Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Kwestie różne, ale podróżne.

Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj...

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28.08.2019, 12:06   #1
mrok31337


Zarejestrowany: Nov 2012
Miasto: Gdańsk
Posty: 71
Motocykl: nie mam AT jeszcze
mrok31337 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 4 dni 22 godz 49 min 37 s
Domyślnie

Trafiłem na ten wątek i muszę się przyznać, że moja babcia i dziadek pochodzą z Boryczówki, a ja jako mały bąbel byłem tam "po drodze" do Bułgarii.. Z tego co pamiętam to w Lubinie (woj. dolnośląskie) odbywają się zjazdy boryczowian na które to moja babcia z dziadkiem uczęszczali regularnie
mrok31337 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.08.2019, 12:09   #2
siwy
 
siwy's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Białystok
Posty: 5,517
Motocykl: NAT, EXC 450, K-750
siwy jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 1 tydzień 2 dni 40 min 2 s
Domyślnie

Czyta się. Same ciekawe rzeczy. Dzięki ATomku.
__________________
Niepuszczone bąki wędrują do mózgu i tak rodzą się posrane pomysły.
siwy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.08.2019, 12:29   #3
sluza
 
sluza's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,718
Motocykl: AT RD07a; XR600R
sluza jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 4 godz 35 min 23 s
Domyślnie

Nie dziwię się Mirkowi, że nabrał odrazy do drewna Ciekawe czy te zbiory to tak tylko, dla rzeźby, czy też jakoś były używane

Świetnie się czyta
sluza jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.08.2019, 14:01   #4
ATomek
 
ATomek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,593
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
ATomek jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 miesiące 1 tydzień 2 dni 13 godz 15 min 25 s
Domyślnie

mrok31337 To zabrzmiało, jak głos z zaświatów, z raju utraconego!
a ty Pawlaków czy Kargulowy?
Nieważne! Ty swój!
Pozdrawiam serdecznie.


Sluza, pozwolisz, że w odpowiedzi zacytuję podwórkowego klasyka- zaśpiewajkę, jaką pamiętam z dzieciństwa. Teraz dopiero po tym, co widziałem, odnalazłem jej sens.

Kak ja była maładaja
Tak ja była rezła
Sama kiecku podnosiła
I na dyszel lezła

Ref.
Aj jaj Dunia ma , Dunia diewuszka maja
Aj jaj Dunia ma , Dunia diewuszka maja


Pozdrawiam gorąco Dunię i Maja!

Edytowałem i usunąłem inne zwrotki, bo to jednak bardziej kultura kołchozowa, która do Kresowej nie przystoi.
No, licząc na wyrozumiałość i że mowa o wielokulturowości, pierwszą zostawiam

Ostatnio edytowane przez ATomek : 29.08.2019 o 13:00
ATomek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.08.2019, 14:31   #5
mrok31337


Zarejestrowany: Nov 2012
Miasto: Gdańsk
Posty: 71
Motocykl: nie mam AT jeszcze
mrok31337 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 4 dni 22 godz 49 min 37 s
Domyślnie

ATomek, dzięki Wychowałem się na opowieściach dziadka jak to się żyło kiedyś na kresach i o szlaku bojowym pradziadka, którego mogiłę niedawno odnaleźliśmy na cmentarzu wojennym w Złotowie. Jak tylko córka podrośnie zabieram ją do UA i pokazuję, że my są zabużanie
mrok31337 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.02.2020, 18:00   #6
ATomek
 
ATomek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,593
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
ATomek jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 miesiące 1 tydzień 2 dni 13 godz 15 min 25 s
Domyślnie

Mógłbym rzec- wielokulturowość Rzeczpospolitej cd..

‘Co to tak się w głowie męci?
Rad bym duszę mą ocucił;
Ach, i z serca czy z pamięci
Coś wysnował i zanucił
Jakoś rzewnie czy miłośnie
I wesoło czy żałośnie,
Coś o bracie czy o bitwie,
O Koronie czy o Litwie?..

Gadu, gadu, stary dziadu!
Pleć, pleciuga, byle długo’


Wincenty Pol.

Szczerze się dziwię, że ta postać dopiero teraz zagości w tym Kresowym wątku.

Słowo ‘zagości’ jest na swój sposób niestosowne w zestawieniu z dorobkiem kogoś, kto słowo ‘Kresy’ stworzył i nadał mu sens, w jakim pojmujemy go dziś w całym jego sentymentalnym pięknie, bogactwie i potędze.
Postać Pola wywoływałem przy okazji różnych opowieści, bo to geograf, podróżnik, etnograf, poeta, patriota...zawsze realnie związany z bieżącymi wydarzeniami współczesnej mu historii Polski. Dziś chciałbym ją przedstawić szerzej, bo choć kiedyś równy Mickiewiczowi, to dziś zapomniany.
Chętny bez trudu odnajdzie jakiekolwiek opracowanie biografii Pola, ale opowiem, jak ja go odnalazłem.
Wielkość Pola zafascynowała mnie w miarę odkrywania zakamarków jego życia i pasji, z jaką je przeżywał. Ta fascynacja trwa i w mojej ocenie wzrasta proporcjonalnie do ogólnego zapominania o nim. Odkrywam go na nowo, przeżywając wielką przygodę.

IMG_6889.JPG

IMG_6912.JPG

Moja droga na utracone ziemie dawnej Najjaśniejszej Rzeczpospolitej zawsze prowadzi przez Lublin. To zaledwie 100km od mojego domu i jadąc afryką to zdecydowanie za wcześnie na pierwszy postój. Gdyby nie rodzinne losy, to jak większość z was, dalej przemykałbym się przez Lublin (lub nie daj Bog - wygodną okrężnicą) byle jak, byle najszybciej dotrzeć do granicy.
Nie chcę się wcinać w kompetencje Bandy z Lublina, bo kto lepiej jak nie oni pokażą miasto, ale można znaleźć tam wiele ciekawostek.

IMG_6900.JPG

IMG_6176.JPG

Muzeum- dworek Wincentego Pola leży na skraju wschodnich murów starego miasta, wciśnięte w boczną uliczkę Kalinowszczyzna.

Wincenty Pol urodził się w 1807r w Lublinie. Choć ojciec był Niemcem spod Reszla o pruskim pochodzeniu a matka spolszczoną Francuską, stworzyli dom z tradycją polskiej przeszłości narodowej, co jest doskonałym przykładem na wielonarodową strukturę społeczeństwa dawnej Polski. Uczył się i studiował filozofię we Lwowie, gdzie jeszcze bardziej przesiąkł duchem polskim, a w 1830 podjął pracę na Uniwersytecie Wileńskim. Będąc wyśmienitym wykładowcą i wychowawcą, świadomym patriotą a z wyboru Polakiem aktywnie wziął udział w konspiracji i walkach z Moskalami w Powstaniu Listopadowym. Współpracował z Józefem Bemem, ranny w powstańczych potyczkach, nagrodzony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari.

IMG_6748.JPG

IMG_6741.JPG

Po klęsce powstania emigrował do Lipska, gdzie poznał Adama Mickiewicza i podobnie jak u niego, tęsknota za utraconą Ojczyzną- Polską- wpłynęła na treść jego literackiej twórczości. ‘Pieśni Janusza’, ‘Pieśni o ziemi naszej’, ‘Mohort’, ‘Rok myśliwca’ to poetycki opis polskich regionów, które zwiedził, wraz z kulturą ich społeczeństwa. Utwory pisane prostym językiem łatwo wpadały w ucho i weszły do kanonu romantyzmu o zabarwieniu patriotycznym.


‘ A czy znasz ty, bracie młody,
Te pokrewne twoje rody?
Tych górali i Litwinów,
I Żmudź świętą, i Rusinów?

A czy znasz ty, bracie młody,
Twoje ziemie, twoje wody?
Z czego słyną, kędy giną,
W jakim kraju i dunaju?

A czy znasz ty, bracie młody,
Twojej ziemi bujne płody?
Twe kurhany i mogiły,
I twe dzieje, co się śćmiły? ‘

IMG_6738.JPG

IMG_6736.JPG


Efektem licznych podróży były etnograficzno- geograficzne prace naukowe: ‘Rzut oka na północne stoki Karpat i przyległe im krainy’- ze szczegółowym opisem Tatr, .Obrazy z życia i natury’, ‘Północny wschód Europy pod względem natury’, ‘Historyczny obszar Polski’.
Jako profesor nadzwyczajny w 1849r na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie powołał katedrę geografii, jako pierwszą w Polsce, a drugą w Europie. Został przyjęty w poczet członków powstałej wówczas Akademii Umiejętności. Pracował dla Ossolineum, przyczynił się do narodzin nowoczesnej geografii i turystyki.
Będąc kiedyś w Tatrach w schronisku Stara Roztoka dziwiłem się, że nosi imię jakiegoś Niemca...

IMG_6753.JPG

IMG_6781.JPG


‘W góry! w góry, miły bracie!
Tam swoboda czeka na cię’

Z kroniki:
‘W 1850 roku Wincenty Pol zainicjował również nową formę działalności dydaktycznej, jaką były wycieczki terenowe. Miały one integrować profesora z nauczaną młodzieżą, a także (i co najważniejsze) pogłębiać teoretyczne wiadomości uzyskane podczas wykładów i powiązać je z otaczającą rzeczywistością. Pierwsza taka wycieczka odbyła się w dniach 18–20 maja 1850 roku, a jej celem była Puszcza Niepołomicka. Kolejne wyjścia kierowały się w stronę Krzeszowic, Tenczynka, Czernej, Tyńca, Mnikowa, Bielan, Wieliczki i Pogórza Wielickiego. Jedną z najważniejszych wypraw była, trwająca od połowy lipca do połowy sierpnia 1852 roku, wycieczka w Tatry i Pieniny. Uczestniczyło w niej około stu osób. Pewnego dnia, w Dolinie Kościeliskiej, wycieczka natrafiła na mogiłę, w której pochowany miał być, zabity przez zbójców, młynarz wypłukujący złoto dla króla Zygmunta Starego. Nad mogiłą Wincenty Pol wygłosił przemowę, którą zakończył słowami:

Panowie, szanujmy podania i pamięć tych, co polskim królom wiernie służyli – wtoczmy kamień na mogiłę i postawmy w nim krzyż na pamiątkę młynarza króla Zygmunta, z przesławnego rodu Jagiellonów.’

IMG_6766.JPG

Wydarzeniami, które trwale zmieniły spojrzenie Pola geografię społeczną były rabacje galicyjskie z 1846, czyli masowe rzezie ziemian w celu osłabienia powstania narodowego. Podburzeni intrygą zaborcy chłopi zbrojni w piły, siekiery, młoty i kosy chodzili od dworu do dworu, od Przemyśla aż po Kraków mordując całe rodziny ‘polskich panów’.
Choć Pol uratował swoją rodzinę, napadnięty przez jedną z band i ograbiony z rękopisów cudem uszedł z życiem raniony kosą.

,Leci liście z drzewa,
Co wyrosło wolne;
Z nad mogiły śpiewa
Jakieś ptaszę polne:
Nie było — nie było
Polsko dobra, tobie!
Wszystko się prześniło,
A twe dzieci w grobie.

Popalone sioła,
Rozwalone miasta,
A w polu do koła
Zawodzi niewiasta.
Wszyscy poszli z domu,
Wzięli z sobą kosy;
Robić nie ma komu,
W polu giną kłosy.’

IMG_6785.JPG

Kolejne powstanie z 1863- styczniowe utrwalił innymi rymami, które przetrwały do dziś;
‘W krwawym polu srebrne ptaszę,
Poszli w boje chłopcy nasze.
Hu! ha! Krew gra!
Duch gra! Hu! ha!
Niechaj Polska zna,
Jakich synów ma!
Obok Orła znak Pogoni,
Poszli nasi w bój bez broni.
Hu! ha! Krew gra!
Duch gra! Hu! ha!
Matko Polsko żyj!
Jezus, Maryja bij!
Naszym braciom dopomagaj,
Nieprzyjaciół naszych smagaj.
Hu! ha! Krew gra!
Duch gra! Hu! ha!
Niechaj Polska zna,
Jakich synów ma!’

Zmarł w Krakowie 2 grudnia 1872 r., a jego ciało spoczęło w Krypcie Zasłużonych na Skałce.

IMG_6803.JPG

Tyle wybranych wiadomości z barwnego życia Pola.
Wszystkie jego zasługi dla geografii i patriotycznej literatury są ważne, ale dla mnie największym sukcesem Pola jest stworzenie określenia Kresy. To Pol użył go jako pierwszy w 1855r do opisu obszaru przygranicznego Rzeczpospolitej.
Kresy. Krótkie słowo, ale wraz upływem czasu i zmian wzrasta jego znaczenie. W jego głębi Pol ukrył jak w skarbcu owoce swojej fascynacji geografią, historią i etnografią Rzeczpospolitej. Stworzył nowy świat: tajemniczy, magiczny, częściowo zapomniany, a jednak realny poprzez fakty i osoby.

Za każdym moim wyjazdem na Kresy Najjaśniejszej Rzeczpospolitej skręcam tuż za lubelskim zamkiem na Kalinę, by choć rzucić okiem na dworek Pola. Dalej jadę jego szlakiem, wspominam jego miłość do Kresów i chciałbym jak on umieć się nimi zachwycić. Ja widzę je takie, jakimi są dziś, ale dzięki Polowi stare obrazy nakładają się, dzięki czemu trwają we mnie nieprzerwanie.
Są swoistym katalizatorem tego co we mnie i źródłem wielu inspiracji, z których największą jest odnalezienie grobu ostatniego rycerza Rzeczpospolitej.


‘Gadu, gadu, stary dziadu!
Pleć, pleciuga, byle długo;
Bajże, baju, po zwyczaju..
O tym, naszym polskim kraju!’
ATomek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.02.2020, 11:59   #7
Gończy
 
Gończy's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,168
Motocykl: RD07a
Gończy jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 14 godz 44 min 38 s
Domyślnie

Spora część eksponatów pochodzi z domu mojej koleżanki. Nawet ostatnio gdzieś na strychu wynalazła szkice, jak się okazuje Wincenty też całkiem nieźle szkicował.
Gończy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.02.2020, 12:02   #8
consigliero
Ajde Jano
 
consigliero's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 6,107
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
consigliero jest na dystyngowanej drodze
Online: 9 miesiące 2 dni 11 godz 36 min 45 s
Domyślnie

Zawsze czytam żeby nie było że nie interesuję się.
__________________
BMW Club Praha 001
1.Nigdy nie polemizuj z idiotą. Sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem.
2.Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
consigliero jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.02.2020, 21:59   #9
renant
 
renant's Avatar


Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Zgierz
Posty: 186
Motocykl: była AT jest TA
Przebieg: rośnie
renant jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 5 dni 16 godz 44 min 24 s
Domyślnie

Tomka opowieści to lektura obowiązkowa, przynajmniej dla mnie.
Dzięki Tomek.
renant jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18.03.2020, 22:16   #10
ATomek
 
ATomek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,593
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
ATomek jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 miesiące 1 tydzień 2 dni 13 godz 15 min 25 s
Domyślnie

Nastał czas czytania nie tylko lektur obowiązkowych

Bywa, że wspominam Marię Rodziewiczównę i jej barwne opisy z Kresowego życia pięknie ujęte w ramach czasowych i wiernie oddające jego realia.
Zaryzykuję :

Maria Rodziewiczówna ze zbioru "Róże panny Róży"- 1938

SPRAWA JEDNORURKI NR. 3080


 W roku Pańskim 1863 lokajczyk dworski, który z paniczem poszedł w lasy, wykradłszy się łozami po rozbiciu partji, cisnął dworską jednorurkę w pokrzywy za starą lodownię, a sam przyczaił się na strychu, zanim gorączka śledztw i aresztowań minęła. Panicz poszedł na Sybir, dwór ocalał, bo żyła w nim i rządziła „stara pani.“ Lokajczyk jednorurkę wydobył z pokrzyw, oczyścił ze rdzy, i odniósł starej pani. Schowana zrazu za jakąś szafą — służyła następnie coraz śmielej — na gapy przy siewach na polu, na wałęsające się wściekłe i niewściekłe psy, a czasem nawet na zajączka w ogrodzie. Była jedyną bronią dworską, przeciwko której nie protestował żaden rosyjski, wszechwładny uradnik.
 Lokajczyk wyrósł, ożenił się, awansował na gajowego, chował w leśniczówce gromadę dzieci. Do dworu, po jakiejś amnestji wrócił panicz, ożenił się, pochował matkę, potem sam zmarł, zostawiając na straży ziemi, domu i wszelkiego ruchomego dobra córkę. Rusznica trwała zawsze za szafą.
 „Panienka“ wyszła za mąż i owdowiała, dwór, nękany przez Moskali, przetrwał jednak wszystkie napaści i doszło do Wielkiej Wojny. Parę kobiet tylko zostało na straży tej polskiej placówki na wschodnich kresach; wdowa, jakaś kuzynka, jakieś dziewczątko — ot zbieranina słabości, biedy, sieroctwa, żywioł najodporniejszy na wszelkie klęski.
 Przetrwała też rusznica. Przy którejś, może setnej rewizji, Niemiec ją wydobył z za szafy — obejrzał, pokazał lejtnantowi — obadwa zalegali się od śmiechu — i oddali dziedziczce, gdyż była do muzeum za mało ciekawa. I służyła dalej — na złodziei, psy i włóczęgi. — Niemcy dostarczali śrutu, prochu i pistonów i niekiedy sami z niej strzelali — na żart.
 Po klęsce niemieckiej, na kraj ten graniczny, bezbronny, napadły hordy różnie zwane: „sinożupańce,“ Petlurowcy, Ukraińcy, dzicz apaszów czy gorylów, grabiąca, łupiąca, mordująca, — przednia straż bolszewików. Jednym z wielu cudów Opatrzności został dwór, chociaż doszczętnie obrabowany, i garstka mieszkańców przy życiu. Jakiś goryl, z czerwoną kokardą na zdartej z trupa sukmanie, znalazł rusznicę, chciał z niej zastrzelić dziedziczkę, ale że była nienabita, więc cisnął na ziemię, a kobieta tymczasem uciekła i ukryła się pod żłobem w stajni.
 Nareszcie krajem zawładnęli Polacy i minęła groza śmierci. Do dworu przywlókł się i osiadł na stałe krewny z Białorusi, wyzuty z mienia i skatowany przez bolszewików. Gdy oprzytomniał, pozdrowiał i wygnańczą rozpacz zmógł, zaczął wdowie w gospodarce pomagać i nadto, pewnego dnia, rusznicę oczyścił, nabił i zaczął płoszyć strzałami gapy na owsie. Żeby opisać kunszt i mękę, z jaką ocalono tę trochę nasienia, toby była druga historja, nie mająca zresztą z rusznicą nic wspólnego.
 Po paru dniach strzałów, zjawiło się do dworu dwóch policjantów polskich.
 — Ma pani broń w domu?
 — Mam fuzję starą.
 — A pozwolenie na broń i prawo polowania pani ma?
 — Nie.
 — Zatem skonfiskujemy broń.
 — Proszę panów, gawrony doszczętnie tu wybiorą nasienie owsa.
 — Nie nasza rzecz. Powinniśmy zrobić rewizję w domu i spisać protokół. Będzie pani miała karną sprawę.
 Gromadka kobiet i stary Polak z Białorusi słuchali tego milcząc. Tylko oczy ich, wlepione w srebrne orzełki na czapkach policjantów, były pełne wyrazu, aż wreszcie, w źrenicach tej kobiety, córki powstańca, zaszkliły się łzy — i bez słowa otworzyła przed polską władzą drzwi domu.
 — Proszę — rewidujcie panowie, — rzekła odchodząc. Policjanci jednakże zabrali tylko strzelbę, a na odchodnem rzekli łaskawie do starego:
 — Żeby uniknąć sądu i kary, niech się pan zaraz zwróci do starostwa i dostanie pozwolenie na broń, wraz z kartą łowiecką.
 — Przecie panowie zabrali broń.
 — Będzie dostawiona do starostwa, stamtąd ją pan zpowrotem otrzyma.
 Stary ruszył tedy do starostwa.
 Mieściło się w Żebryniu i skład jego był następujący: Starosta: pan Fagot — suspendowany ksiądz z Galicji. Referent samorządowy pan Hilareńko, dawny akcyznik rosyjski. Zastępca starosty: pan Boholubski — kapitan z armji Denikina. Sekretarz: pan Pawłowicz, dawny prystaw policyjny rosyjski. Biuralistki, strojne jak rajskie ptaszki, napełniały lokal zalotnym świergotem i zapachem perfum.
 Pan Gintowt (tak się zwał petent o prawo używania rusznicy) złożył wszelkie wymagane podania, przedstawił fotografje, opłacił koszta, przeszedł krzyżowy ogień pytań śledczych o swem pochodzeniu, urodzeniu i czynach życiowych przez sześćdziesiąt lat wieku i został łaskawie uwolniony do domu, ale bez pozwolenia na broń. Minęło sześć tygodni: gapy pożarły owies, pies wściekły pokąsał dziecko, Gintowt dostał pałką od draba, co się włamał do lamusa, aż wreszcie przyszedł papier ze starostwa, żądający podania numeru i fabryki strzelby.
 Ba, kiedy rusznica powstańca, ku swemu własnemu zapewne zdumieniu i zgrozie, była w polskiem więzieniu.
 Gintowt radził sprawy zaniechać, i spróbować wskrzesić stare wynalazki: uczynić łuk lub procę, ale wdowie żal było pamiątki, więc rozpoczęto starania o pozwolenie ujrzenia rusznicy i odczytania znaków. Po miesięcznych prośbach, jazdach i opłatach osiągnięto cel i zakomunikowano starostwu, że strzelba ma na lufie numer 3080 — zresztą fabryki nieznanej.
 Na skutek tego, otrzymano prawo na jej posiadanie i odzyskano ją zpowrotem.
 Na tem zapewne mogła się historja skończyć, aliści los się zawziął na dwór o rusznicę.
 W następnym roku Gintowt umarł, a na pomoc i opiekę kobietom zjechał młody krewny z Kongresówki. Gdy się rozejrzał, poprosił o jaką broń, i chociaż na widok tego zabytku przeszłości pogardliwie ramionami ruszył, jednak udał się do starostwa, aby zgodnie z prawami obowiązującemi wejść w jej używalność. Był pewny, że wróci z dokumentem w porządku.
 Ale w starostwie, na widok inteligenta Polaka, najeżyły się wrogo władze i rozpoczęło się ostre śledztwo, jako nad osobnikiem nadzwyczaj dla rządu podejrzanym.
 Imię, nazwisko, imię ojca i matki, data urodzenia, tj. dzień i godzina oraz kwadra księżyca, (ponieważ uczeni rządowi zauważyli, że ludzie urodzeni na nowiu miewają w charakterze cechy buntownicze i urodzeni na pełni, dążności reakcyjne) dalej cenzus naukowy, przynależność partyjną, legitymację, bilet wojskowy.
 W tem miejscu Fagot i Boholubski sponurzeli na twarzy i groźne postawili oczy: petent miał świadectwo demobilizacyjne armji ochotniczej.
 Pytania nastąpiły coraz ostrzejsze: czy ma rewolwer? Dlaczego nie ma, jeśli służył w wojsku? Czy ma prawo na polowanie? A dlaczego je ma, kiedy jest marzec i polować nie wolno? Dlaczego przybył w pomoc wdowie, kiedy u niej las już zupełnie zniszczony? Ostatecznie kazano mu złożyć fotografję, kwit płatniczy z kasy skarbowej, a gdy to załatwił, zapytano, czy ma pozwolenie na kupno strzelby.
 — Jest w domu jednorurka kurkowa, Nr. 3080, zapisana już w urzędzie.
 Zaczęto szukać w papierach.
 — Tak, ale numer ten zapisany na Jana Gintowta. Musi pan otrzymać pozwolenie na kupno u niego.
 — Ale on umarł.
 — W takim razie u jego sukcesorów.
 — Ale ta strzelba jest własnością dziedziczki.
 — To nieprawne i musi być sądownie udowodnione. Pozwolenia pan dostać nie może.
 Tu się pan Boholubski odwrócił, aby podpisać pozwolenie na imię Mikity Hawryluka, które mu podsunął sekretarz, a starosta Fagot, przypomniawszy sobie swój uprzedni fach, rzekł z namaszczeniem:
 — Prawo jest podstawą bytu i rozwoju państwa i sferom inteligentnym należy dawać przykład czci i poszanowania praw Rzeczypospolitej.
 Z tą nauką został petent łaskawie uwolniony z przed oblicza żebryńskiego wielkorządcy. Po powrocie do domu i długiej naradzie z dziedziczką wystosowano następujące pismo:
 „Do pana Bronisława Gembarzewskiego, Dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie.
 Niżej podpisana składa do Muzeum strzelbę jednorurkę Nr. 3080, przechowaną z powstania 1863 roku, a zarazem uprzejmie prosi pana dyrektora o wypożyczenie z Muzeum kuszy do strzelania lub rysunku takowej, a to w celu zbudowania owego narzędzia dla obrony życia mieszkańców Polaków na Kresach, skazanych na zagładę przez miejscową administrację.
 Upraszam o wybaczenie, że strzelbę doręczy pan Aron Safir, lub Iwan Kiryluk, posiadający prawo na broń, którzy, za stosownem wynagrodzeniem, komisu tego się podejmą."
ATomek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Skąd naklejki do rd04 ?? yuris76 Owiewki, osłony, szyby, kanapy, zegary i linki 12 10.01.2016 12:24
Dla tych co chcą sami... Pastor Wszystko dla Afryki 37 15.05.2014 01:17
Skąd wziąć IGO? Fausto Mapy 12 01.05.2013 11:32
skąd moc? mad_leaf Silnik, sprzęgło, skrzynia 3 13.04.2009 13:09


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:03.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.