|
Przygotowania do wyjazdów Jak zdobyć wizę? Jaka kuchenka? Brać materac i namiot? Gdzie są ciekawe miejsca? Jakie kufry wybrać do USA? Czy Anakee założyć odwrotnie? Co to CPD? Odpowiedzi znajdziesz w tym dziale. |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
28.10.2018, 22:47 | #131 |
Ajde Jano
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 6,229
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
Online: 9 miesiące 5 dni 22 godz 48 min 42 s
|
Ostatnia noc w Jordanii, pełen wypas, Kempinski „to nie są tanie rzeczy”😉. Trochę odstawaliśmy od towarzystwa, szampan na śniadanie ale nie tylko rosyjski język było słychać, nasi też tam byli.
Rano powrót do rzeczywistości, wracamy do Izraela na 80 urodziny naszego znajomego Benka z Krakowa, tak naprawdę urodził się w Warszawie Dojazd do granicy trochę zagmatwany ale żołnierze kierują nas na właściwą ścieżkę Problemy dopiero przed nami, na szczęście trzeba tylko trochę szczęścia i cierpliwości Przekraczanie granicy Jordańsko Izraelskiej w punkcie o nazwie Allenby bridge to interesujące doświadczenie, brak procedury, bo przejście było podobno tylko dla przekraczających z powodów humanitarnych, Palestyńczyków i turystów ale takich którzy dotarli tam zorganizowanym transportem. Najpierw problemem byli Jordańczycy, tzn za pierwszym podejściem wszystko poszło gładko, zrobiliśmy papiery, zapłaciliśmy taksę wyjazdową i pojechaliśmy do Izraela. Na trzecim i ostatnim Jordańskim punkcie kontrolnym nas zatrzymano i zaczęto przyglądać się papierom, po czy padło pytanie dyplomaci? Odpowiedzieliśmy że nie i wtedy się zaczęło, jeszcze kilka razy próbowali się upewnić, na szczęście jeden zauważył naklejkę NG, No to welcome to Jordan, zaprosili nas do pokoju VIP, kawa, herbata, a oni próbują się konsultować z górą. Niestety nie wypadły one korzystnie i pan mówi że musimy wracać na granicę i tam zajmie się nami szef. Żona wymusza na nim aby napisał nazwisko gościa na kartce. Tym sposobem wracamy z powrotem i zaczyna się biurokracja. Oddają nam pieniądze za taksę, zaczyna to wyglądać nieciekawie, do granicy gdzie wjechaliśmy do Jordanii jest ze 300 km, a do najbardziej na północ ze 100 km. Panowie jednak radzą, idziemy do jakiegoś szefa, gabinet szef, kilku zastępców, oczywiście kawa herbata , welcome to Jordan. Rozważają opcje, pada propozycja idziemy do szefa wszystkich szefów. Tym razem gabinet jest jeszcze bardziej okazały, za biurkiem osoba której mundur nie pozostawia wątpliwości, to jest ważny gość , jego zastępcy mają równie okazałe operetkowe mundury. Pan zagaja ze maja z nami dwa problemy, pierwszy, tutaj wspomina o względach humanitarnych, wpadam mu w słowo i mówię że właśnie próbujemy dojechać na 80 urodziny naszego znajomego. O i to jest coś co będę mógł wykorzystać, ale drugim powodem jest fakt że przekraczać może głównie korpus dyplomatyczny. Wyjaśniamy że jesteśmy turystami i spaliśmy w hotelach, to jeszcze bardziej mu pasuje, swoją drogą nie wiem w jakim innym celu mielibyśmy tam przyjechać. Od tej chwili rozmowa jest przyjacielska, on dzwoni do ministra turystyki, zaczyna się chwalić że ich król też lubi motocykle i nimi jeździ. Do niedawna motocykle dużej pojemności były zabronione, w Akabie widzieliśmy policjanta na jakimś starym kawasaki. Pokazuje nam w Google earth miejsce fajne na motocykl, ale ja wyjaśniam że drugi raz nie przyjedziemy do jego kraju motocyklem. Przechodzimy jeszcze raz procedurę wypisywania papierów i tym razem możemy wyjechać. No ale to wszytko traktuję jako doświadczenie o realiach życia w tym rejonie świata, przypomina mi to trochę charakter granic które były kiedyś w tzw bloku wschodnim, między wydawałoby się bratnimi krajami. Oczywiście zapewniono nas że Izraelczycy nas nie cofną, bo on zadzwoni do swojego odpowiednika. Izraelczyków się nie bałem bo raczej mają procedury, niestety nie do końca była to prawda, bo to nie było właściwe przejście i to my tworzyliśmy owe procedury. Każdy pojazd jest kontrolowany, samochody wjeżdżają na kanał gdzie są sprawdzane. W sieci są opisy o sześciogodzinnej kontroli. Niestety nie na tym przejściu, zatrzymują nas za szlabanem i każą wyciągnąć wszystkie bagaże z kufrów i złożyć je za betonowym separatorem, jest tam już jedna walizka. Wygląda na to że przyjedzie po nas taksówka VIP i zabierze nas z rzeczami do terminala aby mogli skontrolować nasze bagaże. Podjeżdża taksówka, od strony Jordańskiej pojawia się też ambulans. Jest duże zamieszanie, w końcu rzeczy są w taksówce, a wsiadamy do niej, motocykl zostaje samotnie. Podobno przywiozą nas z bagażami z powrotem do motocykla, trochę mam mentlik głowie. Podjeżdżamy do szlabanu gdzie jest wstępna kontrola, tutaj konsternacja, każą mi wysiadać i czekać przy motocyklu, żona jedzie z bagażami. Do taksówki wsiada też palestyńska kobieta. Z relacji żony, kobieta pyta czy moja żona wie że ona jest Palestynką, pada odpowiedź twierdząca, czy moja żona wie jaka jest ich sytuacja i jak żyją, Nasza Palestynka była z matką w szpitalu w Jordanii, teraz wraca karetką na izraelską stronę. Musiała zostawić matkę w karetce i z rzeczami jechać do terminala podobnie jak my a dokładnie moja żona. Na terminalu pełno ludzi żona dostaje stróża który nie opuszcza jej ani na chwilę, przepuszczają rzeczy przez skaner. Czepiają się do noża, Finki fiskarsa która jest w tanbagu. Pan zadaje pytania, na co ten nóż, odpowiedź że do chleba nie uspokaja go, żona proponuje mu pokrojenie chleba. Pan stwierdza że torba na czas jej pobytu w terminalu jest zaaresztowania i ostrzega że gdy już ją dostaniemy aby nie przyszło nam do głowy otwierać tej torby. W międzyczasie je siedzę na krawężniku i czekam, sam nie wiem na co, bo zastanawiam się jaki to poroniony pomysł oddać nam bagaże na terminalu i następnie wracać z bagażami do motocykla, który ma być jeszcze kontrolowany. Widocznie ktoś pomyślał w ten sam sposób i po jakiś 15 minutach od momentu gdy odjechała moja żona, jeden z tych przy szlabanie mówi abym jechał za samochodem, takim follow me, do garażu. Tam motocykl zostaje sam na sam z kontrolującymi, ja przechodzę przez bramkę kontrolną w poczekalni, gdzie jestem pozostawiony sam. To znaczy ani na chwilę nie byłem sam bo w pomieszczeniu była kobieta sprzątająca mopem podłogę, gdy skończyła to usiadła naprzeciwko, teraz jestem pewien że to nie był przypadek, a jej rolą było też pilnowanie mojej osoby. Kontrola nawet nie trwała długo, dostaję żółtą karteczkę, którą mam okazać na kolejnym szlabanie. Koniec końców docieram na terminal i nawet udaje mi się dogadać gdzie postawić motocykl, sam udaję się w towarzystwie anioła stróża na kolejną kontrolę, prześwietlają kurtkę, buty i po chwili spotykam się z żoną, która opowiada swoją odyseję. Osoby które nas pilnują są komunikatywne i uprzejme, to że jesteśmy z Polski nie daje żadnych negatywnych sygnałów, wręcz jest zainteresowanie i ciekawość. Kontrola paszportów, nowe karteczki z wizami i nowe dokumenty na motocykl, ważne kolejne pół roku. Nie wszyscy mają takie szczęście, jeden z Arabów podróżujący własnym samochodem, czegoś tam nie dopełnił i będzie deportowany z powrotem do Jordanii. Pakujemy motocykl i wypadamy na drogę 90 starając się jak najszybciej dotrzeć na urodziny, średnio jedziemy grubo ponad 100 km/h ale Izraelczycy ostrzegają się światłami gdy ustawiona jest kontrola prędkości a tych na szczęście nie ma zbyt wiele.
__________________
BMW Club Praha 001 1.Nigdy nie polemizuj z idiotą. Sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem. 2.Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
..Izrael - prom | yeuop | Przygotowania do wyjazdów | 15 | 13.12.2016 14:55 |