05.03.2020, 11:20 | #171 |
Banned
Zarejestrowany: Oct 2015
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 350
Motocykl: Lublin Autobus
Online: 2 tygodni 2 dni 12 godz 52 min 56 s
|
Dzień dobry,
pora procesu wybrana nie przypadkowo. Strach zabija duszę a ona musi mi jeszcze trochę towarzyszyć. Musi, nie musi... Idzie jak krew z nosa, bo pustynią nie da się jechać na rusku. Trzeba ruska pchać a kiedy wieje... Dlatego nie będę już tędy wracał. Wspierają mnie wyże znad Atlantyku. Natura uparcie pcha mnie w objęcia dżungli, ja uparcie pcham ruska. Zasadniczo nie jest to nic nowego. Nauczyłem się go pchać w niebotycznych górach po środku niczego ale to jak pierdnięcie muchy w huraganie. Pierdnięcie do tego, co się dzieje tutaj. Kusi asfalt z jednej strony i wiatr, który wieje w plecy, czasami ze znaczną siłą. W plecaku mam Gobi Messnera i Zielone piekło Maufraisa. Czytam, kiedy jestem sam. Jeszcze nie pora na zielono piekło. Nadejdzie z porą deszczową. Teraz mam tego Francę na karku... No nie da się typa nie lubić. Zresztą nie umiem mu powiedzieć po prostu "spierdalaj", bo nie wiem jak to jest po francusku. Miałem rozmówki polsko-francuskie ale zgubiłem. Jest gógle translator w hammerze ale nie działa i nie będzie. Bo tryb jest - lata 80-te. Ukraina tylko "nie z trybu", bo rocznik 1974. Zresztą mialłem dwa ruski do wyboru. Ją albo białorusina MWW3, młodszego ale w takiej podróży doświadczenie ma znaczenie. Piszę, kiedy mam dostęp do internetu. Mam, to piszę. Europa się nie liczy. Nie ma już Europy lat 80-tych. Afryka bywa. Pustynia jest. No i jest Franca z akordeonem... To, czego nie ma to pieniędzy i odwrotu. To, co jest na 100%, to znana choroba cywilizacyjna XX/XXI w. To nie bzdet - koronawirus, bo ten zdaje się teraz poniewiera (umysły bardziej) Europejczyków. Moja to prawdziwy król. Ten król nie bierze jeńców. Jest jeszcze dziennik w kratkę i długopis. Nikt nie wierzy, że pisze go ja, dopóki nie przeczyta. Ten charakter pisma absolutnie nie pasujący do sprawcy... Długopis z jednym wkładem, którego na pewno nie zużyję do końca. Gdzieś tam dotarło, że "mnie już nie ma". Moje serce zostało w domu, podróżuje ciało, oba łączy dusza i żona. Ale nie o tym, bo resztki lez wyciska... a H2O w cenie jest. Tu i teraz wstaje słońce i wstaje Żak. I się kurwa cieszy... Król życia. Nijak nie pasuje mi do trybu... ale jest. Jego marzeniem (najprawdopodobniej) jest przejechać się koleją Nawazibu – Zuwirat w wagonie towarowym, na węglu czy tam rudzie... My marzymy o kolei transsyberyjskiej, Francuzi o mauretańskiej. Niech mu będzie na zdrowie, też się przejadę. Toubkala mam za sobą, przede mną/nami ostaniec Kudjat Idżdzil. Pierwotnie w ogóle o tym nie myślałem ale spotkałem Francę. Franca Żak. Strasznie mu te nadane przeze mnie imię pasuje. Pasuje mu w sensie, kiedy go tak nazywam. Umie już całkiem ładnie powtórzyć: - wstawaj kurwa franco żaku! Z dobry kwadrans tłumaczyłem mu zawiłości polskiego języka w kwestii zwrotu "franca żak" - "franco żaku". Wydaje mi się jednak, że nie do końca zrozumiał, o co chodzi. Powtarza jedno i drugie, nie oczekuje nagrody. podejrzewam, że "wstawaj kurwa" traktuje jako "dzień dobry". Wstaje i szczerzy zęby. Wczoraj, kiedy poraz kolejny pokazywał mi wyświechtane zdjęcie z jakiejś fancuskiej gazety - murzyna na węglu w wagonie kolei mauretańskiej zrozumiałem, że coś nas jednak łączy. Franca Żak ma 63 lata a ja dokładnie tyle ile kolej mauretańska. Czy to jest jakiś znak? Franca Żak. |
06.03.2020, 18:07 | #172 |
Banned
Zarejestrowany: Oct 2015
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 350
Motocykl: Lublin Autobus
Online: 2 tygodni 2 dni 12 godz 52 min 56 s
|
Dzień dobry,
co to znaczy - cywilizacyjny zasięg... Zupełnie wyjątkowa sytuacja dla mnie, Ciągle jest mnie dwóch w zasięgu.. Ten jeden chce żyć, ten drugi umiera... Ale ciało jedno. Dwóch nie pomieści. Dusza tak... Pojedźcie do byle jakiego szpitala i usiądźcie przy łóżku umierającego na raka. Powiedzmy na tego, który mnie dopadł. O czym będziecie z nim/ze mną rozmawiać? Nieba przychylicie? Męczące jest to trwanie przy ciele... Na szczęście to nie koronawirus. Zwykły rak nieborak, bo statystyka dla raka jest bardziej chujowa niż dla eboli np. Przegrywa. Wszyscy mamy raka. Jedni umierają na niego stricte sensu, drudzy z nim, trzeci i tak... To był mój drugi pobyt w szpitalu. W 2017-stym pierwszy raz w życiu. Pierdola. Teraz drugi. Nie pierdoła. Wynik? Standardowo 3 m-ce życia. Nagły zjazd fizyczny w finale, szybki połów w Styksie, koniec. Statystycznie dwa tygodnie. Decyzja? Zwiewam. Zawsze bałem się trzech żywiołów. Wody, pustyni i dżungli. ZAWSZE. Plywać nauczyłem się tak późno, że później nie można było. Na egzaminach wstępnych na AWF. Potem wszyscy moi najbliżsi kumple byli... pływakami. Pływakami bardzo lub jeszcze lepiej, niż dobrymi. Wszystkim jak jeden, złamałem kariery. Piłem z nimi alkohol. Dopóki mnie nie znali, nie znali smaku alkoholu. Jeden z nich, który był bliski złamania 54 sek. na 100m dowolnym (1984) poznając mnie złamał nogę. Był pierwszym chłopakiem mojej przyszlej żony. |
06.03.2020, 21:13 | #173 |
Banned
Zarejestrowany: Oct 2015
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 350
Motocykl: Lublin Autobus
Online: 2 tygodni 2 dni 12 godz 52 min 56 s
|
Dzień dobry,
pustynia. Sobie tam jestem sam. Uciekam, a oni zawsze tam są... Zawsze towarzyszyło mi "szczęście". Praktycznie zawsze... W najbardziej dramatycznych okolicznośiach przychodziło "szczęście" i coś tam załatwiało za mnie. Nie ma szczęścia. Nie oczekuję. Chcę być sam. Pustynia. Pusto jak chuj, definitywnie kończy się woda. I tak wiem, że w Maroko nie ma pojęcia pustki, choćbym akurat teraz tej pustki bardzo chciał. On się na bank pojawi... Tubylec... i coś powie. |
06.03.2020, 23:00 | #174 |
Banned
Zarejestrowany: Oct 2015
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 350
Motocykl: Lublin Autobus
Online: 2 tygodni 2 dni 12 godz 52 min 56 s
|
Dzień dobry,
Nie zawrócę Choćby błędem był każdy mój krok Nie zawrócę Choćby pustką otoczył mnie mrok Smutkom nie dam się zwieść Znajdę gdzieś życia sens Przejdę świat wszerz i wzdłuż Lecz nie zawrócę już Nie zawrócę Choćby wspomnień dogonił mnie wiatr Nie zawrócę Starczy miejsca, szeroki jest świat Pośród różnych dróg Porwie mnie życia nurt Rzucę wasz port bez burz I nie zawrócę już Dokąd pójdę, dzisiaj tego jeszcze nie wiem Przyszłość trudno jednym słowem zbyć Ale zawsze, zawsze będę szedł przed siebie Nim się nauczę wreszcie żyć Nie zawrócę Choćby błędem był każdy mój krok Nie zawrócę Choćby pustką otoczył mnie mrok Smutkom nie dam się zwieść Znajdę gdzieś życia sens Przejdę świat wszerz i wzdłuż Lecz nie zawrócę już Dokąd pójdę, dzisiaj tego jeszcze nie wiem Przyszłość trudno jednym słowem zbyć Ale zawsze, zawsze będę szedł przed siebie Nim się nauczę wreszcie żyć Nie zawrócę Choćby błędem był każdy mój krok Nie zawrócę, nie zawrócę Choćby pustką otoczył mnie mrok Smutkom nie dam się zwieść Znajdę gdzieś życia sens Przejdę świat wszerz i wzdłuż Lecz nie zawrócę już |
06.03.2020, 23:09 | #175 |
Banned
Zarejestrowany: Oct 2015
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 350
Motocykl: Lublin Autobus
Online: 2 tygodni 2 dni 12 godz 52 min 56 s
|
Dzień dobry,
przyjdzie kiedyś taki dzień... zawiruje wtedy świat... |
06.03.2020, 23:41 | #176 |
Banned
Zarejestrowany: Oct 2015
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 350
Motocykl: Lublin Autobus
Online: 2 tygodni 2 dni 12 godz 52 min 56 s
|
Dzień dobry,
nie mów nic, daj dłoń, przytul się... |
06.03.2020, 23:56 | #177 |
Banned
Zarejestrowany: Oct 2015
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 350
Motocykl: Lublin Autobus
Online: 2 tygodni 2 dni 12 godz 52 min 56 s
|
Dzień dobry,
że nie wrócisz, ja wiem... |
07.03.2020, 08:48 | #178 |
|
|
07.03.2020, 11:46 | #179 |
Banned
Zarejestrowany: Oct 2015
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 350
Motocykl: Lublin Autobus
Online: 2 tygodni 2 dni 12 godz 52 min 56 s
|
Dzień dobry,
Pocałunek. W końcu odezwała się planeta i wysłala umyślnego. Ten czekał z wieściami do rana w bucie. Hieroglify popłyneły z kolca, nie odczytalem kodu. Spokojnie czekałem. Wieczorem przyszła gorączka. Franca Żak był przy mnie. Siedział i patrzył tymi swoimi ciepłymi oczami. Pedał... ale... Co on tu właściwie robi...? Towarzyszy mi kolejny dzień nie mając nic. Jedyne co ma, to ten kurwa akordeon... Dekatlonowe ciuchy w których śpi bezpośrednio na glebie, wcześniej moszcząc sobie legowisko na zasypanych piaskiem kamieniach kumulujcych ciepło ogniska... Na dzień odpina nogawki na wysokości kolana, na wieczor przypina. Przypałętaj się po środku niczego. W miejscu, w ktorym szybciej spodziewalbym sie końca świata niźli człowieka białego. Od dwóch dni nie widziałem nikogo, kompas prowadził mnie prosto na poludnie, w objęcia Algierii. Wtedy myślałem tylko jedno. Niech się dzieje co ma dziać. Dnia trzeciego skończyłaby się woda i wtedy pojawił się Żak. Znikąd. Po prostu rano był. Kiedy usłyszalem dźwięk akordeonu przyszły mi do głowy trąby Jerycha. Słucham tych trąb i myślę sobie: pustynia spiewa. Wagnerowski ton... martwy, pusty dwor. Otworzył butelkę i podał mi wodę... ----------------------------------------- Kładzie mi kompres z chusty afgańskiej mej oryginalnej i patrzy... Czego kurwa ty ode mnie chesz?! Po nocy przychodzi dzień, słoneczny - ze swoją gorączką, mojej nie ma. Został spuchnięty serdeczny, prawy palec i on. Gorzka, czarna kawa zagotowana na ruskim prymusie, dwa kubki. Ostatni chlup śmietany sprawiedliwie wypłukanej do ostatniej kropli z kartonika. Pcham rower na zachód od kiedy Żak sie pojawił. Nie wiem czemu. Sakrum zostało profanum. Wrócę na pustynię sam. Teraz ocean. Wsiąść do łodzi, płynąc z prądem Golfstromu pchany passatami w objęcia Morza Sargassowego... William Wiliis... Niespełnione marzenie, Mój rusek mój One - pchany przez pustynię. Martwe morze stąpi wokoół nas, nadziei brak na wiatr... Ostatnio edytowane przez El Komendante : 07.03.2020 o 11:53 |
08.03.2020, 14:37 | #180 |
Banned
Zarejestrowany: Oct 2015
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 350
Motocykl: Lublin Autobus
Online: 2 tygodni 2 dni 12 godz 52 min 56 s
|
Dzień dobry,
kiedy człowiek umiera, zwiększa się zainteresowanie jego ososbą, o ile kto wie. Co umierający typ ma do powiedzenia, staje się mniej istotne. Pustynia, to dobre miejsce do umierania. Ale nie przy głównej drodze. Wyjebać się w kosmos na przypadkowej minie, każdy glupek potrafi. Pójść w pizdu - ciut trudniej. Tak zrobiłem ja i praktyka pozkazała, że chuja to warte. Mam kolegów, którzy takie samobójstwo popełniają za każdym razem, kiedy ruszają tyłek w teren. Tam - są zupelnie innymi ludźmi. Potem wracają i znowu są sobą... Tam, z dala od domu grali... Fajni aktorzy. Ja tak nie potrafię... Tam jestem sobą, gram na miejscu. To stąd dysonans poznawczy tych, którzy mieli nieprzyjemność. Moja nieprzyjemność, to gra. Tam u was dzień kobiet? To powiedzcie im, niech rodzą dzieci. |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
20-22.07 Rajd szlakiem VI Wileńskiej Brygady AK | Barył | Umawianie i propozycje wyjazdów | 1 | 12.07.2012 23:54 |
UKRAINA 16,17,18 września szlakiem szuter party | korba | Umawianie i propozycje wyjazdów | 4 | 19.09.2011 17:53 |
Rajd Szlakiem gen. Andersa | zbyszek_africa | Trochę dalej | 92 | 27.03.2011 01:00 |
Ukraina - misja i rajd szlakiem polskich zamków | diverek | Umawianie i propozycje wyjazdów | 22 | 17.04.2010 23:08 |