15.11.2018, 12:41 | #131 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
My straciliśmy dzień na na naprawę awarii (w tym dniu zrobiliśmy ok 300 km) i można śmiało założyć że kolejny poszedł w plecy w ramach kontaktów z kazachską policją. Problemem nie było tempo bo jechaliśmy ok 100-110 km/h lecz dyscyplina. Jak wdrożyliśmy plan awaryjny czyli wyjazd o 6.00 to bez problemów robiliśmy do południa tyle co wy w cały dzień (ok 500 km). Najważniejsze że wyjazd się udał. Zawsze to nauka przed kolejnym wypadem. Ja dowiedziałem się jednego. 30 dni na taki wyjazd to o 30 za mało.
|
15.11.2018, 12:57 | #132 |
Na sam Kirgistan 3 tygodnie to mało.
Ja zrobiłem dwa razy dojazdówki i się wyleczyłem. Widzisz głównie asfalt wku....ając się, że nie masz czasu na zobaczenie ciekawych rzeczy, które mijasz. Na dojazdówkę zdecydowałbym się mając 2-3 miesiące wolnego, ale to mi na razie nie grozi. |
|
22.11.2018, 21:40 | #133 |
Asia
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,290
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 4 godz 17 min 29 s
|
Wtorek 14.08.2018
Noc minęła mi średnio dobrze. Z pobliskiej wioski w środku nocy rozbrzmiewały kazachskie hity ale też odgłosy bydła przechadzającego się gdzieś w pobliżu wybudzało mnie ze snu. Budzik zadzwonił nadzwyczaj szybko choć słońce jeszcze chwilę się skrywało. Nie ma, że boli- zaczynamy się zbierać. Marek jak zwykle już zwarty i gotowy, my z Bartkiem zwijamy bambetle w kilkanaście minut. Słońce powolutku rozjaśnia niebo a ja ukradkiem spoglądam w zegarek. Jakoś bardzo mnie nie dziwi, że znowu mamy opóźnienie ale też trochę się cieszę, bo dziś to tylko 10 minut. Jest z sukces a sukcesów należy się cieszyć Ruszamy. Dziś jest ten dzień. W końcu wjedziemy do Kirgistanu. Dzień drogi. Ciągle jedziemy zatrzymując się tylko na tankowanie. Z racji Afryki jadącej bez pompy czasem te postoje są trochę częściej. Marek miał bardzo dużo bagażu. W pierwszej chwili myślałam, że to on będzie się najdłużej grzebał na wyjeździe ( Marek, przepraszam za taką pierwszą myśl) ale okazało się, że to najlepiej zorganizowana osoba. Mimo ilości bagażu i dwóch kanisterków pakował i rozpakowywał się najsprawniej. Człowiek się napić nie zdążył a Marek już był zatankowany i spakowany W porze obiadowej zatrzymujemy się w przydrożnej knajpce na szamanko. Na tym wyjeździe starałam się pilnować aby nie jeździć z pustym żołądkiem ponieważ moje poprzednie wyjazdy potrafiłam robić na głodniaka. Nie jadłam nic całe dnie, ewentualnie skąpe śniadanie a czasem obiad. Nie było to dla mnie problemem nie jeść cały dzień, nie czułam głodu. Niestety mściło się to potem na moim zdrowiu. Także podczas tego wyjazdu staram się jeść, przegryzać coś podczas pauz i co najważniejsze dużo pić. Spore obawy miałam też co do wschodniego jedzenia ponieważ nie przepadam za mięsem. Na szczęścia okazało się, że nie był to duży problem bo zawsze znalazło się coś dla wybrednych. Na zdjęciu mój ulubiony obiad. Mięso oczywiście oddałam małżowi Lecimy dalej, jesteśmy już coraz bliżej granicy. Pech chciał, że Łukasz łapie kapcia. Zaś stajemy na poboczu, w pełnym słońcu. Ubieramy czapki, polewamy się wodą. Robię mały obchód po poboczu a następnie wracam i chowam się przed słońcem pod osłoną z kurtek. Trochę trwało naprawienie usterki ponieważ to znowu było przednie koło. Bartek sugeruje zabezpieczanie opony od wewnątrz oraz felgi coby się kapeć nie powtórzył. Gdy koło znów na miejscu zbieramy się dalej. Po ujechaniu około 20 km zaczynam macać się po biodrach. Ewidentnie czegoś mi brakuje. KURŁA!!! Zatrzymuje Bartka. Kompletnie nie wiem jak mu to powiedzieć, żeby nie był zły. No chyba się nie da tak. Informuje, że w miejscu postoju zostawiłam nerkę. Ściągnęłam ją z siebie i położyłam przy tylnym kole (patrz fotkę wyżej). W nerce było wszystko. Dolary, paszport, inne dokumenty. Bartek nadzwyczaj spokojnie poinstruował mnie, że mam jechać dalej zatrzymać chłopaków a on wróci poszukać. Bałam się przeogromnie, że tych dokumentów już nie będzie i wyjazd będzie skończony. Trzeba będzie dzwonić po ambasadach, policjach i ogarniać to wszystko. Bałam się, że Bartek nie trafi na miejsce postoju albo z powrotem do nas. (Zazwyczaj jeśli nie prowadzi to nie zwraca uwagi na drogę , zjazdy czy rozjazdy a tam akurat były rozjazdy) Dołączam do chłopaków. Tyle szczęścia, że akurat było trochę cienia. Chłopaki odpoczywają a ja wyglądam co chwilę za Bartkiem. Niecierpliwie się strasznie. W głowie już czarny scenariusz. Nie wiem kompletnie jak to się stało. Jestem przybita i wściekła bo marudzę i narzekam cały wyjazd na wszystkie opóźnienia czy awarie a sama spowodowałam 1.5 godziną obsuwę. Zdaje sobie sprawę, że po części to wina zmęczenia i doskwierającego upału ale kurcze taki błąd... Po jakimś czasie słyszę wydechy Tenerki. Bartek wrócił. Podchodzę do niego z nadzieją, że jest ok. Jest bardzo ok. Nerka leżała, tam gdzie ją zostawiłam. Wsiadamy na koń i lecimy. Czas się skurczył przez kapcia i moje gapiostwo ale nie jest źle. Powinniśmy dziś przekroczyć granicę. W oddali pojawiają się pierwsze góry. Mamy trzy opcje przekroczenia granicy. Google mówi, że tu: 42.608271, 71.178755 Kierujemy się więc na odpowiednią drogę ale postanawiamy spytać lokalnego kierowcy. Ten zaś informuje nas, że to przejście nie rabotajet. No to kierujemy się na Taraz. Miasto robi spore wrażenie. Jest bogato. Podjechaliśmy pod przejście graniczne tu: 42°47'44.8"N 71°24'11.7"E ale okazuje się, że to zostało zamknięte dzień przed nami. No to nawrotka i jedziemy na większe przejście między Grodikovo a Kenesh. Tam w końcu się udaje i grzecznie idziemy się zameldować. Po kirgiskiej już stronie od razu zaopatrujemy się w somy. Jako, że słońce już się schowało pędzimy szukać noclegu. Koło Kyzyl- Adyr jest jakieś jezioro więc postanawiamy tam poszukać szczęścia. Udaje się znaleźć spoko miejscówkę z dostępem do wody i z dala od drogi. Szamamy jeszcze arbuza na kolację, uzgadniamy jutrzejszy start. Chłopaki chcą jeszcze zrobić rano serwis łańcuchów więc ustalamy tak jak ostatnio. Każdy wstaje na tyle wcześniej na ile potrzebuje. Przejechane około 600 km
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally Ostatnio edytowane przez zaczekaj : 22.11.2018 o 22:20 |
03.12.2018, 22:11 | #134 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Posty: 119
Motocykl: czarna szczała
Online: 5 dni 7 godz 34 min 50 s
|
Ja tam sie ciesze, mam lekture do wiosny jak nic :-) Swoja droga od ostatniego odcinka mija 11 dni
|
04.12.2018, 00:37 | #135 | |
Asia
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,290
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 4 godz 17 min 29 s
|
Cytat:
Przepraszam wszystkich wyczekujących, że się tak grzebię z tematem ale trochę mi się w życiu pozmieniało i stukanie w klawiaturę zeszło na drugi plan. Zwyczajnie brakuje mi chwilowo czasu a nie chcę też klepać od niechcenia. Obiecuje, że skończę relacje i skleje film choć na razie nawet nie obejrzałam zbytnio co się tam nagrało. :P Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally |
|
04.12.2018, 10:07 | #136 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 2,862
Motocykl: RD04
Online: 3 miesiące 1 tydzień 3 dni 3 godz 26 min 49 s
|
A mi się jeszcze coś przypomniało, taka mała rada ode mnie.
Każdemu wybierającemu się w długą trasę polecam zdjąć opony przed wyjazdem i dokładnie obejrzeć felgi. Moje dwa przednie kapcie były spowodowane utlenianiem się przedniej obręczy. Oponę ściągałem w tamtym roku i wszystko było OK,gruba dętka, opona z dużą ilością bieżnika... Podczas wyjazdu przy drugim kapciu znaleźliśmy przyczynę. I tu ogromne dzięki za pomoc Bartkowi i Markowi za usuwanie zadziorów z obręczy w tym okropnym upale.
__________________
WSK125>XL650V Transalp>XR650R>TE450>DR800big>XR750VAfrica Twin>XR400R>VFR800fi>TE450ie>Bandit1200S |
04.12.2018, 10:38 | #137 |
Zarejestrowany: Jun 2012
Miasto: Wrocław
Posty: 886
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 miesiące 6 dni 23 godz 32 min 34 s
|
|
04.12.2018, 10:47 | #138 |
Ja to powiem szczerze jestem pełen podziwu za napieprzanie tych kaemów w dojazdówce - tak jak napisano wcześniej: zabiera to mnóstwo czasu i pewnie nie warto, ale dla mnie taki dojazd ma jeszcze jeden aspekt. Ja bym po prostu umarł przy takiej jeździe.
Moja wytrzymałość autostradowa na moto opiewa na dwie godziny /trzy max choc tyle nigdy nie jechałem/. Podziwiam ludzi, którzy piszą, że jednego dnia jebnęli 1200 po autobanach. Masakra. m
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
04.12.2018, 11:13 | #139 | |
Asia
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,290
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 4 godz 17 min 29 s
|
Cytat:
Mam tak samo dlatego myślałam, że to nie dla mnie i nie dojadę tak daleko. Jednak ekscytacja wygrała i się udało. Jak sobie postanowię, że dojadę to dojadę. Nie było tak źle. Grunt to nauczyć się walczyć ze zmęczeniem, które pojawia się mimo wysypiania. Z moich obserwacji wyszło, że najbardziej mnie łapało jak był upał i było to zawsze po pierwszych dwóch godzinach jazdy. Później przechodziło i mogłam jechać i jechać. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally |
|
04.12.2018, 11:42 | #140 |
Zarejestrowany: Mar 2013
Miasto: Wrocław
Posty: 177
Motocykl: Tenere 700
Przebieg: 81000
Online: 2 tygodni 9 godz 51 min 55 s
|
U mnie jest zgoła odmiennie, przez pierwsze 8h-10h jest ok, najgorsze są ostatnie 2 h do celu kiedy koncentracja spada i łatwo o wypadek...
__________________
Africa Twin rd07a oraz WR250R |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Szlakiem Grąbczewskiego - Pamir 2018 | redrobo | Trochę dalej | 279 | 11.08.2021 19:43 |
Kierunek wschód, tam musi być jakaś cywilizacja (Pamir solo 2018) | adaml | Trochę dalej | 61 | 22.06.2020 09:26 |
TET Łotwa - sierpień 2018 | marecki999 | Trochę dalej | 10 | 05.09.2018 14:14 |
Krótki wyjazd w PAMIR sierpień 2017 | macias1989 | Trochę dalej | 117 | 18.03.2018 20:09 |
Pamir lipiec/sierpień 2017 | macias1989 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 18 | 26.09.2017 10:28 |