat na pyszny obiad (ziemniaki z mięsem), posiedzieliśmy jeszcze chwilę z Czechami po czym w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, walnęliśmy się spać zrzucając z siebie całego psychicznego doła.
__________________
Wiesz... taki kuter...


Ostatnio edytowane przez czosnek : 15.11.2009 o 19:56
czosnek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.11.2009, 21:30   #99
hero
Mizerna Kruszynka
 
hero's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Lusk
Posty: 833
Motocykl: RD07a
Przebieg: 110 tys
hero jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 3 dni 12 godz 24 min 19 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał czosnek Zobacz post
To ostatnie zdjęcie ma na prawdę niesamowity klimat. Za góra ksieżyc wschodzi albo może gwiazda jakaś czy cuś . I te napisy a'la Hollywood
Dobrze sie to czyta i można się wczuć w sytuację i klimat.
__________________
-Dystans do świata jest właściwy, gdy do jednego wora nawalimy ziarno wyrozumiałości, optymizmu łyżkę, tolerancji z umiarem, wiedzy mędrców szklaneczkę i wina antołek by jak będą dokuczać pierdolnąć głośnym NIE.
hero jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.11.2009, 22:05   #100
czosnek
 
czosnek's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
czosnek will become famous soon enough
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 37 min 57 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał hero Zobacz post
To ostatnie zdjęcie ma na prawdę niesamowity klimat. Za góra ksieżyc wschodzi albo może gwiazda jakaś czy cuś . I te napisy a'la Hollywood
Dobrze sie to czyta i można się wczuć w sytuację i klimat.
Też mi się podoba. To robota Bartka nie moja niestety.... nienawidzę za to ..uja
__________________
Wiesz... taki kuter...

czosnek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Xinjiang 2008 czyli dlaczego nie zobaczymy olimpiady... sambor1965 Trochę dalej 400 23.02.2009 17:44


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:11.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.