Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Polska

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 12.01.2022, 01:14   #1
Norton
 
Norton's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2015
Miasto: Chocznia koło Wadowic
Posty: 131
Motocykl: RD07, DL1000, TwinSport 350
Przebieg: 67000
Norton jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 1 dzień 21 godz 52 min 59 s
Domyślnie Mazurska przygoda 2021 czyli w poszukiwaniu zabetonowanego czołgu

Czasami utkwi nam w głowie jakieś niezwykłe miejsce. Tak było i tym razem. Zainspirowany z naszego forum wrakiem betonowca na jeziorze Dąbie pod Szczecinem, szukałem równie niezwykłych rzeczy. Trafiłem na temat zabetonowanego czołu gdzieś na Mazurach, a konkretniej niemieckiego niszczyciela Jagdpanzer IV. Poszukując jakiś informacji, odnalazłem w sieci przewodnik "Śladami tajemnic poligonu Stablack" Gminy Górowo Iławieckie. Już wiedziałem, że muszę tam być. Zwłaszcza, że przecież Mazury są takie piękne.

Wskutek niespodziewanego zdarzenia to był tak krótki wypad, że opiszę go chronologicznie godzinami

13 sierpnia, 5:00
Start z Choczni (kolo Wadowic). Varadero przeglądnięte, spakowane, natankowane. Kask biorę żony, właściwie to mój stary kask, ale okazał się wygodniejszy od Jej kasku i go przejęła W przeciwieństwie do swojego tutaj mam blendę (a źle znoszę słońce). To wyjaśnia dlaczego na białym kasku są ślady czerwonego lakieru do paznokci od podnoszenia szybki.

Jedzie się świetnie, jedynką, potem 60 i 51. Jakieś postoje i sms do domowników. Po prawie 400 km tankowanie i smarowanie łańcucha (przetaczanie i kap-kap hipolem na każde ogniwko) przy widowni - robotnikach na przewie śniadaniowej. 5,3 l/100 km.

Jest coś pięknego i magicznego w jechaniu przez całą Polskę. Zmieniają się krajobrazy, charaktery zabudowy, czy mijani ludzie. Widzimy miasta i miejsca o których słyszymy czy oglądamy w tv. Sprawia mi to wielką przyjemność, nieważne czy to coś tak zwykłego jak (pamiętający dawne czasy) bruk wyglądający spod ubytku w nawierzchni w Olsztynie, czy mnóstwo równiutko zaparkowanych nowych kombajnów w Płocku.

12:00
Około południa, po minięciu tablicy Mława dostrzegam bunkry. Podchodzę miedzą i oglądam pięknie zachowany polski bunkier. W oddali był też drugi, ale obejrzę go innym razem.





13:30
Przejeżdżam przez Dobre Miasto. Jest tam piękna baszta, a więc krótki postój na zjedzenie części prowiantu. Jakiś chłopiec zaskakuje mnie pytaniem, czy przyjechałem dać koncert. Patrzę potem na tablicę z ogłoszeniami - jakieś disco kapele mają grać



14:20
W Lidzbarku Warmińskim odbijam na drogi wojewódzkie, potem na powiatówki czy gminne. Im bardziej skręcam w lokalne drogi, tym robi się piękniej. Jak Mazury to i jeziora.



14:30
Okolice Janikowa. U celu. Wypatruję zadrzewione miejsce, gdzie przez drogę w nasypie przechodzi przepust. Wydeptaną ścieżką schodzę do strumienia i jest. Główny cel mojej wyprawy - zabetonowany Jagdpanzer IV.





15:00
Dzięki wspomnianemu na początku przewodnikowi mam jeszcze parę rzeczy do zobaczenia. Krążę po Górowie Iławiecim, bo są remonty i zakaz ruchu w kierunku wsi Wągniki, a tam jest następny ciekawy obiekt. Poddaję się i jadę przez zakaz. remont drogi, ale trwają wykończeniówki. Duży ruch maszyn rolniczych. Pierwszy raz widzę na żywo kombajn na gąsienicach.
Znajduję. Żelbetowy wiatrak-młyn, który miał bardzo duże łopatki. Nie da się dojść bezpośrednio, nie chcę na dziko po pastwiskach chodzić, a nie ma kogo zapytać o zgodę.





15:20
Zabytkowa wieża ciśnień w Górowie Iławieckim.



15:30
Jadę w kierunku Pareżek i odbijam pieszo 100 m od drogi. Komarów mnóstwo. Docieram do tajemniczej hali.
Z terenu wygląda ona tak:



Ale wystarczy zejść o poziom niżej, by naszym oczom ukazało się 60 filarów. Naprawdę konstrukcja robi duże wrażenie. Na końcach są zsypy. Trzeba uważać, żeby nie wpaść do wypełnionych wodą baseników.



16:00
Orsy. Bunkier z rurami. Szukam po krzakach, pokułem się trochę, ale kawałek dalej od lokalizacji z mapy jest tablica i ścieżka. Teraz trafiam bez problemu. W prawym dolnym rogu są nawet schodki w miejsce, gdzie były drzwi wejściowe.



Widać, jak z wysadzonego stropu wystają rurki. Ciekawe, jakie bylo ich przeznaczenie.



Wracam do Viadra. Mówiłem już, że Mazury są piękne?



16:30
Podjeżdżam kawałek w poszukiwaniu bunkra obserwacyjnego. Podobno trzeba go szukać w lesie, boję się, że go nie znajdę. Wchodzę w las i od razu widzę żelbetowe fragmenty. To musiała być potężna eksplozja gdy wysadzano ten bunkier. Ogromne kawałki ścian i stropów są rozrzucone na kilkadziesiąt metrów, a na szczycie wzniesienia jest zniszczony duży bunkier. Ostrożnie łażę po przechylonych ścianach.



Jest i ściana ze szczeliną obserwacyjną.



16:45
Bunkier obserwacyjny był ostatnim moim celem w tym dniu. Jutro miały być Mamerki, śluzy w Leśniewie, Stańczyki. Na dzisiaj pozostało jeszcze 100 km żeby załapać się na jakiś kemping w Węgorzewie.



18:00
Tu praktycznie kończy się moja mazurska przygoda. Po 730 km, brakło mi 20 do celu. Wyjeżdżam z Kętrzyna. Na rondzie tracę zegary, wskazówki opadają na zero. Zatrzymuję się na parkingu przy zarządzie dróg. Akumulator słaby, brakuje mocy żeby zakręcić litrowego V-twina. Kumpel parę dni wcześniej spalił alternator w Fireblade, więc obawiam się równie czarnego scenariusza. Ale regulator podejrzanie wygląda.
Jacyś Panowie na parkingu naprawiają golfa, proszę o pomoc w odpaleniu na pych, ale nie jesteśmy w stanie przebić kompresji nawet na trójce. Mają duży akumulator z łódki, ale cienkie kable i brakuje prądu do rozruchu. Gdy odjeżdżają próbuję jeszcze sam, w końcu odpalam na pych za trzecim razem rozpędzając się z górki i posiłkując się rozrusznikiem po strzale ze sprzęgła.

19:00
Po odpaleniu ujeżdżam jeszcze 3 km i Viadro gaśnie ostatecznie. Przy rondzie w Starej Różance. Dzwonię do kumpla "Longera", który za chwilę oddzwania ze szczególami akcji ratukowej. Zdążyłem w samą porę, właśnie mieli zamawiać piwo w knajpie. Bierze drugiego kumpla "Ziomka" i jadą po mnie z przyczepką. 600 w jedną stronę przez Warszawę.
Pozostaje mi rozbić obóz, wyjeść resztki prowiantu i sie przespać.



Około 5 rano zwijam obóz i po chwili przyjeżdża ekipa ratunkowa. Zmieniamy sie za kółkiem. Tak nawijamy z "Longerem" o motorach, że "Ziomek" tydzień później kupuje Varadero 125. Życzę każdemu z Was takich przyjaciół. O 15 jestem w domu. Parę dni później nowy regulator przywraca życie mojemu Varadero.
Mazury, wrócę na pewno!
__________________
All you need is love. And motorcycles.
Norton jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
OdjazdoWE wakacjE samolotoWE COVIDoWe kto wiE, kto wiE? (czyli rymowane wakacje 2021) wojtekk Kwestie różne, ale podróżne. 11 07.04.2021 10:32
Ekspedycja naukowa prof. Knoblaucha, czyli w poszukiwaniu pory deszczowej w Namibii i Botswanie [2013] kiub Trochę dalej 111 17.06.2018 13:16
Końcowi sezonu stanowczo NIE, czyli w poszukiwaniu SŁOŃCA [Bałkany, 2012] Rychu72 Trochę dalej 60 29.11.2012 10:22


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:11.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.