05.05.2017, 16:57 | #11 |
Zarejestrowany: Jul 2012
Miasto: Warszawa
Posty: 169
Motocykl: Transalp 650
Online: 1 tydzień 5 dni 16 godz 37 min 23 s
|
Vee, dzięki za info.
Fajna relacja, miłe dla oka zdjęcia. |
05.05.2017, 20:19 | #12 |
BRAAP BRAAP
Zarejestrowany: Nov 2015
Miasto: ZK
Posty: 160
Motocykl: DL650AL4; XT660z
Przebieg: rosnący
Online: 1 tydzień 2 dni 10 godz 2 min 43 s
|
@ raf
Masz rację. Najgorsza jest pełnia sezonu. A już w ogóle odradzam przyjazd nad morze w tym okresie (chyba, że z dala od miejscowości wczasowych). @ krakus Według mnie weekend wystarczy, żeby poczuć klimat Kaszub, zobaczyć co nieco i mieć powód do ponownego przyjazdu. @ nadol Nie ma problemu. Dzięki. |
05.05.2017, 21:58 | #13 |
Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Sulejówek
Posty: 1,045
Motocykl: Fiddle
Online: 6 miesiące 2 tygodni 10 godz 38 min 15 s
|
kwestia wyboru miejsca. w zeszłym roku byłem w sierpniu między niechorzem i rewalem. Małe, czyste, prowadzone przez starszą panią pole namiotowe. Na plaży bardzo mało osób. Sprzedawcy kukurydzy i lodów zawracali 200m wcześniej
|
05.05.2017, 22:11 | #14 |
BRAAP BRAAP
Zarejestrowany: Nov 2015
Miasto: ZK
Posty: 160
Motocykl: DL650AL4; XT660z
Przebieg: rosnący
Online: 1 tydzień 2 dni 10 godz 2 min 43 s
|
O tym właśnie mówię. Jak ktoś się uprze na dużą miejscowość wczasową, to moim zdaniem, nie będzie miał szans należycie wypocząć. Chociaż to też zależy od człowieka i jego potrzeb...
|
05.05.2017, 22:37 | #15 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: depresja Gdańska
Posty: 505
Motocykl: XL600V
Online: 3 miesiące 6 dni 22 godz 29 min 28 s
|
Wy tu ochy i achy a my musimy z tym żyć.
Raf ma rację Wrzesień jest najlepszy. Z racji miejscowego - listopadowo też jest OK. Chętnie czytam/słucham takie relacje
__________________
jak nie teraz to kiedy? |
06.05.2017, 01:55 | #16 |
Zarejestrowany: Jul 2012
Miasto: Warszawa
Posty: 169
Motocykl: Transalp 650
Online: 1 tydzień 5 dni 16 godz 37 min 23 s
|
Polecam Kaszuby każdemu. Lepsze niż Mazury a nawet morskie klimaty.
Co roku obstawiam Bieszczady i Kaszuby, jeszcze nigdy mnie te lokalizacje nie zwiodły. Trzeba tylko wybrać odpowiedni czas i miejsce oraz ekipę |
06.05.2017, 09:13 | #17 |
"zjeżdżam na boczne drogi bez żadnego planu "
to jest najlepsze w czasie takich wycieczek Na lotnisko w Borsku Dotarłeś ? dzieje się tam coś ? kilka lat temu chłopaki z 3miasta coś tam próbowali "robić" (szkoła driftu,itp)wiele lotnisk stoi pustych w Polsce Dawaj,Dwaj,ten szlak hydro mnie ciekawi
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin...... |
|
06.05.2017, 10:26 | #18 |
BRAAP BRAAP
Zarejestrowany: Nov 2015
Miasto: ZK
Posty: 160
Motocykl: DL650AL4; XT660z
Przebieg: rosnący
Online: 1 tydzień 2 dni 10 godz 2 min 43 s
|
@ nadol
Bieszczady - potwierdzam. Pojechałem tam V-Stromem w lipcu zeszłego roku i bardzo dobrze wspominam ten wypad. @raviking Owszem, dotarłem na lotnisko. Spotkałem po drodze miłą parę. Po krótkiej rozmowie dowiedziałem się, że ludzie przychodzą tu spędzać czas z rodzinami, a owi państwo przyjechali na piknik i uczyć swoje dzieci jazdy na rowerach. Z tymi lotniskami to masz rację. Nad morzem, pod Kołobrzegiem, w Podczelu, był podobny obiekt powojskowy. Super tereny do jazdy offroad (takiej solidnej) zarówno dla terenówek i atv, jak i motocykli. W jednym z hangarów ma siedzibę lokalny MC. Lokalsi przyjeżdżali driftować. Dawno tam nie byłem, ale z moich informacji wynika, że obiekt w zeszłym roku został zaorany. Pewnie powstanie tam bardziej rozrywkowe miejsce w stylu centrum handlowego czy innej biedronki... No to piszę. --------------------------------------------------------------------------------------- Dzień 4 (ostatni) - 02.05.2017 W dniu powrotu, poranek upłynął mi bardzo szybko na pakowaniu i przygotowywaniu do drogi. Żal wyjeżdżać. Z chęcią spędziłbym w okolicy jeszcze kilka dni. Sprawdziłem co z oponą. Okazało się, że trzyma ciśnienie więc zdecydowałem się jedynie przyciąć wbity drut i tymczasowo nie wyciągać go z gumy. W razie czego mam zestaw naprawczy z kompresorem - będziemy sobie radzić. Po pożegnaniu się z goszczącą mnie Panią Haliną wsiadam na kóń i ruszam w drogę. Kierunek - kurhany w Mściszewicach. Pogoda jak zwykle dopisuje. Do Mściszewic dojeżdżam łagodnie wijącą się asfaltówką. Ruch na drodze jest umiarkowany. Ubitą drogą leśną kieruję się na Opokę. Po kilku kilometrach docieram na miejsce. Cmentarzysko kurhanowe zostało założone w późnym okresie epoki brązu (900 do 750 lat p.n.e.). Wykorzystywały je społeczności dwóch różnych kultur archeologicznych - łużyckiej oraz pomorskiej. Na przełomie XIX i XXw. ilość kurhanów szacowano na ok. 350 i było to jedne z większych cmentarzysk tego typu na Kaszubach. Do dzisiaj przetrwała tylko niewielka jego część. Największy z grobowców ma średnicę około 9m. Obszar cmentarzyska objęty jest projektem "Ratujmy Kurhany", aby zapobiec jego dalszej dewastacji. Z kilkuset grobowców, które występowały tu na początku zeszłego stulecia ja naliczyłem zaledwie kilka. Po krótkiej przerwie ruszyłem z powrotem w kierunku szosy 214. Zrobiłem jeszcze postój na wymianę baterii w kamerce nad jeziorem Mściszewskim i pojechałem na północny-zachód. Trasa wiodła w stronę Jeziora Jasień. Zjechałem z głównej drogi na malownicze odcinki szutrowo - betonowe, wijące się wśród pól i obok farm. Koło miejscowości Jasień zatrzymałem się na moście na szybkie zdjęcie. Podążyłem dalej w stronę mojego następnego celu - wsi Soszyca - gdzie znajduje się, położna na Słupi, poniżej jeziora Żukowskiego, elektrownia wodna Struga. Jest to najstarszy, czynny obiekt tego typu w Europie. Wybudowano go w 1896r. Zanim, w 1920r., stał się elektrownią o mocy 250KW, pełnił rolę młyna, siłowni wodnej napędzającej urządzenia tartaku i papierni. Widok na kanał doprowadzający wodę, o spadku 14m, jest bardzo urokliwy. Wewnątrz obiektu znajdują się wciąż świecące stuletnie żarówki, generator AEG oraz wirnik płaszczowy z lat 30 XXw. Wszystko to w pełni funkcjonalne. Nic więc dziwnego, że miejsce to nazywa się "gratką dla inżyniera". Niestety, elektrownia i jej atrakcje są dostępne dla zwiedzających od czerwca do września. Mam więc kolejny dobry powód, aby wrócić w te rejony. Zawracam spod elektrowni i ruszam w stronę Czarnej Dąbrówki i dalej na Jawory. Niedługo potem przejeżdżam przez wieś Niepoględzie i trafiam nad Jezioro Konitowskie gdzie mieści się obiekt hydrotechniczny (syfon i osadniki) elektrowni Gałąźnia Mała. Skrótem przez las udaję się w stronę właściwego obiektu mieszczącego się we wsi Gałąźnia Mała. Elektrownia jest największą z 5 wybudowanych na Słupii. Powstała w latach 1912 - 1914 i od tamtej pory pracuje, dostarczając naturalną energię z pływów rzeki za pośrednictwem pięciu turbin Francisa o mocy 3,5MW. Imponujący jest fakt, że urządzenia pracują wytrwale już ponad 103 lata. Po krótkim odpoczynku ruszam dalej... ...i od tego momentu zaczynają się jaja (ale trwają na szczęście umiarkowanie długo). Moja nawigacja zaczęła odstawiać fuszerkę, a ja się nie zorientowałem. Jak ciemna masa pojechałem bezmyślnie za jej wskazaniami. Kolejnym miejscami do odwiedzenia był stalowy most na Słupii, EW Strzegonino i EW Krzynia. W Gałąźnie Wielkiej zjechałem do lasu na drogę z podłego bruku, który ciągnął się przez kilkanaście kilometrów. Jeszcze w życiu mnie tak nie wytrzęsło. Zawieszenie DLa nie miało łatwo, a ja starając się nie odgryźć sobie języka, zastanawiałem się co pierwsze się urwie. Piaszczystą drogę przywitałem z radością, bo skończyły się moje drgawki, a zaczęło się bardziej dostojne "pływanie". Po drodze spotkałem budowlę, która nijak nie wyglądała jak pożądany przeze mnie most, ani elektrownia. Koniec końców walka z dojazdem do mostu doprowadziła mnie... wprost do Krzyni, z pominięciem pozostałych atrakcji. Kawałek asfaltu przywitałem odprawieniem modłów dziękczynnych w czasie jazdy (a tak naprawdę to musiałem rozruszać ścierpnięte nadgarstki). Po dotarciu pod elektrownię i stwierdzeniu obecności 100% części składowych motocykla i bagażu dokonałem szybkiego przeglądu co poszło nie tak. Wyszło na to, że dużo wcześniej powinienem był skręcić w dukt leśny, a mimo to pojechałem prosto. W ogólnym rozrachunku stwierdziłem, że nie mam ochoty wracać się tą samą drogą i odpuściłem. Trudy i znoje ostatniego odcinka zrekompensowałem sobie odpoczynkiem nad zalewem. Co do samej EW Krzynia - wybudowano ją w latach 1925-1926. Moc pracujących w niej turbin Francisa to 860KW. Stanowi ostatni obiekt hydrotechniczny przed Słupskiem. Zbiornik retencyjny (Jezioro Krzynia), spiętrzony za pomocą zapory, ma powierzchnię 78ha. Jest to podobno ulubione miejsce wypoczynkowe mieszkańców Słupska i okolic. Kompleks jest spory i składają się na niego: zapora ziemna o wysokości niemal 40m, jaz, kanał dopływowy (o długości 150m) i odpływowy (o długości 100m), budynek elektrowni oraz wspomniany wcześniej zbiornik retencyjny. Sam obiekt ma swój wpływ na środowisko naturalne. Spadek powoduje pogłębianie się koryta rzeki, erozję, akumulację osadów i uniemożliwia naturalną wędrówkę ryb. Przyszedł czas by wyruszyć dalej. Tym razem dotarłem asfaltem do drogi nr 210 i poleciałem w kierunku Dębnicy Kaszubskiej, gdzie odbiłem na Skarszów Górny, a następnie Dolny. Równy asfalt zamienił się w betonowe płyty, następnie w bruk 5-tej kategorii (na tym odcinku wyklinałem więcej niż w trakcie całej podróży) i piaszczystą drogę (hurra!). W końcu dojechałem do EW Skarszów Dolny na rzece Skotawie. Tym razem podaruję sobie wchodzenie w szczegóły. Wspomnę tylko, że obiekt powstał w latach 50 XIXw. i ma moc 160 KW. W tym miejscu przestałem jechać szlakiem obiektów hydrotechnicznych (który jest o wiele, wiele dłuższy) i ruszyłem pełnym gazem przez las w kierunku miejscowości Żelki. Prosty odcinek utwardzono płytami, a ciepły wiatr zmotywował do odkręcenia manetki. Po drodze zatrzymałem się na moście rozciągniętym nad rzeką Słupią. Widok oceńcie sami... Dalej trasa wiedzie bardzo przyjemną, lekko krętą i wąską nitką równego asfaltu. Zmęczenie powoli dawało o sobie znać, ponieważ przejechałem zjazd, w który miałem skręcić. Po źle wymierzonej nawrotce w stylu "ADV" (z następującym po niej, żenującym odpychaniu się nogami włącznie) docieram do ruin dworku we wsi Żelki. Nazwa wsi jest nazwą rodową od imienia "Żelek". Wcale więc nie chodzi o gumowate cukierki. Od 1485r. do 1945r. jej nazwa ewoluowała od Sellekow, przez Sillichnow, Szellekow i Silickow do Gross Silkow. Wieś powstała z majątków rodzinnych von Zitzewitz, von Boehn i von Wöbeser. W maju 1945r. na mocy manifestu PKWN folwark upaństwowiono i utworzono PGR działający do lat 90 XXw., który, podobnie jak wiele innych w Polsce, popadł w ruinę po transformacji. Sam dwór, który przyjechałem zwiedzić, został zbudowany w połowie XIXw. Otacza go zarośnięty park pałacowy. Rośnie w nim kilka starych drzew, m.in. cisy i buki oraz cała masa mniej dostojnie wyglądających krzaków. Grzebiąc w sieci znalazłem ogłoszenie z 2015r., w którym nieruchomość wyceniono na bagatela 850.000PLN. To co zwróciło moją uwagę od razu po przyjeździe, to w miarę nowy dach. Internet twierdzi jednak, że położono go w 2012r. po czym koszty pogrążyły inwestora. Przechadzając się po obiekcie utwierdzam się w przekonaniu, że stan dworku jest tragiczny. Wielka szkoda, bo po odbudowie mógłby długo cieszyć oczy następnych pokoleń. Po zwiedzeniu pozostałości Dworu, zapuszczam silnik DLa i ruszam w stronę Koszalina. Wskakuję na chwilę na krajową 21. W Suchorze odbijam w boczną drogę i opłotkami, przez dobrze znane okolice, kieruję się do celu. Dojeżdżam do domu późnym popołudniem i załapuję się jeszcze na smaczny obiad. Nie ma to jak dobre zakończenie dobrego dnia. Przejechany dystans: 258km cdn. Ostatnio edytowane przez Vee : 01.07.2017 o 14:01 |
06.05.2017, 12:00 | #19 |
malarz
Zarejestrowany: Sep 2012
Miasto: Zabrze
Posty: 1,415
Motocykl: RD07b HRC
Online: 3 miesiące 1 tydzień 3 dni 8 godz 30 min 36 s
|
Fajne, ciekawe, podoba się
__________________
Jak chcesz, to uciekaj................ Radzimy zostać!... |
07.05.2017, 18:29 | #20 |
BRAAP BRAAP
Zarejestrowany: Nov 2015
Miasto: ZK
Posty: 160
Motocykl: DL650AL4; XT660z
Przebieg: rosnący
Online: 1 tydzień 2 dni 10 godz 2 min 43 s
|
Słów kilka o agroturystyce "Dar Losu"
Miejscu, gdzie nocowałem na Kaszubach, zdecydowałem się poświęcić osobny akapit. Uważam, że w zalewie kwaterunków wczasowych o różnej, często wątpliwej jakości, miejsca takie jak to należy doceniać. Agroturystyka leży na uboczu, przy szosie wylotowej z Gołubia, w stronę Szymbarku. Prowadzi ją niezwykle miła kobieta - Pani Halina Rosik-Binke. Agroturystykę na pewno można dopisać do "miejsc przyjaznych motocyklistom". Dom położony jest na przyjemnej działce pod lasem. Przede wszystkim oferuje towar deficytowy w dzisiejszym świecie - spokój. Jest tu dużo przestrzeni. Jest masa zwierząt. Koty, psy, koza, owca, kury, kaczki, gęsi... Jest przepyszne, domowe jedzenie i biesiadowanie przy wspólnym stole. Jest rodzinna atmosfera i przyjazny klimat. Jest leniwie płynący czas. Ponadto - amatorzy domowych nalewek nie będą zawiedzeni. Kwaterowałem w zadbanym i czystym pokoju dwuosobowym z łazienką. Po całym dniu na motocyklu nie było nic przyjemniejszego niż uwalić się na wygodnym łóżku z książką w dłoni. Szukałem miejsca, gdzie nie przejmując się niczym, będę mógł skupić się na wypoczynku i eksplorowaniu kaszubskich uroków. Nie zawiodłem się. Jest to ostoja, do której chętnie ponownie wrócę. Dla zainteresowanych: Agroturystyka "Dar Losu" N54.20294° E18.06062° ul. Jagodowa 1 83-316 Gołubie Halina Rosik-Binke tel. 503 499 420 http://www.darlosu.pl/ https://www.eholiday.pl/noclegi-mm5549-galeria.html Podsumowanie 4 dni w trasie. Przejechane 922km. Drogi każdego rodzaju i trochę bezdroży. Szutry, piach i asfalt. Ogromna ilość pięknych widoków i miejsc wartych zapamiętania, ciekawych obiektów i naprawdę fajnych ludzi. Chociaż pojechałem solo, to nie byłem sam. Miałem dużo czasu na przemyślenia, kontemplację i czerpanie czystej radości z jazdy motocyklem. Czy Kaszuby warte są odwiedzenia? - zdecydowanie tak. Powrotu po raz kolejny? - jasne. Wydaje mi się, że w krótkim czasie udało mi się zobaczyć wiele z tego co oferuje region. Wiem jednak, że to tylko niewielki wycinek całości. Jeżdżąc po parkach krajobrazowych tyle bocznych dróg kusiło, aby zapuścić się na malownicze, pofalowane pola, w szumiące, gęste lasy czy nad spokojne jeziora i rzeki, że po prostu nie sposób poznać wszystkiego na raz. Z tego krótkiego wypadu przywiozłem masę dobrych wspomnień i pozytywnej energii. W niektórych momentach jednak załamywałem ręce nad głupotą ludzką i brakiem poszanowania dla natury. Takie widoki towarzyszyły mi niestety zbyt często. Jest to plaga, której widać, nikt nie potrafi zaradzić. V-Strom po raz kolejny udowodnił swoją wartość. Na Kaszubach sprawdził się doskonale. Zawiózł mnie bezpiecznie wszędzie tam gdzie chciałem dojechać, nie sprawiając przy tym żadnych problemów. Turystyk pełną gębą. Wykaz punktów orientacyjnych Na prośbę kolegów wstawiam koordynaty wraz z orientacyjnym ich rozmieszczeniem na mapie. Nie są to wszystkie miejsca, które odwiedziłem, czy które są uwiecznione na fotografiach. Może pomogą komuś zaplanować swój kolejny wypad na Kaszuby (czego Wam i sobie życzę). To już wszystko. Była to moja pierwsza tego typu relacja. Czy była dobra? Pozostawiam to Waszej ocenie. Dziękuję za uwagę. KONIEC Ostatnio edytowane przez Vee : 01.07.2017 o 14:04 |
Tags |
kaszuby , majówka , v-strom |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Szuter party 1-4 czerwiec 2017 Kaszuby | marekw | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 0 | 18.01.2017 20:04 |
Jaki kierunek na przedłużony weekend majowy? | Pils | Umawianie i propozycje wyjazdów | 6 | 15.04.2013 13:05 |
majowy weekend 28.04-06.05 | diesel | Umawianie i propozycje wyjazdów | 1 | 25.04.2012 09:44 |