08.02.2014, 21:42 | #101 |
Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: podwrocław
Posty: 13
Motocykl: nie AT ale BMW
Online: 1 dzień 13 godz 25 min 47 s
|
Calgon dawaj ,bo jak tak dalej pójdzie to relacja z nowej wyprawy zacznie Ci się nakładać
|
08.02.2014, 23:46 | #102 |
Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: trójmiasto
Posty: 30
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 2 dni 19 godz 52 min 21 s
|
__________________
PRZYŚPIESZENIE TO CIEKAWY RODZAJ SPĘDZANIA CZASU POMIĘDZY ZAKRĘTAMI |
23.02.2014, 20:20 | #104 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 18 min 10 s
|
Wrzucenie tej mamałygi bez muzyki jest mi potrzebne abym kontynuował.
Vikos powinno być a nie Vikoz.
__________________
Agent 0,7 Ostatnio edytowane przez calgon : 23.02.2014 o 20:30 |
23.02.2014, 21:41 | #105 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 18 min 10 s
|
Gdy szczęśliwie dotarliśmy do knajpy obok której zaparkowane były motocykle kolegów, rozpoczęło się pożeranie.
Kebaby czy inne flaki-suflaki jak ktoś wcześniej sugerował znikały z talerza w okamgnieniu. Duży pod pretekstem ,że w knajpie naprzeciwko sprzedaje ładniejsza Pani wciągnął nawet dodatkową sztukę. Wypiliśmy więc po piwku, które wchłonęło jak gąbka a ja pomyślałem o zakupach na wieczór. Wyciągnąłem Mańka do pobliskiego marketu.Chłop ma dużo siły a trzeba było nieść zapasy dla 9 chłopa. Według planu dzisiejszy nocleg wypadał na dziko także długo szabrowaliśmy po półeczkach aby zaspokoić nasze podniebienia. Była zdaje się promocja na browary także nie żałowaliśmy sobie w tej materii.Wracając ze sprawunków widać było,że nasi towarzysze byli strasznie odwodnieni a ilość pustych butelek nie wyglądała zbyt dobrze na naszym stoliku.Nie spodziewałem się większych komplikacji bo wypadało po dwa piwka na głowę a czas spędzony przy obiadku oceniam na dwie może trzy godziny. Pojawił się jednak pewien problem. Na kebaba wpadł miejscowy szeryf oznakowanym wozem.Wprowadziło to pewną nerwowość czy aby przypadkiem jego obecność nie jest przejawem jakiejś denuncjacji. Stwierdziliśmy,że poczekamy aż władza naje się do syta i odjedzie. Ów albo miał przerwę w stylu greckim albo był po robocie.Siedział i siedział. Zmusił mnie nawet do potajemnego zbadania się niezbędnym urządzeniem. Gdy po cichutku dmuchałem i ujrzałem satysfakcjonujący wynik na cyferblacie( odpowiadający mniej więcej ilości strzelonych bramek przez naszych rodzimych kopaczy piłki) z ogromną satysfakcja wsiadłem na motocykl. Mamy zasadę -nie jeździmy po alkoholu! Poszukiwania noclegu trwały około 30 minut. Nasze pole namiotowe było pastwiskiem mocno przetrzebionym przez kozy ,które pozostawiły po sobie znaczną ilość bobków. Najważniejsze ,że była woda która schłodziła nasze greckie ciała.Łaźnia nie była może wysokich lotów, ale cóż tam. Gdy dojechaliśmy na miejsce noclegu było już ciemno i do pokonania mieliśmy błotnisty podjazd. Droga najpierw schodziła w dół a następnie pięła się ku górze.Grupa podzieliła się.Ja oczywiście wpakowałem się na minę i obrałem większe bagno. Ostre kokodżambo a na końcu kontrolowana wywrotka.Tak to mniej więcej wyglądało. Nadeszła chwila Mańka na GS. Początkowo zdezerterował. Wiecie na pewno jak to jest.Ekipa na górze otwiera browary a chłop stoi na dole i drapie się po głowie. Po chwili okrzyki -Dasz radę -Pamiętaj dużo gazu i ostro w pizd.... -Nie dam rady! -Złapiemy Cię dawaj! -Idziesz! -Może ktoś wjedzie moim GSem? -Nie możemy piliśmy już!!!!(ciemno jak w dupie) W końcu utworzyliśmy kordon łapaczy.Manio napędził się i zaliczył wyrypkę już na samej górze. Cały szczęśliwy został poklepany po plecach! Nooo przełamałeś się! Teraz Twoje życie nie będzie już takie jak dawniej! Rozłożyliśmy się przed namiotami i rozpoczęły się pogawędki.Ja odpaliłem moją starą mp trójkę i męczyłem Możdżera który pięknie nadawał się do tej scenerii. Moja fascynacja tą muzyką zaczęła się dość przypadkowo. Okazało się ,że ktoś przemycił mi to przypadkiem na dysk. Pozostałe pliki z muzyka pop oraz disko generowały napis illegal file. Tak stałem się koneserem nie tylko wina, ale również muzyki.
__________________
Agent 0,7 Ostatnio edytowane przez calgon : 23.02.2014 o 21:49 |
26.02.2014, 23:43 | #107 |
SOmalijczyk
Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: SOsnowiec
Posty: 767
Motocykl: 1090 AdvR
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 godz 3 min 50 s
|
Czytamy z niesłabnącą excytacją (coby to ku..a nie oznaczało)
|
27.02.2014, 00:52 | #108 |
SOmalijczyk
Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: SOsnowiec
Posty: 767
Motocykl: 1090 AdvR
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 godz 3 min 50 s
|
Bo jest kul, przejechałem się kiedyś okazjonalnie 4x4 offem w okolicach trzech słynnych półwyspów, jest tam gdzie się upodlić. Kobiałki wolały iść czasami na piechotkę
|
13.04.2014, 20:04 | #109 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 18 min 10 s
|
Noc pod Meteorami okazała się chłodna.Całe szczęście ,że władowałem się Sławkowi do namiotu bo obudziłbym się ze szronem na zębach.
Dzień IX Poranny rozruch był wyjątkowo ciężki.Ciuchy, które zostały na motocyklach dopadła rosa.Rozwiesiliśmy sznurek i ubrania zaczęły suszyć się w promieniach wschodzącego słońca.Kawka zaczynała działać a my zastanawialiśmy się którędy udać się stronę wybrzeża Litochoro. Sławek, Ja i Trzebi wybraliśmy się z powrotem do Kalampaki aby dotankować maszyny a w szczególności połatać dziury w zapasowych dętkach. Grecja w niedziele-chyba nic więcej nie trzeba mówić. Druga część Dziadów i pieśń chóru: -Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie? Wulkanizator nie przyjedzie za żadne pieniądze gdyż prawdopodobnie jest na polowaniu jak większość mężczyzn w okolicy. Stacja Shella terminala nie posiada bo po co,przecież jest zupełnie niepotrzebny. Jest przynajmniej cicho i przyjemnie! Odnośnie polowania to zaznaczę ,że zainteresowałem się tym bliżej jak podjechał samochód ze świnką na pace! Obejrzałem stwora z bliska i w głowie przeleciała myśl o ilości przerobionej dziczyzny, którą moglibyśmy skonsumować przy ognisku. Generalnie w mieście nie załatwiliśmy za wiele poza tankowaniem, dlatego ruszyliśmy do naszego obozowiska. Na miejscu podzieliliśmy się na dwie grupy i za cel obraliśmy plaże w okolicach wspomnianego Litochoro. Nasze przemieszczanie było równie leniwe co mijająca niedziela.Szutry,asfalt i znowu szutry.Krajobraz dosyć surowy i mocno dające się we znaki słońce.Chciałem jak najwięcej tego słońca.Dosyć było już tego deszczu. Pot przyjemnie spływał tu i ówdzie. Nikogo nie było na naszej drodze.Raz czy dwa przejeżdżaliśmy przez malutkie miasteczko w którym pod parasolami siedzieli sobie ludzie popijając kawę czy może coś mocniejszego. Nigdy wcześniej nie byłem w Grecji także mój światopogląd ograniczał się do widokówek z Santorini czy innych wysp przedstawiających białe domki z niebieskimi okiennicami. Tutaj było zgoła inaczej. Skały ,szuterki i słońce przyjazne były tylko dla takich zwierzaków.W tym momencie tak przynajmniej mi się wydawało. SAM_0155.jpg W pewnym momencie na krętej drodze dostrzegłem ludzi w pomarańczowych kamizelkach porozsiewanych za każdym zakrętem.Robotnicy budowlani? W Grecji w niedziele? Ooo i na dodatek ze strzelbami? Po chwili zorientowałem się co się dzieje. Trafiliśmy na polowanie. Moje polowania ograniczały się do strzelania z wiatrówki do puszek a wyobrażenie myśliwego do faceta ubranego w moro czy inne plamiaki ukrywającego się w krzakach czy ambonie. Tutaj jednak panowie stali na każdym zakręcie w odblaskowych kamizelkach.Naliczyłem ze dwudziestu.Jak oni się nie powybijają ? Czai się pół miasta na te dziki to niech się czai byle im się warkot motura z chrząkaniem loszki nie pomylił bo nie dojedziemy do tego morza. W końcu jednak udało się i mogłem napawać się horyzontem ciepłego morza.Teraz tylko pozostało znaleźć spanko na dziko gdyż takie były nasze założenia.Czasu było dużo także ze spokojem jechaliśmy wzdłuż morza rozglądając się dookoła. 2013-10-13-997.jpg2013-10-13-993.jpg W głowie już tliła się myśl,że dzisiaj zbieram siły a jutro atakuję Olimp. Miejscówka znalazła się sama.Z dzikością nie miała za wiele wspólnego bo było to miejsce w którym w miesiącach wakacyjnych szalała głośna dyskoteka a setki plażowiczów przekrzykiwały się z sygnałami statków wchodzącymi na rozładunek. Dla nas był to posezonowy raj. Bar na plaży posłużył za obozową podłogę. Prysznice i 20 metrów do wody wywołały uśmiech na naszej twarzy. Jedyne towarzystwo to para wędkarzy nie interesująca się nami kompletnie. Słońce ,wiatr od morza i orzeźwiająca kąpiel w ciepłym październikowym morzu.W takich warunkach wieczór zapowiadał się szampańsko.
__________________
Agent 0,7 Ostatnio edytowane przez calgon : 13.04.2014 o 20:07 |
13.04.2014, 21:22 | #110 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 18 min 10 s
|
Gdy jedni nabierali sił inni robili rzeczy, które rzadko im się zdarzają bo ciągle nie mają czasu.
20131013_161602.jpgSAM_0171.jpg20131013_162245.jpg Znajdują jednak chwilę aby cyknąć fotkę, które ja nazywam: Kolonia 1988 Pobierowo "Janek BYŁEM TU" 20131013_171158.jpg W końcu wszyscy doprowadzili się do porządku i wyznaczona została drużyna na zakupy.Przewodził jej znany szerp Motyl. Przywiózł on zapasy potrzebne do szczegółowego zaplanowania ataku szczytowego. 20131012_190040.jpg Rozpoczęło się planowanie.Zaczął znany podróżnik. Wyciągnął sprzęt z którego obsługi zrobił wykład.Opowiedział historyję nieudanego wejścia na Mytikas z czasów kiedy był jeszcze niedoświadczonym wspinaczem.Wszyscy zgromadzili się wokół niego słuchając z zapartym tchem i podziwiając jego męstwo oraz odpowiedzialność, która nakazała mu się wycofać i uznać za pokonanego. DSC00414.jpg Przytaczał jakieś wschodnie mądrości o tym ,że nie ważne ile razy upadniesz ,ale ile razy wstaniesz. Cytował sławnego filozofa Piotra Blandforda oraz wygłaszał mowy odnośnie wyznaczania i osiągania celów!!! Wszystkiemu nieco z boku przysłuchiwał się Duży na którym wykład zrobił takie wrażenie,że łataną przez siebie dętkę napompował do wielkości koła Ursusa C330. Przez chwile pomyślałem, że idzie na niej popływać. Planowanie jest jednak męczące a długie wykłady mocno wyczerpały siły audytorium. 20131013_194332.jpg Wobec opornych doktor Jaro stosował przemoc farmakologiczną zwaną czerwonym bykiem. 20131013_195619.jpg Reakcja była natychmiastowa. 20131013_194346.jpg Koniec końców planowanie i tak przeniosło się do płaszczyzn parterowych.
__________________
Agent 0,7 Ostatnio edytowane przez calgon : 14.04.2014 o 00:03 |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
"Na skraj świata ze mną leć...sprawdźmy co tam dzieje się"-Grecja 2013 | jamcio | Trochę dalej | 18 | 06.07.2014 19:48 |
W pogoni za surykatką, czyli Fazikowa wersja zdarzeń | jagna | Trochę dalej | 71 | 02.03.2014 19:21 |