04.12.2016, 21:26 | #101 |
Gratuluję..! Apogeum zazwyczaj jest tuż przed wschodem słońca..na ta krótka chwile pomaga piersiówka - 0,5l Baccardi..
Chylę czoła..Teth jest mega zwłaszcza o wschodzie słońca jak góry rozświetlaja się porannymi promieniami słońca..przy porannej kawie.. mega przeżycie! Tez spałem w namiocie na winklu przed mostkiem, na prawo od ruin budynków..zimno nie było bo spałem z Trzykawki a ze On alkoholik... to po wieczorze z Nim trzymało mnie do porannej kawy! W przyszłym roku tak wracam!
__________________
Życie jest za krótkie żeby jeździć singem czy rzadówką.. |
|
04.12.2016, 21:46 | #102 |
22.10.2006, DTN :)
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kąty Wrocławskie
Posty: 3,778
Motocykl: RD07
Przebieg: IIszlif
Galeria: Zdjęcia
Online: 7 miesiące 3 tygodni 2 dni 15 godz 53 min 10 s
|
Jaki vlog! Volven?
__________________
Real adventure starts where road ends... -AT RD07 Big Bore 'Troll Bagnisty, ziejący ogniem z regulatora Diabeł Pustynny' http://www.youtube.com/user/Miszapoland |
04.12.2016, 22:10 | #103 | |
Asia
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,290
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 4 godz 14 min 19 s
|
Cytat:
Fajnie jest stawiać sobie nowe granice zwłaszcza jak się jest mega zmarzluchem :-) Chłopaki krzywo na mnie patrzyli ale ja mam do tej pory banana na twarzy, że nie wymiękłam. Tak, volven Polaris. Dał rade, za tą cenę styknie mi :-) wytapatalkowano
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally |
|
05.12.2016, 12:50 | #104 |
Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Wrocław
Posty: 116
Motocykl: Może kiedyś :)
Online: 1 tydzień 1 dzień 9 min 9 s
|
No to z relacją bardziej wymiękasz niż z tym spaniem, wiesz? :P
|
05.12.2016, 22:09 | #105 |
Zarejestrowany: Feb 2010
Miasto: podwrocławskie zadupie
Posty: 835
Motocykl: '12 LC4 690 Enduro R
Online: 1 miesiąc 3 dni 21 godz 32 min 45 s
|
Pisz Aśka! Możesz jeszcze w nocy nie spać! :P
|
08.12.2016, 20:41 | #106 |
Asia
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,290
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 4 godz 14 min 19 s
|
Czy Wy wiecie, że dziś praktycznie kończy się przygoda?
Noc wytrwałam. Wbrew pozorom nie było to odliczanie do rana tylko normalny zdrowy sen z przerwą na siku. Rano chłopaki przyszli sprawdzić czy nie leżą w namiocie zwłoki Spało się dobrze, nie marzłam, nie skorzystałam z drugiego śpiworu, nie ubrałam na siebie wszystkiego co miałam, ani tym bardziej nie szłam w nocy do hotelu Taki widok zza płotu Po śniadaniu podekscytowani szybko zbieramy się na konie i w drogę. Theth czeka. Pech chciał, że gdzieś na którymś przejeździe przez strumyczek Kosmal glebi i wykrzywia wajchę hamulca. Zajeżdżamy do baru na kawę. Były tam też duże Gsy na obcych blachach Byliśmy pewni, że ich dogonimy ale się nie udało. Może spadli w przepaść? Jedziemy i nie możemy się napatrzeć. Jest pięknie i pusto. Ludzi praktycznie brak. Na drodze mijamy tylko ekipę Transporterów z Niemiec oraz lokalne auta i ciężarówki. No właśnie. Nie mogłam wyjść z podziwu. Jak kierowcy ciężarówek ogarniają ten teren w dodatku ze sporym niezabezpieczonym ładunkiem? Tutaj jeszcze nie wiem, że zaczyna mi schodzić powietrze z koła Tutaj też jeszcze nie wyczułam Chociaż oglądałam motocykl dokładnie. W całej Albanii przy krawędziach dróg gdzieś wysoko w górach stoją takie krzyże a nawet całe pomniki upamiętniające tragicznie zmarłych. Kolor wody jest obłędny I tak sobie jedziemy i powoli zaczynam czuć jakieś dziwne zachowanie motocykla. Jakieś dziwne odgłosy się pojawiają. Na szczęście chłopaki zatrzymali się przy fajnym mostku i szybko zauważyli, że mam kapcia. Pech. Musiała być jakaś mała dziurka lub przyszczypnięcie. Faceci poszli obadać mostek a ja zostałam sama bidna z moim kołem. Udało mi się jednak wymigać od najtrudniejszego. Przykurzyło mi trochę soczewki więc stwierdziłam, że koniecznie muszę je umyć. Dzięki kapciowi Wiciu miał czas na kąpiel Inni na odpoczynek W tym miejscu rozstajemy się z Pawłem. Ma samolot dzień wcześniej od nas i musi jeszcze dziś dojechać do Skopje My jeszcze trochę offujemy. Dzień powoli dobiega końca. Pętla Theth przejechana. Dojechaliśmy do asfaltu i gnamy jak najdalej by mieć dnia następnego mniej km. Niestety powoli przypomina o sobie ten dźwięk który słyszałam wcześniej. Zaczęłam się na tym zastanawiać i doszłam do wniosku, że albo z napędem jest coś nie halo albo w silniku mi coś napieprza. Zatrzymuję się na poboczu i patrzę jak ekipa się oddala. Na szczęście jeszcze Boguś był za mną. Obczajamy motór ale nic nie zwraca mojej uwagi. Wsiadam i powoli jeżdżę wokół Bogusia . Słychać łomot i stwierdzamy, że łańcuch się mega rozciągnął. Ekipa odjechała już daleko, nikt nie zauważył, że nas nie ma. Nikt po nas nie wrócił... Wsiadamy i powoli( tak by łańcuch nie uciekł) jedziemy w poszukiwaniu ekipy. Znajdujemy się około 20 km dalej. Diagnoza była słuszna, łańcuch się rozciągnął, właściwie zaczął kończyć żywot. Chłopaki naciągnęli. Jutro jeszcze musi dać radę. Dojeżdżamy do jeziorka. Spędzimy tu ostatnią nockę w Albanii. Rozbijamy się w fajnym miejscu z dojściem do wody. Chłopaki od razu korzystają z wody. Robię im kilka fotek i czuję, że zaczynam się czuć jakoś dziwnie. Intuicyjnie lecę szybko rozłożyć namiot i... biegnę w krzaki. Uff, potrzeba załatwiona to można zacząć ostatni wspólny biwak. Siadam wygodnie przy ognisku. Jestem już trochę głodna więc robię zupkę chińską. Niestety nie zdążyłam zacząć jeść bo zaś czuje, że jest coś ze mną nie tak. Tym razem coś jest nie halo w żołądku. Zrywam się na równe nogi i znowu biegnę w krzaki. Zwymiotowałam. Wmówiłam sobie, że to pewnie z głodu, w sumie cały dzień nic nie jedliśmy. Wsadziłam w siebie dwie łyżki zupki i zaś na równe nogi i w krzoki. Informuję chłopaków choć i tak pewnie już się domyśleli, że chyba zaatakowała mnie jelitówka. Od razu poratowali mnie stoperanem i smectą ale na nic to się zdało. Co chwilę wstawałam i biegłam w krzaki. Były fajne warunki do robienia zdjęć a ja niestety się nie czułam na siłach by focić. Jeść już nawet nie próbowałam bo nie było sensu. Ale pić również nie mogłam. Po kilku takich przebieżkach trochę się sytuacja poprawiła. Stwierdziłam, że chyba się położę spać. Poprosiłam chłopaków by mi namiot bliżej krzaków przestawili a zarazem dalej od ich namiotów. Po co mam ich w nocy budzić. W nocy wstawałam jeszcze kilka razy. Następnego dnia rano czułam się lepiej. Nie męczyło mnie już tak ale byłam osłabiona. Świadomość, że czeka mnie 300 km na drz w tym stanie nie poprawiała mojego nastroju. Na śniadanie przyszły zwierzaki z okolicznego gospodarstwa. Byłam półprzytomna, długo mi zajęło zorientowanie się, że mamy towarzyszy. Nie byłam w stanie przypiąć torby do motocykla. Musiał mnie ktoś wyręczyć. A najgorsze przede mną. Wsiąść na motór i walczyć. Walczyć z sennością. Walczyć z osłabieniem. Walczyć z bólem żołądka. Walczyć ze sobą i swoim organizmem. Przez pierwsze kilkadziesiąt km myślałam, że umrę jadąc motocyklem. Głowa nie chciała trzymać się na karku. Powieki nie chciały być otwarte. Ręce jak z gumy. Na drodze winkle. Nie lubię winkli. Wtedy je przeklinałam. Nic nie dostrzegałam na drodze. Nie wiem jakie mijaliśmy miasta. Jakie były widoki. W głowie tylko myśli ,,trzymaj się w pionie, patrz przed siebie, hamuj gdy trza" Potrzebowałam co kilkadziesiąt km przerwy. Na pierwszej wyglądałam tak Na drugiej tak Na trzeciej przerwie zaczynałam tęsknić za offem. Nawet Neno proponował jakiś szuterek. Serducho bardzo chciało ale organizm mówił jeszcze nie. Na czwartej przerwie zjadłam ze strachem kawałek pizzy. Na szczęście nie zaszkodziło mi. Odżyłam trochę. Zamieniłam się nawet z Wiciem na 950. Kurcze, fajnie to jeździło po zakrętach. Później wyżuliłam od Kosmala xtz660 i na niej w sumie dojechałam już do Skopje.
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally Ostatnio edytowane przez zaczekaj : 08.12.2016 o 20:44 |
08.12.2016, 22:52 | #107 |
Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Frankfurt/M
Posty: 987
Motocykl: Elefant 944ie
Przebieg: 54420
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 tygodni 2 dni 12 godz 4 min 21 s
|
Pierwszy zdjęcie...
Się już zadecydowało, że gonie w następnym roku do Albanii. PRAWIE tam w tym roku dojechałem, ale bez zielonej karty tak długo na granicach schodzi.. Odpuściłem.
__________________
Cagiva Elefant 944ie - jedyne co się może popsuć podczas jazdy to pogoda! |
08.12.2016, 22:55 | #108 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 538
Motocykl: Brak
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 12 godz 22 min 41 s
|
Zaczekaj, szacuneczek!!!!
Rafał to może lipiec Norge a wrzesień byśmy pętle zaliczyli? W sumie wtedy daliśmy ciała... |
09.12.2016, 10:06 | #109 |
Turysta DualSport
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chorzów
Posty: 584
Motocykl: KTM 1200 6T
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 tygodni 2 dni 4 godz 17 min 43 s
|
Aśka nawet jak o sr*niu pisze, to z takim wdziękiem jak nikt
__________________
Sowizdrzał KTM 750 6T Nie wierz, nie bój się, nie proś! |
12.12.2016, 23:27 | #110 |
Zarejestrowany: Apr 2011
Miasto: Poznań
Posty: 51
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: rośnie
Online: 3 dni 15 godz 17 min 33 s
|
Wieczorne nudności..
__________________
Kraina pyrą płynąca KTM 990 adwenczurklab.pl |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Warsaw Szuter Expedition vol.4 - Warszawa (Łbiska) 1.10.2016 | golw | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 25 | 05.10.2017 10:20 |
Albania 2016 maj-czerwiec na 10 dni | davidoff24 | Przygotowania do wyjazdów | 11 | 23.03.2016 08:57 |
“LT Enduro season opening 2016”, 2016 April 16-17 | Drak'as | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 0 | 07.03.2016 16:01 |
Dont know Expedition tu de africa | Misza | Trochę dalej | 79 | 22.02.2016 12:30 |