09.12.2010, 20:46 | #101 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Posty: 137
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 dni 7 godz 56 min 41 s
|
Niestety nie szczepilismy sie na nic. Postawilismy na profilaktyke.
W tym miejscu gdzie sie strułem zamówiłem najbezpieczniejsze żarcie jakie mogłem czyli ciapate z dżemem. Pech chciał że gościu dorzucił coś do tej ciapaty co było nie zjadliwe i mnie załatwiło. |
09.12.2010, 22:14 | #102 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Posty: 137
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 dni 7 godz 56 min 41 s
|
Rano moje dolegliwości trochę ustąpiły, ale nie byłem w stanie wsiąść na motor. Ogarnęła mnie słabość, zażyłem różne specyfiki, taki stan trwał ze 2 godziny, chłopaki sie niecierpliwili, bo czas leciał a my musielismy w tym dniu dojechać do Keylong, a po drodze 2 przełęcze do przejechania Lachalung La i Baralacha La. Ok. 10 wmusiłem w siebie omleta i zacząłem pakowanie. Wszystkie wnetrzności mnie bolały, wlazłem na motor jakoś i jazda. Kazdy dołek to tragedia, ale cóż nie ma wyjscia trzeba jechać bo inaczej na samolot nie zdążymy. Do tego złamany amor, strzelający łańcuch i predkośc max 30.
INDIE - 2918z.jpg INDIE - 2919z.jpg indie2010 1308a.jpg Mijamy znów te same miejsca choć od drugiej strony wyglądają inaczej. Potem przełęcz. INDIE - 2958z.jpg INDIE - 2960z.jpg INDIE - 2963z.jpg Za przełęczą dopada mnie ból, akurat jest balkon widokowy. Zatrzymuje się tam. W czasie gdy ja zdycham chłopaki się lansują i robią fotki nad urwiskiem. indie2010 1321a.jpg INDIE - 2996z.jpg INDIE - 3008z.jpg Jedziemy w dół w stronę Sarchu, trafiamy na remont mostu. Musimy odczekać swoje. Hindusi obracają wsporniki mostu na drugą stronę bo się wygięły jak banany a teraz się muszą wyprostować . indie2010 1329a.jpg CDN |
09.12.2010, 22:31 | #103 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Posty: 137
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 dni 7 godz 56 min 41 s
|
Przed Sarchu dopada mnie następny pech, spada łańcuch, nie mam siły zabrać się za robotę. Chłopaki pojechali do przodu więc zostaję sam, siadam na kamieniu i czekam. Oglądam piekne widoki.
INDIE - 3049z.jpg indie2010 1335a.jpg INDIE - 3054z.jpg indie2010 1340a.jpg W końcu po dłuższym czasie Talax się lituje i wraca do mnie. Zakładamy łańcuch, jest luźny jak cholera ale nic nie poradzę, cieszę się, że jeszcze się nie urwał. Tuż przed wioską trafiamy jeszcze konwój wojskowych ciężarówek, jest ciasno, nie mam siły mocno trzymać kiery, rzuca mna na kamieniach az w końcu zahaczam o tylne koło ciężarówki. Odpada pół błotnika, nawet nie zaliczyłem liscia, spadam coby mnie nie dorwali. W Sarchu stajemy na herbatkę, potem kontrola i dalej w drogę na drugą przełęcz. INDIE - 3059z.jpg indie2010 1341a.jpg indie2010 1356a.jpg Reszte drogi idzie w miarę gładko, Wąski załatwia z tego co pamiętam kilka litrów paliwa bo by nie dojechał do Keylong, moje zdrowie się trochę poprawia. Do Keylong docieramy późno, nocujemy w tym samym miejscu i zamawiamy znów Spring Rolle. Jutro wizyta u mechanika. INDIE - 3067z.jpg indie2010 1367a.jpg INDIE - 3069z.jpg |
13.12.2010, 00:40 | #104 |
Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Śrem kiedyś stolica pyrlandii
Posty: 53
Motocykl: jakoś wolę jabole
Przebieg: sporo
Online: 2 dni 4 godz 49 min 35 s
|
cze Jarki świetnie że tyle pamiętasz i chce się to tobie opisywać wielkie dzięki
a co z naszymi planami ? rozwijają się może ? myślę że już zacząć przygotowania pobudzę Krzyśka !
__________________
mt Ostatnio edytowane przez talaxon : 13.12.2010 o 00:42 |
13.12.2010, 10:19 | #105 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Reykjavik
Posty: 685
Motocykl: tyż Honda ale mała siostra królowej
Przebieg: jest
Online: 1 miesiąc 3 dni 3 godz 35 min 20 s
|
Piękne miejsca, piękne fotki, z pewnością niesamowite przeżycia....ale choroba może wszystko to zniszczyc a także pozostawic trwałe ślady ( np wzw A lub B)....a to kraje endemicznego występowania niektórych chorób...niestety w wiekszości tych chorób profilaktyki nie ma ( tylko malaria ale tez na krótko-tylko, że na malarię brak szczepionki)
http://www.szczepieniadlapodrozujacych.pl/ |
13.12.2010, 15:09 | #106 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Posty: 137
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 dni 7 godz 56 min 41 s
|
Na ten dzień plan był prosty. Dojechać jak najdalej, ale zanim wsiedliśmy na sprzęty najważniejsza była wizyta u mechanika aby zreanimować mój motor, Talaxa i Młodego. Wymieniłem łozysko w tylnej zębatce, która już prawie zębów nie miała od tych zrywów i strzałów łańcucha, łańcuch został skrócony o dwa ogniwka żeby dało się go naciągnąć. Amortyzatora tylnego niestety gość nie miał takiego jak mój, ale spasowały używki od jakiejś starej 500-tki za jedyne 17 zł za parę. Chłopaki swoje sprawy też pozałatwiali i mogliśmy startować. Wreszcie zaczęła się normalna jazda w moim wykonaniu, zdrowie tez mi się polepszyło. Zatankowaliśmy w Tandi paliwko i do przodu na Rothang Pass. Do Grampu pogodę mieliśmy elegancką, widoki też.
INDIE - 3071z.jpg INDIE - 3074z.jpg INDIE - 3076z.jpg INDIE - 3079z.jpg INDIE - 3084z.jpg W Grampu zaczyna sie podjazd na przełęcz, niekończące sie serpentyny, dość dużo samochodów i plac budowy, co powoduje, że droga jest strasznie zniszczona i trudna do przejechania. Wszędzie leżą kamienie, jest dużo piachu, motocykl tańczy w lewo i w prawo, wyprzedzamy samochody jadące przed nami itd. Przed szczytem zaczyna się chmurzyć i robi się przenikliwie zimno. Przełęcz przejeżdżamy nawet nie wiedząc kiedy ponieważ jest taka mgła, że nie wiemy gdzie jedziemy, samochody widzimy jak juz sa metr od nas, dobrze, że chodziaż asfalt jest. Niestety nie długo, na zjeździe znów roboty drogowe, ale tym razem w błocie i nad urwiskami. Pada deszcz. Jeden błąd i lecimy w otchłań bo nie widać dna. Błoto i kałuże momentami głębsze od osi koła, ślisko jak diabli. Po ok. godzinie morderczego zjazdu, zaczyna być coś widać. INDIE - 3088z.jpg indie2010 1296a.jpg indie2010 1311a.jpg Dojeżdżamy do miejsca gdzie jest kilka knajp. Dalej jest zimno. Kupujemy czekoladki aby złapać trochę energii. Młody próbuje odpalić kuchenkę benzynową, aby zrobic kawę ale średnio mu to wychodzi, ale zbiegowisko się robi bo myślą że chcemy lokal spalić. Hindusi ubrani w kombinezony narciarskie , niezły widok , he he. Ruszam dalej z Talaxem w strone Manalli, reszta na siłe próbuje zagotować wodę na kawę, cały czas pada, jedziemy nadal ostrym zjazdem. INDIE - 3091z.jpg INDIE - 3096z.jpg Tworzą sie korki, przeciskamy się. Spotykamy znów tego Angola na tym pomarańczowym Royalu, tym razem ma pecha bo urywa mu się linka gazu. Nie mozemy pomóc bo linka jest u Krzyśka. Przed Manalli zatrzymujemy się i czekamy na chłopaków. Dojeżdżają, ruszamy z kopyta, ale Talax się gubi i myli droge, my oczywiście o tym nie wiemy i czekamy na niego, gdzieś koło Naggar delektujac się miejscowymi jabłuszkami i konopiami . Jest ciemno, nijak nie mozemy się skontaktowac. Wysyłamy smsy ale nie wiemy czy doszły. Wracam po niego do tego samego miejsca co ostatnio się widzielismy, sprawdzam po drodze wszystkie warsztaty, ale nigdzie go nie ma. Wracam do chłopaków. Decydujemy, ze szukamy noclegu przy drodze tak aby było motory widać. Po jakimś czasie przyjeżdża Talax. Okazało się, że skręcił w Manalli w prawo i jechał drugą stroną doliny aż do Kullu i jak dostał smsa to wracał tą stroną którą my jechaliśmy. Znów było trochę nieporozumień, ale najważniejsze, że jesteśmy w komplecie. |
13.12.2010, 17:25 | #107 |
Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Śrem kiedyś stolica pyrlandii
Posty: 53
Motocykl: jakoś wolę jabole
Przebieg: sporo
Online: 2 dni 4 godz 49 min 35 s
|
moja prawda brzmi - ja wybrałem główną drogę (tą mieliśmy jechać), a panowie zabłądzili do czego nie chcą się przyznać (tylko przez przypadek ich trasa była ładniejsza) za to mieliśmy fantastyczne widoki i mnóstwo ostrej jazdy w dzień.
__________________
mt |
14.12.2010, 14:49 | #108 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
|
fajnie sie to czyta. Mam wrazenie jakbym tam byl.
A poniewaz w kompie gdzies mi sie ostala jakas rzadka mapka to dorzucam ja tu majac nadzieje ze potomnosci sie przyda, bo u mnie zginie anichybnie.
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację. |
15.12.2010, 19:22 | #109 |
Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Żory
Posty: 98
Motocykl: Super Terefere 750 3TD na leniuszku
Online: 1 tydzień 1 dzień 7 godz 14 min 40 s
|
Nie daj się prosić i wklej resztę zdjęć
|
16.12.2010, 21:46 | #110 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Posty: 137
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 dni 7 godz 56 min 41 s
|
4.09 był dniem dla tych co lubią przeciskać się na zyletki między samochodami w niekończacym się korku w górskiej scenerii z przepasciami, oberwanymi drogami i wszystkim na drodze co jest sobie w stanie człowiek wyobrazić. To był poprostu horror i walka o zycie, choć nie ukrywam, że dość dobrze się w tym czułem. Poprostu była jedna zasada kto sprytniejszy ten jedzie. Oczywiście teraz jestem z tej jazdy dumny bo wyszedłem bez szwanku, ale uwierzcie mi jak tam jechalismy to nie było nam do smiechu. Oczy dookoła głowy. nie było nawet czasu popatrzyć na okolice. Żałuje tylko jednego, zbyt mało nakreciłem filmów z tej jazdy bo teraz są to najczęściej puszczane filmy dla znajomych. W sumie to na tym powinienem skończyć, ale jakies jeszcze przygody mielismy wiec coś skrobne.
Poczatek dnia nie zapowiadał takiego armagedonu na drodze, była jazda głebokim wąwozem wśród zieleni i pięknych widoków. indie2010 003a.jpg indie2010 004a.jpg Były jakies zabytki i mosty wiszące oraz wodospady na ponad 100 a moze i 200 metrów. indie2010 006a.jpg indie2010 013a.jpg indie2010 018a.jpg Wąski miał problemy ze sprzętem, przerywał mu strasznie i co jakis czas wyrzucał z siebie kłęby dymu, wiec co chwilę grzebaliśmy przy nim. indie2010 019a.jpg Od Mandi zaczęła się walka o zycie na drodze, ale o tym juz pisałem, choć tak naprawdę nie ma słów aby to opisać. Szkoda, ze nie miałem mocniejszego sprzęta . Pamiętam, że miejscami padał też deszcz co skutkowało tym, ze cały syf z drogi lądował na naszych twarzach i ubraniu. Śmierdzieliśmy normalnie rynsztokiem. Pamietam, że gdy zrobiła się szarówka podjeliśmy decyzję, że stajemy w najbliższym mozliwym miejscu na nocleg. Oczywiści jak na złość nie było nic przez wiele km. Jechaliśmy więc po ciemku wśród tych samochodów bez swiateł, u nas też z oswietleniem kiepsko było, aż zatrzymaliśmy sie w jakiejś zapyziałej knajpie, bo głód był wielki. Jednak jak zobaczyłem, że miejscowi stamtąd wychodzą i puszczają pawie, a oni są odporni na wszystko, to pomyślałem, ze jak tam coś zjemy to bedzie nasze ostatnie jedzenie. Ruszyliśmy dalej, aż w końcu trafiliśmy do hotelu w strugach deszczu. Wygladaliśmy jak kocmołuchy. Nie wiem nawet gdzie był ten hotel, ale myślę że w okolicy Bilaspur. indie2010 032a.jpg indie2010 038a.jpg Ostatnio edytowane przez JaroGL : 16.12.2010 o 21:50 |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Indie/Himalaje 2009 - no to jedziemy!!! | Zazigi | Trochę dalej | 44 | 08.11.2014 13:23 |
Szwecja, Norwegia Sierpień 2010 | Lidke | Trochę dalej | 11 | 16.12.2010 01:31 |
Dzida na Marsa! - Islandia [Sierpień 2010] | rambo | Trochę dalej | 50 | 11.09.2010 21:59 |
Przebieżka z synami Albionu... - Anglia [Sierpień 2010] | banditos | Trochę dalej | 9 | 10.09.2010 00:23 |
Połonina Borżawa - Ukraina [Sierpień 2010] | BLOB | Trochę dalej | 4 | 01.09.2010 21:15 |