Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09.11.2020, 07:42   #1
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 501
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 dni 16 godz 59 min 45 s
Domyślnie

Nawszod wraz z Tatą budują homestay, więc w Ich imieniu zapraszam do wioski Japszorw na swietne pomidory, ogórki, chleb oraz najlepsze towarzystwo w całym Pamirze!
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.11.2020, 07:58   #2
bukowski
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

To murowane, czy układane, tak jak inne kamienne domki, które tam można spotkać?
W Europie bardzo trudno znaleźć ekipę, która potrafi budować domy z kamienia - wiem, bo szukałem, i to na terenie, gdzie takie domy stoją a budulec kosztuje grosze.

a jezioro Sareskie - wiadomo. Ja miałem w planie, ale jechałem od Chorog i zatrzymała mnie zerwana droga. Trzeba pamiętać o permicie, chociaż jak pytałem policjanta stojacego na moście zaraz przy zjeździe w Bartang czy da radę bez, potarł palcami wyimaginowany banknot i uśmiechnął się: "da, można".
  Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.11.2020, 08:28   #3
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 501
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 dni 16 godz 59 min 45 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał bukowski Zobacz post
To murowane, czy układane, tak jak inne kamienne domki, które tam można spotkać?
Technologia jak w górach gruzińskich, czyli układane jeden na drugim.
pozdrawiam trolik
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.11.2020, 08:18   #4
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,065
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 2 tygodni 2 dni 10 godz 2 min 48 s
Domyślnie

Uprasza się o pisanie nazw miejscowości po ludzku (pa russki). Ciężko to potem na mapie odcyfrować.
Cytat:
Japszorw
O to idzie?
https://yandex.eu/maps/geo/150855659...38.293735&z=14
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.11.2020, 08:35   #5
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 501
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 dni 16 godz 59 min 45 s
Domyślnie

дa:-)
pozdrawiam trolik
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.11.2020, 09:01   #6
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 501
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 dni 16 godz 59 min 45 s
Domyślnie

Celem kolejnego dnia był dojazd jak najbliżej granicy TAJ-KGZ. Po dobrym śniadanku w Pamir Lodge ruszyliśmy w kierunku Murgabuu. Praktycznie zaraz za miastem zaczęły się piękne widoczki, a po dwóch godzinach słoneczko nam dopomogło oświetlając góry zza naszych pleców. Gry kolorów były po prostu cudowne. Zaraz za Chorogiem Radzio miał bliskie spotkanie 3-go stopnia z krową, która w ostatniej chwili przypomniała sobie o swoim stadzie po drugiej stronie drogi i postanowiła przebiec do niego tuż przed Słoniem Dominikiem. Już się cieszyłem na myśl o stekach na wieczór, jednak Radzio jakimś cudem zdążył wyhamować na nierównym szutrze i musiałem obejść się smakiem :-). Droga przez większość czasu była ok-w miarę równy asfalt. W tym asfalcie jednak co jakiś czas pojawiały się trudno dostrzegalne wgłębienia i przy większej prędkości można było zaliczyć niezły lot...Asfalt zamieniał się w szuter przy podjazdach i zjazdach z przełęczy.


Jakieś 50 km przed Aliczur Radzio miał niemiłą rozmowę ze Słoniem Dominikiem. Radzio: K...wa, ch..j, pi...da, du...a nie chce jechać!!!!!Słoń nie odezwał się ani słowem. Właściwie to w ogóle się nie odzywał... Według relacji Radzia Słoń zaczął kichać, bekać, pierdzieć i w końcu stanął. I tyle. Podejrzewaliśmy problemy z paliwem, ale trudno było coś wymyślić na środku niczego. Po kilkunastu minutach Dominik jednak przemówił, ale było to rzężenie starego słonia w zoo tuż przed śmiercią. Radzio postanowił jednak dosiąść staruszka i pogonić go do Aliczur. W wiosce znalazło się "szambo, którym można było rozpuścić szambo znajdujące się już w zbiorniku" (cytat Radzia) i Dominik zaczął chodzić jak pracownik hipermarketu w wieku przedemerytalnym. Jednym słowem dało się jechać dalej :-)


Kilka kilometrów przed Murgabem nad głowami przeleciał nam śmigłowiec, który wylądował na środku miasteczka. Po dojeździe na rogatki zostaliśmy zatrzymani przez policjanta-jakiś ważniak przyleciał tym śmigłowcem i zabrał nam prawie godzinę czasu, bo droga została zamknięta....Po tym jakże miłym incydencie zatrzymaliśmy się na noc w hotelu w Murgabie, bo już czuć było wiatr termiczny, a żadnemu z nas nie uśmiechało się spędzenie kolejnej nocy z tropikiem na twarzy. Wieczorkiem zjedliśmy kuraka w sosie garam masala i poszliśmy spać, a wiatr pizgał całą noc. Tego dnia zauważyliśmy, że jakoś tak dziwnie szybko ścierają nam się opony-u mnie przód (Mitas e09), a u chłopaków tył (chyba Pirelli). Zacząłem mieć wątpliwości, czy dojadę do domu na tej oponie, tak samo było z Radziem. Wojtka tył wyglądał znośnie, choć po przejechaniu 3kkm powinien wyglądać lepiej.
Okazało się również, że radziowa diagnoza choroby Słonia Dominika była nietrafiona - cały problem leżał... w dupie Radzia!!
To znaczy kiedy dupa Radzia siedziała na siodle, to siodło dociskało luźną klemę akumulatora i Słoń jechał. Kiedy jednak Radzio podnosił dupę siodło nie dociskało klemy i Słoń zaczynał kichać prychać.
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.11.2020, 14:05   #7
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 501
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 dni 16 godz 59 min 45 s
Domyślnie

W dniu 26 sierpnia ruszyliśmy w dalszą drogę, której celem był dojazd do obozu bazowego pod Pikiem Lenina. Było zimno tego dnia-temperatura nie przekroczyła 10 stopni, a na przełęczy Kizył-Art byly 2 stopnie i delikatny opad śniegu.
Tego dnia zauważyliśmy, że jakoś tak dziwnie szybko ścierają nam się opony-u mnie przód (Mitas e09), a u chłopaków tył (chyba Pirelli). Zacząłem mieć wątpliwości, czy dojadę do domu na tej oponie, tak samo było z Radziem. Wojtka tył wyglądał znośnie, choć po przejechaniu 3kkm powinien wyglądać lepiej.




Oba przejścia graniczne poszły nam sprawnie i dwie godziny później byliśmy już pod Pikiem. Pogoda była beznadziejna - wiał wiatr, było zimno i pochmurnie. Gór nie było widać nic a nic. Wielkim plusem za to była jurta i kolacja... :-)

Obok naszej jurty rozbiła się w namiocie polska rodzina, która przyjechała autem wynajętym w Biszkeku. Spędziliśmy z nimi miły wieczór.
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.12.2020, 08:36   #8
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 501
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 dni 16 godz 59 min 45 s
Domyślnie

Po obfitej kolacji noc upłynęła nam spokojnie i rano obudziliśmy się w dobrych nastrojach mimo temperatury znacznie poniżej zera. O temperaturze najlepiej świadczy fakt, że trudno było się umyć ze względu na zamarznięty strumień - musiałem rozbić lód żeby dostać się do bieżącej wody:-). Pogoda znacznie się poprawiła i słonko wychodziło co chwila zza chmur ogrzewając Pik i nas. Śniadanko zaserwowane nam przez gospodarzy jurty było wyśmienite i zmotywowało nas do małego trekkingu w stronę tablicy upamiętniającej alpinistów poległych w trakcie zdobywania góry.

Poprzedniego wieczora Radzio miał kolejną serię problemów ze Słoniem Dominikiem i postanowił zrezygnować z trekkingu w celu zmotywowania tego ciężkiego zwierzaka do dalszej wycieczki. Rozmowa chyba nie szła im zbyt dobrze, bo kiedy opuszczaliśmy jurtowisko od strony Słonia leciały steki przekleństw...

Wspólnie z Wojtkiem ruszyliśmy pod górę, ale nie zaszliśmy daleko-okazało się, że grubasy zwane świstakami są tutaj bardziej oswojone niż w innych odwiedzanych przez nas miejscach i postanowiliśmy zrobić im małą sesję zdjęciową.

Uuups, to nie świstak, ale zdjęcie ładne:-)

Patrząc na tego jaka przypomniała mi się nieprzyjemna historia z poprzedniego dnia: jadąc asfaltem na wysokości jeziora Karakol mijaliśmy stado jaków pasących się ok 100 metrów od drogi. Oczywiście standardowo jeden z tych zwierzaków był po drugiej stronie asfaltu i postanowił przebiec do stada dokładnie w momencie mojego przejazdu. Przewidując takie zachowanie jechałem bardzo powoli, ale i tak półmetrowe rogi tego "rozgarniętego" zwierzaka minęły mój kask w odległości może pół metra...brrrr. Najpierw orzeł, teraz jak...uwzięły się na mnie te zwierzaki czy co
Ale nic to - my chcemy polować na świstaki!:-). Najbliżej udało nam się podejść na kilka metrów do tych fajnych zwierzątek




Po powrocie zastaliśmy Radzia upaćkanego w smarach, spoconego i wku..go. Okazało się, że system włącznika stopki bocznej w biemdablju składa się z kilku bardzo ważnych podsystemów (w Tenerce za to jest kawał druta:-)), a naprawa zajęła prawie 2 godziny... Trzeba było mierzyć napięcia, mostkować, łączyć, rozłączać...brrr. Nie rozumiem filozofii pakowania zbędnej elektryki i elektroniki do motorków adwenczurowych - dla mnie im prościej tym lepiej i dlatego kocham Gienię!:-)

Podobno cała społeczność jurtowiska pomagała pchać słonia w celu odpalenia go po poszczególnych etapach naprawy...szkoda że nas przy tym nie było bo zdjęcia byłyby super....:-)

W końcu około 11-tej udało nam się ruszyć w dalszą drogę. Oczywiście jeszcze mała sesja zdjęciowa...

Oczywiście nie mogło zabraknąć Radziowej naklejki...:-)
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.12.2020, 08:04   #9
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 501
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 dni 16 godz 59 min 45 s
Domyślnie

Dalsza część drogi przez Kirgistan upłynęła w miarę spokojnie...dla mnie i Wojtka, bo Radzio miał 2 przygody:-)

Przygoda 1: Policja.

Tak jak pisałem wcześniej moja średnia prędkość przelotowa za dzień wynosi 87 kmh. Jazda w celu utrzymania takiej średniej wymaga dużego skupienia i odrobiny umiejętności, szczególnie w zakresie unikania policji...Tego dnia Radzio miał trochę mniej szczęścia-kiedy przygotowywał się do wyprzedzania jadąc na ogonie toyoty zrobiono mu piękne zdjęcie. Policjanci zaraz Go zatrzymali chcąc pochwalić się swoimi umiejętnościami fotograficznymi i przy okazji sprzedać tą piękną fotografię. W lusterku zobaczyłem to zamieszanie i czym prędzej zawróciłem podniecony w celu uczestnictwa w tych targach Wojtek już tam był i wspólnie z nim obserwowaliśmy Radzia walczącego jak lew z chmarą otaczających go policjantów. Dowód mieli słaby-zdjęcie przekraczającej prędkość toyoty (nie zdążyli jej zatrzymać), a za nią Radzio przygotowujący się do wyprzedzania. Ostatnio widziałem Radzia w takim stanie wkurwienia kiedy okazało się, że tablica naklejkowa nie znajduje się na szczycie przełęczy Ak-Bajtał.... Po półgodzinnej walce Kirgizi zrozumieli ważną rzecz wyrażoną w takich mniej więcej słowach: Poljaki nie płacit, da?. Chórem odpowiedzieliśmy DA!!!

Przygoda 2: Kolano

Pod koniec wieczora zaczęliśmy rozglądać się za miejscem na nocleg. Nie było to łatwe zadanie, bo znajdowaliśmy się w gęściej zamieszkanym obszarze Kirgistanu. Po jakimś czasie Radzio wyczaił na mapie potencjalnie fajną miejscówkę i skierowaliśmy się w jej stronę-Radzio jak zwykle prowadził poszukiwania miejsca na spanko. Po kilkunastu minutach błądzenia znaleźliśmy fajne miejsce, ale trzeba było tam dojechać po stromej drodze w głębokim piachu. No nic-ściemnia się i nie ma czasu na wybrzydzanie. Dosłownie dwa metry od miejsca zatrzymania zauważyłem, że tylne koło Słonia Dominika buksuje i chwilę później słoń przygniata nogę Radzia upadając na lewą stronę i siłą rozpędu przesuwa się jeszcze metr do przodu. Radzio nie zdążył się obrócić i jego kolano przekręciło się pod słoniem prawie o 180 stopni. Radzio pięknie ujął to później w słowach: "Tego wieczora zrozumiałem, co to znaczy dosłownie zesrać się z bólu". Szybko zeskoczyłem z Gieni i pomogłem Radziowi wydostać się spod motoru. Z mojego punktu widzenia nie wyglądało to dobrze-nie mógł chodzić, a kolano bolało go również bez obciążania. No ale cóż - Radzio to Kozak z Wybrzeża, a tacy nie poddają się łatwo. Wyrzucił z siebie kilka skomplikowanych wiązanek przekleństw i wziął się za rozkładanie namiotu. Wieczór nie upłynął nam zbyt miło-miejsce nie było najlepsze, a obserwacja kumpla zwijającego się bólu to żadna przyjemność.

Rano obudziliśmy się wcześnie-Radzio z bólu, a my z ciekawości: czy jego noga już odpadła czy jeszcze się trzyma?:-) Okazało się, że kolano dało radę i nawet zeszła opuchlizna. Z chodzeniem były problemy, ale po obwiązaniu jakąś szmatą Radzio dał radę wsiąść na Słonia Dominika. Tu muszę ponarzekać na słonia: jak można było zrobić motocykl bez półsprzęgła Ledwo dałem radę wyjechać z krzaczorów, (Radzio stał obok i trząsł się z nerwów że mu rozbiję motor), bo nie dało się operować sprzęgłem..Do tego Radzio miał ustawiony tylny zawias na max miękkość i nie było hamowania....brrrr, dobrze, że to było tylko kilkadziesiąt metrów...

Celem dzisiejszej podróży było przekroczenie granicy w Talas/Taraz i nocleg gdzieś za miastem. Kirgistan znowu nas zaskoczył pięknymi widokami-przekroczyliśmy dwie przełęcze ponad 3200 metrów, przejeżdżaliśmy przez Bieszczady, przez Tatry, zaliczyliśmy szwajcarskie serpentyny i objechaliśmy Morskie Oko w skali 1000 do jednego...

Radzio miał mały problem z goglami-były one do połowy wypełnione łzami z bólu...mówił, że jako tako dawał rade z redukcją, ale wbijanie wyższych biegów wymagało psychicznego przygotowania na ból....Gdzieś po drodze chłopaki kupili bandaż elastyczny i można było porządnie oplątać chorą nóżkę :-).
A to jest kirgiskie Morskie oko, czyli jezioro Toktogul


Z relacji Piasta pamiętam Głowę Lenina (Bez Pianina :-)) na elektrowni wodnej przez Talas. Ja też chciałem mieć takie zdjęcie i - voila!!

Jedna z przełęczy-było tam cholerrrrnie zimno!:-)

Stan naszych opon zaczynał nas trochę martwić. Miałem wrażenie, że ciężko będzie dojechać do domu i coś trzeba będzie wymyślić po drodze. Wojtka opona (na zdjęciu) była jeszcze w całkiem dobrym stanie. Nasze wyglądały znacznie gorzej

Uwielbiam spać na stepie. Dlatego nie mam nic przeciwko telepaniu się przez Kazachstan. Kilka dni gotowania jajek i nudy, ale rekompensowane jest to pięknymi widokami z miliongwiazdkowego hotelu. W tym dniu co prawda nocleg wypadł nam w krzaczorach, ale tez było przyjemnie :-)


KAWA.
Jakieś 4 dni temu skończyła nam się kawa naturalna (czyli sypana) i nigdzie nie mogliśmy jej kupić. Psuło to całą koncepcję biwakowania, bo jednym z rytuałów było poranne siedzenie na krzesełkach z kawą w reku i podziwianie widoków. Bez kawy było do dupy!!. Radzio znosił to szczególnie źle, łaził wku...ny rano, a w trakcie dnia zaglądał w mysie dziury żeby tylko znaleźć okruchy sypanej kawy. NIC!!! NIGDZIE!!! W całym Kirgistanie i całym Kazachstanie nie było sypanej kawy!!! Mógłbym zostać tam jeszcze z tysiąc lat wśród tych pięknych widoków, ale brak kawy dyskwalifikował taki pobyt. Trza wracać do domu na kawę!!!


trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.12.2020, 09:55   #10
redrobo
 
redrobo's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: białystok
Posty: 2,642
Motocykl: ktm 640 adventure
redrobo jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 19 godz 22 min 29 s
Domyślnie

... u nas takze skonczyla sie KAWA... na szczescie kirgijska wodka bardzo dobra byla...
redrobo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
"Życie to nie bajka, nie głaszcze po jajkach!!!";) Howerla, Svidovets, Закарпатське***** Pirania Trochę dalej 55 29.09.2017 21:46
Opowieść o Strefie (Рассказ о Зоне)... chemik Trochę dalej 17 13.09.2016 20:59
Białoruś maj 2014 czyli Пo слядах продкаў spider2you Trochę dalej 28 28.11.2015 20:33
Мурманск город-герой [2011] 7Greg Trochę dalej 24 25.06.2011 23:05
«Адреналин 2008»! Zlot w Łucku 22- 25 maja ltd454 Imprezy forum AT i zloty ogólne 4 31.05.2008 19:47


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:31.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.