![]() |
#111 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Gliwice
Posty: 130
Motocykl: RD07
Przebieg: 59000
![]() Online: 3 dni 2 godz 51 min 35 s
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#112 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2011
Posty: 338
Motocykl: XChallange
![]() Online: 6 dni 2 godz 25 min 10 s
|
![]()
bedzie dlugo, ale skoro jest zima to chyba mi wybaczycie.
generalnie mialem kolosalny lek wysokosci - moim papierkiem lakmusowym byla wieza monastyru Gora Humoru. rok przed lotem wejscie na ten balkonik: ![]() byl mnie mega wyzwaniem. Kiedy juz udalo sie wejsc, z dupa przyklejona do sciany niczym homofob w Utopii robilem trzy szybkie fotki i wracalem jak najszybciej na dol wyrownac oddech. Same okolicznosci lotu byly tez niezwykle. Lot na paralotni wyszedl jakos tak bardzo spontanicznie, niby poszedlem sie zapytac ile to kosztuje a wrocilem umowiony na nastepny dzien rano nie zastanawiajac sie ze punkt widokowy (start) a plaza kempingu Lubanista (ladowisko) to jakies 500-700 metrow (na oko) roznicy poziomow, co moze stanowic dla mnie pewnien problem. Pojechalismy na miejsce startu ![]() Na dzien dobry okazalo sie, ze "moj" paraszutnik po angielsku umie powiedziec 50 euro, bjutiful flajt i sit daln gut. Z drugim nie bylo bariery jezykowej, ale byl o glowe nizszy ode mnie, wiec musial leciec z dziewczyna (ktora jest odwazna). Za pomoca jezyka migowego ustalilismy z moim lotnikiem, ze na haslo 'go' biegniemy razem do przodu i wtedy wystartujemy. Dostalem takie smieszne siedzisko, do ktorego za uda i ramiona przypinasz sie paskami, a nastepnie to siedzisko za pomoca dwoch karabinczykow przypinasz do swojego lotnika. Oprocz tego kask, aparat foto w reke i jestes gotowy na przygode. ![]() generalnie mine mialem nietega: ![]() Gosc mnie przypial, dal sygnal "go" i biegniemy przed siebie. Cos tam krzyczy. Czasza (skrzydlo paralotni) podniosla sie, cos szarpnelo i sie wywalismy. Troche nas przeciagnelo bo tych wielkich kamulcach, lekko rozcharatalem sobie reke. Gdy przybiegl drugi parasztunik okazalo sie, ze 'go' powinno znaczyc "biec".... ale niekoniecznie do przodu. Drugi start odbyl sie przy pomocy 'tlumacza' czyli drugiego lotnika. Bieglismy w lewo i do tylu. Za chwile bylismy w powietrzu. Spojrzalem miedzy nogi i zrozumialem, ze to popelnilem blad ![]() Na poczatku lotu mialem zamkniete 2 sekundy oczy, potem otwieralem je na 3, robilem w panice zdjecie i znowu zamykalem ![]() ![]() po dluzszej chwili poddalem sie i powiedzialem paraszutnikowi, ze ma wyladowac jak najszybciej. jego zapewniania 'bjutiful flajt' nie robily na mnie zadnego wrazenia i rozkazalem mu obrac kurs na ladowisko. Tyle, ze do ladowiska byl dluuuuuugi kawalek ![]() Lotnisko, czyli plaza poprawej stronie zdjecia. Generalnie trwalo to jakies 15 minut. W miedzyczasie skonczyla mi sie karta w aparacie, ale tak mi sie trzesly rece, ze nie udalo sie skasowac poprzednich zdjec, wiec wielu zdjec nie zrobilem ![]() Troche sie uspokoilem nad sama woda - chociaz przesadzil bym twierdzac, ze sie wyluzowalem - zamiast paniki byl strach - ale taki do opanowania. sielanka trwala do momentu kiedy zrozumialem, ze parasztunik cos mowi o poprawieniu paskow, ktorymi jestem przytroczony do tego siedziska. Jak sie okazalo, ze wszystkie sa poluzowane i w sumie to mnie nie trzymaja mina mi znowu zrzedla. Szarpalem sie z nimi kilka minut, ale wreszcie jakos je poprawilem z pomoca pilota. Jakis czas pozniej wyladowalismy. Przy ladowaniu standartem jest wywrotka, bo ciezko utrzymac synchronizacje biegu w dwie osoby. Znajomi mowili, ze bylem zielony na twarzy. Po dwoch Skopsko i kilku petach wrocilem do zywych. Kilka dni pozniej znowu bylismy na Bukowinie. Wlazlem na ten balkonik, zapalilem papieroska, obejrzalem okolice z gory, zrobilem zdjecia i po 15 minutach wrocilem na dol totalnie wyluzowany. ![]() Pol roku pozniej, z lekka taka niesmialoscia, polecialem 600 metrow nad ziemia szybowcem jako pasazer. Nie powiem, ze sie nie balem w ogole, ale to byla lekka niepewnosc a nie jakas panika. Ogolnie caly ten szybowiec w porownaniu z paralotnia to jakas lipa ![]() Troche to kosztuje nerwow, ale wiadomo, ze kazdy strach mozna zwalczyc konfrontujac sie z nim. Pewnie powtorka tez by mnie sporo kosztowala, ale znacznie mniej i rzeczy (np. piwko na tych balkonikach na wzgorzy Gellerta), ktorych kiedys sie bardzo balem teraz sprawiaja mi poprostu przyjemnosc. Ostatnio edytowane przez ofca234 : 20.12.2011 o 16:07 |
![]() |
![]() |
![]() |
#113 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,500
Motocykl: CRF1000, RD04
![]() Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 6 min 2 s
|
![]()
Sorka za opóźnienia ostatnio, ale w robocie mniej czasu na pisanie, a do tego jakoś wena klapnęła, pogoda się sypie, a poza tym został mi do opisania powrót, a jak wiadomo, "powroty są do doopy" (mimo, że ten był nie najgorszy
![]() Tak więc jestem 13ty dzień na wyjeździe. Odwrót w miarę szybki, ale wg kalkulacji powinienem być w Polszy akurat na koniec urlopu. ![]() Budzę się rano, zwijam manatki, pakuję krówkę i niespiesznie opuszczam lokal. Nie wprowadzałem sobie żadnej, większej napinki na wyjeździe. Czasem ustawiałem budzik, żeby się nie obudzić np. o 12tej, ale przeważnie też nie wstawałem przed 8mą. ![]() ![]() ![]() ![]() Jak zwykle w tych rejonach jest już gorąco i zapewne kolejny dzień będzie patelnia. Nie powiem, żebym do tego przywykł, szczególnie, że jestem z "chłodnego wychowu" i nigdy za skwarem nie przepadałem, już chyba wolę marznąć... Niestety wyjścia nie mam, więc pakuję się w tą niekończącą się saunę. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() W Prilep odbijam w M5 i po chwili się zaczyna czadzik. ![]() 100_0508.jpg Mijam sztuczne jezioro, jakąś żwirownię (wszystko wokół jest zapylone białym syfem, aż oczy bolą od tej jasności, i do tego sporo tirów z urobkiem jeździ) i kawałek dalej gdzieś ginie asfalt. ![]() ![]() 100_0509.jpg Droga idzie serpentynkami pod górę, mijam jakiś kościół na zboczu i naginam dalej. Żwirkowa nawierzchnia trochę miota motórem, ale jest git. ![]() ![]() ![]() Prilep.JPG Z drugiej strony jest trochę drzew i widoki się kryją w zieleni. Do tego powietrze chyba stanęło i jest spalarnia niezła, ważne, żeby się przemieszczać, to pęd powietrza cokolwiek daje. 100_0510.jpg Po kolejnej dłuższej chwili szuterek przechodzi w zajefajny, szeroki dukt, na którym odkręcam dużo żwawiej. Łuki pokonuję slajdami i jest piknie. ![]() ![]() ![]() Niestety szuter się kończy i zaczyna się asfalt. Pojawiają się puszki i znowu trzeba się przebijać do przodu. A było tak fajnie... Jadę na Veles. Puszki łykam po kilka i napieram do przodu. Kontrolka rezerwy daję znać żeby poszukać jakiegoś paliwka, więc wytężam wzrok, bo w POI nie ma żadnych stacji w okolicy. Miasteczko spore, coś będzie na pewno. Atakuję Lukoila na wyjeździe z miasta, ale niestety właśnie mają zrzut paliwa. Po anglisku mi mówią gdzie następna stacja. ![]() ![]() ![]() ![]() Za Veles jadę dalej M5 na Kadrifakowo. Nudny, prosty asfalt. 100_0511.jpg W miejscowości Lozovo odbijam w lewo ścinam kawałek przez pola i wioski kierując się na Sveti Nikole. 100_0512.jpg Się jedzie, jestem wyluzowany i straciłem czujność łasicy. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Naginam na Kumanovo i jest już tylko prosty, gorący asfalt. 100_0513.jpg Pojechałem tędy, żeby ominąć płatny odcinek ałtobana z Veles do Kumanovo. Ogólnie na wyjeździe omijałem jak się dało autostrady i ekspresy, a szczególnie jak były płatne. ![]() ![]() 100_0515.jpg Korzystając z chwili postoju sprawdzam czy są jakieś straty po spotkaniu z przedstawicielem latających zwierzaków. I znajduję taki widok: 100_0514.jpg Owinął się skubany nieźle na mocowaniu kratki. Ale przecież nie będę teraz wydłubywał padliny z motóra. Później się ogarnie temat. ![]() Serbię przelatuję tranzytem. Nic nie ma do zwiedzania, nie ma nawet gdzie zboczyć z głównej trasy. Alex też mi nic nie mógł polecić w tej okolic do zobaczenia, więc tylko jazda. Miały być jakieś fajne, przydrożne bary z super dużymi i dobrymi Pljeskvicami i Cevapi. Jak zgłodnieję to może zajadę. Ale się okazało, że nie widziałem w zasadzie żadnego takiego przybytku, a napewno przy żadnym przydrożnym barze nie było tłumu ciężarówek (znak, że dobre żarło). Cóż i tak jakiś mocno głodny nie byłem... Lecę E75, ciężarówek dużo, puszek też, męczący kawałek. A mówiłem już, że upał jest na zewnątrz? ![]() W Knjażevac tankuję na jakiejś małej stacyjce (kartą się dało zapłacić). Znowu Pani musi mi zalać wachę, więc tylko mówię, kiedy ma przestać lać (chcę pod korek, jak zwykle). Odjeżdżając mało nie fiknąłem parkingówki jak próbowałem złożyć boczną stopką na plamie oleju. Czujność łasicy znowu zawiodła... Dalej jest trochę fajniej, bo droga idzie na lekkie wzniesienia, więc jest lekko chłodniej i coś się dzieje na drodze. Niedługo słońce zaczyna się zbliżać do horyzontu, a ja jeszcze mam kawałek do granicy. Damy radę. 100_0516.jpg Chwilę po zachodzie słońca melduję się w Kladovo. Przejście graniczne jest na tamie na Dunaju. Na granicy hardkor. Tłum samochodów i tirów w pełnym nieładzie. Przebijam się trochę trawnikiem, trochę między puszkami i ląduję ze 3 miejsca przed budką pogranicznika, zaraz za parą na skuterze. Gaszę silnik i czekam co będzie. Nikt się nie rzuca, ze się wpycham, jest dobrze. Ale na granicy brak jakiegokolwiek ruchu. Nic. Ludzie łażą wokół samochodów, coś tam gadają i niecierpliwie czekają. A "obsługi" nie widać. Mija dłuuuższa chwila i przyłazi pogranicznik razem z kierowcą wypasionej puszki, która stała przy budce, może miał osobistą? ![]() 100_0517.jpg Przed granicą Ro tłum jeszcze większy. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Cel: Drobeta Turnu Severin i jakieś spanie, bo już ciemno, a ja padam na paszczę. Pierwszy hotelik, pytanie o cenę i szczęka mi opada. ![]() ![]() Pokój jest gites ![]() 100_0518.jpg Widok z okna na nocne miasto 100_0519.jpg Chłodny prysznic, TV, jakaś wyżerka resztek z podróży, mapa, kontakt ze światem (w końcu w Unii jest taniej ![]() ![]() Dzień był dłuuugi i męczący, a skóra na łydkach i karku ma już dość słońca od kilku dni... dzień 13.JPG http://mapy.google.pl/maps?saddr=E65...,4,5,6&t=h&z=7 |
![]() |
![]() |
![]() |
#114 |
![]() Zarejestrowany: Feb 2009
Miasto: Słupno
Posty: 108
Motocykl: DR 800
![]() Online: 1 tydzień 2 dni 18 min 48 s
|
![]()
Czadowo!!! Kiedy c.d?
|
![]() |
![]() |
![]() |
#115 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: W-wa
Posty: 414
Motocykl: BMW F 650 GS Dakar
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 3 tygodni 6 dni 9 godz 10 min 30 s
|
![]()
Oj, Majki, szkoda wrobelka ... ale w sumie dobrze ze to tylko wrobelek ...
no ... no ... nie ociagaj sie i dawaj dalej ... bo fajnie piszesz a ja musze sobie zycie urozmaicic i umilic na rehab-ie no chyba nie chcesz zebym tu padla z nudow ... dawaj ... dawaj w koncu swieta ... nie masz pewnie nic ciekawszego teraz do roboty nie znecac sie ... pisac
__________________
"cztery kółka potrafią poruszyć ciało, ale dwa ruszają duszę" |
![]() |
![]() |
![]() |
#116 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,500
Motocykl: CRF1000, RD04
![]() Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 6 min 2 s
|
![]()
Jutro postaram się coś dopisać w robocie.
![]() ![]() BTW. jaki rehab ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#117 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: W-wa
Posty: 414
Motocykl: BMW F 650 GS Dakar
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 3 tygodni 6 dni 9 godz 10 min 30 s
|
![]()
naprawia to co sie juz popsulo ...
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() na zeslaniu na 3 tyg ![]() PS. Majki dawaj, dawaj, czekam na ciag dalszy. ![]()
__________________
"cztery kółka potrafią poruszyć ciało, ale dwa ruszają duszę" |
![]() |
![]() |
![]() |
#118 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,500
Motocykl: CRF1000, RD04
![]() Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 6 min 2 s
|
![]()
Aniu, specjalnie dla Ciebie, żebyś miała czym się zająć w tym trudnym czasie.
![]() Budzę się rano w hotelu, idę na śniadanie (rozpusta ![]() ![]() Pakowanie i dzida. Dziś jadę zaliczyć całą Transalpinę. Po asfalcie niestety, ale już rok wcześniej jak leciałem na Stambuł to była asfaltowana. ![]() Na początku nuda. Płasko, asfalt, ciepło, ruch spory. Długo się gryzłem czy na pewno jadę dobrze, przecież mam przejechać przez niezłe pasmo górskie, a tu wszędzie po horyzont plaskato, nawet pagórków nie ma. ![]() ![]() ![]() Wreszcie widać jakieś zaczątki wzniesień 100_0521.jpg Początek trasy jest na rozgrzewkę, pojawiają się nie za ostre serpentyny, droga pnie się powoli do góry i można się wjeździć z lekka. Niestety jest też dużo puszek, rzekł bym nawet bardzo dużo. I do tego się snują po pięknych winklach odbierając całą frajdę motórom. ![]() ![]() ![]() ![]() 100_0523.jpg Za którymś wzniesieniem widzę wreszcie cel ![]() 100_0524.jpg Cały czas jeszcze trwają pracy przy trasie 100_0525.jpg ale jedzie się fajnie 100_0526.jpg 100_0528.jpg Widoki coraz lepsze DSC_6307.jpg DSC_6308.jpg Tylko wszystko psują samochody. Jest czwartek a ruch straszny... i do tego jeżdżą jak połamani ![]() 100_0529.jpg 100_0530.jpg Docieram wreszcie na Urdele. ![]() Zjeżdżam na parking przy trasie i obczajam co mamy w okolicy. W sumie nie ma żadnej tabliczki, że to Urdele, ale obniżający się teren za przełęczą utwierdza mnie, że jestem w dobrym miejscu. ![]() ![]() 100_0532.jpg 100_0533.jpg Zostawiam zapchany parking kilkadziesiąt metrów niżej i mam piękniej. ![]() DSC_6309.jpg Koleiny wiodą dalej na pobliską górę. No co? Ja nie pojadę ![]() ![]() ![]() 100_0534.jpg 100_0535.jpg 100_0536.jpg Ujechałem kilkadziesiąt metrów i się wje.ałem. Z daleka wszystko pięknie, gładkie łączki, ślady po samochodzie, trawka, luzik. ale z bliska się okazało, że z łączki wystają kamulce, miejscami do połowy koła, są zarośnięte dziury, koleiny i dość spory skos zbocza (ciężko postawić motór na bocznej, a z drugiej strony nawet mi czasem brakuję nogi ![]() Ludzi w okolicy żadnych, wszyscy zostali na parkingu za górką. Jak się wygrzmocę to nikt ze mnie nie ściągnie krówki, a sam się mogę nie wygrzebać. No dobra, odwrót. ![]() ![]() Zrzucam bagaże 100_0537.jpg I powoli zawracam, zjeżdżając w dół zbocza. Promień skrętu miałem jak stary Ikarus, zgrzałem się nieźle, w gębie mi zaschło, ale po kwadransie byłem spowrotem u zbocza poprzedniej górki. 100_0538.jpg Jeszcze tylko podjazd i jestem uratowany. Tylko, że podjazd jest naprawdę dość stromy, trawiasty, a napędzić się nie ma gdzie, bo kamulce... Ędóro nie pęka, jedynka, wstaję na podnóżkach, dwójka i dziiida. Tył trochę miota na trawie, ale idzie, nie odpuszczam gazu i jestem na górze. Cały jestem mokry, ale jest adventure i jest chłodno. ![]() A widoki rekompensują wszystko DSC_6310.jpg DSC_6311.jpg DSC_6314.jpg Jestem na 2164mnpm DSC_6312.jpg Po chwili na górkę wjeżdża facet starą Dacią, bez jakichkolwiek problemów, poprostu wjechał. ![]() ![]() ![]() DSC_6313.jpg W między czasie widzę jakiś motór, który zmierza po moich śladach od strony parkingu. Kontempluję chwilę na górce i czekam czy koleś dojedzie. Niestety nie dociera, więc się zwijam powoli i jadę na dół. łapię gościa na wyjeździe z parkingu. Okazuję się, że to Polak na małym Vstromie. Gadamy chwilę. Facet jedzie właśnie na Bałkany, gdzie ma się spotkać z rodzinką, która jedzie tam puszką. Jego pierwszy sezon, ma 3 kufry i jeszcze worek i dlatego nie atakował górki. Opowiadamy sobie co po drodze zobaczyć i co nas nawzajem czeka i się rozjeżdżamy, bo chmury i pioruny tuż obok dają znać o sobie. 100_0540.jpg Naginam w dół. Dalej asfalt, tylko sporo syfu na drodze, więc nie da się ładnie składać. Droga szybko się obniża i wpada w las, a asfalt pachnie nowością. 100_0542.jpg Po chwili widzę na poboczu dwa motóry 100_0543.jpg Oczywiście Polacy. ![]() ![]() ![]() 100_0545.jpg Żeby nie było tak asfaltowo, to dolny, północny odcinek nadal jest w budowie. 100_0544.jpg Sporo zwężeń, wahadeł, utrudnień. 100_0547.jpg Robotnicy mi krzyczą coś i machają chyba, że za szybko lecę po tych żwirkowych odcinkach, ale co tam, jest fajnie. ![]() Wyjeżdżam do cywilizacji i kończy się fun. Zaczyna się znowu wyprzedzanie, uważanie na inwentarz i zwykłe drogowe problemy. ![]() Miałem jeszcze plan zatrzymać się na żarełko w Sebes. Rok temu jedliśmy tam zajefajny obiad przy rynku i ichniejsza zupa Transylwańska mi siedziała na żołądku od rana ![]() ![]() ![]() Lecę na północ, jak najdalej się dziś da dojechać. Mijam kolejne miasteczka, wioski, kilometry uciekają. Tankuję o zmroku w Cluj i naginam dalej, rozglądając się po drodze za jakimś tanim noclegiem. Nie ma nic, żadnych penzionów, kampingów, pokoi, moteli. Nic. Główna droga, a spania nie ma. No problem, jest pusto na drodze i chłodno, mogę tak jechać. W okolicy Zalau atakuję parę moteli, ale cena mnie odstrasza. Wbijam w nawi POI i kieruję się na najbliższy pezion. Trafiam bezbłędnie, penzion jest, tylko zamknięty. ![]() ![]() ![]() Cena słaba, ale warunki cudne, takie romantyczne ![]() 100_0549.jpg Standardowy rozkład wieczoru: żarcie z kufra, chłodny prysznic, mapa i rozkminiając co robić ze światłami odpływam ![]() http://mapy.google.pl/maps?saddr=Bul...=1,2,3&t=h&z=8 |
![]() |
![]() |
![]() |
#119 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,500
Motocykl: CRF1000, RD04
![]() Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 6 min 2 s
|
![]()
Wstaję z rana (czyli ok. 10
![]() ![]() ![]() ![]() Już standardowo: słońce, patelnia i skwar mi towarzyszą cały dzień. To już się nudne robi. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Trasa dalsza to nic cieeeekawego. Się jedzie, nic się nie dzieje (poza tym, że świateł brak ![]() Niedługo potem jest Słowacja. Nie przepadam za tym krajem. Mandaty mają zabójcze, w zeszłym roku dopiero w SK mi zabrakło wachy, bo przez 80km przy głównej drodze na Rzeszów nie było ani jednej stacji i ogólnie jakoś tak nic ciekawego. Jadę, ludzie sporadycznie mrygają, a ja staram się pilnować w mieścinach, żeby nie mieć bliższych spotkań z panami w niebieskim. W kościach już czuję koniec przygody, ojczyzna się zbliża wielkimi krokami, już zaraz, za chwilę będę u siebie...mijam Medzilaborce i już czuję Polskę. Po chwili na mini przełęczy mijam znak Rzeczpospolita Polska. Dom? ![]() ![]() Niedaleko, w Łupkowie, jest schronisko na Końcu Świata. Nie było mnie tam od lat, więc jest idealna możliwość, żeby nadrobić zaległości. Naginam na Łupków, do schroniska prowadzi fajna szutrówka. Podjeżdżam prawie pod chatę, idę się przywitać i zapytać o zgodę na postawienie motóra przy chałupce (obowiązuje zakaz używanie komórek i pojazdów spalinowych ![]() ![]() ![]() ![]() 100_0551.jpg http://mapy.google.pl/maps?saddr=47....ia=1,2&t=m&z=8 Następnego dnia (sobota) udaje się na urodzinową imprezę WojtkaM72. Nie chce mi się stąd wyjeżdżać, więc zbieram się jak mucha w smole. Jest super, cicho, spokojnie i jeszcze daleko od domu. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() 100_0555.jpg W niedzielę pogoda trochę odpuszcza na patelni (jest tak z 15st ![]() ![]() ![]() Kuniec. ![]() ![]() PS. POWROTY SĄ DO DOOOPY!! ![]() ![]() ![]() Później skrobnę jeszcze jakieś podsumowanie tripu. ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#120 |
lamer miesiąca
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wa-wa
Posty: 683
Motocykl: RD07
![]() Online: 1 miesiąc 6 dni 21 min 23 s
|
![]() ![]() ![]() ![]()
__________________
Życie jest podróżą. |
![]() |
![]() |
![]() |
Tags |
albania , bałkany , czarnogóra , macedonia , montenegro |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Norwegia solo na koło podbiegunowe [Czerwiec 2011] | Nalewa | Trochę dalej | 10 | 14.05.2014 20:53 |
Maramuresz - 100 kilometrów offu solo [Sierpień 2011] | bukowski | Trochę dalej | 21 | 08.01.2014 14:15 |
Aby spróbować gruzińskiego wina... [Sierpień 2011] | Miętus | Trochę dalej | 57 | 13.06.2012 15:36 |
Albania/Czarnogóra 6-21 Sierpień 2011 | Jaca GDA | Umawianie i propozycje wyjazdów | 24 | 02.08.2011 22:59 |
ISLANDIA-sierpien 2011 | myku | Umawianie i propozycje wyjazdów | 18 | 30.03.2011 19:14 |