27.09.2019, 12:51 | #141 |
Kierowca bombowca
|
Tak tak, zdrowia nigdy za dużo!
__________________
AT RD07A, '98, HRC |
27.09.2019, 13:28 | #142 |
Zarejestrowany: Jan 2015
Miasto: Warszawa
Posty: 1,854
Motocykl: inne moto
Online: 2 tygodni 1 dzień 11 godz 32 min 26 s
|
Że stary poczciwy sprzęt daje radę to jestem pod wrażeniem.
|
27.09.2019, 14:32 | #143 |
Zarejestrowany: Oct 2018
Miasto: Zabrze
Posty: 1,125
Motocykl: ATAS 2019
Przebieg: 11000
Online: 3 tygodni 1 dzień 14 godz 24 min 33 s
|
|
28.09.2019, 18:35 | #144 |
Tu się potwierdzają legendy o trwałości DRyndy. Co najlepsze w tym motorze to prosty i bezawaryjny silnik. Resztę trzeba zrobić pod siebie.
Obie ponad dwudziestoletnie DRki przejechały bez większych problemów. Jakiś czas temu chodziła mi po głowie XRka, ale już nie szukam miodu w dupie i zostaje DRka. |
|
28.09.2019, 21:09 | #145 | |
Zarejestrowany: Jan 2019
Posty: 192
Motocykl: Dr650Re
Online: 2 dni 16 godz 7 min 58 s
|
Cytat:
https://youtu.be/VJMYMC4jxKM Ale... zawsze gdzieś z tyłu głowy mam tą myśl " Królowa jest tylko jedna" Ostatnio edytowane przez midro : 29.09.2019 o 03:38 |
|
30.09.2019, 09:10 | #146 |
Dzień XIII
Śniadanie, pakowanie i ruszamy dalej pustynią w stronę Kiffy. Dzisiaj rozpoczynamy tranzyt do granicy i dla zyskania czasu głównie asfaltem z wyskokami w ciekawsze miejsca na pustyni. W sumie po paru kilometrach jesteśmy już na asfalcie i widzimy w oddali miasto. Obrzeża jak zwykle to jeden wielki śmietnik ciągnący się kilometrami. G4012967.jpg Miasto jedne z większych w Mauretanii, ale cywilizacyjnie stanęło gdzieś w zeszłym milenium. Zabudowa w większości parterowa. Dużo sklepików, straganów, rzemieślników. Istny MerolLand. Większość samochodów to Mercedesy. Potem Toyoty i trochę Peougotów. G3522708.jpg Umówiliśmy się z Neno, że spotkamy się w mieście na stacji, która leży na traku (czekaliśmy na niewłaściwej ). G3542726.jpg Te superhiper nowoczesne dystrybutory stanowczo nie pasują do reszty. Długo czekamy, więc jeden jedzie szukać benzyny, bo na tej co czekamy brak. Znalazł i żeby się nie pogubić z Nenem jedziemy grupami tankować. G3592772.jpg Jadąc na stację spotykamy Neno i ustalamy punkt, gdzie się spotkamy na trasie. Wracamy po chłopaków i jedziemy wszyscy tankować. Jak zwykle Wojtka tankowanie jest najciekawsze przez filtry siatkowe. Zwykle pierwszy litr ląduje na ziemi zanim operator bańki lub pistoletu nie nauczy się wolnego lania. Jedziemy na zachód. Po drodze wiele miasteczek. G3662798.jpg Czekamy przy drodze na Neno, żeby zrobić jakiś popas. Jazda po rozgrzanym asfalcie nie daje za dużo ulgi. Mam wrażenie, jest goręcej niż na piasku. W umówionym punkcie jest parę małych drzewek, które nie dają za dużo cienia, a jest makabrycznie gorąco. Lobbuję, za zmianą miejsca na co niechętnie reszta przystaje, bo się już porozbierała. Neno dobija do nas i parę kilometrów dalej znajduję potężną akację, gdzie mógłbym przesiedzieć w cieniu parę dni. Po obiedzie Neno odpala swój pojazd i okrutnie kopci na czarno. Pewnie znowu wtryski. Ledwo co wyjeżdża pod lekką górkę na drogę. Szczęście w nieszczęściu, że to dopiero teraz na asfalcie, a nie wcześniej na pustyni. Czuć, że to główna droga, bo dużo miasteczek, wiosek i samochodów. Miasteczka niczym nie różnią się od siebie. Główna droga i przy niej sklepy i manufaktury. Zatrzymujemy się co jakiś czas przy sklepach i stacjach benzynowych, gdzie są lodówki. Zaraz przy drodze widzę z kilkanaście sztuk padniętych krów w różnym stanie rozkładu. Już tak długo leżą i tak są wysuszone, że nawet nie śmierdzą (minuta 7.30). Dojeżdżamy do Sangrave i odbijamy w boczną drogę. Szukamy miejscówki na namioty. 20190328_075831.jpg Przy próbie zrzucenia balastu odkrywam, że niedaleko mamy sąsiadkę. Może będzie Łaciate. 20190328_081538.jpg Jak zwykle nie rozkładam tropiku, bo i po co na Saharze. Zrobiłem to jednak w nocy jak zaczęło mi kapać na pyszczek. Kolacja, rotoś i do śpiwora. Ostatnio edytowane przez Rychu72 : 04.11.2019 o 09:03 |
|
30.09.2019, 13:00 | #147 |
Zarejestrowany: Jan 2019
Posty: 192
Motocykl: Dr650Re
Online: 2 dni 16 godz 7 min 58 s
|
Śledzę od początku relacje z wyprawy , z tego co widać w relacji wyprawa wymagająca dla sprzętu i człowieka. W takich sytuacjach czasami człowiek poznaje samego siebie.
Jedno co mnie boli, to jak widzę te sterty śmieci przed wjazdem do każdej miejscowości. Kiedyś widziałem coś podobnego nad brzegiem morza śródziemnego, tony śmieci przy stromym klifie, u nas w kraju też nie jest lepiej, w każdym lasku gdzieś śmieci, butelki, kiedyś tego nie było. |
30.09.2019, 14:10 | #148 |
Wyprawa to trochę za dużo powiedziane, bo dla mnie to trochę grubsza rzecz, która zmierza w nieznane i coś odkrywa nowego.
Fakt faktem, że wszyscy uczestnicy i wszystkie sprzęty poznały swoje słabe strony. Co do śmieci to nie widziałem tam ani jednej śmieciarki. Pewnie nie ma tam żadnych służb, ani wysypiska skoro to tak wygląda prawie w całym kraju. |
|
01.10.2019, 09:28 | #149 |
Ostatnio trafiłem na YT na vlog chińczyka, który jechał przez afrykę na AT RD07. Fajnie pokazuje w tym odcinku coś co mnie bardzo irytowało, czyli checkpointy ....... w dużych ilościach.
Załapaliśmy się do jego filmu przy 4.14 minucie. Przez jakiś czas towarzyszy mu para z Anglii na NAT i narzekają, że silnik nie ma mocy przez kiepskie paliwo. W tym czasie AT jedzie bez zająknięcia. Chyba nowa Afryka nie jest stworzona do Afryki. W paru odcinkach chińczyk narzeka na temperaturę 50 stopni, czyli to co nas wykańczało prawie każdego dnia tyle, że na piachu. Ostatnio edytowane przez Rychu72 : 01.10.2019 o 09:34 |
|
02.10.2019, 10:57 | #150 |
XIV
Jedziemy szukać krokodyli Od głównej drogi do krokodyli jest ok. 100 km z czego 80 asfaltem robiliśmy godzinę i 20 offem robiliśmy ponad godzinę. Neno nie był tam jeszcze, więc daje nam bardzo uproszczonego tracka z wskazaniem na pytanie miejscowych o drogę. Z lewej Economy Class, z prawej Buissnes Class Jak zwykle przed i za miastem wysypisko [IMG]G3502691 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Dojeżdżamy do wsi z lasem palmowym. Czuć wilgoć w powietrzu. Ciężej się oddycha. Jest nawet błoto. Musi być gdzieś woda, bo krokodyle ponoć lubią wodę. Pytamy miejscowego, gdzie jechać. Pierwszy odpowiada 5 km w tamtą stronę – pokazując gdzieś na pustynię. Stajemy w cieniu palm, bo w bumie wyskoczył jakiś wężyk i Łukaszowi spaliny walą w twarz. Wojtek decyduje się zostać z Łukaszem i pomóc mu ogarnąć temat. Ogólnie czuć, że większość ma krokodyle głęboko w dupie. Po drodze nie widzę za sobą Andrzeja. Zatrzymuję się i Witek mówi, że postanowił pomóc Łukaszowi i Wojtkowi. Jedziemy i co chwile pytamy po wioskach. [IMG]G4083155 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Droga to w większości koleiny piaskowe, czyli jakaś masakra i niesamowita walka. Co chwile tłumy dzieciaków robią wszystko, żeby nas zatrzymać. [IMG]G4083196 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Raz nawet czymś dostałem. Po drodze cztery razy leżę, co ostatnio było rzadkością. Dookoła pełno akacji, więc spodziewam się, że zaraz ktoś złapie gumę. Wilgoć i upał to nie zbyt dobre połączenie. Ciężko się oddycha. Zaczynam myśleć, czy nie odpuścić i nie wracać do asfaltu. Z drugiej strony pewnie już nigdy tu nie zawitam, więc….. Z 5 km zrobiło się 20, ale dojechaliśmy suchym korytem rzeki. Piękne miejsce z stojącą wodą i skałami. W sumie to pierwszy raz w Mauretanii widzimy otwarty zbiornik z wodą...... albo większą kałużę. Nie widać krokodyli, ale jak podjeżdżaliśmy to coś uciekło z plaży do wody. Czekamy chwilę, bo widać bańki powietrza wydobywające się z głębiny. Po śladach wnioskuję, że czasami wychodzą na brzeg ......zjeść jakiegoś turystę. [IMG]IMG_4550 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Żałuję, że nie możemy posiedzieć trochę dłużej. A najlepiej zanocować, gdzieś w pobliżu ..... na tyle daleko, żeby nie obudzić się z krokodylem w śpiworze. Jeden się wynurzył i za chwilę drugi. Małe jakieś. Wprawne oko dostrzeże głowę krokodyla prawie na środku fotki. [IMG]20190328_122907 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Wygooglowałem coś w necie, żeby przynajmniej wiedzieć co nas ominęło. Jak widać to bywa tam czasami więcej wody. [IMG]Krokodyle by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] [IMG]Crocodile 1 — kopia by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Wracamy, bo chłopaki zaraz będą nas szukać. Ile można robić 5 km. Witek po drodze łapie gumę na akacji, ale nie stajemy, bo byśmy padli robiąc gumę w tym żarze. Daje mi swoją rolkę dla odciążenia moto. Rolka tak ciężka, że czuję, jakbym jechał z pasażerem. Dojeżdżamy po pół godzinie do lasu palmowego. Chłopaki właśnie skończyli robotę z bumą i faktycznie niepokoili się, że nas tyle nie ma. To teraz robota z gumą. [IMG]20190328_134200 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Wyjeżdżamy na główną drogę i od razu pakujemy się do sklepiku na coś z lodówki. Obojętnie, byle zimne. Okoliczne dzieciaki ściągają tłumnie. [IMG]IMG_4578 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Witek dostrzega jednego z zapaleniem spojówek i chce dać jakiejś kobiecie krople, które wziął z Polski. [IMG]20190328_152502 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Przez pół godziny próbujemy wytłumaczyć jak ma dawkować, ale widać, że nic nie rozumie patrząc nieufnie. Odpalamy gogle translatora i też kicha, bo nikt tam nie czyta. Przez chwilę zostaje miejscowym lekarzem, bo chłopaki pokazują na mnie i mówią „doktore”. Za chwilę przychodzi kolejna kobieta z dziewczynką z zapaleniem spojówek. Urządzam kalambury i pokazuję na słońce, potem na buteleczkę z lekiem licząc po francusku ile kropel na dobę. Widać, że sklepikarz coś zrozumiał, ale co dalej było to nie wiem. Musimy dalej jechać. Jedziemy w stronę Alak, bo tam mamy wypasioną metę, czyli hotel z trzema gwiazdkami i ......... dużą zawartością karaluchów. [IMG]20190329_081713 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Po drodze dużo miasteczek. Ruch spory, nie to co na północy. Wiele samochodów zostawia cztery ślady. Ramy krzywe, że przód jedzie swoim pasem, a tył już na drugim. Upał powoduje, że zatrzymujemy się przy sklepikach i wykupujemy wszystko, co z lodówki. Mają utarg miesiąca. Po wbiciu do hotelu morduję wszystkie karaluchy i szybko bierzemy się za pranie, żeby do rana wyschło. [IMG]20190329_082753 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] [IMG]20190329_050800 by Ryszard Nieczypor, on Flickr[/IMG] Jest WIFI i po dwóch tygodniach milczenia w końcu mogę pogadać z żonką. Na video rozmowie pokazuje mojego faca niegolonego od wyjazdu z domu. Takiego mnie nie widziała od wspólnych 20 lat Wieczorem decydujemy, że jutro rano wyjeżdżamy ok. 7.00, żeby nie jechać w upale. Są głosy przeciw, ale demokratycznie większość wygrywa. Smartfonowa kolacja (każdy korzystał z okazji i jedząc klikał z żoną, czy tam z kochanką), rotoś i w kimę. Jakoś w łóżku nie swojo i nie mogę zasnąć …… pustynia przywołuje. Ostatnio edytowane przez Rychu72 : 04.11.2019 o 09:50 |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Mauretania | Rychu72 | Przygotowania do wyjazdów | 9 | 03.01.2019 08:12 |
Mauretania - krótki klip. | Neno | Trochę dalej | 15 | 17.07.2017 10:48 |
Opony dla początkującego - asfalt, szuter, piach | plakiet | Hamulce, kola, opony | 539 | 01.12.2015 22:40 |
Mauretania Senagal - grudzien 2015 | QrczaQ | Umawianie i propozycje wyjazdów | 9 | 03.07.2015 11:22 |